Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

[Część II] Odnaleźć Rezusa c.d.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna -> Forumowe RPG 2 / RPG
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
PercJack17
Róg Minotaura
Róg Minotaura



Dołączył: 27 Paź 2010
Posty: 484
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Percy

PostWysłany: Śro 22:27, 29 Gru 2010    Temat postu:

Perc zauważył że wielki szef po "przeprosinach" patrzył na niego z pogardą, a gdy leciał w powietrzu to mu się podobało. No że niby jak?A po numerze z koszulką w ogóle był cały w skowronkach. Najwyraźniej się cieszył, że żeńska i zresztą znacząca część grupowy, ujrzy jego, jak pewnie myślał, "przeboskie ciało". Miał o sobie trochę zbyt wielkie mniemanie, niestety. Starał się skupić na czymś innym, to go wystarczająco irytowało. Jeszcze niech podejdzie jakaś dziewczyna i dotknie jego mięśni na brzuchu, to bym chyba skonam ze śmiechu. Przypomniał sobie zresztą akcję sprzed, ee, kilku sekund, tak na oko. Uspokoił się jak córka Demeter cóż, odezwała się swoim cudnym głosem. A potem przypomniał sobie jazdę na dyskotece. To był wypadek, zresztą szczęśliwy. Ale będzie z tego coś więcej? No nie, Perc wcale o niej nie myślał, hmm, może gdzieś milion pięćset sto dziewięćset razy, nie więcej. A zresztą myśl teraz o misji, nie dziewczynach. A co do dziewczyn. Zauważył, że ta, jak jej było na imię? Chyba Alice. W każdym razie córka Hermesa spytała się Herejzy, jak to się stało, że ma słuche ubrania a była w wodzie. Wcześniej nie zwrócił też na to uwagi, ale jego ciuchy były suche. Jakby w ogóle nie zażywał kąpieli. Wiedział, że to pewnie sprawka córki Posejdona więc rzucił uprzejmie w jej stronę:
- Dzięki - i uśmiechnął się.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nereida
Serce Oceanu
Serce Oceanu



Dołączył: 24 Sie 2010
Posty: 501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ocean
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Śro 22:30, 29 Gru 2010    Temat postu:

Córka Posejdona była ciągle zła na Chrisa, no może troszkę mniej. Syn Aresa powiedział coś, że jest przystojny i umie się bić, a potem spytał się czy to już czyni z niego mistrza.
- Może. Ale większe wrażenie zrobiłyby miłe słowa wypływające z twoim ust, aha, no i mniej zuchwałe. - powiedziała po czym odwróciła się do niego plecami. Niech nie myśli, że jego uśmiech mnie powali. Phii... Herejza wiedziała, że coś zdecydowanie do niego czuje, tylko nie wiedziała czy to nienawiść, czy wręcz przeciwnie. Szła samotna do czasu gdy zrównała krok z Blancą i Sophie. Nie rozmawiała z nimi, po prostu szła. I znowu myślała o Chrisie. Ja nie mogę. Wybij go sobie z głowy. On nie jest tobą zainteresowany. Woli Lanę. Jej dalsze rozmyślanie przerwała Alice, która podeszła do niej z pytaniem czy inni też mają suche ubranie w H2O.
- Yyy, jeżeli chodzi Ci o wodę, to tylko ja tak mam, chyba. - powiedziała. Nie była pewna czy córce Hermesa chodziło dokładnie o to, ale...
Potem Perc podziękował jej za to, że jest suchy.
- Nie ma sprawy. - powiedziała po czym uśmiechnęła się.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nereida dnia Śro 22:37, 29 Gru 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sophie
Miss Holmes
<b>Miss Holmes</b>



Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Niemcy
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Śro 23:33, 29 Gru 2010    Temat postu:

Właśnie miała odpowiedzieć Adriannie, ale Blanca ją uprzedziła.
-Nie wszyscy?- Spytała.- Blanco chyba mnie to nie dotyczy, a może... - Kto wie.... - Adrianno myślałam, żeby w ogóle zrobić jakąś imprezę jak wrócimy. Taką dla nas, że dotarliśmy szczęśliwe i bla, bla, bla, a że Blanca ma urodziny, to można dodatkowo połączyć. Ale to dopiero nowy pomysł, więc muszę go dokładnie obmyślić. Mam czas, bo bawimy się w kotka i myszkę z Rezeuskiem. Nie powinien teraz raczej uciec, bo wydaje mi się, że tylko jedno jest wejście i wyjście, a musiałby się ostro postarać, żeby nas ominąć niezauważony. No i jest jeszcze kwestia tego czy wrócimy….
Poczuła, że coś szarpie jej włosy. Skąd w jaskini wiatr? Przez chwilę przypuszczała, że to może Rezeus chce ich ‘zdmuchnąć’, ale odwróciła się i zobaczyła, że to Perc próbuję coś zrobić Chrisowi.
-Dzieciak nie potrafi nad tym zapanować. – Wywarczała przez zęby, ale nikt tego nie usłyszał, bo zagłuszał ją wiatr. Perc z wyglądu był w jej wieku, ale na pewno nie miał doświadczenia. A według niej herosi, którzy nie panują nad swoją mocą są cholernie niebezpieczni. Dlatego ich szukano i szkolono. Żeby się sami nie pozabijali, bo potwory są mniej groźne niż się straszy dzieci. No i jeszcze zniszczył mi fryzurę, po prostu dorwać go i zabić.
Opanowała się jednak i swoje niecne plany, bo Chris wylądował na kładce z powrotem i bez koszulki, co stanowiło mała rekompensatę za poniesione szkody psychiczne i fizyczne.
Sophie nie miała zamiaru ochrzaniać Perc’a, bo w sumie miała gdzieś kim ciskał i dlaczego. Byle by nie robił tego jej. I potrafił nad tym panować. Dobrze, że nie spowodował fali, bo wtedy chyba bym mu na serio krzywdę zrobiła.
Westchnęła i ruszyła dalej po szybkiej ocenie klaty Chrisa. Ciekawe jaka jest w dotyku… Prawie się zarumieniła, będąc zaskoczona własnymi myślami. Nawet by zagwizdała, ale jakoś nie miała już humoru. Dzieci Aresa zawsze miały najlepsze mięśnie… Nawet dziewczyny.
Uśmiechnęła się lekko, czując znajome podniecenie jakby łaskotanie. Jesteśmy już naprawdę blisko! Spojrzała na przewodniczkę, która chyba wszystko olała i była spory kawałek przed nimi. Sophie ruszyła szybciej zastanawiając się jak wycieszyć emocje innych, które odczuwała i które strasznie jej mieszały.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Necklice
Pani mórz
Pani mórz



Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 3175
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krk
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Śro 23:53, 29 Gru 2010    Temat postu:

Aurelia była w szoku, gdy Chris znalazł się w powietrzu. O wiele mniej zdziwił ją fakt, że chwilę wcześniej koszulka Perseusza dosłownie wyleciała jej z rąk. Nadal jednak trzymała jego bluzę. Syn Aresa zatoczył piękny łuk i wylądował z powrotem na kładce. Córka Artemidy nie mogła przez chwilę wyksztusić słowa, gdy dotarło do niej, że... Chrisowi się podobało. O matko, jacy oni są nieodpowiedzialni. Pomyślała, ale zaraz się poprawiła. Nie "matko", tylko "o rany". Aurelii nie chciało się dłużej z nimi przebywać. Faceci. Jeden wart drugiego. Cisnęła w syna Zeusa bluzą.
- Panuj trochę nad sobą, bo jeszcze następna osoba wróci do Obozu z piorunem w brzuchu. Postanowiła nie komentować zachowania syna Aresa.
Ruszyła szybkim krokiem za grupą, a po chwili przypomniała sobie, że wcześniej zagadnęła ją Maya. Zaczęła szukać dziewczyny wzrokiem, rozważając jej propozycję. Uznała, że świetliste róże to dobry pomysł i chciała podzielić się z przyjaciółką przemyśleniami.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Podróżniczka
Róg Minotaura
Róg Minotaura



Dołączył: 27 Lip 2010
Posty: 517
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: "Trzy plichy"
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Czw 14:31, 30 Gru 2010    Temat postu:

Maya poczuła na sobie czyjś wzrok. Oglądnęła się i zauważyła Aurelię. Chyba mnie szuka. Podeszła do niej szybko i zapytał jaszcze raz:
- To co myślisz o tych różach?
I stworzyła prześliczny biały kwiat.
- Mogą być na przykład takie? - kontynuowała.
Córka Afrodyty czekając na odpowiedź, pomyślała, że tu gdzieś musi być ten Rezus. Czuję go...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Celestine.
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 19 Wrz 2010
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: CHB!
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Czw 15:24, 30 Gru 2010    Temat postu:

Do kogo by tu zagadać? Perc? Próbowałam - nie wyszło. Herejza? Próbowałam - nie wyszło. Adrianna? Zobaczymy. Alice wylądowała na ziemi i powoli zaczęła iść w stronę córki Demeter. Przy okazji zobaczyła, że córka Posejdona patrzy co chwilę ukradkiem na Chrisa. O jeny. Ona też. Ci od Aresa interesują się tylko wszczynaniem bójek. Chociaż trzeba Chrisowi przyznać, że się wyróżnia. I duże ma powodzenie. No ale w końcu nie ma tu innych chłopaków. Przepraszam, jest jeszcze Perc... no, ale... Perc, to Perc. Podeszła do Adrianny i zaczęła rozmowę
- Tak w ogóle, to co my zrobimy z tym Rezusem, jak go już znajdziemy? - zapytała.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Celestine. dnia Czw 15:25, 30 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Annabeth&Percy
Artystka
Artystka



Dołączył: 10 Paź 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Annabeth

PostWysłany: Czw 16:08, 30 Gru 2010    Temat postu:

Po tym jak opieprzyła Perc'a, chłopak się uspokoił. Potem palną jakieś przeprosiny, po których Chris patrzył się na niego jak na idiotę. Kurczę, ten chłopak potrafi działać na nerwy. Ale w końcu to syn Aresa. Adrianna nigdy nie przepadła za tymi od Aresa. Zresztą jak większość no ale cóż. Potem usłyszała wypowiedź Soph.
- Soph, impreza bez córki Dionizosa? No nie żartuje sobie... A może... W każdym razie ja bym nie planowała impry teraz bo nawet nie wiadomo czy wrócimy. Ja tam nie jestem optymistką, bardziej realistką. - powiedziała kiedy podeszła do niej Alice. Zapytała co zrobimy kiedy znajdziemy tego Rezusa.
- Pewno pójdziemy z nim na Olimp a potem wrócimy sobie do obozu. Jeśli go znajdziemy. - stwierdziła niezbyt optymistycznie - Wybacz jeśli juz podałaś wcześniej odpowiedź na pytanie, które ci zaraz zadam ale było tyle wydarzeń i w ogóle, że mogłam nie usłyszeć. A więc czy byłaś już na obozie?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Annabeth&Percy dnia Czw 16:09, 30 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Necklice
Pani mórz
Pani mórz



Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 3175
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krk
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Czw 17:15, 30 Gru 2010    Temat postu:

Do Aurelii podeszła Maya. To miło, zwłaszcza, że córka Artemidy właśnie jej szukała. Maya wyczarowała białą różę. Trzeba to przyznać, śliczną. Aurelia uśmiechnęła się i powiedziała:
- Stworzymy kolejne dzieło sztuki.
Sprawiła, że między jej kciukiem i palcem wskazującym pojawiło się małe światełko, o średnicy równej 5 mm. Umieściła kuleczkę w środek kwiatu, a po chwili "posypała" resztę płatków delikatnym blaskiem. Efekt był zadowalający.
- Może powinnyśmy otworzyć na Olimpie kwiaciarnię? - zaproponowała. - A może Rezus skusi się na błyszczący bukiet i wreszcie wylezie z tej swojej kryjówki...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gilbert
Apollo w spodenkach
Apollo w spodenkach



Dołączył: 27 Paź 2010
Posty: 120
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:34, 30 Gru 2010    Temat postu:

|Okej, męczyłam się z tym postem godzinę. Jak mi ktoś powie, ze coś się nie zgadza to udupię własnoręcznie ._.

Niema tego złego co na dobre by nie wyszło. To nawet lepiej, że nikt nie miał dostępu do umysłu dziewczęcia. Wszakże nikt i tak by nie zrozumiał o czym myśli… Przez dłuższy czas wyprawy Lo nie odzywała się zbytnio. Tylko potakiwała i mruczała ‘uhum’. Na wieść o imprezie dostała fioła.
Nagłe emocje to niezbyt dobry doradca. Potrafią popsuć nawet najlepiej przemyślaną akcję, dlatego też w mniemaniu Lo należało się wyzbyć tego dziadostwa, o ile człek chciał osiągnąć sukces. Ale Lo to pikuś w porównaniu do morderstw w serialach, a przynajmniej tych najdziwniejszych pokazanych w filmach grozy. Niektóre były naprawdę fascynujące, inne znowuż obrzydliwe i niegodne uwagi. Było tyle sposobów na cudowne przerwanie kręgu życia, począwszy od srebrnego ostrza, a skończywszy na skoku z drapacza chmur. Do wyboru, do koloru. Strona tytańska również dysponowała pokaźnym pokładem rytuałów krwi. Dlaczego ujmować śmierci i rozgromić delikwenta prostym rzutem mieczem. Pfe! A gdzie inwencja twórcza ?!
Zaniosła się niespodziewanym śmiechem na myśl o Rezusie i pomysłach na jego zbawienie do nich. Żeby go w końcu złapać.
Zaczęła rozwieszać ciepłe świetlne kule w górze, wysyłając je siłą woli. Lo sama była zachwycona swoją pracą jaką wykonywała. To misterne wyginanie promyczków w różne strony i pilnowanie, by ich kolor zgadzał się chociaż trochę z innymi. Przypominały małe słońca. Ale słońce prędzej czy później zachodzi, a kule zostają. Były małym zwiastunem burzy przed deszczem… Ciepłe, gorące tańczyły wokół ludzi.
Dodatkowo Lo postanowiła stworzyć dwanaście tańczących migotek… Każda miała swój kolor, jaki odpowiadał danemu bogu. Najtrudniej było Lo stworzyć ogień Demeter. Zielony ogień był bowiem grecki, a tego dziewczyna nie mogła stworzyć. Po krótkim namyśle uznała, że kolorem Demeter będzie seledyn. Niebieski zostawiła Posejdonowi.
Zadowolona była ze swojej pracy bardzo…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gilbert dnia Czw 17:53, 30 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Celestine.
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 19 Wrz 2010
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: CHB!
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Czw 19:16, 30 Gru 2010    Temat postu:

Łał! Ktoś mi normalnie odpowiedział. Brawa! pomyślała Alice z sarkazmem. Nareszcie trafiłam na kogoś sympatycznego.
- Właściwie... nie pamiętam. Opowiedz mi o nim. O jego historii . Jak się tam znalazłaś - poprosiła Adriannę. Nagle zwróciła uwagę na idącą obok Sophie. Miała spuszczoną głowę, ale zaraz spojrzała na przewodniczkę. Widać było, że jest zamyślona. Córka Hermesa chciała do niej podejść, ale nie miała odwagi (co było naprawdę dziwne). Spohie od początku jej przygody z Rezusem trzymała się od Alice na dystans. Cóż, różni są ludzie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Celestine. dnia Pią 12:33, 31 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Annabeth&Percy
Artystka
Artystka



Dołączył: 10 Paź 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Annabeth

PostWysłany: Czw 19:25, 30 Gru 2010    Temat postu:

- Hm... W sumie to jakoś nigdy nie interesowałam się historią obozu. Oczywiście jak wiadomo obóz przenosi się wraz z cywilizacją zachodu ale więcej właściwie z jego historii nie znam. Ja trafiłam na obóz normalnie. Wiesz nie miałam żadnej dramatyczniej historii czy czegoś takiego jak większość ludzi z tej grupy. Więc nie usłyszysz porywającej opowieści - powiedziała uśmiechając się. Potem zobaczyła jak Alice patrzy się na Soph. - Spokojnie, Soph, jest dość "wścibską córką Dionizosa. Jeśli dasz jakiekolwiek oznaki, że ktoś z chłopaków z naszej grupy ci się podoba nie pozbędziesz się jej - powiedziała żartobliwie lecz tak żeby córka Dionizosa ją usłyszała ale nie miała zamiaru żeby zabrzmiało to złośliwie czy też nie chciała urazić dziewczyny. - A ty? Jaka jest twoja historia, jeśli można spytać?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nereida
Serce Oceanu
Serce Oceanu



Dołączył: 24 Sie 2010
Posty: 501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ocean
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Czw 20:39, 30 Gru 2010    Temat postu:

Herejza szła za grupą, na chwilę przystanęła aby przeglądnąć się w tafli wody. Jej wzrok przykuło coś innego, coś co przed chwilą przeleciało jej przed nosem. Miało kształt kuleczki, kolor niebieski i było ciepłe. O, niebieski płomień, zupełnie taki jak mój. Nie wiedziałam, że ktoś jeszcze umie panować nad ogniem. A Ares ma coś w spólnego z ogniem? Na samą myśl o bogu wojny spojrzała na Chrisa, który szedł z podartą koszulką, a trzeba przyznać, że całkiem fajnie wyglądał. Poczuła, że się rumieni. Szybko odwróciła wzrok, aby syn Aresa tego nie zobaczył. Ale obciach. Dobra przestań.
Podeszła do Lo, która najprawdopodobniej była sprawcą kolorowych światełek.
- Yyy, hej. Domyślam się, że twoją mamą jest Hestia. - powiedziała nieśmiało. - Ładne 'błyskotki'. Wiesz, ja też tak umiem, moim, że moim ojcem jest Posejdon. - powiedziała, po czym wystawiła rękę, na której pojawił się płomyczek. Nie chciała się chwalić, tylko znaleźć z nią wspólny temat.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nereida dnia Czw 20:40, 30 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blanca
Muza/Maniaczka Klat



Dołączył: 02 Sie 2010
Posty: 1477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Maków
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Czw 22:46, 30 Gru 2010    Temat postu:

O. Mój. Święty. Boże. Chwila. Przecież ja nie wierzę w Boga. Tylko w tę cholerną dwunastkę olimpijską. Teraz to się narobiło. Blanca przyglądała się zachowaniom dziewczyn i wręcz nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Co takiego niby było w Chrisie, że nagle ta nieśmiała Herejza się zauroczyła? Lana jak Lana, dla niej flirt to była część życia. Sophie i Alice również mu się przyglądały. Dobra, był przystojny, nieźle umięśniony, ale taka fascynacja nie spodobała jej się za bardzo.
- Co najwyżej nadałby się na modela, albo jakiś posąg, żeby inne śmiertelniczki mogły się poślinić na jego widok. - mruknęła sama do siebie. Wyjęła telefon z kieszeni i przejrzała się w ekranie. Była cała umorusana, a włosy pod szarą czapką powoli zamieniały się w szopę. Wszystko od tej wilgoci. Zgarnęła je w wygodny kok, z którego mimowolnie wypuściła kilka kosmyków, a okrycie schowała do plecaka. Zdjęła swoją fioletową koszulę w kratę i obwiązała się nią w pasie, przyglądając się stanowi swojego białego podkoszulka. Był w porządku. Dobrze przylegał, czyli mimo wszystko nie musiała się o niego martwić. Spodnie brudne były tylko na końcach nogawek. Moje kochane Conversy... Wrócimy do domu i mamusia wyczyści. Ręce włożyła do kieszeni i poszła trochę do przodu. Miała wielką ochotę na dobrego, truskawkowego shake'a. Ale gdzie tu znaleźć jakąś kawiarnię?! Szatynkę zdecydowanie zastanawiało, co było w innych jaskiniach. Nie mieli jednak czasu, musieli znaleźć rozpieszczonego synalka Zeusa i Rei. Bogowie, czemu akurat tego bachora? Nie było innych?
Kątem oka dostrzegła Chrisa w jego nowym 'odzieniu'. Zasłoniła ręką usta, krztusząc się ze śmiechu. No teraz to dopiero wyglądał. Tylko wziąć ołówek, kartkę i naszkicować.
- Nie lepiej było urwać same rękawy? Rozpraszasz moje koleżanki, a zarazem resztę drużyny. - odezwała się do niego półgębkiem. I znowu brew w górze. Chciała jeszcze coś dodać, ale nagle koło jej głowy pojawił się niewielki, srebrny płomyczek. Tańczył wesoło nad jej ramieniem. Nie parzył, był przyjemnie ciepły. Szatynce od razu przypomniała się wiewiórka, którą spotkała przed misją.
- Co do...? - urwała. To chyba była Lo. Miała największe moce związane z ogniem. Blanca odwróciła się do niej i uśmiechnęła szeroko, przekazując córce Hestii nieme: Dziękuję, jest śliczny.
Poczuła kłucie w nodze. Spojrzała na swoje lewe kolano. Podwinęła nogawkę i zobaczyła, że skóra jest lekko zaczerwieniona, a jedna z kości wysunęła się o kilka milimetrów do przodu. Cholera... Głupia kontuzja. Wiedziała, że jeśli będą szli zbyt długo, będzie musiała utykać, lub zrobić sobie z jodo laskę.
- Jak stara babcia jakaś... - szepnęła do siebie. To już się robi schizofrenia... To gadanie do siebie. Nic na to nie poradzę... Chyba wszystkie dzieci Ateny tak mają...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mroczny
Gość






PostWysłany: Pią 14:54, 31 Gru 2010    Temat postu:

Drużyna jeszcze przez jakiś czas wędrowała przez kładkę. W końcu jezioro dobiegło końca. Wszyscy zeskoczyli na brzeg i ruszyli przed siebie. Zaraz po jeziorku czekała na nich bardzo rozległa równina. Czyli mnóstwo drogi. Po godzinie forsownego marszu, Chris zarządził postój. Wszyscy mieli chwilę czasu, żeby opatrzyć jakieś zadrapania, które dla syna Aresa nie były nawet warte ich pokazywania, a co dopiero opatrywania, ale nie odzywał się. Niech robią sobie, co chcą, byle tylko nie przeszkadzali. Przy okazji, Chris przebrał się, jak poradziła mu Blanca. Rzeczywiście, jego wygląd mógł rozpraszać żeńską część drużyny. Tak więc w dalszą drogę wyruszył w nowej koszulce. Szli jeszcze długo tą równiną. W jaskini było parno, co potęgowało zmęczenie. Jednak nasi herosi byli dzielni i nie zaprzestawali marszu. Po jakimś czasie, na horyzoncie zamajaczył jakiś kształt. Chris nie pytał przewodniczki. W końcu i tak się dowiedzą, co to jest. A była to budka celnika, a za nią rozpościerał się baaaaaardzo dłuuuugi mooooost. Taki długi, że drużyna nie przejdzie go w jednym poście jakiegoś użytkownika. Przejście tegomostu zajmie im kilka dłuuuugich pooostów. Ale nie mogli przez niego przejść, gdyż zatrzymał ich jakiś koleś, który najwidoczniej siedział w tej budce.
- Ee, ee, co się tak pchacie? Nie przejdziecie! - powiedział duży koleś.
Chris zastanawiał się, czy potrzebny będzie mu miecz, żeby powalić tego grubasa. Po dwóch sekundach doszedł do tego, że nie będzie mu potrzebny. Już miał się wysforować na przód, gdy drogę zastąpiła mu przewodniczka.
- Musicie zapłacić za przejście. Tego wymagają procedury. - oznajmiła.
- Że co? Nie tak się umawialiśmy. - zaprotestował Chris,
- W ogóle się nie umawialiśmy. - sprostowała przewodniczka.
- No fakt. - potwierdził Chris.
Ech, czyli kolejny wydatek. Wyjął z kieszeni kilka drach i rzucił kolesiowi. Ten się tylko roześmiał i powiedział:
- A co ja niby mam z tym zrobić? Zjeść? Hłe hłe hłe! Daj mi coś, co się przyda, coś wartościowego.
Ech, co mógłby mu dać? Hmm. Zaraz komórka. Teraz mu się nie przyda, a w drodze powrotnej mógłby ją odebrać. Albo sprawić sobie nową, gdy wróci do obozu. Rzucił więc Celnikowi telefon.
- Hłe, hłe, hłe. Śmiertelnicze zabawki. Zabieraj to herosku. - odpowiedział grubas.
No tego było za wiele. Miał się już rzucić na Celnika, ale znów powstrzymała go przewodniczka. Niech mu będzie. Chris oderwał łańcuch od spodni i zamienił go w miecz. Po tym rzucił go Celnikowi. Niestety, ten przedmiot mu się spodobał.
- Dobra, przechodzisz. Teraz reszta. Wyskakiwać z zabaweczek. Hłe hłe hłe!
Powrót do góry
ailyn
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 29 Wrz 2010
Posty: 309
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z odległych rubieży
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pią 17:23, 31 Gru 2010    Temat postu:

- Wyskakiwać z zabaweczek. Hłe hłe hłe!
Na głos rzeczonego strażnika Ailyn dosłownie zeskoczyła z Lany. Śliczna płomienista kuleczka krążyła dookoła niej cały czas. Dziewczyna nie bardzo wiedziała czego chce ten paskudny typek. Yy.. Zabawki.. Nie zabrałam przecież mojego pluszowego misia! Wiedziałam, że powinnam go spakować! Pogrzebała chwilę w plecaku z myślą oddania temu przygłupowi zabawki, która nie będzie jej aż tak potrzebna. Pewnie już nie odzyskam tego, co mu dam... Wiem! Ta durna zbroja Hefajstosa! Wyjęła z plecaka pas, który wręczył jej szef jeszcze w obozie. Nie było jej żal rozstawać się z nim, ponieważ miała swój. Nie ufam tym boskim zabaweczkom. Z dumą stwierdziła, że nie odniosła poważnej straty i ruszyła dalej chwiejnym krokiem. Otępienie spowodowane alkoholem powoli z niej ustępowało. Przypomniała sobie natomiast o projektach miecza i gitary, które miała skończyć. Nie, no ja to mam pamięć! Wyjęła komputer i zaczęła się męczyć nad swoją pracą. Chodzenie aż tak jej nie przeszkadzało, natomiast gorsze było utrzymanie palmtopa w normalnej pozycji i jednoczesne pisanie na nim. Hm, chyba czas na uruchomienie prototypu spizowego poduszkowca... Pogrzebała trochę w dolnej części obudowy komputera i po chwili leciał spokojnie na wysokości ramion dziewczyny. Tak, działa! Popchnęła go delikatnie, a po chwili była już zbyt pochłonięta swoją robotą. Kulka ognia ciągle oświetlała jej klawiaturę. Jakież to urocze coś... Zupełnie jak Skoczki z Ruusanu!
- Będziesz miał na imię Skoczek. - mruknęła do ognia - Dzięki, Lo, za te kulki. Są genialne! - uśmiechnęła się.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sophie
Miss Holmes
<b>Miss Holmes</b>



Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Niemcy
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Sob 20:48, 01 Sty 2011    Temat postu:

-Ja też jestem realistką, ale jakoś lepiej się czuję wiedząc, że będę mogła zrobić przyjęcie po powrocie. To motywujące. – Uśmiechnęła się do niej. – Owszem zdarzały się takie imprezy, na których się nie pojawiałam. Ale to były klapy. Drugi raz te osoby nie popełniały tego błędu.
Sophie ziewnęła. Ledwo trzymała się na nogach. Marzyła o dobrej, aromatycznej kawie z mlekiem. Wątpiła, żeby wygodne łóżko było teraz w zasięgu jej możliwości bardziej niż kawa. Jednym uchem słuchała rozmowy Alice z Adrianną, dopóki nie wyczuła, że córka Hermesa zaczęła jej się przypatrywać. Gdy na kogoś patrzyła lub ktoś na nią to jego uczucia były wyraźniejsze. Na szczęście ludzie o tym nie wiedzieli. Sophie spojrzała na przewodniczkę z zagadkowym uśmiechem.
-O ile wiem dziewczyny, nie ustaliliśmy chyba co dokładnie robimy z Rezeuskiem. Ale może się spodziewać ode mnie kopniakiem za to szlajanie się po jaskiniach.
Sophie zaczęła się zastanawiać czy przywitała się z Alice. Nie przypominała sobie jednak takowej sytuacji. Normalnie jak tatuś. Może być ze mnie dumny. Pomyślała sarkastycznie. Dobrze, że ona nic nie pamięta. Od razu by skojarzyła fakty, chociaż…Nie przypominam sobie jej z obozu…
-Wścibska córka Dionizosa? Podoba mi się. Zapiszę to na swojej liście przydomków. I nie martw się, tak bez powodu też się mnie nie pozbędziesz. Ale wydaje mi się, że nie poznałaś bliżej żadnej prawdziwej córki Afrodyty. Z nią miała byś gorzej.- Westchnęła teatralnie, po czym się zaśmiała.-Rzuciłaby Adrianno na ciebie klątwę… Zaraz przecież mam Mayę. -Spojrzała na córkę Demeter zawadiacko.- Ale nie martw się. Nie jestem chyba aż tak zła.
Puściła jej oko, po czym zachichotała i zeskoczyła z kładki. Poczekała jak wszyscy zejdą na ląd, a potem odgrodziła drogę powrotną ścianą z pnączy winogrona. Zachwiała się lekko, korzystanie z mocy pochłaniało energię, a jak była tak zmęczona musiała używać jej rozważnie. Mimo to nie mogła powstrzymać się przed nałożeniem lekkiej klątwy obłędu. Zakręciło jej się w głowie. Nie chciałaby, żeby Rezeus zwiał. Powinna chyba się spytać czy można robić blokadę, ale nie przejmowała się takimi drobnostkami. Jak będą wracać, to ją po prostu unieszkodliwi. Chyba, że wyjdą inaczej.
Odczekała moment aż przestaną jej latać mroczki przed oczami i ruszyła dalej. Szybko dogoniła drużynę. Gdy się zatrzymali, Sophie była już wkurzona. Miała już dość wszystkiego.
Wreszcie doszli do kolejnego mostu.
-Super po prostu – warknęła. Przepchała się na sam przód, żeby zaobserwować sytuację przy budce. Zamknęła oczy, rozmasowując skronie. Przeszkadzały jej światełka krążące wokół. Sophie przez moment się bała, czy to nie omam, którzy wytworzył jej zmęczony umysł. Ale Ailyn zaczęła gadać do tego czegoś. Więc wszystko okej.
Humor jej się pogorszył. Nie miała zamiaru rozstawać się z żadną zabaweczką. Stwierdziła, że nie zaatakuje Celnika, skoro Chris tego nie zrobił. Zaczęła gorączkowo rozmyślać co może mu dać. Przepuściła córkę Hefajstosa. Ta zbroja od jej ojca… Nie potrzebne mi to było, ale na pewno nie weźmie ten koleś dwa razy tego samego.
Skrzywiła się, sięgając do plecaka. Wiedziała, że nie ma tam nic takiego, ale grała na zwłokę. Otworzyła torbę i całkowicie zaskoczona zobaczyła, że jednak ma. Był tam sztylet dokładnie taki sam jaki miała w kieszeni. Zaczęła wątpić w trzeźwość swojego umysłu. Dotknęła kieszeni, wyczuła wyraźnie kształt broni. Nie ogarniała tego, a sztylet w plecaku zamigotał delikatnie i zachęcająco, fioletowym blaskiem. Wtedy zrozumiała. Wyjęła go z plecaka i podała Celnikowi. Chwilę ważył broń w ręku. No dalej… Przecież Ci się podoba. Skinął głową, ukazując ohydny uśmiech i ją przepuścił.
Wypuściła powietrze, uświadamiając sobie, że go wstrzymała oddech. Eee… Dzięki tato? W sumie mogłabym mu wyczarować butelkę dobrego wina… Nie pogardziłby zapewne. Ruszyła powoli po moście, nie śpieszyła się. Czekała na resztę. Wiedziała, że trochę im zejdzie. Przeciągnęła się, starając odpędzić zmęczenie. Nie była pewna ile da jeszcze wytrzymać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blanca
Muza/Maniaczka Klat



Dołączył: 02 Sie 2010
Posty: 1477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Maków
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Sob 21:11, 01 Sty 2011    Temat postu:

Hah, jak miło widzieć, jak się mnie ludzie słuchają, pomyślała, gdy Chris w końcu zmienił koszulkę. Z lekko obolałym lewym kolanem ruszyła naprzód, żeby w razie czego nie odstawać zbytnio od grupy. Choćby mi miała noga odpaść, muszę dojść. W Obozie się ją naprawi. Szli dosyć długo, gdy wreszcie zamiast jeziora ujrzeli brzeg. Miła odmiana. Zgrabnie zeskoczyła na ciepły piasek. Przyłożyła rękę do czoła i przyjrzała się okolicy. Równina. Praktycznie naga. Nic ciekawego.
- Are you fuckin' kidding me?
Niby fajnie, bo równo, ale daleko. Mniej więcej w połowie Blanca, poirytowana i lekko mokra wyciągnęła z plecaka wachlarz. Chłodny powiew powietrza od razu ją ocucił. Niedaleko szła Ailyn i Soph. Uśmiechnęła się do nich pogodnie. Po dosyć długiej wędrówce dojrzała ciemny, niewyraźny kształt przed sobą. Budka z napojami? pomyślała. Ta jasne, co jeszcze. Niewiadomą rzeczą okazała się budka, taka w której zwykle siedział celnik. Za nią rozpościerał się dosyć długi most.
- O bogowie... - mruknęła. Po chwili okazało się, że muszą zapłacić. Jakąś kasę mam. Celnik jednak wolał rzeczy bardziej 'interesujące'. Zobaczyła, jak Chris oddaje swój miecz, Ailyn zbroję, a Soph rzuca mężczyźnie sztylet.
Pytanie, co ja mam dać? Jodo nie oddam o brońcie Panie Boże! Tfu, bogowie! Moja najświętsza broń. Miecz też odpada, zbyt wiele warty. Łuk, strzały... Nie. Spojrzała na trzymany w ręku wachlarz. Chiński wzór wyszywany po obu stronach mienił się kolorami tęczy. Westchnęła cicho.
- Przepraszam. - szepnęła, sięgając po drugi. Rzuciła Celnikowi oba i podeszła do mostu, jednak mężczyzna złapał ją w pasie i powiedział:
- Dokąd to? Myślisz, że niby co ja sobie tym zrobię? - zaśmiał się ochryple. Poczuła ohydny zapach z jego gęby. Odsunęła głowę.
Odepchnęła jego oślizgłe łapy od swoich bioder i zabrała wachlarz. Nastawiła nadgarstek i zgrabnym ruchem nacięła skórę. Drugim rzuciła w budkę. Wachlarz wbił się w blachę, jakby był ostry jak nóż. Szatynka zobaczyła krew sączącą się z jej ręki.
- Zadowolony, cieciu? Jak się nauczysz rzucać, może ci się przydadzą. Nie są zwykłe. Najlepsze, jakie można było stworzyć. - z uniesioną głową weszła na most. Gdy odeszła kawałek, poczuła łzy pod powiekami. Masochistka ze mnie. Nie ma to jak dobre show. Wyjęła butelkę z wodą i polała ranę. Jedną z maści posmarowała skórę i owinęła mocno bandażem. Syknęła z bólu, gdy maść zetknęła się z mięśniami. Tylko kilka minut kobieto, kilka minut.
Most ciągnął się strasznie długo. Muzyka dudniła w jej słuchawkach. She's a beauty, like Beyonce... nuciła. Ręka już prawie się zagoiła. Jedyne na co mogła narzekać, to noga.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Blanca dnia Sob 21:30, 01 Sty 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nereida
Serce Oceanu
Serce Oceanu



Dołączył: 24 Sie 2010
Posty: 501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ocean
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Nie 16:44, 02 Sty 2011    Temat postu:

Drużyn szła z przewodniczką, a droga zdawała się być coraz dłuższa, i jeszcze te płomyczki, one także dodawały ciepła, a było już go i tak za wiele. Wzrokiem odszukała ogień i zawołała:
- Stefanek, gdzie jesteś?
Płomyczek tak nagle pojawił się przed jej nosem, że aż się cofnęła.
- O, tu jesteś. Posłuchaj, chwilowo muszę Cię unicestwić.
Ogień od razu zdawał się zrobić smutniejszy. Nie podskakiwał już tak radośnie, jego turkusowy kolor zrobił się bladszy, a rozmiary zmniejszyły się o połowę.
- Przepraszam Cię, ale muszę to zrobić, dla dobra drużyny.
Dziewczyna poczuła się jak wariatka, gadała z żywiołem. Westchnęła głęboko i dodała:
- Jak wrócimy do obozu, obiecuję, że poproszę Lo aby 'wyczarowała' cię jeszcze raz, albo nie, sama to zrobię. - powiedziała, po czym uniosła dłoń na wysokość Stefanka i zamknęła ją wraz z płomyczkiem.
Zobaczyła, że została w tyle, więc szybkim krokiem podbiegła do reszty. Po kilkunastu minutach dziewczyna była zdolna jedynie się człapać.
Herejzie zdawało się, że widzi brzeg. Resztką sił podbiegła truchtem na przód, i to co zobaczyła musiało ją ewidentnie ucieszyć. Tak, zbiornik wodny naprawdę się kończył, a miejsce cieczy zastępował piach i trochę 'kamyczków'.
Chris dał drużynie chwilę na opatrzenie ran. Przebiegła wzrokiem uczestników, a jej zmysł utkwił w 'szefuńciu', który jedynie siedział chcąc udawać, że te trzy połamane żebra w niczym mu przeszkadzają. Jak chce niech udaje twardziela.
Córka Posejdona usiadła na przeciw wody, po czym pochyliła się nad nią. Jej, mimo tego, że przed chwilą się 'kąpałam' wyglądam strasznie. Nastolatka nachyliła się jeszcze bardziej i trysnęła sobie wodą w twarz. Uff, tak lepiej.
Nie licząc bólu w nodze Herejzie nic nie dokuczało, więc tylko siedziała bez czynnie. Kilka minut później wszyscy zbierali się do dalszego marszu. Szli bez przerwy przez kilka kolejnych chwil. Nagle w oddali można było zauważyć jakiś punkt. Dom? Nie, kto normalny miał by się tu zapuszczać? No, nie licząc tego smarkacza, Rezusa. Ale on pewnie ma jakąś chorobę psychiczną. Zakpiła sobie z dzieciaka.
Gdy zbliżyli się do budki, zauważyli, że stały przy niej jakieś istoty. Celnicy.
- Bogowie, co nas jeszcze spotka? - spytała z żalem.
Po chwili dowiedziała się więcej. Za przejście trzeba było oddać im jakąś rzecz.
Herejza sprawdziła zawartość swojego plecaka.
- Puder, tusz, szminka, szminka, błyszczyk. Książka. - zaczęła wymieniać. - O, może chcecie książkę, wiecie podobno wiedza nie boli, ale ja nie jestem do końca przekonana możemy to sprawdzić.
Przewodniczka, słysząca jakże długą rozmowę, posłała dziewczynie posępne spojrzenie.
- Co? Sam się prosił. No dobra.
Dziewczyna sięgnęła do plecaka i wyjęła naszyjnik z pereł.
- Masz i się ciesz. - powiedziała po czym ruszyła do przodu.
- Ej, blondyneczko, na co nam to? - spytał jeden.
- Nie nazywaj mnie tak śmierdzący klaunie. - ostrzegła ich Herejza. Już miała się na niego rzucić, lecz dostrzegła jak przewodniczka kiwa do niej palcem. Heri przewróciła tylko oczami i dodała: - To coś, jest potrzebne do oddychania w wodzie. Proste, wystarczy, że połkniesz jedną kuleczkę i proszę.
- Dobra, przechodzisz. Następny! - wrzasną Celnik.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nereida dnia Nie 16:49, 02 Sty 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
PercJack17
Róg Minotaura
Róg Minotaura



Dołączył: 27 Paź 2010
Posty: 484
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Percy

PostWysłany: Nie 17:25, 02 Sty 2011    Temat postu:

Zaczęła się strasznie długa podróż. Droga ciągnęła się niemiłosiernie. Syn Zeusa czuł, że idą po wielkim talerzu z masłem, bo jakby w ogóle nie poruszali się dalej. Zresztą czuł już niemałe zmęczenie po tej podróży. Gdzie jest ten Rezus? Zamiast dać mu braterską piątkę to chyba dam mu w pysk. I jakoś ta myśl go zmotywowała. Ale nadal wędrowali, już nie tak wesoło jak krasnoludki. Nagle Perc zobaczył, że nad głowami grupy wznoszą się okrągłe kolorowe światełka. Wyglądały jak małe duszki. Perc dostrzegł swój, jak sądził, bo unosił się nad jego głową - złoty duszek, koloru pioruna. Przywołał go do siebie, nawet nie musiał używać swojej mocy kontroli nad wiatrem. Dam ci na imię Złocisty, pomyślał. Głupie, ale teraz nie chce mi się nic innego wymyślać. I poklepał duszka jakby był to malutki pupil. Poparzył się i szybko odsunął dłoń.
Nagle Chris zaproponował postój. No wreszcie. Wyjął z kieszeni kanapki które kupił przed podróżą pociągiem do Dakoty i zaczął spokojnie jeść. Miał ich trochę, w razie jakby co. Kiedy przerwa się skończyła, ruszyli dalej. Sądząc po widoku, czekała ich jeszcze długa droga. Nagle chłopak zauważył w oddali jakąś budkę. Normalnie jak przed wejściem do wesołego miasteczka. Stali tam celnicy, którzy najwyraźniej oczekiwali od herosów zapłaty za przejście dalej. Perc spróbował grać na zwłokę, próbując dać mu swoje czipsy, ale kiedy zobaczył jak Celnik odrzucił telefon Chrisa, zrezygnował. Próbował szybko coś wymyślić. Wyjął z kieszeni kartkę na której rysował portret tajemniczej kobiety i odwracając się od grupy, przywołał Złocistego, podpalając trochę kartkę by wyglądała jak stara mapa, i wyjął szybko zygzaka by zrobić rysy, by naprawdę wyglądała jak mapa. Jakoś to wygląda. Podszedł do Celnika.
- A oto jest mapa do krainy czekolady - powiedział, bo gdy spojrzał na Celnika zdał sobie sprawę, że lubi on sobie czasami nieźle podjeść. Ale on go wyśmiał.
- Nieźle, młody, ale nie ze mną takie numery - i wyrwał chłopakowi z ręki Zygzaka w postaci długopisu. - Może to się na coś nada. Następny!
I Perc ruszył dalej. Nie miał zamiaru się z gościem bić. Nie miał czym. Poczuł się zrezygnowany. Spojrzał na Celnika który odwrócił przód długopisu w stronę swojej twarzy i patrzył do środka, szukając kulki rozprowadzającej tusz. Już miał kliknąć długopis tuż przed swoją gębą, ale nagle zniknął on z jego rąk i pojawił się w kieszeni Perca. Jakim cudem? Ale nie zastanawiał się nad tym. Grupa była już daleko od Celnika, ale jakby co założył kaptur bluzy i zaczął gwizdać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Annabeth&Percy
Artystka
Artystka



Dołączył: 10 Paź 2010
Posty: 745
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Annabeth

PostWysłany: Nie 19:08, 02 Sty 2011    Temat postu:

Szli jeszcze mnóstwo czasu. Jeszcze jakby na złość ów czas się strasznie ciągnął a Adrianna była strasznie niecierpliwa. Nie ma to jak cecha po ojcu... Nagle zgłodniała. Miała ochotę zjeść coś dobrego. Wyobraziła sobie co w takiej sytuacji powiedziałaby do niej matka" "Gdybyś zjadła przed wyjściem owsiankę to na pewno byś teraz nie była głodna! Owsianka to samo zdrowie! Ble, ble ble..." Ta... Teraz tylko brakowało jej myśli na temat owsianki. W zasadzie to nie przepadała za nią. No ale cóż, nie wszystko odziedzicza się po matce
- Cóż za szkoda... - usłyszała w głowie głoś Demeter i przewróciła oczami.
W pewnym momencie skończyła się woda i Adrianna nie musiała już tworzy kładki co jej bardzo odpowiadało bo już się tym trochę zmęczyła. Kiedy stanęła na kamieniach w zasadzie odetchnęła z ulgą bo cały czas denerwowała się, że przez zamyślenie przestanie tworzyć kładkę i wszyscy powpadają do wody. W zasadzie nie byłoby jej szkoda jakby Chris do niej wpadł ale nie miała ochoty wrzucać do niej reszty jej znajomych.
Potem zaczęli iść po jakiejś cholernej równinie, która jej w ogóle nie odpowiadała. Nagle zauważyła płomyczek lecący obok niej. Był seledynowy. Zerknęła do tyłu i zobaczyła jak Różowa, a raczej Lo uśmiecha się do niej. No tak, córka Hestii... Pomyślała z zadowoleniem i spojrzała na płomyczek. Fajnie było mieć takiego "pupilka" obok siebie. Całkiem fajny rzecz z tym panowaniem na ogniem... Wzięła płomyczek na rękę, który trochę ja poparzył ale po chwili przestał co było dziwne. No ale cóż, nie żyję w normalnym świecie. Stwierdziła z zadowoleniem.
Kiedy Chris zarządził postój Adrianna z zadowoleniem wyjęła butelkę coli z plecaka, która nadal była chłodna i gazowana. Wzięła kilka łyków a następnie wyjęła jakieś dobre kanapki. Zjadła je w mig. I co? Po kanapkach też mi się przestało chcieć jeść. Nie była do tego potrzebna owsianka.
- Jak sobie chcesz. - powiedziała w głowie jej matka a Adri uśmiechnęła się z zadowoleniem.
Potem ruszyli w dalszą drogę, która była bardzo długa i nieprzyjemna. W końcu po marszu przez równinę doszli do jakiegoś mostu przy, którym stał celnik, który zażądał zapłaty. Chris chciał mu dać telefon komórkowy ale ten się na to nie zgodził i zabrał jego łańcuch-miecz. Adrianna myślała gorączkowo co by tu zrobić i nagle wpadła na pewien pomysł. Podeszła do celnika i uśmiechnęła się do niego.
- Myślę, że nie jest fajnie tak cały czas wybiegać z tej budki jak pies na zawołanie, co?
- No, nie... - odpowiedział zdziwiony celnik.
- A jakbyś tak miał "ludożercze" rośliny, które będą odstraszać herosów od przechodzenia prze kładkę dopóki ty się nie zjawisz? W ten sposób nie będziesz musiał przerywać jakiejś czynności, którą robisz i lecieć tutaj. Co ty na to?
Celnik przez chwilę myślał nad jej propozycją aż w końcu pokiwał głową.
- I to będzie moja zapłata? Przepuścisz mnie jak coś takiego zrobię?
- Tak...
- Przysięgasz na rzekę Styks?
- Tak. - powiedział już pewniej.
Adrianna stanęła przed kładką i skupiła całą swoją moc żeby stworzyć rośliny. Nagle z ziemi wyrosły trzy czy cztery roślinki, który na pozór wyglądały jak normalne ale jak rzuciła w ich kierunku kamieniem ona od razu go zaatakowały. Celnik zdawał się być pod wrażeniem.
- Będą się "przesuwać" na hasło "przepuścić". Spróbuj.
Celnik spojrzał na nią niepewnie a po chwili skierował głowę w stronę kwiatków.
- Przepuścić! - powiedział a kwiaty rozsunęły się tak że Adrianna mogła przejść.
- Dziękuję. - powiedziała i skierowała się w stronę przejścia.
Podeszła do Perc'a.
- Co mu dałeś? - zapytała się nadal zadowolona z siebie choć już zmęczona bo jednak całe te kwiaty kosztowały ją dużo wysiłku.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Annabeth&Percy dnia Nie 19:11, 02 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna -> Forumowe RPG 2 / RPG Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11, 12  Następny
Strona 10 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin