Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

[NZ] Spełniona przepowiednia [BO] [3/?]
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna -> Fan Fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Yap
Zezowaty Cyklop
Zezowaty Cyklop



Dołączył: 03 Cze 2011
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakopane
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pon 13:28, 20 Cze 2011    Temat postu: [NZ] Spełniona przepowiednia [BO] [3/?]

Hejka, lubię pisać, piszę nawet własną książkę, a teraz skrobię coś o Percym :) . Może wam się spodoba.


Rozdział I
Spojrzałem na piękne niebo roztaczające się nad obozem. Wschód słońca nad obozową rzeką jest jednak wspaniały.
-Hej Percy- usłyszałem głos. To była Annabeth. Jej piękne blond włosy wystawały dziś niedbale spod chustki, którą ostatnio zakładała na głowę.
-Przeklniesz dzisiejszy dzień. Nie uwierzysz.- rzekła
Mogło to znaczyć albo zagładę ludzkości, albo...
-Przywieźli nowych herosów.
-Znowu?!- jęknąłem aż najady wyjrzały z rzeki jedna po drugiej.
Obyczaje, które wprowadził Chejron od zeszłego roku były nie do zniesienia. Satyrzy tylko wyłapują nowych herosów, a MY, starsi obozowicze musimy im wszystko tłumaczyć i patrzyć na ich zdziwione gęby. Okej, my też tacy byliśmy, ale jak się robi to któryś raz z kolei zaczyna się to robić uciążliwe.
-Ile ich jest?- spytałem mierząc jednocześnie ciekawskie najady zabójczym wzrokiem.
-Eee... mniej więcej ze czterech?- odparła Annabeth.
W sercu pojawiła się nadzieja, że Chejron nie wyznaczy mnie do tej uciążliwej roboty. Ludzie, jak ja się myliłem!
Już po kilku minutach dostałem podopieczną. Jeszcze nigdy nie widziałem kogoś takiego. Miała złote warkoczyki, czarne jak węgielki oczy i perkaty nosek. Jej spodnie były hip-hopowe co nijak pasowało do dziewczęcej bluzki. Zdarte klapki ledwo trzymały się jej nóg. Spojrzała na mnie z nutką wesołości w oczach. Nie wiem czy śmieszył ją mój wygląd, czy sposób w jaki się na nią gapiłem, a był to zwyczajny sposób "na otwartą buzię". Uśmiechnęła się. Ile lat mogła mieć? Około trzynastu.
-Yyy...-nie mogłem nic wydukać aż Annabeth dała mi kuksańca.
-Hej jestem Jagoda.-dziewczyna podała mi rękę- Ty się nie musisz przedstawiać, znam cię.
-Eee... tak, jestem Percy Jackson. Skąd wiesz?- to pytanie wcisnęło mi się na usta mimowolnie. Annabeth stojąca za Jagodą przewróciła oczyma.
-Kiedy się dowiedziałam, że jestem heroską od razu szukałam po świecie nowinek o WASZYM świecie. Przed chwilą uznał mnie Apollo. Cieszę się, że nie idę do Hermesa na sam początek. To nieprzyjemne mieszkać w tym samym domku co sługa Kronosa. Ten cały Luke.
Annabeth lekko posmutniała. Chciałem zgromić Jagodę wzrokiem, ale nie miałem serca. Gdzieś tam w środku czułem podziw dla jej osoby.
-No to jak? Idziemy czy nie?- ponagliła mnie heroska.
Nie wytrzymałem.
-Chyba ja tu jestem przewodnikiem.- powiedziałem- taa... chodźmy.
Jagoda uśmiechnęła się. Z dreszczem na plecach pomyślałem, że jeszcze chwila, a nazwie mnie Glonomóżdżkiem. Na szczęście tego nie zrobiła.
Poszedłem za nią odnosząc wrażenie, że to raczej ona mnie prowadzi, a nie ja ją. Byłem ciekawy jak dalej powiedzie się to "Poznawanie Obozu". I miałem się tego wkrótce dowiedzieć...

Pzdr., reszta niedługo!

Proszę dodać kryteria, albo zamknę!
S.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Yap dnia Wto 12:13, 21 Cze 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nike126
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olimp
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Wto 8:28, 21 Cze 2011    Temat postu:

Bardzo fajne Very Happy
I radzę wpisać kryteria, bo Sophie zamknie ten wątek i nie będziesz mogła dokończyć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap
Zezowaty Cyklop
Zezowaty Cyklop



Dołączył: 03 Cze 2011
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakopane
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Wto 12:54, 21 Cze 2011    Temat postu:

Rozdział II
Jagoda w niczym nie przypominała tępych herosów, którzy z głupimi minami patrzyli na nowo poznawany obóz. Słuchała mnie, kiwała głową i wkrótce wdaliśmy się w rozmowę.
-Znasz pozostałych herosów, którzy tu przybyli?- spytałem.
-Jak mogłabym ich nie znać?!- roześmiała się Jagoda.- Jeden z nich chodzi ze mną do klasy... Zasadniczo chodził, bo właśnie zmieniłam szkołę.
Nie mogłem się nie uśmiechnąć. Dysleksja i ADHD już nie raz kazało mi zmienić szkołę.
-Ma na imię Yarec.- ciągnęła dziewczyna.- Kolejny ma na imię Harry. No i jest jeszcze moja najlepsza przyjaciółka... Patty, zwana Weloneczką. Bardzo się o nią martwię. Nie wiem czy sobie tu poradzi. Jest taka wrażliwa i delikatna...
Naszą rozmowę przerwały krzyki. Ktoś wyraźnie się kłócił. Pobiegliśmy zobaczyć co się dzieje. Wokół domku Aresa już zebrało się zbiegowisko. Domek Aresa... Tylko jedna osoba mogła tak zawzięcie się kłócić. Na progu stała Clarisse. Zawistnym wzrokiem mierzył ją nowy heros. Miał blond włosy i był postawny. Jego wzrok od stóp do głów penetrował Clarisse.
-Clarisse, odpuść sobie!- wrzasnąłem do córki Aresa.
-Zamknij się, Persiu!- odpowiedziała.- muszę nauczyć mojego nowego podopiecznego jak należy się odnosić do przewodniczki. Musisz przejść chrzest na obozie.- zwróciła się do nowego.
-Będą kłopoty.- szepnęła do mnie Jagoda, a ja uwierzyłem w każde jej słowo.
-Jedyne na co cię stać to wsadzenie cudzej głowy do kibla?- wrzasnął chłopiec.- Może spróbuj zrobić to z własną gębą!
Czułem podziw dla chłopaka, ale było mi go żal. Clarisse była bardzo nieobliczalna.
-Zanim zetrę cię na proch.- wycedziła córka Aresa- oglądnij resztę obozu swoimi tępymi oczyma.
-Boisz się ze mną walczyć?-spytał zadziornie młody heros.
-Sam się prosiłeś. Chodźmy po miecze i zaczynamy!
Pobiegłem ich powstrzymać. Jednak Clarisse była wściekła do tego stopnia, że odepchnęła mnie i upadłem na trawę. Jagoda pomogła mi wstać.
-Ta dziewczyna dobrze walczy?- spytała.- Jeśli tak, Harry ma poważne kłopoty...
Harry. Więc to było imię nowego herosa. Herosa, który tak pięknie zaczął swoją karierę.
Zza krzaków wybiegła zdyszana Annabeth ze swoją podopieczną.
-Co się stało?-spytała.
-Jeden z nowych herosów będzie walczył z Clarisse.- wytłumaczyłem pośpiesznie.
W tym samym momencie Jagoda z dziewczynką, którą przyprowadziła Annabeth zaczęły się ściskać i całować.
-Jak ci się tu podoba, Weloneczko?- spytała troskliwie.
-Jest bardzo fajnie. Ale... trochę przerażająco.- odparła dziewczynka. Była pulchniutka, miała z tyłu długi warkocz i ubrana była w obcisłe dziewczęce ciuchy.
Pięknie. Satyrzy sprowadzają nam coraz dziwniejsze personalia. Najpierw Jagoda w hip-hopowych spodniach i dziewczęcej bluzie, potem chłopak, który sam rzuca się w objęcia śmierci i teraz heroska, która wszystkiego się boi. Westchnąłem. Tymczasem Harry z Clarisse już ustawiali się do walki.
-Lepiej pożegnaj się ze światem- wysyczała Clarisse.
-A ty podciągnij te szpetne gacie.- odparł chłopak.
I to przegięło szalę. Clarisse natarła. Seria cięć jakie wykonywała, mogłaby normalnie zabić każdego. Ale ADHD Harry'ego było widocznie aż tak duże, że zręcznie uskakiwał przed każdym ciosem. Walka rozkręcała się coraz bardziej. Clarisse cięła, a Harry odparowywał wszystkie ciosy. Po chwili Clarisse wrzasnęła. Z jej policzka sączyła się krew. Miecz wypadł jej z ręki. Prawdopodobnie nie z bólu, ale z zaskoczenia.
-On... Co ty... Jak...?- nie mogła nic z siebie wydusić.
Gapiłem się tak, że oczy prawie wylazły mi z orbit. Nawet Annabeth była tak zszokowana, że zapomniała mi posłać karcącego spojrzenia. I wtedy to się stało. Nad głową Harry'ego pojawił się błyszczący piorun, a niebo nad obozem herosów przeszyła błyskawica.
To niemożliwe. Właśnie poznałem brata Thalii.
Oto Harry. Syn Zeusa.

Myślę, że się podoba, popracuję nad przepowiednią ;) .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maggie_McKinley
Apollo w spodenkach
Apollo w spodenkach



Dołączył: 08 Cze 2011
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wazrszawa
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Wto 14:27, 21 Cze 2011    Temat postu:

Fajne, fajne Very Happy Bardzo mi się podoba ;)
Ciekawe, jak Thalia zareaguje na braciszka (jak oczywiście pojawi się w Obozie) :)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap
Zezowaty Cyklop
Zezowaty Cyklop



Dołączył: 03 Cze 2011
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakopane
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Wto 18:26, 21 Cze 2011    Temat postu:

Cieszę się, że się podoba, mam już fioła na ich punkcie ;). I z wariatami nad morze jadę. No bo to wszystko moi przyjaciele ;) .
Dzięki, jutro kolejna część.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nike126
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olimp
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Śro 16:59, 22 Cze 2011    Temat postu:

Świetne Very Happy
Każda część coraz lepsza! Trzymaj tak dalej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap
Zezowaty Cyklop
Zezowaty Cyklop



Dołączył: 03 Cze 2011
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakopane
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pią 12:12, 24 Cze 2011    Temat postu:

Zanim napiszę kolejną część, komunikat:
IV rozdział dopiero ok. 4 VII, przedział czasowy od dziś do czwartego jestem nad morzem (juhuu!!) z Fictionowymi Harrym i Patty :) .
Rozdział III
Choćbym miał najszczersze chęci, nie byłem w stanie dogadać się z żadnym obozowiczem. Chyba tylko Jagoda i Annabeth nie były w takim stopniu oszołomione, że stać ich było tylko na "tak" i "aha".
w sumie nikogo nie obchodził fakt, że Patty okazała się być córką Hery. Kiedy tylko dowiedziała się o tym Annabeth od razu posłała Weloneczce spojrzenie, które zabiłoby nawet Heraklesa. Patty o mało się nie rozpłakała, więc stanąłem w jej obronie.
-Annabeth, daj spokój! Rodziny się nie wybiera. Nie jej wina, że ty i matka Patty macie... yyy... no mały konflikt.
Annabeth i Patty posłały mi spojrzenia, ale w spojrzeniu Patty było pełno wdzięczności, a wzrok Annabeth pałał odrazą, gniewem i pretensją. Odwróciła się nie omieszkając przy tym nadepnąć mi na stopę i szybko oddaliła się do domku Ateny. Żałowałem, że w ogóle się odezwałem. Zostałem sam, nie licząc Patty, do której nie miałem już sił. Była tak bojaźliwa, zastanawiałem się jak w ogóle ktoś taki może być herosem. Z drugiej strony trochę żal mi było dziewczyny. Jest zagubiona, ale wątpiłem w to czy kiedykolwiek się odnajdzie. Przede mną nagle jakby znikąd pojawiła się Jagoda z jakimś chłopakiem. Super, poznam czwartego nowego herosa. Żywiłem nadzieję, że chociaż on będzie w jakimś stopniu normalny, ale to co zobaczyłem przed sobą przegoniło owe nadzieje. Chłopak miał czarne, krótkie włosy, zielone oczy i łobuzerski uśmiech. Nosił szarą koszulkę i luźne dżinsy, a na głowie miał pomarańczową czapeczkę z logo szkoły (zapewne w takiej się uczył), na której temat wolę się publicznie nie wypowiadać. Jego buty były skrzydlate, więc od razu można było poznać, kto jest jego ojcem.
-No więc poznajcie się.- odezwała się Jagoda.- Percy, to jest Yarec, syn Hermesa.
Podałem Yarkowi rękę. Uśmiech, który mi posłał był typowy dla dzieci Hermesa.
-Lady Jago- odezwał się Yarec do Jagody.- chodźmy może odpocząć po dniu pełnym wrażeń.
Pseudonim LADY JAGA był co najmniej śmieszny. Ledwo powstrzymałem się od parsknięcia. Jagoda i Yarec z Patty na doczepkę wyparowali tak szybko jak się pojawili, a ja zostałem sam. Niestety, moja samotność utrzymała się niedługo. Koło mnie pojawili się Annabeth i Harry. Dyskutowali o czymś zawzięcie. Jak pięknie się razem dogadują, pomyślałem. Szkoda tylko, że Annabeth przed chwilą się na mnie obraziła. Posłała mi wściekłe spojrzenie i pewnie poszłaby dalej, gdyby nie Chejron. Otóż Chejron pięknym galopem wbiegł między nas. Znaczy byłby to piękny galop, gdyby nie to, że o mało nas nie pozabijał. Podniosłem się z ziemi. Ludzie, ile razy ja mam jeszcze dzisiaj leżeć?!
-Szybko! Pędźcie do wielkiego domu!- przekazał w pośpiechu i pobiegł dalej. Super, jakby dzisiejszego dnia wrażeń było jeszcze mało. Powlokłem się zrezygnowany do wielkiego domu. Dziś niestety moje ADHD nie było zbyt przebojowe. Czwórka nowych herosów już stała na progu. Nie wyglądali na przestraszonych ani trochę. Przynajmniej Jagoda, Yarec i Harry. O Weloneczce szkoda mówić. Ona była cały czas przerażona. Reprezentanci każdego domku siedzieli już na swoich miejscach. Wtedy przemówił Chejron:
-Kronos znowu zagraża światu.

Dobra, potrzymam was trochę w napięciu do czwartego ;) .

Komentujcie! Całuski


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nike126
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olimp
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pią 13:05, 24 Cze 2011    Temat postu:

Bardzo ładnie i składnie Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap
Zezowaty Cyklop
Zezowaty Cyklop



Dołączył: 03 Cze 2011
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakopane
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pią 13:05, 08 Lip 2011    Temat postu:

Rozdział IV
Po prostu nas zatkało. Nie wszystkich, bo młodzi herosi nie wiedzieli o co biega z Kronosem, tylko Jagoda była przerażona. Dzięki Bogom, Annabeth przeszedł gniew na mnie, szkoda tylko, że w takich okolicznościach.
-Ale... Jak to możliwe?- spytała zszokowana.
-Tak w zasadzie to nie Kronos, a jego armia zagraża światu. Znów się zbierają i chcą, by się odrodził. Chcą by jak najwięcej Kronosa było w nich...
Jagoda się wzdrygnęła.
-Myślę o misji dla nowych herosów... i nie tylko.
-Chejronie, jeśli tylko trzeba będzie iść na misję, ja w to wchodzę.- powiedziałem.
-To nie ty ją poprowadzisz.-mruknął Chejron i rzucił znaczące spojrzenie na młodych herosów.- na razie idźcie do swoich domków. Pomyślę nad tym.
Chejron się oddalił, a ja zrezygnowanie powlokłem się do domku numer trzy.
Młodzi herosi chyba nie zrozumieli polecenia. Cała czwórka znalazła się w domku Zeusa. Czułem się odpowiedzialny za małych wariatów, więc poszedłem po cichu za nimi. Przyłożyłem ucho do drzwi domku Zeusa. Usłyszałem rozmowę.
-Siadajcie.-zarządziła Jagoda.
Potem była chwila milczenia, następnie około dwudziestu minut opowieści o Kronosie, drugiej wielkiej przepowiedni, potworach i innych niebezpieczeństwach. Od stania pod drzwiami zdrętwiały mi nogi. Kiedy Jagoda zakończyła wykład, odezwał się Yarec:
-Chyba znam obecną wyrocznię Delficką.
Tego było za wiele. Załomotałem do drzwi. Taka rozmowa nie może odbyć się beze mnie.
W domku numer jeden zapanowała cisza. Zapukałem jeszcze raz. Odezwały się dwa zgodne głosy Jagody i Yarka brzmiące jak syntezatory mowy:
-Możesz sobie darować, te drzwi są z tytanu, ha hie hie.
Wybuchnęli takim śmiechem, że nie mogli podejść otworzyć drzwi. Na szczęście zrobiła to Patty.
-Och, wejdź Percy.- powiedziała.
Przez chwilę po prostu patrzyłem jak Jagoda i Yarec duszą się ze śmiechu, a potem młodzi herosi spoważnieli i znów zamknęli drzwi na klucz.
-Yarec, kontynuuj.- powiedziała Jagoda.
-Ona ma na imię Rachel, tak?- spytał syn Hermesa.
Ja oczywiście pospieszyłem z twierdzącą odpowiedzią.
-Znam ją... Nie za bardzo ją lubię. Jest taka... dziwna. Mój dom znajdował się koło tej całej akademii Panien. Rudzielec chodził do mnie i mówił metalicznym głosem coś w stylu:
"Jesteś tym herosem!".
Zapadło kłopotliwe milczenie.
-To coś złego?-spytał niepewnie, choć zdaje się, że znał już odpowiedź.
-Nie. Nie. Nie. To nie może być tak. Miałam... takie spokojne życie! A teraz co?
-Pozostało nam uzgodnić, kto poprowadzi misję.- zauważyłem.-Chejron mnie nie chce. Musi to być ktoś z was.
Jagoda podrapała się po brodzie.
-Popatrzmy na nasze moce: Patty może co najwyżej rzucić klątwę na kogoś złego...
Patty popatrzyła na Jagodę wdzięcznym uśmiechem.
-Yarec... musimy Cię bronić przed tą misją. Musimy jakoś oszukać przeznaczenie. Nie, ty raczej nie będziesz dowodzić...
Chciałem wtrącić, że nie da się oszukać przeznaczenia, ale w porę ugryzłem się w język. Nie będę przysparzać im tyle kłopotów naraz.
-Został Harry.- ciągnęła Jagoda- ty się nadasz. Jesteś do tego idealny. Zgadzasz się?
Harry nerwowo bawił się palcami. I wtedy otwarły się drzwi domku Zeusa.
W progu stanęła Thalia, Łowczyni Artemidy.

Komentujcie!

Aha, jutro jadę na wakacje na 6 tygodni, w domu nie ma internetu, wpisy więc będę nadawać z biblioteki co mniej więcej dwa tygodnie.

Pozdrowionka!!



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap
Zezowaty Cyklop
Zezowaty Cyklop



Dołączył: 03 Cze 2011
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakopane
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Wto 11:13, 19 Lip 2011    Temat postu:

Dopadłam internetu!!!!!!!!!!
Hurra!!
Dobra, nie będę się rozpisywać o moich wakacjach, ale Fan Ficka ośmielę się napisać ;) .
Rozdział V
-Thalia! Co ty tu robisz?- powiedziałem zdziwiony i zaraz zdałem sobie sprawę, że to uidiotyczne pytanie, bo Thalia weszła właśnie do swojego domku- domku Zeusa.
-Chyba ja powinnam zadać wam to pytanie. Co WY tu robicie? Czy to głupie zebranie, czy może Zeus... Nie, chyba nie napłodził TYLU dzieci?- spytała niepewnie moja przyjaciółka.
-Nie, nie!- roześmiałem się.- to... yyy... zebranie dotyczące misji.
-No, mam nadzieję, że już się skończyło, bo teraz robicie wylotkę. Muszę pogadać sam na sam z Percym.- syknęła Thalia.
Patty usłużnie wyszła, Yarec wręcz kipiał z gniewu, ale Jagoda pośpiesznie mu coś tłumacząc wyprowadziła go z domku numer jeden.
Został tylko Harry.
-No, młody, ja mówiłam do wszystkich.- Thalia posłała Harry'emu jedno ze swoich zabójczych spojrzeń.- co ty tu jeszcze robisz?
-Ja tu mieszkam. Odpowiedział butnie Harry.
Thalia była trochę zbita z tropu.
-To znaczy, że ty jesteś... Że ja...
-No tak!- krzyknąłem.- jesteście rodzeństwem!
Harry popatrzył niepewnie na Thalię.
Thalia posłała młodemu herosowi zdziwione spojrzenie.
-No to... witaj w domku numer jeden.- powiedziała.
-Tia. Jakoś już zdążyłem się zadomowić.- powiedział ponuro syn Zeusa.
-Percy, domek Zeusa wydawał mi się ustronnym miejscem na rozmowę, ale jak on się gapi, nic tu nie załatwię...- szepnęła mi do ucha Thalia.
-Mnie też wydawało się to ustronne miejsce na zebranie, dopóki ktoś nam, nie przeszkodził.- syknął Harry.
-Okej, chodźmy do domku Artemidy.- Thalia podniosła wysoko głowę i wyszła. Przy okazji brutalnie ciągnęła mnie za sobą.
Kiedy już znaleźliśmy się w domku numer osiem, Thalia siadła na łóżku i spuściła głowę. Była zdruzgotana.
-Thalia, nie przejmuj się, przyzwyczaisz się do niego.- powiedziałem łagodnie.
-Nie o to mi chodzi! Jak możesz sugerować coś takiego!- wrzasnęła córka Zeusa. Ty myślisz, że co ty jesteś?
-Okej, przepraszam.- powiedziałem szybko. Nie lubię, gdy Thalia wpada w gniew.- powiedz mi o co chodzi w takim razie.
-Zeus i Hades się pokłócili.- powiedziała.- poszło o władzę, jak zwykle. I jak zwykle zaczął Hades. Percy, w obozie herosów jest tak spokojnie! Wiesz co się dzieje poza nim? Szaleją burze, wybuchają wulkany podziemne... To nie jest zbyt piękne. Ale nie to jest najgorsze. Hades powiedział, że... weźmie Zeusowi jeo skarb. Percy, tu chodzi o mnie! Musimy ich pogodzić!
Wysłuchałem tego w milczeniu. Potem mimowolnie szepnąłem:
-Pastwą ognia i burz świat się stanie...
-Co?- spytała Thalia.
-Tu na prawdę chodzi o wielką przepowiednię!
-W takim razie może być na prawdę niebezpiecznie. Ale cokolwiek by się stało, Percy, ja zawsze wam pomogę.
Wtedy do domku Artemidy weszła Jagoda. Oznajmiła mi:
-Percy, Chejron się szuka. Dostaniemy misję.



Dobra, dziś było krótko, bo jestem w miejskiej bibliotece, zaraz mam busa do domu i muszę szybko kończyć.
Myślę, że się podoba.

Całuski!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap
Zezowaty Cyklop
Zezowaty Cyklop



Dołączył: 03 Cze 2011
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakopane
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Śro 9:35, 27 Lip 2011    Temat postu:

Znów zdana na bibliotekę. Ale miałam natchnienie, więc nie narzekam :) .
Rozdział VI
Jagoda wyszła z domku Artemidy (w którym nie była mile widziana), a ja wziąłem Thalię za rękę.
-Chodź.-powiedziałem.-Dostaniemy `misję. Pogodzimy bogów. Zniszczymy armię Kronosa.
-Percy, to nie jest takie proste.-powiedziała córka Zeusa.-Jestem Łowczynią Artemidy. My mamy swoje misje. Artemida po śmierci Zoe nie chce, byśmy wyruszały na misje z herosami. I ten wers o przysiędze... To może być przysięga Łowczyń. Na pewno zawsze wam pomogę, ale misja... Raczej nie.
Westchnąłem utrapiony. Super. Wyszedłem... poprawka- wywlokłem się z domku numer osiem i w końcu znalazłem się w Wielkim domu. Jagoda stała przed Chejronem i kończyła "przemowę".
-Więc zdecydowaliśmy, że to Harry powinien dostać misję.- powiedziała i usiadła.
Poszedłem w jej ślady, też usiadłem.
I wtedy Harry wybuchnął:
-Przecież każdy wie, że misja należy się Jagodzie! To ona wie o każdej tajemnicy świata herosów!
Yarec wtrącił swoje zdanie:
-Pewnie, że tak! Ile razy na przerwach gorączkowo powtarzała mi jak fajnie byłoby iść na misję.
Jagoda spłonęła szkarłatnym rumieńcem.
-A mnie pomogła się tu odnaleźć.- powiedziała głośno Patty. Zdziwiło mnie to. Odnaleźć? Przecież życie wśród herosów wciąż przerażało Weloneczkę.
-Nie przesadzajcie...-wydukała Jagoda, a potem pisnęła-No nie patrzcie tak na mnie! W końcu to nie ja jestem dzieckiem Zeusa... No dobra. Mogę poprowadzić tą misję.
Chejron popatrzył z uśmiechem na córkę Apolla.
-Wybierz towarzyszy do misji.-rzekł, a patrząc na mnie dodał:-niezorientowanym przypominam, że misja ma na celu rozbicie armii Kronosa i pogodzenie bogów: Hadesa i Zeusa.
Poruszyłem się niespokojnie na krześle.
Jagoda zaczęła mówić tak, jakby dawno miała wszystko obmyślone.
-Wybieram oczywiście Harry'ego, Patty, Percy'eo, Annabeth, Yarka...-ostatnie imię wypowiedziała z wahaniem w głosie.
I wtedy otworzyły się drzwi. Stanął w nich chłopak w wieku Jagody o oliwkowej skórze i ciemnych włosach.
-Nico Di Angelo!- krzyknęła Annabeth.
-Niech będzie.- powiedziała Jagoda-Nico zostaje ostatnim członkiem wyprawy.
Nico był wyraźnie zbity z tropu.
-Nie, ja tu tylko przybyłem z informacją.-powiedział.
-Trudno, Nico. Zostałeś wybrany i pójdziesz na misję.-uśmiechnął się Chejron.-Jagoda, musisz jechać do naszej wyroczni po przepowiednię. Percy pojedzie z tobą.
-Myślę, że już nie trzeba. Chejronie.- powiedziała ze strachem i powagą Annabeth.-podjąć musi herosów siedmioro wyzwanie. Jest nas siedmiu i to herosów. Świat staje się pastwą ognia i burz. Mamy wroga, o którym mowa- armię Kronosa. Kolejna wielka przepowiednia po niespełna roku zaczyna się spełniać.
Wszyscy pokazali na twarzach oblicze strachu.
-Hej, mogę coś przekazać?-spytał zniecierpliwiony Nico i nie czekając na odpowiedź wziął głęboki wdech i oznajmił:-Thalię, córkę Zeusa porwał mój ojciec Hades.


Uchylę rąbka tajemnicy: W następnym odcinku pojawi się... Grover Very Happy !
Aha, miło by było zobaczyć jakiś komentarz...

Pozdroofka!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nike126
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olimp
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Czw 10:19, 28 Lip 2011    Temat postu:

Fajnie nakreśliłaś wejście Nico Very Happy . Ja również wiem, jak to jest, gdy nikt ficka nie komentuje... Rolling Eyes

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap
Zezowaty Cyklop
Zezowaty Cyklop



Dołączył: 03 Cze 2011
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakopane
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Śro 15:39, 03 Sie 2011    Temat postu:

Nike126: Dzięki, e-siostrzyczko ;)
No to zaczynam kolejny rozdział:
VII
Wyruszyliśmy nazajutrz o świcie. Mieliśmy konkretny plan: najpierw zejść do podziemia, uwolnić Thalię i pogodzić bogów, a potem udać się na ruiny góry Othrys i z pomocą już pogodzonych bogów unicestwić Armię Kronosa. Wiem, to samobójstwo, ale nie takie rzeczy dotąd się robiło.
Podążaliśmy już na Valencia Boulevard. Zbliżało się południe i mieliśmy niedługo zejść po Thalię do podziemia. I wtedy to się stało. Zrobiło mi się słabo. Usiadłem na pobliskiej ławce i głęboko oddychałem. W myślach zobaczyłem pomieszczenie. Ciemną, wilgotną jaskinię z twardymi skałami zamiast ścian. Wytężyłem wzrok i zobaczyłem skuloną w kącie postać. Była przykuta łańcuchem do jednej ze ścian. Z przestrachem zauważyłem, że to satyr, ale kiedy podniósł twarz, nogi zrobiły mi się galaretowate, a serce zaczęło bić szybciej. Oczywiście, jestem tak głupi, że nie zauważyłem z kim jestem powiązany łączem empatycznym!
Grover był wychudzony, o wiele chudszy niż widziałem go ostatnim razem(to było rok temu), a jego twarz była brudna i przerażona.
-Percy...-szepnął mój przyjaciel.
-Grover, co ci się stało?-spytałem z przerażeniem ledwie wyciskając słowa z gardła.
-Och, nie przejmuj się mną.-powiedział, ale nie zabrzmiało to przekonująco.-Chcę ci coś przekazać. Tym razem armia tylko nazywa się "Armią Kronosa". Tymczasem na cześć zmarłego tytana tworzy ją Atlas. Pod nieboskłonem torturuje herosów, żeby przyłączyli się do jego armii. Ale na herosach nie koniec. On nie pogardzi nikim. Śmiertelnik, heros, czy bóg... Albo satyr, który ma władzę nad dziką przyrodą...
Zakipiał we mnie gniew. Jak Atlas może się znęcać nad moim najlepszym kumplem?
-I to nie wszystko.- kontynuował Grover.- Powinieneś wiedzieć o czymś jeszcze, Percy. Tu, na górze Othrys jest ktoś jeszcze. Ktoś, kogo Atlas siłą przyłączył do swojej armii...
Wtedy skrzypnęły drzwi. zauważyłem je dopiero teraz, bo były zamaskowane w skalnej ścianie. W drzwiach stanął sam Atlas.
-Percy, przerywam połączenie, nie chcę, żebyś na to patrzył.- powiedział Grover drżącym głosem.
-Grover, przysięgam, że do jutra znajdę się na górze Othrys i cię uwolnię. Przysięgam ci to.- powiedziałem. Żołądek wywrócił mi się na lewą stronę, a ostatnią rzeczą jaką widziałem był Atlas pochylający się nad skulonym Groverem.
A potem była ciemność.
Gdyby przemieścić się w czasie jeszcze dalej, zobaczyłem przerażoną Annabeth pochylającą się nade mną.
-Percy, już wszystko dobrze?- spytała zatroskana.
-Nie jest dobrze!-krzyknąłem i opowiedziałem moim przyjaciołom, co zobaczyłem we wnętrzu góry Othrys.
_Percy! Czyś ty kompletnie zdurniał?-krzyknęła przerażona Jagoda chowając twarz w dłoniach.
-O co chodzi?-spytałem zbity z tropu.
-Mogłeś trzymać język za zębami! Przysięga tchem ostatnim dochowana będzie!- wrzasnęła mi prosto w twarz.
-Więc coś mi się zdaje, że trochę odwlecze się nam wyprawa do mojego ojca, Hadesa.- powiedział z ulgą Nico.
I chcąc nie chcąc wszyscy ruszyliśmy tropem mojej przysięgi na górę Othrys- po Grovera.

Zaczyna się akcja!!
Pozdrowienia dla wszystkich czytających!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nike126
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olimp
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Czw 10:39, 04 Sie 2011    Temat postu:

Grover w tarapatach!? Ratować go!
Poprawnie i wgl, chociaż nie uważałam za bardzo na błędy.
Trzymaj się! Pisz dalej! Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap
Zezowaty Cyklop
Zezowaty Cyklop



Dołączył: 03 Cze 2011
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakopane
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Czw 16:30, 18 Sie 2011    Temat postu:

Dzięki, Nike!
Dopadłam neta.
Dzisiejszy rozdział pełen napięcia, więc czytać uważnie! :)
VIII
"Do jutra znajdę się na górze Othrys".
Przysięga piękna, aczkolwiek kłopotliwa. Musiałem przywołać moją piekielną sukę, panią O'Leary i nasza siódemka odbyła podróż cieniem.
Jagoda na początku robiła mi uwagi, że to wbrew planu, że najpierw miała być podróż do podziemi, a potem na Othrys, ale wkrótce pomyślała jak się czuję (wyobraziła sobie, że ona=ja, a Grover=Patty) i powiedziała, że musimy wyruszyć niezwłocznie. I wnet stanęliśmy u podnóża góry tytanów. Powinniśmy zostać niezauważeni, wiem. Ale znając mnie pewnie domyślacie się, że zrobiłem kolejną głupią rzecz. Zacząłem się przemykać. na sam szczyt, tam, gdzie niebo styka się z ziemią. W uszach dźwięczały mi słowa Grovera: "Pod nieboskłonem torturuje herosów". Musiałem to zobaczyć choćby dlatego, że może uda mi się kogoś uratować. Moi przyjaciele pomimo moich protestów poszli za mną. Zobaczyłem dziewczynę uginającą się pod ciężarem nieboskłonu. Miała krótkie kasztanowe włosy, długą grzywkę opadającą jej na twarz, a jej ubrania były brudne i mokre od potu. Na oko miała piętnaście lat. A może mniej? Koło niej stał Atlas i z udawaną czułością gładził ją po twarzy. Miałem ochotę iść tam i po prostu gołymi rękami przywalić mu w twarz. Powstrzymała mnie Annabeth.
-Hej, gniew zostaw na późniejszą wyprawę. TA to tylko krótki przerywnik, a potem wracamy do planu Jagody. Lepiej poszukajmy jaskini.
Jak zwykle miała rację.
-Percy-szepnęła Patty.-Znalazłam wejście do jaskini.
Nico położył mi rękę na ramieniu.
-Ja i Harry spróbujemy uwolnić tą dziewczynę. Wy tymczasem idźcie na misję ratunkową numer dwa. I nie martwcie się o nas. Damy sobie radę.
Byłem wdzięczny Nicowi i Harry'emu. Chyba zdążyli się zaprzyjaźnić. To było dosyć dziwne. Zeus i Hades się kłócą, a ich dzieci są w największej przyjaźni. Rzuciłem ostatnie spojrzenie na nieboskłon. Atlas zdążył tam wepchnąć już nowego herosa, a dziewczyna padła na skały dysząc ciężko. Wiedziałem jak się czuła. Przed paroma laty sam trzymałem na ramionach nieboskłon. Nie było czasu na gniew, bo uzmysłowiłem sobie po co idę. Czy Grover jeszcze żyje? Chyba tak, bo gdyby nie żył na pewno bym to poczuł. A jeśli żyje, to w jakim stanie o znajdę? Nogi miałem jak z galarety, a to tylko utrudniało schodzenie po schodach ciemnym korytarzem w dół.
-Percy, jesteśmy w podziemiach.-szepnęła Annabeth.
-Czyli jednak.-powiedziała odważnie Jagoda. Oglądnąłem się na nią. Z jednej strony kurczowo była wczepiona w nią Patty, a z drugiej strony Yarec trzymał ją za rękę. Pomyślałem, że z takimi ładunkami trudno jej się szło. I wtedy zobaczyłem drzwi. Podziemna jaskinia była za nimi, czułem to. Niepokojący był tylko fakt, że nie wyczuwałem emocji Grovera. A zwykle były one tak wyraziste...
Najdelikatniej jak mogłem otworzyłem drzwi. Może powinienem był spodziewać się potworów, ale przerażała mnie myśl o tym, co za chwilę zobaczę. I zobaczyłem.
W tym samym kącie przykuty łańcuchami tyłem do mnie leżał Grover. Chciałem do niego podbiec. Nie potrafiłem. W tej chwili liczył się tylko on. Zostawiłem Annabeth, Jagodę, Yarka i Patty w najciemniejszym zakątku jaskini i z duszą na ramieniu podszedłem do przyjaciela. Uklęknąłem i dotknąłem jego ramienia.
-Nie...-jęknął Grover zwijając się w kłębek. Z żalu i złości odjęło mi mowę.
-Grover, już w porządku, to ja.- wydusiłem z siebie w końcu.
Satyr odwrócił twarz i spojrzał mi w oczy. Wyglądał żałośnie. Był wyczerpany o granic możliwości, a jego twarz oprócz trądziku zdobiły teraz rozjątrzone czerwone pręgi.
Byłem tak zamroczony, że nie słyszałem jak otworzyły się drzwi. Nie słyszałem jak się zamknęły. Usłyszałem dopiero tubalny śmiech Atlasa i zduszone piski moich przyjaciół. Jeszcze bardziej przeraziło mnie to, że właśnie teraz Grover z wyczerpania stracił przytomność.
-Och, jakie to wzruszające!-śmiał się bezwzględny tytan.-Przyjaźń herosa i satyra. Szkoda, że go nie wykończyłem. Ale byłoby widowisko!
Po raz pierwszy nie ruszyłem się z miejsca i nie poszedłem walczyć. Zrozumiałem, że za chwilę wypełni się przepowiednia, a przysięga tchem ostatnim dochowana będzie. Zaraz zginę z rąk Atlasa.
-Nie wykończyłem go.-powiedział tytan.-Ale zrobię go teraz.
I zrozumiałem w jaki sposób zginę. Nikt nie oszuka przeznaczenia. W zeszłym roku kąpałem się w Styksie, ale miałem swój słaby punkt. Atlas podszedł do mnie i uniósł ciężką, ogromną dłoń. Zasłoniłem Grovera własnym ciałem. Poczułem uderzenie godzące mnie w krzyż. Potem zalała mnie fala bólu, padłem obok Grovera. Oczy zatraciły zdolność widzenia. Przez chwilę słyszałem jeszcze bojowe krzyki moich przyjaciół.
A potem już nic.







Co się stanie z Percym i Groverem?
Jak herosi poradzą sobie z Atlasem?
Czy Harry i Nico uwolnią dziewczynę spod nieboskłonu?
Czy wszyscy wrócą z misji żywi?

Tego dowiecie się w następnym odcinku!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap
Zezowaty Cyklop
Zezowaty Cyklop



Dołączył: 03 Cze 2011
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakopane
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pią 19:18, 09 Wrz 2011    Temat postu:

Dzięki moja Kiniu za komentarz.
Na Ciebie zawsze można liczyć.
Specjalnie dla Ciebie, rozdział:
IX
Otworzyłem oczy. Na początku myślałem, że jestem w podziemiu, bo kolejna wielka przepowiednia kazała mi umrzeć. Ale po minucie rozglądania się stwierdziłem, że leżę na łóżku w dużym pokoju o żółtych ścianach. Leżały w nim różne graty herosów takie jak miecze, łuki, tarcze, a na komodzie znajdującej się koło łóżka stały nijak komponujące się do tego trzy akwaria, w których wesoło pływała rybki(nie wiem jakie, nie znam się). Ani Elizjum, ani Tartar raczej tak nie wyglądają. Czyli jednak żyję. Żyję! A co z Groverem? Z Annabeth? Z Jagodą i resztą nowych? Z Nikiem? Miałem wyrzuty sumienia, że ich tak zostawiłem.
Nagle otworzyły się drzwi. Stanęły w nich Jagoda i Annabeth. Ta ostatnia miała oczy zaczerwienione od płaczu, a córka Apolla wyglądała świetnie. Była trochę blada, ale spojrzenie i uśmiech miała wesołe i zdrowe.
-Percy, czujesz się już dobrze?-spytała odrzucając z ramion złote warkoczyki. Zauważyłem jakąś zmianę. Nie miała już na sobie hip-hopowych spodni, ale zwiewną tunikę i fioletowe getry. Nie sądziłem, że może wyglądać tak szałowo.
-Świetnie się czuję.-odpowiedziałem,co akurat było zgodne z prawdą.
-To dobrze, bo jeszcze jeden dzień i osobiście bym ci przywaliła.-uśmiechnęła się córka Apolla i mrugnęła okiem.
Annabeth rzuciła się na mnie i przytuliła się do mojej piersi nie panując nad łzami.
-Leżysz tak od tygodnia! Nie dajesz znaku życia! Myślałam, że już nic nie jest w stanie ci pomóc, Glonomóżdżku! Tak się bałam! To było okropne!-szlochała.
-Od tygodnia?! Co takiego się stało?-spytałem gładząc Annabeth po jasnych włosach.
Jagoda podała mi ambrozję.
-Pamiętasz coś?-zapytała znów odrzucając niesforne warkoczyki.
Kiwnąłem głową. Pamiętałem doskonale. Dziewczyna pod nieboskłonem. Jaskinia. Torturowany Grover. No i Atlas.
-Dostałeś w krzyż. OTARŁEŚ SIĘ o śmierć. Na szczęście było to w miarę słabe uderzenie i nic nie zostało uszkodzone. Inaczej już byłbyś w drodze do Elizjum.-mówiła Jagoda. Słuchałem z uwagą wciąż gładząc włosy córki Ateny.
-No i zemdlałeś.-ciągnęła dziewczyna.-Rzuciliśmy się na Atlasa, a Annabeth przecięła więzy Grovera. Atlas już miał zabić ich obu, gdyby nie Patty.-tu Jagoda się roześmiała.-Tak, Patty! Robi się prawdziwą heroską! Wiesz jak sprawnie wbiła sztylet w udo Atlasa? Tytan się wściekł. A wtedy weszli Nico i Harry. Nieśli Catty na rękach. Nico w podziemiach jest świetny. Zrobił genialną rozróbę i odbyliśmy w dziewiątkę podróż cieniem. Znaleźliśmy się tu, w mojej letniej daczy. Od razu się za was wzięłam. Leczyłam ciebie, Grovera i Catty moimi uzdrowicielskimi mocami. Nieraz mdlałam i zjadłam chyba z tonę ambrozji, ale jest sukces.-i Jagoda obdarzyła mnie promiennym uśmiechem.
-Dziękuję.-powiedziałem.-Po prostu dziękuję.
-Och, nie ma za co.-wzruszyła ramionami Jagoda.
-A kto to jest Catty?-spytałem.
Annabeth podniosła głowę. Była już wyraźnie uspokojona.
-Pamiętasz tą dziewczynę, która trzymała nieboskłon? Harry i Nico uwolnili ją. Ma na imię Catherine czyli Catty, ale wszyscy wołają na nią Kotek. Jest córką Demeter.
-A co z Groverem?-powiedziałem ni w pięć ni w dziesięć. Po prostu teraz mi się przypomniało po co leźliśmy do tej całej jaskini.
-Czuje się dobrze. Jest w pokoju na górze. W lewo, schody na górę, białe drzwi.-zaszczebiotała Jagoda.
Postawiłem ambrozję, pocałowałem Annabeth i informując, że wychodzę wybiegłem z pokoju.
Ale po drodze boleśnie się z kimś zderzyłem.
-Auć, niezbyt miłe pierwsze spotkanie.-powiedziała dziewczyna masując sobie głowę. Popatrzyłem na nią. Miała krótkie, kasztanowe włosy z grzywką opadającą na czoło, wesołe ogniki w oczach i owalną twarz. Była sucha i czysta. Gdyby nie charakterystyczna grzywka nie poznałbym dziewczyny spod nieboskłonu.
-Ty musisz być Catty?-spytałem.
-Wolę wersję Kotek ze zmiękczonym "t". Ale owszem, jestem Catherine Phill, córka Demeter.-ukłoniła się z udawaną powagą.-A ty musisz być Percy Jackson?
-Tak, miło mi cię poznać.-powiedziałem, ale zabrzmiało to trochę sztucznie.
-Twój przyjaciel czeka na górze. Chyba ma wobec ciebie dług-Catty mrugnęła okiem i poszła korytarzem do kuchni.
Zapomniałem o Groverze!
Teraz już trochę wolniej ruszyłem po schodach na górę. Wybrałem pierwsze drzwi przy schodach i wszedłem bez pukania.
-Percy, bogom niech będą dzięki!-powitał mnie radosny głos.
Przede mną stał Grover. Wyglądał inaczej niż w jaskini(nie żebym narzekał). Podobnie jak Catty był suchy i czysty. Czerwone pręgi znikły z jego twarzy, na której gościł teraz uśmiech. Ale wydawało mi się, że pobyt w jaskini odcisnął na nim piętno.
-Grover,! dobrze, że żyjesz!-powiedziałem. Teraz mówiło mi się już lekko, jak gdyby nic się nie stało.
-Ja bym się tak nie cieszył-westchnął Grover.-Przerwałem waszą misję. Zamiast ratować świat uratowaliście mnie. Przyczyniłem się do zagłady ludzkości. Niepotrzebnie was informowałem. Za bardzo się nad sobą użalam. Jestem najgorszą łajzą na świecie! Ale Percy, przyrzekam...
Nie dokończył, bo przerwało mu coś nieoczekiwanego.
Drzwi otworzyły się gwałtownie, a do środka z hukiem wpadł Yarec.
-Tylko się nie ważcie!-krzyknął otrzepując się z podłogi.
-Podsłuchiwałeś!-powiedziałem z wyrzutem.
-Wiecie, Hermes nie należy do najuczciwszych bogów...-Yarec spuścił głowę. Nastąpiło kłopotliwe milczenie.
-Do rzeczy.-kontynuował młody heros.-Nie wolno wam NIC sobie przyrzekać. Absolutnie totalnie NIC. Nawet jeśli chodzi o głupią błahostkę.
-No tak, to ma sens.-mruknął Grover.
Wszyscy najbardziej bali się trzeciego wersu przepowiedni. No dobra, mało przez niego nie zginąłem, ale bez przesady!
-Może byłby spokój, gdybyśmy dowiedzieli się co znaczy przepowiednia. Uzyskali jakieś wskazówki, rady?-podsunąłem.
Na twarzy Yarka pojawił się typowy dla dzieci Hermesa łobuzerski uśmiech.
-To nie jest głupi pomysł!-krzyknął.-Czas spytać wyrocznię!



Catty, dzięki za komentarze. Jesteś chyba najlepszą czytelniczką mojego fanfa.
Forum mi szwankowało, musiałam kilka razy edytować, ale jest git.

Całuję !


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Yap dnia Pią 20:14, 09 Wrz 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap
Zezowaty Cyklop
Zezowaty Cyklop



Dołączył: 03 Cze 2011
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakopane
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pon 16:46, 03 Paź 2011    Temat postu:

Hejcas wszystkim co tego ficka czytają, dziś okrągły 10 rozdział!
X
W praktyce wcale nie okazało się to takie łatwe. Trzeba było uzbroić się w tony niebiańskiego spiżu, zabezpieczyć dom Jagody i pół dnia jechać busem do Akademii Młodych Dam w Clarion. Miałem na głowie jeszcze dwa problemy: szalejące wokół burze i wybuchy, oraz Grovera i Catty, którzy uparli się, że teraz już nas nie opuszczą. Jagoda przed podróżą przebrała się z powrotem w swoje ukochane hip-hopowe gacie, a drugą parę(ona na prawdę wszystko ma!) dała Groverowi. Ostatnio trochę schudł, więc idealnie na niego pasowały. Poszliśmy na przystanek. W autobusie zająłem miejsce obok Grovera, a koło nas rozsiadły się Annabeth i Kotek(Catty dla niezorientowanych). Prawie do samego końca jechaliśmy chichrając się na całego, bo Catty opowiadała nam wesołe historie, które podobno usłyszała od driad. Potem dołączyła się Annabeth i w końcu cały autobus pełen herosów(i nie tylko) trząsł się ze śmiechu. Kiedy Jagoda opowiadała nam, jak wiozła dziadka na sankach i z całym impetem rąbnęli w drzewo, Grover odwrócił do mnie twarz. Nie było mu do śmiechu.
-Percy, musisz mnie posłuchać. Na górze Othrys przez połączenie empatyczne chciałem ci przekazać, że...
I nie skończył, bo rozległ się wrzask Patty:
-UWAGA!!
I faktycznie, do autobusu wsiadły dwie śliczne dziewczyny, które niebawem ujawniły swoją prawdziwą postać.
-Och, ile tu herosów płci męskiej!-jęknęła z zachwytem pierwsza empuza.
-Mówiłam ci, że coś czuję!-odparła druga.
Zazwyczaj kiedy potwory tak mówią to znaczy, że chcą cię zjeść.
Wyciągnąłem Orkana, ale zanim zdążyłem go otworzyć pierwsza empuza wyszarpnęła mi go z ręki. Na szczęście Patty ze zwinnością niejednego kota skoczyła i wbiła jej sztylet w plecy. Wrzeszcząca empuza rozsypała się w pył. Złapałem Orkana i ciąłem przez drugą, która nachylała się nad Yarkiem obnażając kły.
-Łau, dzięki.-powiedział z szacunkiem Yarec.
Spojrzałem naokoło. Z przodu autobusu nikt nie zauważył toczącej się tu walki, a ze środka patrzyła na nas tylko jakaś zbulwersowana starsza pani.
-Zero ogłady.-burknęła i odwróciła głowę.
-Zrobiłam mgłę.-szepnęła do mnie Annabeth.
Nie zdążyłem jej podziękować, bo już byliśmy w Clarion. Musieliśmy mocno się sprężać, żeby uciec przed ulewą, ale zanim doszliśmy do Akademii Młodych Dam, byliśmy mokrzy od stóp do głów(nie licząc mnie, syna Posejdona). Grzecznie zapukaliśmy do ogromnych drzwi i powiedzieliśmy, że chcemy widzieć się z Rachel Elizabeth Dare. O dziwo, przydzielono nam pustą salę do rozmowy i przyprowadzono kochanego rudzielca. Kiedy nas zobaczyła, bardzo się ucieszył.
-Percy! Annabeth! Witajcie!-powiedziała z uśmiechem na twarzy.
-Witaj Rachel!-roześmiałem się i pokrótce przedstawiłem jej nowych przyjaciół. Rytuały powitalne mieliśmy już za sobą.
-Jesteście na misji.-skwitowała przyjaciółka.-Wielka przepowiednia.
Już miałem spytać skąd to wie, ale puknąłem się w głowę- to przecież wyrocznia!
-Tak, wielka przepowiednia.-odezwała się Jagoda.-Czy mogłabyś wytłumaczyć nam, co ona znaczy?
-Uznaliśmy, że tylko ty możesz nas ostrzec przed tym, kto powinien zginąć. Chcemy oszukać przeznaczenie.-wydeklamował Harry.
Rachel pokiwała przecząco głową.
-Nie, ja nie potrafię TŁUMACZYĆ przepowiedni. Ja tylko...
Nagle zesztywniała. Z jej ust zaczęła wydobywać się zielona mgła. Rachel mówiła potrójnym głosem:
Wiadomo już jak włamać się w Hadesu bramy
Życiu jednego zagrozi fakt nieznany
Jeden może rzezi niechybnej przeszkodzić
Tylko przyjaźń skłóconych ma szansę pogodzić
Jak rozstrzygnie się koniec, jeden zdecyduje
Jeden w walce właściwą pomoc nakieruje
Jeden cierpienie wielu innym skróci

Po czym zwróciła się do Catty i Grovera:
Zło tytana z dwukrotną siłą się zwróci.
A potem zemdlała.
Jagoda i Patty odniosły ją na pobliską ławkę. Wszyscy pozostali byli zbyt oszołomieni, by cokolwiek powiedzieć.
-Super, jestem tym herosem.-odezwał się Yarec.-A o który wers chodzi?
Nie otrzymał odpowiedzi. Annabeth trzymała mnie za rękę, Nico i Harry patrzyli na siebie z przestrachem, Jagoda i Patty cuciły Rachel, Catty patrzyła tępo przed siebie, a Grover obgryzał brzeg podkoszulka.
-Super.-wzruszył ramionami Yarec.-mam nadzieję, że nie z tym nieznanym faktem.
Rachel się obudziła.
-Nie!-jęknęła.-Znowu to zrobiłam?
Nico ponuro pokiwał głową.
Pożegnanie było równie krótkie jak powitanie i niebawem wyszliśmy z Akademii Młodych Dam w Clarion. Naszym celem był Hades, więc trzeba było się tam jakoś dowlec. Nie pytałem, ale wiedziałem, że każdy próbuje rozstrzygnąć przepowiednię. I tak wyszliśmy od jedynej deski ratunku z jeszcze bardziej zawikłanym życiem niż zwykle.
















I jak się wam podoba? Komentujcie!!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Yap dnia Pon 17:19, 03 Paź 2011, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nike126
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olimp
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Nie 18:01, 09 Paź 2011    Temat postu:

Jak zwykle świetny post Very Happy
I wcale o tobie nie zapomniałam! Cały czas czytam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
alex333
Przypalona Ambrozja
Przypalona Ambrozja



Dołączył: 18 Sie 2011
Posty: 69
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Percy

PostWysłany: Sob 14:47, 19 Lis 2011    Temat postu:

Napisz coś!
Strzasznie ciekawe opowiadanie tym bardziej że napisałaś przepowiednie tym bardziej nie można się domyślić jak się skończy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nike126
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olimp
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Wto 19:13, 22 Lis 2011    Temat postu:

Długo nie pisałaś. Kiedy można liczyć na następną część? hurra

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna -> Fan Fiction Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin