Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

[NZ]Błękitna krew[tekst własny][+13][4/?]
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna -> Twórczość literacka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Yap
Zezowaty Cyklop
Zezowaty Cyklop



Dołączył: 03 Cze 2011
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakopane
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pon 20:14, 05 Gru 2011    Temat postu: [NZ]Błękitna krew[tekst własny][+13][4/?]

Notka od Autora:
To NIE JEST oryginał. Imiona są zmienione, ze względu na realne osoby, które występują w tejże książce. Mam nadzieję, że wam się spodoba. I proszę, jeśli czytajcie, komentujcie! Nawet nie wiecie jak ważna jest dla mnie wasza opinia...
So, nie przedłużam czytania: przystępujcie do lektury!
NIKOLA
Nikola przekroczyła próg szkoły. Skierowała się do sekretariatu by zostawić tam swoje skrzypce. Czwartek taki, jak każdy. Znowu trzeba będzie samotnie przesiedzieć każdą przerwę czekając aż zdarzy się coś ciekawego na lekcji. Chyba, że...
-Witaj, Niki!-dobiegł ją z tyłu radosny głos. Nikola odwróciła gwałtownie głowę.
Za nią stała dziewczynka w jej wieku o wesołych, czarnych oczach i kasztanowych włosach zaplecionych w jeden warkocz na bok. Na jej głowie po prawej stronie wpleciony był kwiatek z H&M. Mocno obejmowała ramionami granatową książkę.
-Mam dla ciebie "Klątwę Tytana"...- zaczęła wyciągając książkę w kierunku Nikoli. Ta łapczywie chwyciła książkę i uściskała przyjaciółkę.
-Dzięki, Lady Isabelle-szepnęła jej do ucha.
Naprawdę dziewczyna nazywała się Izabella, ale od pamiętnej lekcji plastyki przylgnął do niej pseudonim "Lady Isabelle" co znaczyło to samo co "Pani Izabella".
Dziewczynki raźnym krokiem poszły do już otwartej sali lekcyjnej. Pierwszymi zajęciami, które miały w planie była muzyka. Iza weszła odważnie do klasy i rzucając plecak na ziemię usiadła z gracją na ławce. Potem dołączyła do Iwa i Borysa, którzy dyskutowali o czymś gorąco. Bo Iza nie należała do dziewczynek rodzaju "only girl". Bez ogródek gadała ze wszystkimi chłopakami w klasie. Nikola z chęcią postępowałaby tak samo, ale nie potrafiła. Była zbyt nieśmiała.
W tej samej chwili do klasy wpadły dziewczyny z trzeciej klasy gimnazjum chichrając się jak głupi do sera.
-Cześć Iwuś! Cześć Borysku!-pisnęła Adela, która wiodła prym wśród starszych dziewcząt.
Iza przewróciła oczami. Obie z Nikolą nie przepadały za trzecioklasistkami. Jednak tym razem dziewczyny miały do przekazania niewiarygodne ploteczki.
-Wiecie co się stało?-nadawała Adela.-Normalnie nie uwierzycie!
-Nie wiemy-powiedziała prostolinijnie Iza.
-Wasza wychowawczyni, pani Kalmska, przyszła dziś do szkoły i zniknęła! Nikt nie mógł jej znaleźć ani dodzwonić się do niej. Dacie wiarę?
Nie było to zbyt logiczne zdanie, więc Iza mająca zawsze głowę na karku spytała:
-Jak to zniknęła?
-Normalnie-Adela wzruszyła ramionami.
-Nie można normalnie zniknąć- powiedział pobłażliwie Iwo.
Wróćmy na chwilę do jego postaci. Iwo jest ambitnym, inteligentnym chłopakiem z burzą złotych loków na głowie tworzących oryginalną fryzurkę. Miał przenikliwe, jasno niebieskie oczy, które teraz przewiercały Adelę niemalże na wylot.
-Przyszła do szkoły, zostawiła swoje rzeczy w pokoju nauczycielskim i wyszła do toalety. Nie wróciła stamtąd. Po prostu zniknęła-tłumaczyła się dziewczyna.
-Tak, to przecież oczywiste-przytaknął gorliwie Borys.-pochłonął ją magiczny kibelek!
To było jasne jak słońce. Nikt nie wierzył Adeli. Zażenowana trzecioklasistka odwróciła się na pięcie i demonstracyjnie wyszła z sali. Za nią pociągnął się sznur równie urażonych koleżanek.
Nikola, która się temu przysłuchiwała, zastanawiała się, czy dziewczyna kłamie, czy mówi prawdę. Jej przyjaciółka uważała to za czyste łgarstwo, co dała poznać w rozmowie z chłopakami.
-Ale kit nam wstawiła!-śmiała się Iza.-Magiczny kibel rządzi!
Iwo i Borys przybili jej piątkę.
W tym momencie zabrzmiał dzwonek i do klasy wpadł Oskar. Oskar był znany z tego, że zawsze wpadał do klasy równo z dzwonkiem, bądź później. Odgarnął z czoła długą grzywkę i rzucił plecak pod ławkę. To było ostatnie ciekawe wydarzenie przed lekcją. Nikola zajęła swoje miejsce. Miała nadzieję, że na przerwie obgada z Izą to, co działo się do tej pory.
**********
Przyszedł czas na język polski. Wszyscy w napięciu oczekiwali, aż pani Kalmska wejdzie do klasy. Również Oskar, który już zdążył się nasłuchać o "magicznym kiblu" czekał ze zniecierpliwieniem na wychowawczynię.
Nikola miała mieszane uczucia. Słyszała bowiem w głosie Adeli odrobinę prawdy. Okazało się, że nieśmiała dziewczynka nie omyliła się.
Do klasy zdecydowanym krokiem wszedł nauczyciel historii zwany pieszczotliwie przez uczniów "Zeusem". Wszyscy spojrzeli na niego ze zdziwieniem.
-Magiczny kibel zadziałał...-szepnął Borys ze zdziwieniem.
Historyk bez tłumaczenia zaczął prowadzić lekcję, w której się specjalizował. Wyglądało to tak, jakby pani Kalmska nigdy nie istniała.
Nikola zastanawiała się tylko, co niezwykłego jeszcze dzisiaj się zdarzy.
Pod koniec lekcji do sali wpadła Adela. Trzepocząc rzęsami powiedziała przymilnie:
-Pani Ola prosi Oskara na minutkę.
Oskar wstał i poszedł za dziewczyną. Na historii było to jedyne niezwykłe wydarzenie.

Ostatnia miała być chemia. Kiedy zabrzmiał dzwonek i młodzież masowo wybiegła z sali, Nikola poszła do sekretariatu, by odzyskać swoje skrzypce. Czekała na nią Iza. Miały iść razem do sali chemicznej do drugiego budynku i już miały wychodzić, gdy nagle Iza stanęła jak wryta.
-Co się stało?-spytała zaniepokojona Nikola.
Przyjaciółka nie odpowiedziała. Pobiegła w stronę sceny na auli. Trzeba wiedzieć, że szkoła znajdowała się w podziemiu, gdzie nie było korytarza, lecz hall zwany aulą. Za sceną znajdowały się nieszczęsne toalety i biblioteka, do której nikt nie chodził oraz schody na wieżę.
Iza wskoczyła płynnie na scenę i zniknęła za nią. Nikola pobiegła w ślad przyjaciółki mimo, że miała dość przygód jak na jeden dzień.
Przed toaletami rozgrywała się dziwna scenka: szarpały się dwie osoby. Na początku dziewczynka nie mogła odróżnić kim są te postacie, ale wystarczyło dokładniej się przyjrzeć, y stwierdzić, że to Iwo szarpie się z Adelą. Ze znaczną przewagą trzecioklasistki.
-Jesteś im potrzebny! Masz w sobie błękitną krew podobnie jak Oskar, pani Kalmska, Iza i Nikola... Twoja śmierć jest ich życiem i mocą!- krzyczała Adela jak w amoku.
Iza, która stała obok Nikoli patrząc na to z przerażeniem rzuciła się przed siebie. Podniosła nogę wysoko, na ile pozwoliły jej dżinsy i kopnęła Adelę w plecy.
Nie było to mocne kopnięcie, ale dziewczyna padła na podłogę. Głos jakby jej zardzewiał.
-Oni już tam są. Musicie...- wyskrzypiała i zamilkła.
Iza dotknęła jej dłoni. Krzyknęła.
-O Boże! Ona jest taka zimna! Czy ja ją zabiłam?
Iwo i Nikola podeszli do ciała Adeli i odwrócili ją na brzuch. Rozdarli jej koszulę z tyłu. Każdy wydał z siebie zduszony okrzyk.
Dziewczyna nie miała zwykłych pleców, lecz... metalową klapę! Klapa się poluzowała ukazując wnętrze z mnóstwem kółek zębatych i komputerków.
-Ona jest robotem!-spostrzegł Iwo.
Iza pokręciła głową.
-Jest robotem, ale nie całkowicie-powiedziała.
Pozostali popatrzyli na nią nic nie rozumiejąc.
-Żaden robot nie ma IQ człowieka. Ktoś musiał wysyłać jej impulsy.
-A wy rozumiecie jej słowa?-zboczył z tematu Iwo.
Dziewczynki wzruszyły ramionami. Nie wiedziały.
-Ale... To ma sens-zauważył Nikola.-Oskar nie wrócił od pani Oli, a pani Kalmska w zasadzie szła do toalety. Adela przyszła po Oskara, więc nie wiemy co działo się później. Bójka Adeli i Iwa też rozegrała się w okolicach toalety, więc jest pewne powiązanie- ciągnęła.
-A brzmi ono: Iwo-Oskar-pani Kalmska-Adela-kibelek. Wymarzone powiązanie!- parsknęła Iza.-myślicie, że coś w tym jest?
Nikola pchnęła drzwi nieszczęsnej toalety i otworzyła je. To był wielki błąd. Ze środka zaczęła wydobywać się czerwona mgła. Oślepiła nastolatków. Chcieli uciekać, ale nie wiedzieli dokąd iść. Poza tym dym niemiłosiernie śmierdział. Dziewczynka upadła na podłogę. Ostatnią rzeczą jaką pamiętała, było to, że chwyciła kogoś za rękę.
A potem rozpętało się piekło.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Yap dnia Sob 20:58, 07 Sty 2012, w całości zmieniany 8 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Unforgiveable
Przypalona Ambrozja
Przypalona Ambrozja



Dołączył: 26 Lis 2011
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: północ
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pon 20:51, 05 Gru 2011    Temat postu: Re: [NZ]Błękitna krew[tekst własny][+13][1/?]

Ahhh, czekałam na ten moment. Przeczytałam całe. W końcu mogę napisać pełny komentarz. Na początek coś, czego nikt nie lubi. Błędy.
Wyłapałam kilka. Wybacz, ale taka moja natura.

Cytat:

-Mam dla ciebie "Klątwę Tytana"...-zaczęła wyciągając książkę w kierunku Nikoli. Ta łapczywie chwyciła książkę i uściskała przyjaciółkę.


Cytat:
-Dzięki, Lady Isabelle.-szepnęła jej do ucha.


Tutaj po pierwszym myślniku powinna być spacja. I jeszcze bez kropki po "Lady Isabelle." I jeszcze nie jestem pewna co do braku spacji przed drugim myślnikiem. Nie jestem w te klocki za dobra. ;)

Cytat:
Pierwsze zajęcia, które były w planie to muzyka.


Tu coś minie pasuje. Może coś w stylu "Pierwszymi zajęciami tego dnia była muzyka."

Cytat:

-Wiecie co się stało?-nadawała Adela. -Normalnie nie uwierzycie!

-Nie wiemy. -powiedziała prostolinijnie Iza.

-Normalnie. -Adela wzruszyła ramionami.


-Przyszła do szkoły, zostawiła swoje rzeczy w pokoju nauczycielskim i wyszła do toalety. Nie wróciła stamtąd. Po prostu zniknęła.-tłumaczyła się dziewczyna.
-Tak, to przecież oczywiste.-przytaknął gorliwie Borys.-pochłonął ją magiczny kibelek!

-Ale kit nam wstawiła!-śmiała się Iza.-Magiczny kibel rządzi!
Iwo i Borys przybili jej piątkę.


W każdym z powyższych fragmentów zaznaczyłam na zielono kropki, których nie powinno tam być. Nie bądź zła. Po prostu mam tak, że takie rzeczy rażą mnie po oczach. Jest jeszcze kilka takich zapisów, ale jestem zbyt leniwa, by je wszystkie wypisywać.


Ogólnie, chyba nic więcej nie mogę napisać.
O matko, nie! Przepraszam cię strasznie! Po prostu nie wiedziałam, że dodajesz kawałkami. Wybacz. Teraz mogę napisać coś więcej. Porządna akcja w pierwszym rozdziale - uwielbiam takie sprawy. Za to ogromny plus. Na razie nie polubiłam szczególnie żadnego z bohaterów. Może jak wszystko się rozkręci, znajdę kogoś, komu będę kibicować. Bardzo ciekawe tajemnicze zniknięcia. Czekam na rozwinięcie tego wątku.
Zdecydowałaś się napisać książkę w polskich realiach i chwała ci za to.
Na pewno będę tu wchodziła regularnie i czekała na następne części.
Unforgivable


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Unforgiveable dnia Pon 21:44, 05 Gru 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap
Zezowaty Cyklop
Zezowaty Cyklop



Dołączył: 03 Cze 2011
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakopane
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pon 22:09, 05 Gru 2011    Temat postu:

Och, dziękuję!!
Wzruszyłam się. Wiedz, że będzie to fantasy z wątkiem miłosnym, a nawe kilkoma. Postaram się pracować nad kropkami przy dialogach. Na razie to pierwszy rozdział, nie można więc nic powiedzieć o bohaterach. Narracje będą następować zawsze w kolejności Nikola-Iwo-Iza-Oskar. Wybaczam, forum tak popsuło mi się i teraz widzisz jak muszę robić Sad
Mam nadzieję, że będzie Ci się podobać dalszy rozwój akcji- a to dopiero początek...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Yap dnia Wto 6:56, 06 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aguniaa
Apollo w spodenkach
Apollo w spodenkach



Dołączył: 04 Gru 2011
Posty: 145
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Wto 14:17, 06 Gru 2011    Temat postu:

Super, bardzo mi się podoba. Czekam na dalsze części. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nike126
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olimp
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Czw 19:07, 08 Gru 2011    Temat postu:

Postrzegam pewne powiązania między tym, co piszesz o swojej paczce, fan fickami i tym tekścikiem. Czy aby nasza Yap wykorzystuje tu sylwetki swoich kumpli?
Podoba mi się. To było do przewidzenia spox


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap
Zezowaty Cyklop
Zezowaty Cyklop



Dołączył: 03 Cze 2011
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakopane
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Czw 19:38, 08 Gru 2011    Temat postu:

Drogi graczu Nike126, przechodzisz na następny level w grze "Jak ty mnie dobrze znasz" by Yap! (zgadnij, kogo to cytacik z mojego ficka?)
A tak na poważnie- oczywiście, że tak! Tylko to już są inni przyjaciele- z mojego nowego gim. Pojawi się jeszcze jedna osoba, ale... Nie będę zdradzać szczegółów.
Dziękuję za komentarze wszystkim kochanym 4umowiczom i... w weekend postaram się dodać rozdział nr 2!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blanca
Muza/Maniaczka Klat



Dołączył: 02 Sie 2010
Posty: 1477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Maków
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Czw 19:06, 15 Gru 2011    Temat postu:

Pomysł jest na pewno oryginalny i ciekawy, dlatego sądzę, że lepiej będzie jak ocenię to po mojemu [czyli bardzo obszernie i dość krytycznie jak zwykle] po kilku rozdziałach. Tymczasem, jako Muza życzę powodzenia w pisaniu i przesyłam wenę, bo jej nigdy nie powinno braknąć.
Pozdrawiam :)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap
Zezowaty Cyklop
Zezowaty Cyklop



Dołączył: 03 Cze 2011
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakopane
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Nie 17:28, 18 Gru 2011    Temat postu:

No to nawalamy drugi rozdział.
UWAGA: WAŻNE! Póki nie pojawi się na końcu rozdziału słowo "KONIEC", to znaczy, że jestem w trakcie wstawiania. Stawiam kawałkami, mój komp inaczej nie może. Więc zapraszam do czytania. Miłej lektury !
IWO
Iwo klęczał na podłodze i kaszlał. Nie miał pojęcia skąd w toalecie wzięła się czerwona mgła. Z resztą nie chciał tego wiedzieć. Pragnął tylko odetchnąć wreszcie normalnym powietrzem. Zaciskał powieki z całej siły, by gryzący dym nie dostał się mu do oczu. Czyżby Adela chciała usunąć go z powierzchni ziemi? Jeśli tak, to na razie wszystko szło zgodnie z planem. Iwo pewnie rozmyślałby o tym gorąco, ale mgła odbierała mu zdolność myślenia. Jakaś ręka chwyciła jego dłoń z jednej strony, a zaraz potem z drugiej. Mocno uścisnął te ręce.
Żeby to się skończyło...
Nagle poczuł jak jakaś nieopisana siła podnosi jego ciało. Lewitował w powietrzu. Zaczął oddychać głęboko, a jego płuca wypełniało wreszcie świeże powietrze. Oddech się wyrównał. Chłopiec nie wypuścił jednak rąk dziewczynek. Trzymał je mocno bojąc się, co będzie dalej.. Nie odważył się otworzyć oczu. Zbyt wiele już go dziś spotkało.
Nagle jego stopy dotknęły gruntu. Iwo poczuł, że znajduje się w tłumie, który idzie z zawrotną prędkością. Chłopak był zmuszony otworzyć oczy. Podniósł powieki i zbadał teren błękitnymi, przenikliwymi tęczówkami. Niestety, nic to nie dało, bo jedynym widokiem był tłum ludzi, który otaczał go ze wszystkich stron. Iwo zauważył, że każdy człowiek był ubrany co najmniej dziwnie. Bardzo przypominało mu to średniowieczne stroje. Ubiór handlarzy, szlachciców i rycerzy z tamtych czasów. Może uda mu się przemycić jeden taki strój na historię?
Skarcił się w myślach. Nie wie gdzie jest, nie ma pojęcia czemu się tu znajduje i czy jest we właściwym wymiarze, a on myśli o historii!
W tym samym momencie jakiś dziwny człowiek w srebrnej zbroi wpadł z impetem prosto na splecione dłonie o mało nie łamiąc Iwowi palców. Chłopiec szybko cofnął rękę. Wtedy zorientował się, że popełnił wielki błąd. Zerwał połączenie.Jedna z dziewczynek zniknęła w tłumie, bo on puścił jej rękę. Chciał iść w jej stronę, odzukać ją, ale naparła na niego masa ludzi niemiłosiernie go zgniatając, więc Iwo odskoczył w drugą stronę. Ktoś mu pozostał. Przybliżył się do osoby, która wciąż ściskała jego dłoń. Przed oczami mignął kwiatek z H&M rodem. Kasztanowy warkocz musnął go w nos. Iza. To ona została. Teraz muszą trzymać się razem. Ludzie brutalnie napierali tłumem w jedną stronę. Iwo i Iza zostali wypchnięci z żywej masy ściśniętych ciał.
-Gdzie my jesteśmy?-spytała dziewczyna.
-Nie mam pojęcia- wzruszył ramionami chłopak. Spojrzał przed siebie i wreszcie zrobił rozeznanie terenu.
Pierwsza myśl go nie zawiodła. To na prawdę było średniowieczne miasto! Albo nawet starożytne. Wszędzie kramy, handel jak w tamtych czasach, średniowieczne stroje. Ulice były brukowane kostką, a dookoła stały domy- drewniane chałupki i szare kamieniczki. Jedynymi pojazdami poruszającymi się po drodze były konne dorożki. Przejeżdżały jednak bardzo rzadko. Iwo sterczał na ulicy gapiąc się na otaczające go cuda. Nawet nie zauważył, że ktoś zaszedł go od tyłu. Poczuł dopiero ciężkie uderzenie bicza na plecach. Krzyknął i gwałtownie się obrócił puszczając rękę Izy. Za nim stał potężny mężczyzna ubrany w brązową zbroję bez hełmu. Miał krótkie, ciemne włosy, nieogoloną twarz i prawdę mówiąc był obleśny. W jednej ręce trzymał bicz, a w drugiej żelazny miecz. Posiadał basowy głos, o czym Iwo przekonał się, gdy "rycerz" powiedział:
-Niewolnikom nie wolno się oddalać, więc wracajcie, albo czeka was chłosta!
Iza szeroko otworzyła buzię.
-Komu?-spytała z niedowierzaniem.
-Niewolnikom. Czyli wam, nieskończenie brudnej rasie. Już wam mówiłem, wracajcie do szeregów, póki nie używam tego narzędzia!-odparł mężczyzna podnosząc bicz.
Iwo słuchał tego pseudo rycerza i wzbierała w nim coraz większa wściekłość. Jak on mógł nazwać ich niewolnikami? Z jakiej racji zwracał się do dziewczyny w ten sposób? I czemu miało służyć uderzenie chłopca biczem? O nie, Iwo nie da sobie w kaszę dmuchać. Nie wytrzymał. Wybuchnął.
-Słuchaj gościu! Po pierwsze niewolnicy nie noszą kwiatów we włosach, bo... po prostu nie noszą! Po drugie z jakiej racji tak nas nazywasz? Uświadom sobie, że nie jesteśmy tymi, za których nas uważasz, żałosny rycerzyku!
Najlepszy przyjaciel Iwa, Borys dodałby na pewno: "Obczaj to", ale w takim średniowieczu chłopak wolał się wstrzymać od tego typu komentarzy.
W oczach mężczyzny zapłonęła czysta, żywa nienawiść. Zrobił kilka zdecydowanych kroków do przodu i uniósł miecz nad głowę.Iwo zaczął się wycofywać przerażony tym, co właśnie zrobił. Gdyby nie uskoczył, miecz "rycerza" rozpłatałby go na pół. Broń upadła jednak na bruk. Spod ostrza poleciały iskry. Chłopiec chwycił najbliżej leżącą rzecz. Była to drewniana bela. Cóż, kiepskie narzędzie, ale zawsze lepsze to niż nic.Kątem oka Iwo zauważył, że Iza rzuca się od tyłu na wojownika i usiłuje go dusić. Jednak wystarczyło jedno uderzenie rażące ręce dziewczyny, by ta upadła skulona na ziemię. Wtedy chłopak wkroczył w akcję. Belka była ciężka, więc ciosy zadawane nią były pokraczne, a "rycerz" momentalnie parował je mieczem. Za którymś uderzeniem ostrze utkwiło w miękkim drewnie. Iwo zamachnął się, aby tym dziwacznym "czymś", co powstało w połączeniu miecza z belką ogłuszyć przeciwnika. ale ciężar belki i miecza pociągnął go do tyłu. Z całym impetem uderzył ciałem w kamienny bruk. Uderzenie pozbawiło go na chwilę oddechu. Mężczyzna wykorzystał tę chwilę i z całym przyszpilił go do ziemi.
-Czekaj, rzuciłeś się na Brązowego Wojownika? To teraz popamiętasz! Po takim laniu blizny zostają na całe życie, wiesz?- cedził wyciągając wcześniej schowany zapas bicz. Iza odciągana od tego widowiska przez prawdziwych niewolników wrzeszczała wniebogłosy:
-NIE! Zostawcie go! Ty parszywy idioto, nie waż się, bo będziesz miał do czynienia ze mną! Na miłość boską mnie też zostawcie!
Iwo zrozumiał dlaczego mężczyzna pomylił ich z niewolnikami. Każdy ze zniewolonych ludzi miał krwisto czerwoną szatę. A dzisiaj jak w zmowie on i Iza założyli na siebie czerwone ubrania...
Wojownik już wyciągnął bicz. Uniósł go nad twarzą iwa.
W takich momentach każdy film przygodowy na polsacie czy TVN przerwałby się i nastąpiłaby reklama.
Ale to nie był film przygodowy.
To była realna przygoda.
Chłopiec zacisnął powieki oczekując uderzenia. Okropnego uderzenia, o którym ból na pewno niedamu długo zapomnieć.
O dziwo, zamiast tego odezwał się szorstki głos.
-Nie sądzisz, że lepiej, by trafił do mnie?
Iwo powoli otworzył oczy. Głos prawdopodobnie należał do młodego mężczyzny siedzącego w lektyce, która niesiona była przez ludzi w czerwonych szatach. Przez niewolników.
Siedzący w lektyce człowiek miał kozią bródkę i francuski wąsik. Ubrany był w purpurowe, graniczące z fioletem szaty, a na jego głowie widniały rozczochrane, orzechowe włosy. Na głowie miał wielką, złotą koronę.
Brązowy Wojownik zatarł ręce, wstał i ukłonił się.
-Oczywiście, panie!-powiedział z przesadnym uniżeniem. -O wiele lepiej!- po czym podszedł do Iwa i podniósł go za koszulkę.
-Być królewskim niewolnikiem to zaszczytny zawód-wysyczał mu do ucha- Ale niestety, niezbyt miły. Życzę owocnej służby!
I z całej siły popchnął go w stronę króla. Iwo wpadł pod lektykę. Niewolnicy natychmiast założyli mu ją na barki.
-Nieś, jeśli chcesz uniknąć kary- szepnął mu do ucha jeden z nich.
Co to za cholerne średniowiecze? Niewolnicy, wojownicy, królowie... W co on się, do diabła, wpakował?
Rzucił ostatnie urywane spojrzenie na Izę trzymaną przez tamtych ludzi zniewolonych.
Jedynym pocieszającym faktem były jej usta, które bezgłośnie wypowiedziały trzy słowa:
-Wydostanę cię stamtąd.

KONIEC.

Można komentować


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Yap dnia Czw 17:50, 29 Gru 2011, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Unforgiveable
Przypalona Ambrozja
Przypalona Ambrozja



Dołączył: 26 Lis 2011
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: północ
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pon 17:53, 19 Gru 2011    Temat postu:

Cóż, Yap, muszę przyznać, że wybrałaś bardzo ciekawe otoczenie. Oczywiście, jeszcze po drugim rozdziale tak naprawdę nie wiemy, co się z nimi dzieje, ale mam nadzieję, że będzie to jakieś niezłe zaskoczenie.
Wyłapałam kilka literówek, ale nie będę ich wypisywać, bo nie są jakoś szczególnie ważne.
Musisz lubić historię, skoro postanowiłaś wysłać w przeszłość swoich bohaterów. Albo przynajmniej dobrze znać się na tamtym okresie, żeby wszystko wypadło autentycznie.
Ogólnie, oceniam bardzo pozytywnie.
Czekam na kolejne części.
Unforgivable

P.S.
Wybacz, że tak krótko, ale nie mam pomysłów na komentarze. Zabrałam się wczoraj za moją książkę i cała wena skupiona jest na niej. Wybacz. Unforgivable.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nike126
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olimp
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pon 18:41, 19 Gru 2011    Temat postu:

Yap. Nie wiem, co powiedzieć.
Po pierwsze: średniowiecze!
Takie historyczne lub fantastyczne jest tak prześwietnym tłem dla wszystkich książek, że komentować nawet nie będę.
Po drugie: akcja się rozwija, jest coraz ciekawiej, powoli zaczynam sprawdzać, czy nie dodajesz kolejnych części. Czyli: rozwijaj się literacko dalej! Masz szansę stworzyć wielkie dzieło Razz

P.S. - Nie śmiem prosić, ale czy mogłabyś umieścić tu moją postać? <img src=)" border="0" />


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aguniaa
Apollo w spodenkach
Apollo w spodenkach



Dołączył: 04 Gru 2011
Posty: 145
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Wto 11:19, 20 Gru 2011    Temat postu:

Czkam z zapartym tchem na dalcze rozdziały. Średniowiecze, hmm nie wiem co napisać, faktycznie orginalny pomysł przez toaletę do średniowiecza, może być ciekawe. :) Laughing Cool

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aguniaa dnia Wto 11:20, 20 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap
Zezowaty Cyklop
Zezowaty Cyklop



Dołączył: 03 Cze 2011
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakopane
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pią 18:10, 23 Gru 2011    Temat postu:

Na początek chciałam was sprostować. Bo ta kraina nie jest zupełnie średniowieczna, ale ustylizowana na średniowiecze. Rządzi się jednak własnymi prawami:) .
Dziękuję moim kochanym: Nike126, Unforgiveable i Agunii za to, że zechciały przeczytać to marne COŚ.
Uwaga: wstawiam kawałkami III rozdział! Nie komentować póki nie pojawi się słowo "KONIEC", jak wcześniej :) .
Miłego czytania!
IZA
Iza wiedziała, że nic nie wskóra. "Nie dość, że została sama w świecie, którego nie znała, to jeszcze spotkał ją tak parszywy los. Prawdę mówiąc nie myślała teraz o sobie, ale o Iwie i Nikoli. Po prostu musi ich odnaleźć i wydobyć z tarapatów! Najgorsze było to, że nie potrafiła nic powiedzieć. A wcześniej tak wrzeszczała! Próbowała przywołać swój cięty język, ale on jak na złość postanowił, że pokaże jej nieprzyzwoity gest i nie posłucha jej.
Jednego była pewna: na zawsze kończy z olimpiadami historycznymi. Już w życiu nie weźmie udziału w żadnej z nich, choćby...
W zasadzie nie trzeba było "gdybać". Iza wiedziała, że ktoś zaraz spróbuje obedrzeć ją ze skóry. Szarpnęła mocno i ostatnia ręka, która ją trzymała cofnęła palce. Jeśli teraz się uwolni, pobiegnie za lektyką choćby kilometr!
W tym samym momencie z tłumu wyszła kobieta z brązowym kapturem na głowie. Wypływały spod niego kaskady kasztanowych włosów. Iza widziała tylko jej oczy- były błękitne z domieszką zieleni i przewiercały ją spojrzeniem na wylot.
-Ile mam wam dać za tą dziewczynę?-spytała patrząc bezpośrednio na Izę.
Przerażona nastolatka głośno przełknęła ślinę. Chcą ją sprzedać? To niemożliwe!
Brązowy wojownik wzruszył ramionami wywijając swoim żałosnym mieczykiem.
-Skoro jeden niewolnik został już dziś podarowany, drugi nie zrobi różnicy. Można ją wziąć- jak to mówią Błękitnokrwiści- gratis!-powiedział.
Oj, to nie były średniowieczne słowa.
Przed Izą stała jedyna droga ucieczki. Mogła dać długiego susa i przemknąć między kamienicami,ale bała się wykorzystać tę szansę. Gdyby na jej miejscy znalazł się Iwo, zrobiłby to bez wahania. Iza nie była jednak sportsmenką. Nie trenowała narciarstwa, jak jej przyjaciel. Prędzej świnia spadłaby z nieba, niż by jej się udało. A jaka potem czeka ją za to kara? Brr, wolała o tym nie myśleć!
Kobieta szybkim krokiem zbliżyła się do niej i mocno chwyciła ją w nadgarstku.
-Chodź i nic nie mów. Wszystko będzie dobre-szepnęła jej niezauważalnie do ucha.
Czyżby ta dziewczyna miała przyjazne zamiary? Nie było to zbyt wiarygodne, ale zawsze trzeba mieć nadzieję.
Iza z tajemniczą postacią przeszła wzdłuż uliczki odprowadzana wzrokiem wszystkich ludzi.
Nie byłaby sobą, gdyby nie posłała ostrego spojrzenia Brązowemu Wojownikowi. Przy okazji pokazała mu język. Jego mina była bezcenna. Taka zdziwiona, a przy okazji tępa. Dziewczyna nie miała okazji do obserwowania jej długo, bowiem ciągnięta przez kobietę zniknęła za przeciwnym zakrętem niż lektyka.
Przez dłuższą chwilę szły w milczeniu. a potem tajemnicza postać otworzyła drzwi jednej z drewnianych chałupek. Zaprosiła Izę do środka.
Zatrzasnęła drewniane wrota z całej siły i chwyciła najbliżej leżący przedmiot. Zamachnęła się rzucając nim o ścianę.
-Jak ja ich nienawidzę! Nienawidzę Lergańczyków, nienawidzę niewolnictwa!-wrzeszczała.
Potem zdjęła kaptur. Kryły się pod nim delikatne usta i mały, zgrabny nosek. Błękitne oczy były pełne łez. Kasztanowe włosy opadały dziewczynie na ramiona.
Miała trochę więcej niż 15 lat i Iza zorientowała się, że udawała dorosłą, po to, by ją uwolnić.
-Uciekaj póki możesz-mówiła drżącym głosem.-Uratuj swojego przyjaciela nim będzie za późno, bo to co czeka go nad ranem jest tak okrutne, że nie sposób o tym mówić. Na pewno nie zda próby. Musicie uciec w nocy. Poczekaj chwilkę.
Dziewczyna podeszła do drewnianego kufra i zaczęła w nim grzebać. Iza w tym czasie rozglądnęła się po pokoju. Miał drewniane ściany i skrzypiącą podłogę złożoną ze spróchniałych desek. Wszystkie meble były prymitywne i stare. Nie było nawet porządnej lampy, tylko kilka świeczek. Jedyną wspaniałą rzeczą w jej domu był piękny łuk powieszony nad jedynym okienkiem, oraz kołczan z blisko dwudziestoma strzałami. Brunetka podeszła do Izy zamykając wcześniej kufer. W rękach miała dziwaczną, czarną pelerynę. "Łał, jak u dementora"-pomyślała Iza.
-To strój Czarnego Lorda-wyjaśniła dziewczyna spokojnie.-Zawsze w nocy Czarny Lord, który rozpoczyna poranną, brutalną próbę przychodzi zobaczyć nowego niewolnika. Klucze od kajdanków są w kieszeni strażnika. Wyjmij je bardzo delikatnie. Aha, kieruj się do lochów. A potem uciekajcie gdziekolwiek poza miasto. Nie zmarnuj tej szansy, bo zgniecie oboje.
-A co z prawdziwym Czarnym Lordem? Przecież spostrzegą, że jest ich dwóch-powiedziała logicznie Iza.
-Zajmę się nim. Wiem wszystko o jego zwyczajach. Po to byłam szkolona-odpowiedziała dziewczyna.
-Robiłaś to już kiedyś?-Iza spojrzała w głębokie, błękitne oczy.
Na twarzy dziewczyny pojawiło się zadumanie.
-Raz. Ratowałam wtedy siostrę...-westchnęła.-Proszę, nie wdawaj się w walkę. Jeśli będziesz walczyć, zranisz się, a jeśli się zranisz... Już po tobie. Lerganowie znajdą cię na końcu świata.
Iza była przerażona. Nie brzmiało to wesoło. Ile teraz dałaby za to, żeby być w domu i gapić się na swoje rybki! A Iwo zadzwoniłby do niej i pogadałby pod pretekstem zadania z polskiego. Ale było inaczej. Znajdowała się w innym wymiarze z obcą dziewczyną, która starała się jej pomóc, a Iwo trafił do grona niewolników. Cudnie. Po prostu świetnie.
Iza nie mogła odrzucić jakiejkolwiek pomocy.
-My, Błękitnokrwiści, musimy trzymać się razem-na twarzy dziewczyny pojawił się cień uśmiechu.
Iza odwazjemniła go.
-Dziękuję-szepnęła.
-A kiedy ci się uda-powiedziała nieznajoma nachylając się nad nią.-wiedz, że pomogła ci Julianne Igness ze Stowarzyszenia Rycerzy Antylergańskich. Teraz idź już. Wyjdź tylnymi drzwiami i kieruj się do pałacu. Zdejmij tego kwiatka!-roześmiała się na końcu.
Iza zdjęła spinkę i wpięła ją we włosy Julianne.
-Kiedyś ci się odwdzięczę-powiedziała i zgodnie z poleceniami wyszła tylnymi drzwiami.
Za domem nowo poznanej było pełno błota. Iza położyła się i przeturlała po tej brei do samego płotu. Tylko jej twarz zdołała ocalić się od brudu. Dziewczyna wstała i spojrzała na ubranie. Przybrało kolor ciemnobrązowy. Póki się nie przebierze, nikt nie ma prawa pomylić jej z niewolnikiem.
Weszła na ulicę i puściła się biegiem przez brukowany deptak.
Czas rozpocząć akcję: "Na ratunek"...
KONIEC

O komentarze proszę,
za przeczytanie dziękuję!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Yap dnia Czw 17:49, 29 Gru 2011, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aguniaa
Apollo w spodenkach
Apollo w spodenkach



Dołączył: 04 Gru 2011
Posty: 145
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pią 20:18, 23 Gru 2011    Temat postu:

Super, nie mogę się doczekać dalszych części, ciekawe kim są ci Rycerze Antylergańscy? Do jakiej krainy trafili bohaterowie? Co się stało z Nikolą? Mam nadzieję, że się dowiem, bo według kolejności nasępny rozdział powiniem być napisany jej narracją.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap
Zezowaty Cyklop
Zezowaty Cyklop



Dołączył: 03 Cze 2011
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakopane
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pią 20:28, 23 Gru 2011    Temat postu:

Hmm, tak w zasadzie to następna będzie narracja Oskara, bo on też się tam pojawi. Ale rozdział o Nikoli zbliża się wielkimi krokami. Dzięki za komentarz. Całuski!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nike126
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olimp
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pią 20:45, 23 Gru 2011    Temat postu:

Świetnie, Yap! Jestem ciekawa, co to za Rycerze Antylergańscy. Pisz dalej, będę się domyślać!
P.S. - Dzięki, wiesz za co! Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Enzo
Apollo w spodenkach
Apollo w spodenkach



Dołączył: 05 Wrz 2011
Posty: 127
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
Płeć: Percy

PostWysłany: Nie 16:04, 25 Gru 2011    Temat postu:

Fajne, fajne. Wreszcie znalazłem czas żeby przeczytać. :]
Jest nieźle. Jest trochę błędów stylistycznych, głównie w dialogach. No, ale najważniejsza jest fabuła, która u ciebie jest świetna. Bardzo ciekawie się zaczyna. Od razu polubiłem Iwa. ;) Ma fajny charakter i nie daje sobie w kaszę dmuchać. :]
Czekam na dalsze części.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Unforgiveable
Przypalona Ambrozja
Przypalona Ambrozja



Dołączył: 26 Lis 2011
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: północ
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pon 15:22, 26 Gru 2011    Temat postu:

Mam nadzieję, że Droga Yap jest przygotowana na mój komentarz. Postarałam się dzisiaj.

A więc, od początku.
Widzę, że akcja się rozkręca. To dobrze. Ważne, żeby działo się dużo, ale bez przesady. Żebym wiedziała o co chodzi. Jak na razie, każdy rozdział był "opowiadany" przez innego bohatera. Radzę Ci jednak, żebyś z tym uważała, bo można się pogubić, zarówno pisząc, jak i czytając dzieła podzielone na tyle odmiennych perspektyw.

Kraina, epoka, miejsce akcji, czy jak tam wolisz, jest nam nieznane. Na razie. Taką mam nadzieję. Widać, że panuje tam powszechne niewolnictwo, wszystko jest zatłoczone. Wiele więcej nie wiadomo, ale myślę, że tego się dowiem po kolejnych rozdziałach.

Styl - nie piszesz źle. Czyta się w miarę szybko. Zauważyłam po drodze kilka błędów interpunkcyjnych i stylistycznych, ale moje świąteczne lenistwo domaga się, abym zostawiła je w spokoju. Dzisiaj więc się nie czepiam. : )

Opisy postaci. Postaraj się o trochę mniej standardowe, niż kolor oczu i ułożenie włosów plus ubranie. Czasem, najczęściej, warto dorzucić coś jeszcze, np. jakie emocje mogły malować się na twarzy bohatera/bohaterki. Często nie da się od razu ocenić koloru oczu. Miej takie drobne, można by myśleć nic nieznaczące, rzeczy na uwadze, a Twoje dzieło stanie się od razu bardziej realistyczne i, powiedzmy sobie szczerze, lepsze.

Nie spodobało mi się jedno - tajemnicza dziewczyna powiedziała do Izy "My, Błękitnokrwiści..." a ona właściwie nie zwróciła na to uwagi. Gdyby ktoś powiedział do mnie per "Błękitnokrwista" na pewno domagałabym się wyjaśnień. Natura ludzka. Ciekawość. Byłabym co najmniej zakłopotana, właściwie całkowicie zbita z tropu. A Iza tak jakby to zignorowała. Wyglądało to tak, jakby albo jej to nie obchodziło, albo już wiedziała kim jest i co to dla niej znaczy.

Czekam teraz na kolejne części.
Wesołych Świąt,
Unforgivable.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Unforgiveable dnia Pon 15:24, 26 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Necklice
Pani mórz
Pani mórz



Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 3175
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krk
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pon 15:35, 26 Gru 2011    Temat postu:

W całym opowiadaniu pojawia się masa błędów składniowych takich jak: "wkroczyć w akcję" czy "chwyciła w nadgarstku". Podkreślenie "Narracja Nikoli" itd. wskazywałoby z logicznego punktu widzenia na to, że cały utwór napisany został w narracji pierwszoosobowej. Niepojęta była dla mnie nagła zmiana Izy w Jagodę pod koniec drugiego rozdziału. Tak mnie też zastanowiło... co ma w sumie narciarstwo do biegania? Pojawiło się jeszcze kilka błędów rzeczowych, ale mimo wszystko pomysł jest dobry. Błękitnokrwiści intrygują i mam nadzieję, że nie okażą się żadnymi wampirami. Pisz dalej, a chętnie przeczytam.

EDIT:
Zapomniałam dodać, że w jednym miejscu pomyliłaś czasy. Chyba przy opisie Iwa. W jednym zdaniu masz "jest" a chwilę później piszesz "był.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Necklice dnia Pon 15:36, 26 Gru 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Yap
Zezowaty Cyklop
Zezowaty Cyklop



Dołączył: 03 Cze 2011
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zakopane
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Czw 17:49, 29 Gru 2011    Temat postu:

Na początek: BAA(...)RDZO dziękuję: Agunii, Nike126, Enzo, Unforgiveable oraz Necklice za przeczytanie mojego dzieła. Postaram się uważać na błędy. Wszakże mam dopiero 13 lat. Wybaczcie, że męczę was moją twórczością ;) , ale wstawiam dziś IV rozdział dotyczący Oskara.
Za uwagą Neck zmieniam nagłówki.
OSKAR
Oskar odgarnął grzywkę z czoła po raz setny. Zrezygnowany usiadł na skrzypiącym tapczanie i jeszcze raz przywołał do siebie ponure wspomnienia. Westchnął, wstał i znów zaczął przechadzać się po pokoju. Spojrzał w ogromne lustro, wyjrzał przez małe okienko i znów zaczął analizować po kolei wszystko co się stało.
Zaraz kiedy Adela wyprowadziła Oskara z sali lekcyjnej, powiedziała:
-Idź za mną i nie pytaj o nic. Tylko szybko!
Robiąc bardzo długie kroki dziewczyna zgrabnie wskoczyła na scenę i przeszła ją wszerz. Weszła w korytarz prowadzący do toalet i na wieżę. Oskar troszkę zdziwiony, ale posłuszny poszedł za nią. Zbliżyli się do WC i wtedy mózg Oskara zaczął pracować na przyśpieszonych obrotach. Po co Adela go tam ciągnie? Przecież sala plastyczna jest w drugą stronę, a pani Ola nauczała niczego innego, tylko właśnie plastyki! Czyżby trzecioklasistka wyciągnęła go z klasy pod tym pretekstem? A może to, że woła go nauczycielka jest jednym, wielkim łgarstwem?
Dziewczyna nagle przystanęła. Jej dłonie zacisnęły się w pięści. Stała tak kilka długich sekund tyłem do osłupiałego Oskara, a potem z wolna obróciła się. Jej twarz dziwnie zesztywniała, jakby była z metalu. Pierwszą myślą, która nasunęła się Oskarowi było to, że Adela przedawkowała krem ściągający pory. Oprócz tego całe ciało dziewczyny było dziwnie sztywne, a jej oczy... jej oczy...
Świeciły. Świeciły jak małe latarki. Jarzyły się blaskiem niby kocie oczy w nocy. Tyle, że nie były żółte, ale krwistoczerwone. A potem Adela przemówiła. Głos miała metaliczny, podwójny. Jakby dwie dziewczyny mówiły jednocześnie.
-Podejdź- powiedziała.
Oskar nie myśląc nawet, że działa wbrew jej woli cofnął się o krok. Wydawało mu się, że na twarzy tej dziwacznej kreatury, która przed nim stała pojawiło się równie dziwne jak ona cała uczucie. Nie było ono jednak pod żadnym pozorem pozytywne. Chłopiec rozróżniał w nim troszkę nienawiści, gniewu, pasji i szału. Czuł, że gdyby był bliżej, trzecioklasistka rozszarpałaby go na milion małych kawałków.
-Powiedziałam: podejdź- powtórzyła Adela o wiele głośniej niż poprzednio.
Życie nauczyło Oskara jednej rzeczy: jeśli ktoś mówi „podejdź”, a nie ma zamiaru cię uściskać, trzeba wiać ile sił w nogach. I według tej zasady właśnie postąpił. To było jedyne wyjście z tej sytuacji. Ale też wielki błąd.
Oskar nie wziął pod uwagę tego, że Adela potrafi wykazać szybkość działania. Z niespodziewaną zręcznością skoczyła i powaliła go na ziemię. Chłopiec uderzył boleśnie o podłogę i na kilka chwil stracił oddech. Kiedy znów napełnił płuca powietrzem, próbował zrzucić z siebie ciężar, jaki stanowiła trzecioklasistka.
Jednak trzeba o czymś wspomnieć. Oskar był jedną z najniższych i najbardziej wątłych osób w klasie. Nigdy nie odznaczał się tężyzną fizyczną. Co prawda uczęszczał kiedyś na karate, ale można powiedzieć, że to było „dawno i nieprawda”.
-Kiedy mówiłam, żebyś do mnie podszedł, to było na serio- wysyczała mu do ucha.- Rozumiesz?
A co jeśli trzecioklasistka weźmie go jako zakładnika? Nauczyciel od EDB kiedyś o tym mówił, ale jego lekcje są zazwyczaj tak nudne, że wszyscy obrzucają się na nich papierkami, lub normalnie śpią. Z tego co chłopiec usłyszał trzeba w takich sytuacjach zachować spokój i być posłusznym.
Zaraz, zaraz. Oskar i jakiekolwiek zasady? To nie idzie ze sobą w parze!
-Spadaj. Ja swój rozum jeszcze mam- odezwał się pierwszoklasista.- Teraz byłbym ci wdzięczny, gdybyś mnie puściła i pozwoliła wrócić do klasy.
Ręka Adeli zakleszczyła się na karku chłopca, po czym mocno pociągnęła go w górę. Oskar chcąc nie chcąc wstał próbując się uwolnić z metalowego wręcz uścisku. Druga ręka dziewczyny mocno trzymała z tyłu dłonie nastolatka.
-Nie będę się z tobą użerać- odezwała się dziewczyna.- życzę miłej podróży, Błękitnokrwisty.
-Kto?- krzyknął chłopiec.
Odbiło jej, pomyślał. Sfiksowała, oszalała.
Zaraz, przecież trwa lekcja! Gdyby krzyknął, na pewno ktoś przybiegłby mu z pomocą.
Aha. I pewnie zastałby go martwego... Nie zdziwiłby się, gdyby ona miała przy sobie broń. Ta dziewczyna była niebezpieczna!
Adela puściła dłonie chłopca. Pierwszoklasista gwałtownie szarpnął całym swoim ciałem i- o dziwo- uwolnił się z rąk szalonej dziewczyny! W tym samym momencie trzecioklasistka otworzyła drzwi toalety.
Oskar jeszcze nigdy nie widział czegoś takiego: ze środka tego intymnego miejsca wydobyła się czerwona mgła. Ostatnim, co chłopiec widział był szydercy uśmiech Adeli. Potem duszące opary wypełniły jego oczy i płuca. Oskar stracił oddech. Zacisnął powieki. W mózgu miał obraz krwistej czerwieni. Mgła, czy oczy Adeli? Mniejsza z tym. Teraz nie było to ważne! Przecież on zaraz umrze jeśli czegoś nie zrobi! Nie miał nawet siły krzyczeć. Padł skulony na podłogę i zaczął kaszleć. Trwało to długą chwilę. Zbyt długą. Wyczerpany Oskar stracił przytomność.
Kiedy się obudził, czuł się tak, jakby wisiał w próżni. Ale przynajmniej oddychał świeżym powietrzem. Otworzył na chwilę oczy i zaraz je zamknął. Leciał. Bez skrzydeł, bez samolotu. Leciał nad nieznanym miastem. Nagle zaczął powoli opadać w dół. Zacisnął mocno powieki oczekując upadku. Po chwili(choć Oskarowi wydawało się, że minęła wieczność), wylądował delikatnie na bruku i od razu zgniotła go olbrzymia masa. Chłopiec szeroko otworzył oczy. Napierał na niego tłum ludzi w średniowiecznych ciuchach. Mieli przy sobie topory, miecze i różne inne przestarzałe gadżety. W ogóle kraina, w której się znalazł była taka jakaś dziwnie... stara. Ulice pokryte kocimi łbami, stare kamieniczki i drewniane chałupki. Tłum pchał chłopca do przodu. Jakiś nieopatrznie niesiony miecz rozciął mu policzek. Oskar zaklął cicho pod nosem. Ile jeszcze nieprzyjemnych rzeczy można wytrzymać w jednym dniu?
Wydostał się w końcu z największego tłumu i upadł na ziemię. Zgnieciony, zmęczony, zraniony, zmieszany z błotem. Te „z” są potwornie nieprzyjemne, pomyślał. Ciężko oddychał.
Kiedy tak leżał, pewien mężczyzna o tępym wyrazie twarzy w stroju kupca podbiegł do niego i wrzasnął na cały głos:
-Ludzie! On ma błękitną krew!
Oskar spojrzał na niego jak na kosmitę.
-Co ty wygadujesz, gościu?- spytał nieprzytomnie.
Odruchowo dotknął zranionego policzka i oniemiał.
Albo za długo przebywał na komputerze i mózg sam włączył mu funkcję „zamień kolory”, albo... Nie, to nie mogło dziać się naprawdę.
Krew chłopca była w kolorze bezchmurnego nieba- czysto błękitna.
Potarł swój policzek jeszcze raz. To niemożliwe. Tyle razy się ranił, a jego krew była zawsze czerwona niczym kwiat maku. Ale skoro ten tępy facet to widzi, nie mogły być to halucynacje...
Kilka mocnych rąk chwyciło Oskara. To tłum zwrócił się na niego. Związali go linami. Oskar mocno się opierał: wyrywał się i krzyczał. Ale co mógł zdziałać jeden 13-latek w obliczu wielu ludzi?
Zaniesiono go do zamku zbudowanego z kamienia i wyniesono na wieżę do malutkiego pokoiku. Tam go rozwiązano, ale drwi zamknęły się na klucz nim zdążył nawet mrugnąć okiem. Oskarowi przyniesiono do pokoju jedzenie i picie. Nie tknął go jednak, w obawie, że jest zatrute.
Teraz po raz n-ty przechadzał się po swojej komnacie i rozmyślał.
Jakie zamiary mają tubylcy?
Gdzie on się w ogóle znalazł?
I skąd, do diabła, wzięła się błękitna krew?
Nie zdążył dokończyć tychże rozmyślań, bo usłyszał chrzęst klucza w zamku i do pokoju wszedł mężczyzna w lśniącej, srebrnej zbroi. Tęczówki jego oczu były wściekle niebieskie. Czaił się w nich obłęd i żądza mordu. Miał też krótko przystrzyżone czarne włosy i naprężone policzki.
-Już czas na egzekucję-oznajmił.


Proszę o komentarze i mam nadzieję, że spodobało się choć w jednej milionowej części !


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Yap dnia Sob 20:55, 07 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Unforgiveable
Przypalona Ambrozja
Przypalona Ambrozja



Dołączył: 26 Lis 2011
Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: północ
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Czw 20:18, 29 Gru 2011    Temat postu:

Moja Droga Yap.
cała fabuła Twojego dzieła jest dla mnie zupełnie nowa. Nigdy jeszcze nie spotkałam się z czymś takim, więc co do wydarzeń i akcji nie ma się co czepiać. Jak na swoje 13 lat, wyobraźnię masz bardzo dobrze rozwiniętą.

Błędy. Nikt ich nie lubi, prawda? A najbardziej nie lubi się osób, które te błędy wytykają. Czyli nikt nie powinien lubić mnie. Znalazłam kilka miejsc, gdzie powinny być przecinki, a ich nie było. Znalazłam kilka powtórzeń. Te trzy błędy rzuciły mi się w oczy bardzo, więc postanowiłam je wypisać.

Cytat:
Wyglądnął przez okno

Brzmi dziwnie. Wyglądnął? Może lepiej wyjrzał?

Cytat:
Wyskoczyła na scenę

Nie pasuje. Wyskoczyć można przez okno. Wskoczyła na scenę, już bardziej.

Cytat:
Adela potrafi wykazać szybkość działania

Nie mówi się tak. Ewentualnie potrafi wykazać się szybkością działania.

Jedna rzecz mnie zirytowała strasznie. Ktoś Oskara zaciął mieczem. Przez nieuwagę, okej. Ale "jęknął cichutko" nie pasuje do sytuacji w ogóle. Ja bym wrzasnęła. Rozumiem, każdy jest inny. Może można było to opisać trochę inaczej. Na przykład "zaklął cicho pod nosem"? Błagam, bo takie "cichutkie jęczenie" nie brzmi dobrze, naprawdę.

Nadal oceniam całą pracę całkiem pozytywnie, nie ma się czym martwić. Jak już mówiłam, fabuła dobra, bohaterowie całkiem, całkiem, chociaż nie mogę się w nich połapać, a od strony technicznej, warsztatowej, poprawić się jest najłatwiej, uwierz mi. :)
I znowu się rozpisałam...
Pozdrawiam,
Un.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna -> Twórczość literacka Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin