Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

[Z]Alfa i Omega [ + 14] 19/19
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna -> Fan Fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy robić sequel do "Alfy i Omegi"? Czy zacząć pisać inne opowiadanie?
Tak. Od razu po zakończeniu "AiO" zacznij pisać sequel.
75%
 75%  [ 3 ]
Tak. Ale najpierw zacznij pisać nowe opowiadanie/skończ "LG", a dopiero potem napisz sequel.
25%
 25%  [ 1 ]
Nie. Zacznij pisać nowe opowiadanie/skończ "LG".
0%
 0%  [ 0 ]
Nie. Przestań w ogóle pisać.
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 4

Autor Wiadomość
Mosqua
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 12 Kwi 2012
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pon 21:48, 03 Gru 2012    Temat postu:

Ja staram się zawsze tak z 3500, ale pisze do momentu, wkótrym sobie zaplanowałam. Po prostu w rozdziale zaczełam pisac wspomnienie, ale tak strasznie się rozpisałam, ze mi wyszlo 1500 słów...
Idę pisać dalej :)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mosqua
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 12 Kwi 2012
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pon 22:42, 03 Gru 2012    Temat postu:

Spróbuj się zastanowić. To łatwe :) A no i ulegam namowom Madzi. O ile ktoś tu jeszcze jest to dodam rozdział o 11. Jak nikogo nie ma, to nie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Raphael
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 05 Wrz 2012
Posty: 567
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Percy

PostWysłany: Pon 22:58, 03 Gru 2012    Temat postu:

Ja jestem Ali. Przez 10 minut posiedzę. Wstawiaj ten rozdział.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mosqua
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 12 Kwi 2012
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pon 23:08, 03 Gru 2012    Temat postu:

Kurczę no... Rozdział krótki, krótszy niż planowałam, ale zdecydowałam się wstawić go wcześniej na wyraźną prośbę mojej drogiej * Verte *. Nie ma w nim większości ważnych wydarzeń, które następują później, no ale trudno. Ten rozdział miał prawie wszystko wyjaśnić, ale prawdopodobnie tylko powstanie po nim wiecej pytań. Ale cierpliwości. Wiem co piszę.
Za błędy przepraszam, wstawiam to teraz, ale rano wzystko jeszcze raz poprawię.

The Corpse Bride - Tears To Shed
Corpse Bride - According To Plan
Rozdział VIII

Nie powiem nie, zastanawiałem się wiele razy, co się zmieniło w Obozie Herosów, w ciągu tych wszystkich lat.

Skłamałem, mówiąc Annabeth, że wracałem tu wiele razy. Nie zamierzałem, a przede wszystkim, nie chciałem tu wracać.

Ale nie zmieniało to faktu, że czułem jakiś tam sentyment do miejsca, w którym się wychowałem. Ciekawiło mnie, jak obóz wyglądał i co się w nim zmieniło. Wiedziałem jedynie tyle, że po latach spędzonych w innych krajach, znowu wrócił na to samo miejsce, które pozostało nienaruszone przez ten cały czas.

Ale to i tak było niewiele.

Pewnie podziwiałbym w tej chwili wymieszanie architektury rzymskiej z grecką, ilość domków, pomniejszych pawilonów, czy też rozbudowę Wielkiego Domu. Podziwiałbym nowe areny, miejsca, w których można trenować, albo ustronne zakątki, przeznaczone dla wypoczynku. Pewnie podziwiałbym to wszystko, gdyby nie fakt, że osoba, która najprawdopodobniej to zaprojektowała, leżała w moich ramionach, z możliwością, że już nigdy się nie wybudzi.

Gdy tylko Annabeth zapadła w ostatnią fazę choroby, natychmiast wyruszyłem z powrotem do Obozu. Nie było nas całą noc i choć wiedziałem, że moi ludzie nie będą się niepokoić, to narada na Olimpie musiała zostać przeprowadzona.

Miałem złe przeczucia. Nie byłem pewien czy córka Ateny sobie poradzi. Czy będzie na tyle bystra i się domyśli co należy zrobić, czy pomyli się, tak jak kiedyś ja się pomyliłem.

Nie było czasu do stracenia. Przyspieszyłem kroku.

W obozie był jeszcze wczesny ranek. Słońce dopiero chwilę temu wyjrzało zza horyzontu i tylko nieliczni zaczęli się budzić do życia. Promienie światła odbijały się delikatnie w tafli wody, powodując jej iskrzenie się, jakby w jej głębinach pływały diamenty. Ptaki cicho wyśpiewywały poranne melodie, a driady niemal niezauważalnie przemykały pomiędzy pniami drzew. Z całego miejsca emanował spokój.

Wiedziałem co to oznacza. Narada na Olimpie wciąż trwała. Dobrze. Musiałem tylko gdzieś zostawić Annabeth i mogłem iść na spotkanie z bogami.

Pytanie brzmiało tylko gdzie? Nie znałem dobrze planu nowego obozu i nie miałem pojęcia gdzie dziewczyna śpi. Nawet sam nie wiedziałem gdzie ja śpię. Odkąd przybyłem do obozu nie zmrużyłem oczy. Pierwszą noc spędziłem na plaży, rozmyślając, a drugą, w jaskini, czuwając nad ciałem dziewczyny.

Rozejrzałem się. Widziałem stąd obozowy szpital, ale nie mogłem tam zostawić Annabeth. Potrzebowała spokoju, tego, żeby nikt obcy jej nie dotykał. A gdybym pojawił się w szpitalu, to zaraz rozległyby się pytania, albo co gorsza, ktoś próbowałby ją wyleczyć. Nie miałem zaufania do tych ludzi, ale kończył mi się czas...

Jeszcze raz, rozglądnąłem się nerwowo. Niedaleko ode mnie stał szereg domków. Bez problemów rozpoznałem domek Ateny, bądź też coś w rodzaju kaplicy Minerwy. Ale Page mówiła mi, że każdy nieśmiertelny ma swój własny domek, a rodzeństwo i kapłanki Minerwy nie utrzymywali bliskich kontaktów z Annabeth.

Przywołałem do siebie wspomnienie poprzedniej nocy.

Page wciąż patrzyła na mnie z niedowierzaniem w oczach, jakby nie była w stanie uwierzyć, że siedzę tu przed nią, cały z krwi i kości.

- Tęskniłam za tobą. - wymamrotała cicho, spuszczając wzrok. - Sądziłam, że już nigdy cię nie zobaczę. Byłam przekonana, że... że nie żyjesz.

Poczułem, jak ciężar w mojej piersi wzmaga się. Nie chciałem czuć się bardziej winny.

- Może opowiesz mi o obozie, co? Duże zmiany, jak widzę. Mnóstwo domków. - próbowałem zmienić temat. Page natomiast była wyraźnie wytrącona z równowagi. Spojrzała na mnie, a w jej oczach malowało się zdumienie i coś w rodzaju oburzenia.

- Chcesz... ? - zmrużyła oczy i pokręciła głową. - Chcesz rozmawiać o architekturze? Po tym, jak...

Urwała i zamknęła oczy. Po chwili wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić, lekko poirytowana.

- Odkąd połączyliśmy się z Rzymianami należało powiększyć trzykrotnie obóz i dobudować coś w rodzaju miasteczka dla starszych herosów i ich rodzin. Ogólnie wszystko musieliśmy powiększyć. - Wzruszyła ramionami, ale po chwili się uśmiechnęła. - Na dodatek każdy Nieśmiertelny dostał swój własny domek. - Szczerzyła się, jak szalona. - Nawet nie wiesz ile frajdy to daje. Zero obchodów, zero godzin nocnych, pełen luz. Nasza banda prawie co wieczór organizowała spotkania.

- Banda - powtórzyłem.

Page spojrzała na mnie zaskoczona.

- No tak, nasza banda. Już nikogo nie pamiętasz? Thalia, Nico, Grover...

- I pewnie Annabeth, co? - Dodałem gorzko. Page pokręciła głową.

- Nie, bez Annabeth. Oni zbytnio jej nie trawią, nigdy mi do końca nie powiedzieli dlaczego, ale wiem, że ma to związek z tobą. - Rzuciła mi długie spojrzenie. - Ale tak właściwie... - dodała po chwili. - Chyba nikt jej zbytnio nie trawi.

- Co masz na myśli? - zapytałem - Nie ma przyjaciół w obozie? Nie wierzę.

Page nie skomentowała mojej ciekawości, za co byłem jej bardzo wdzięczny.

- Może nie do końca tak. Owszem, koleguje się z paroma osobami, nie jest wyrzutkiem. - Pokręciła głową. - Ale żadnych przyjaciół nie ma. Nawet jej rodzeństwo i kapłanki Minerwy nie spędzają z nią czasu. Jedyną osobą, z którą spędza czas, jest nasz brat. - Jej oczy zapłonęły gniewem. - Wydaje mi się, że głównie z przyzwyczajenia, bo każdy widzi, nawet ona, że zdradza ją na każdym kroku. Istny Imbecyl - wysyczała, a ja nie mogłem powstrzymać śmiechu. PO chwili zamilkliśmy.

- Ale obóz się nie zmienił cywilizacyjnie. - przerwałem po jakimś czasie ciszę.

Page spojrzała na mnie ciekawie.

- Co masz na myśli?

- Wiesz, tam gdzie teraz mieszkam jest bardzo wielki postęp naukowy i technologiczny. A u was... - wzruszyłem ramionami. - Nie wiem. Gdyby nie to, że wszystkiego jest więcej, to mógłbym stwierdzić, że nic się nie zmieniło. Żadnych super ulepszeń, żadnych unowocześnień. Zupełnie, jakbym cofnął się tysiąc lat w czasie.

Page unikała mojego spojrzenia. Natychmiast pojąłem, że coś ukrywa.

- Page... - Spojrzałem na nią ostrzegawczo. - Czego mi nie mówisz?

Dziewczyna zaczęła się bawić palcami, i dopiero po chwili spojrzała mi w oczy. Wzięła głęboki oddech.

- Tylko Percy nie złość się dobra? - skrzywiłem się na dźwięk mojego starego imienia, ale nie przerywałem. - Jakiś czas po tym, jak zniknąłeś...Bogowie uznali, że nadszedł czas by - urwała, szukając odpowiedniego słowa - zadbać o...dobro planety.

- Dobro planety? - powtórzyłem ostro.

Page rozglądnęła się nerwowo, a gdy upewniła się, że w pobliżu nikogo nie mnie, pochyliła się w moją stronę.

- Nikt o tym nie może wiedzieć - Mówiła bardzo szybko i bardzo cicho, a jej spojrzenie było niezwykle poważne. Nagle zrozumiałem, że już w niczym nie przypominała mi mojej młodszej siostry, którą uratowałem przed atakiem smoka. - Wiem, o tym tylko dlatego, że Thalia i Nico się wygadali. Musisz mi obiecać, że nikomu o tym nie powiesz, a zwłaszcza Chaosowi.

Jej spojrzenie przewiercało mnie na wylot. Kiwnąłem głową na znak, że się zgadzam, choć tak naprawdę byłem pewny, że jeśli jest to coś ważnego, to Chaos i tak o tym wie.

- Bogowie uznali, że cywilizacja nie może się dalej rozwijać, bo niedługo cała planeta będzie tak zniszczona, że nie będzie się nadawała do życia. Więc... - Wzruszyła ramionami. - Zatrzymali ją.

- Czekaj, czekaj. - Uniosłem dłoń. - Bogowie zatrzymali cywilizację? Jak?

Page wyglądała na nieco przerażoną

- Nie jestem do końca pewna. Jak mówiłam, wiem o tym od Nica i Thalii, a oni woleli się zbytnio w to nie zagłębiać.

- No dobra, ale co wiesz? - Ponagliłem ją.

Już kolejny raz tego wieczoru, wzięła głęboki oddech. Zaczynało mnie to irytować.

- Przejęli moce Kronosa, a Prometeusz im pomógł i w jakiś sposób zatrzymali czas. Tak, wiem to brzmi idiotycznie! - dodała, widząc moją uniesioną brew. - Nie zatrzymali go całkowicie, nie tak jak ci się wydaje. Po prostu powstrzymali cywilizację i ludzie nie odkryli niczego nowego od setek lat. Postęp... zatrzymał się. Tak jakby zatrzymał się czas.

- I ludzie tego nie zauważyli. - powiedziałem kpiąco. Page spojrzała na ostro.

- A jak niby mieli zauważyć! To działa podobnie, jak mgła. Nie zastanawiają się nad wynalazkami, po prostu idą dalej.

- A co z matematykami, fizykami i tak dalej? Co z resztą bogów? Czy oni też byli w to zamieszani? - Zadawałem coraz więcej pytań, aż w końcu Page poniosło.

- Nie wiem! - krzyknęła ze złością. - Wiem tylko, że cały świat, a w każdym razie cała Ziemia, została zaklęta. Nikt nigdy nie wpadnie na to co się stało, w ogóle nikt nie zauważy, że stało się coś tak znaczącego. Chyba, że ktoś mu powie. - Znowu rozglądnęła się nerwowo i jeszcze bardziej się nade mną pochyliła. - Ten czar działa na każdą istotę na Ziemi. Każdą.

- Ale przecież we wszechświecie istnieje wiele cywilizacji. I niby żadna z nich nie zauważyła, że ta się tak nagle zatrzymała?! - Zdenerwowałem się.

- Bogowie chyba na to liczą. Myślą, że dopóki nie będzie się tu działo nic znaczącego, inni nie zauważą. A teraz, gdy wybuchła wojna z Gają i pojawiliście się wy z Chaosem...

Dziewczyna przełknęła ślinę i chwyciła mnie mocno za rękę.

- Alfa, błagam cię. Chaos pewnie jeszcze nie zauważył co się dzieje, bo pewnie ma mnóstwo spraw na głowie, ale zaraz się połapię. - Jej oczy wpatrywały się we mnie z determinacją. - Musisz pokonać Gaję, i musisz to zrobić, jak najmniej spektakularnie i jak najszybciej. Jej obecność już wyłącza niektórych z transu. Poza tym podsłuchałam rozmowę bogów. Są przerażeni. Wiedzą, że jeśli Chaos się dowie, że zaburzyli porządek świata, to już po nich.

Umocniła uchwyt na mojej dłoni.

- Alfa nie możesz do tego doprowadzić. Nie chcę, żeby Ziemia została zniszczona.

Zacisnąłem zęby. Musiałem pokonać Gaję. I musiałem to zrobić już.

Ale wciąż zostawał problem Annabeth. Nie miałem co z nią zrobić. Nie mogłem jej tak po prostu położyć na trawie, nawet gdyby rzeczywiście była martwa.

Przed moimi oczami uformowały się obrazy, na które wcale nie chciałem patrzeć. Zacisnąłem zęby i wypchnąłem je z mojej głowy. Nie miałem wyboru. Musiałem zabrać ze sobą córkę Ateny.

Mimo woli, zacząłem przyglądać się Annabeth. Jej waga przerażała mnie, bowiem trzymałem ją na rękach przez ostatnią godzinę i nawet tego nie czułem. Była niedożywiona, strasznie blada i strasznie niewyraźna. Jej twarz natomiast była oazą spokoju, który mnie przerażał. Mogła już nie żyć. A w każdym razie jej umysł mógł nie żyć. Ona sama, a raczej jej ciało utrzymywało raczej stabilny stan, ale już za parę godzin miało się okazać, co wybrała. A ja nawet nie wiedziałem, co zrobi.

Jęknąłem z frustracji. Nie miałem zielonego pojęcia, jak to wszystko się stało. Zdarzenia potoczyły się zbyt szybko. W jednej chwili wyobrażałem sobie zaręczyny, a już w drugiej stałem u boku Chaosu. I wcale nie byłem tak zadowolony z tego drugiego. Słowo daję, czasami miałem ochotę ze sobą skończyć, raz na zawsze przestać robić… właściwie robić cokolwiek.

Przecież już próbowałeś, odezwał się cichy głosik w mojej głowie, próbowałeś, a i tak ci nie wyszło. Dałeś się omamić iluzjom, dałeś się przekonać , że życie jest piękne, cudowne i kolorowe.

Zapadła chwila ciszy. Rozmawianie samo ze sobą, było szalone, ale jeszcze bardziej nienormalne było kłócenie się Głosem. Starałem się robić to jak najrzadziej.

Ale takie nie jest, odezwał się znowu Głos.

- Co? – zapytałem zdezorientowany.

Niemal usłyszałem, jak Głos wzdycha. Życie. Zycie nie jest piękne, cudowne i kolorowe. Ale ty już o tym wiesz, prawda?, zaszydził ze mnie.

- Zamknij się. – wycedziłem przez zęby.

Sam się zamknij. Mówisz sam do siebie. Jesteś szalony.


- Zamknij się. – powtórzyłem, ale wiedziałem, że Głos…. Ja ….ktokolwiek, my… mieliśmy rację. Byłem szalony. Byłem szalony już od dłuższego czasy. I nie zapowiadało się na to, żeby coś w tej kwesti się zmieniło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Raphael
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 05 Wrz 2012
Posty: 567
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Percy

PostWysłany: Pon 23:15, 03 Gru 2012    Temat postu:

Rozdział jak zwykle jest arcydziełem. To dobrze, że mało wyjaśnia, bo czeka się zapartym tchem na następny. Na błędy zwrócę uwagę potem.

Coś mi się wydaje, że Page jest tą Omegą. Nie jestem pewny, ale mam takie dziwne przeczucie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
hazel3
Aresowa skarpeta
Aresowa skarpeta



Dołączył: 03 Gru 2012
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Annabeth

PostWysłany: Wto 13:25, 04 Gru 2012    Temat postu:

Ooo kurde Alis jesteś świetna! Znaczy to opowiadanie ale ty zresztą też.. Tak się wciągnełam,pisz dalej ,najlepiej opublikuj jakąś książke bo piszesz naprawde bardzo bardzo dobrze jeżeli chodzi o styl i utrzymywanie w napięciu.. Very Happy Ps.Czekam z niecierpliwością na dalsze części..<3

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*Verte*
Błyszczyk Afrodyty
Błyszczyk Afrodyty



Dołączył: 15 Sie 2012
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stolica, Warszawa :)
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Wto 13:54, 04 Gru 2012    Temat postu:

Ja nie mogę, Alice... Siedziałam z telefonem ukrytym pod ławka i czytałam. Boskie, świetne, znów nie wiem co ci napisać. Po prostu cię wielbię. A co do Omegi, też myślałam wcześniej jak Raph. Teraz jak na to patrzę to wydaję mi się, że to ta dziewczyna, która była nieuznana. Ona do końca wierzyła w Percy'ego. Miała jakoś na K imię. Katlyn chyba, czy coś. Omega może tez być Thalia, Nico. Może bardziej Nico. On wierzył, że Percy tam nadal jest i pomaga.
Takie moje zdanie, ale Ala jest taka jak Riordan, nieprzewidywalna. Very Happy


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez *Verte* dnia Wto 19:14, 04 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rolKa178
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 12 Sie 2012
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Domek nr 11
Płeć: Percy

PostWysłany: Wto 16:53, 04 Gru 2012    Temat postu:

Hmmm... może jestem taki głupi, a może inni też mają taki problem, ale nie potrafię wyrazić zwykłymi słowami tego co czuję po przeczytaniu każdego twojego rozdziału. Moje oczy zdają się przechodzić na drugą stronę monitora, a umysł przechodzi przez linijki twoich tworów, jak przez masło. To jest takie świetne, takie niesamowite... Wręcz nierealne. Naprawdę. Błędów mało, niekiedy jakaś literówka, to znowu przecinek w złym miejscu, ale i tak sądzę, że najlepiej stylistycznie i ortograficznie piszesz z nas wszystkich. Zacytuję koleżankę z góry:
Ala jest taka jak Riordan, nieprzewidywalna.
Bardzo spodobało mi się to porównanie, nie tylko, jeśli chodzi o nieprzewidywalność, ale także o umiejętności. Znakomicie dopasowałaś się do świata przedstawionego, do każdej sytuacji uprzednio zapisanej. Jesteś jednocześnie autorem, jak i bohaterem. Czekam na więcej.
Pozdrawiam, Karol.


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*Verte*
Błyszczyk Afrodyty
Błyszczyk Afrodyty



Dołączył: 15 Sie 2012
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stolica, Warszawa :)
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Wto 19:12, 04 Gru 2012    Temat postu:

Heu, heu Very Happy Ali, mnie też zaczynają cytować. Wstawię sobie to zdanie do podpisu, co?
Rolka, podpisuję się pod tobą. Patrzałki wywalają na drugą stronę monitora (czyli heeeen daleko) Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rolKa178
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 12 Sie 2012
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Domek nr 11
Płeć: Percy

PostWysłany: Wto 19:34, 04 Gru 2012    Temat postu:

To się klika Pochwał post, koleżanko.
I JA zamierzam wstawić to do podpisu.
Ala jest taka jak Riordan, nieprzewidywalna.


Post został pochwalony 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mosqua
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 12 Kwi 2012
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Annabeth

PostWysłany: Wto 21:02, 04 Gru 2012    Temat postu:

Zamieńcie Alę na Ali i będę wniebowzieta. Rozpieszczacie mnie normalnie. :)
Czuję się jakbym weszła do Krainy Czarów, ale tym razem nie była Alicją, ale Białą Królową, który wszyscy kochaja i podziwiają. :)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*Verte*
Błyszczyk Afrodyty
Błyszczyk Afrodyty



Dołączył: 15 Sie 2012
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stolica, Warszawa :)
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pon 21:34, 10 Gru 2012    Temat postu:

Rozdział IV

- Ach tak? I myślisz, że ci się uda Sosnówko? – Wiedział, że nie lubię tego przezwiska.

- Na pewno mi się uda ty Martwa głowo.

- Raczej w to wątpię.

- A ja nie!

- A ja tak!

- A ja nie!

- A ja tak!

- Och zamknijcie się! Przez was dostaję migreny, a satyrowie z natury nie miewają migren! Zupełnie, jak z nimi !– Grover w końcu przerwał naszą sprzeczkę. Na jego twarzy pojawiło się coś na kształt tęsknoty. Zupełnie, jak z nimi , wychwyciłam. Spojrzałam na jego twarz i postanowiłam nie drążyć tematu.

- Boże, jacy wy wszyscy jesteście dziecinni! – Page zaśmiała się. – Chodźcie, ścigamy się do areny. Ostatni jest starą harpią!

Zanim zdążyliśmy cokolwiek zrobić puściła się biegiem, wciąż się śmiejąc.

- I kto tu jest dziecinny! – krzyknęłam, ale też rzuciłam się do biegu.

- To nie fair! – zaczął krzyczeć z tyłu Grower.

Brakowało tylko Percy' ego.


Pytanie: Czy wyjaśnisz o co chodził "Jak z nimi"?
Nie mówię, ze teraz tylko w następnych rozdziałach ;)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mosqua
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 12 Kwi 2012
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pon 21:45, 10 Gru 2012    Temat postu:

Przeczytaj sobie raz jeszcze rozdział, wkótrym Percy zabija Meduzę :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rolKa178
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 12 Sie 2012
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Domek nr 11
Płeć: Percy

PostWysłany: Pon 21:48, 10 Gru 2012    Temat postu:

Tzn. iż odczuwa nostalgię z powodu braku Percyego i Annabeth przy Groverze; przypomniało mu się to, bo jak oni się sprzeczali to też miewał migreny.
Zupełnie, jak z nimi
Zupełnie tak, jak było dawniej, za starych dobrycz czasów.
I btw. Alicjo, tu jest bł. interp.! Bez przecinka ma być!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mosqua
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 12 Kwi 2012
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pon 21:57, 10 Gru 2012    Temat postu:

Chodzi nawet o ta samą kwestię;)
A ty mnie tu nie przecinkuj, ty dobryCZ czasów!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mosqua dnia Pon 21:57, 10 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rolKa178
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 12 Sie 2012
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Domek nr 11
Płeć: Percy

PostWysłany: Pon 22:05, 10 Gru 2012    Temat postu:

Hahahahaha, dobre... xD
PS Kiedy komórkę odzyskasz o.O?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mosqua
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 12 Kwi 2012
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pon 22:13, 10 Gru 2012    Temat postu:

Niezły jesteś, oddali mi ją dzisiaj. Tylko musze sobie ja podladować.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rolKa178
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 12 Sie 2012
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Domek nr 11
Płeć: Percy

PostWysłany: Pon 22:38, 10 Gru 2012    Temat postu:

Haha! Trafiłem! Dzięki.
Mam nadzieję, że kasa na koncie Ci się nagromadziła przez ten czas, bo za niedługo ją STRACISZ!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*Verte*
Błyszczyk Afrodyty
Błyszczyk Afrodyty



Dołączył: 15 Sie 2012
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stolica, Warszawa :)
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Wto 16:03, 11 Gru 2012    Temat postu:

Shocked
Kurde, Karol, wiesz, ze musiałam przeczytać 4 razy, co napisałeś, żeby pojąć słowo "nostalgię "?
Dzięki ale jakoś wcześniej nie skapnęłam o co chodziło : >


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mosqua
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 12 Kwi 2012
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Annabeth

PostWysłany: Wto 17:44, 25 Gru 2012    Temat postu:

Wesołych Świąt wszystkim życzę!

Wzięłam się ostro do roboty, bo chciałam wam dać nowy rozdział wczoraj, ale no cóż... Jak widać nie wyszło. Jest jednak dziś, jako prezent bożonarodzeniowy.

Zdecydowałam się nieco poeksperymentować i napisałam ten rozdział w trzeciej osobie, gdyż nigdy tego nie robię i byłam ciekawa, jak mi to idzie. Dzięki temu można zręcznie przeskakiwać z jednej osoby na drugą, dlatego zastanawiam się czy nie napisać pozostałych rozdziałów, właśnie w ten sposób. Mówcie co o tym myślicie.

Mam nadzieję, że wy podarujecie mi prezent w postaci licznych komentarzy i wszyscy będziemy szczęśliwi :)

Soundtrack : Muzyka z Harry'ego Pottera. Wpiszcie sobie na youtube : 10 best Harry Potter Songs, i kliknijcie na video, które trwa około 30 minut.
Ostatnio moje myśli krążą chyba tylko wokół tej serii, i chcę napisać do niej opowiadanie, tylko najpierw muszę skończyć Alfę i Omegę... ;(

A nawiasem mówiąc, to zbliżamy się do końca. Dłużej już nie przeciągam i zapraszam do czytania!


Rozdział IX


Alfa był pewny, że jego wejście będzie spektakularne. Zawsze było.

Ale nie przypuszczał, że będzie melodramatyczne.

Właściwie to była jego wina. Czy ktoś kazał mu wchodzić do sali tronowej na Olimpie podniosłym krokiem i na dodatek, albo raczej przede wszystkim, niosąc na rękach jedną z Nieśmiertelnych, która była przy okazji córką Bogini?

Nie. Nikt mu nie kazał. Ale co miał zrobić? Był sobą. A to do czegoś zobowiązywało.

Dlatego, gdy tylko przeszedł przez próg drzwi, a raczej bram, zacisnął zęby i dał wszystkim zgromadzonym czas na odpowiednią reakcję, choć było to według niego marnotrawstwem.

Ale było też to bardzo ciekawe. Gdy tylko spostrzeżono obecność jego, a przede wszystkim Annabeth, nastąpiły trzy, jakże różne reakcje, poszczególnych osób.

Dla bogów, pierwszą było odruchowe zdziwienie, a także, następujące po chwili, oburzenie, wynikające z tego, że ktoś ośmielił się przerwać jakże ważną naradę. Alfa prawie prychnął. Ważna narada, wielkie mu co. Bogowie siedzieli znudzeni na tronach, a pozostali Nieśmiertelni na ustawionych naprzeciwko nich krzesłach. Alfa był prawie pewien, że zostały tam postawione stosunkowo niedawno. Półbogowie wyglądali na półżywych, co pozwalało mu sądzić, że najwyraźniej czekano na niego całą noc. Uważał ich przez to za idiotów, ale nie zmieniało to faktu, że był wdzięczny. Jedynie Ethan i Tanya stali wyprostowani, obserwując wszystko, i wyglądając przy tym bardzo żywo. Nie umykał im żaden szczegół. Alfa uśmiechnął się. Musiał pochwalić te dwójkę u Chaosa.

Drugą reakcją, po tym, jak oburzenie w większości znikło, była ulga. W końcu coś się działo, czymkolwiek by to miało nie być. Przybył Alfa, wielki wódz, następca Chaosu i tak dalej. Nie musieli już czekać. Odetchnęli.

Ostatnia reakcja była najbardziej zróżnicowana. Część bogów, spostrzegłszy Annabeth, okazało zaciekawienie i nic więcej. Inni wydali się nagle bardzo zaniepokojeni i zaczęli dokładnie analizować wygląd jego i dziewczyny. Pozostali nie okazali niczego. Jedynie Atena, choć starała się zachować spokój, tak naprawdę była przestraszona. Jej źrenice rozwarły się, a dłonie zacisnęły się mocniej na długiej szacie. Obawiała się o życie córki.

Ale to wszystko niezbyt Alfę obchodziło. Bardziej go interesowała reakcja półbogów. I była dokładnie, taka jaką przewidział.

Najpierw, podobnie jak bogowie, odczuli ulgę, że w końcu się pojawił. Widział gdzieniegdzie wściekłe spojrzenia, ale było ich stosunkowo niewiele.

Potem nastąpił szok, gdy ujrzeli dziewczynę, spoczywającą w jego ramionach. Alfa zastanawiał się przez chwilę czy pozostaną niewzruszeni, czy będą panikować. Chociaż dobrze wiedział co Nieśmiertelni czują do dziewczyny, wątpił w to, aby jej los zupełnie ich nie obchodził. W końcu, jakby nie było, połowa z nich kiedyś była jej przyjaciółmi.

I nie mylił się. W sali tronowej przez chwilę panowała cisza, którą przerwał drżący głos Thalii.

- Czy...? Czy to jest Ann...?

Alfa kiwnął głową, nic nie mówiąc.

Thalia wpatrywała się w dziewczynę jeszcze przez parę sekund, po czym, natychmiast do niej doskoczyła i zarzuciła Alfę milionem pytań. Gdy tylko to zrobiła pozostali, jakby wybudzili się ze snu i zaraz do niej dołączyli.

- Co jej jest?

- Przeżyje?

- Jak to się stało?

- Czy to dlatego nie przyszliście?

Bogowie przyglądali się tej scenie w milczeniu, nic nie robiąc, ani nawet nie ruszając się ze swoich miejsc.

- Uciszcie się wszyscy! - warknął w końcu Alfa. - Zanim odpowiem na wasze pytania, muszę ją gdzieś odłożyć… - Chłopak rozejrzał się wokół. Nagle koło niego wyrosła z ziemi kanapa, przywołana przez któregoś z bogów. – Dzięki – mruknął i delikatnie ułożył dziewczynę na posłaniu. Dookoła niego wciąż stali półbogowie, więc gestem ręki odpędził ich do swoich miejsc.

- Wyjaśnisz nam to wszystko? – Pierwsza przerwała ciszę Atena.

Westchnął ciężko.

- Razem z Annabeth – Tu wskazał na leżącą dziewczynę – szliśmy na naradę. Ale w międzyczasie zaatakowała nas jedna z Krzyżówek, prawdopodobnie wysłana przez Gaję.

- Krzyżówek? – zainteresował się Hades.

- To połączenie dwóch rodzaju potworów. Każda taka Krzyżówka łączy w sobie cechy obydwu osobników, przez co nie jest niezniszczalna, – dodał widząc pytanie malujące się na twarzy Zeusa – ale wydziela jad, który prawie zawsze zabija. A Annabeth… - Urwał i spojrzał na dziewczynę. Wyglądała bardzo spokojnie, zupełnie, jakby spała. Zupełnie, jakby nic jej nie groziło. Zupełnie, jakby zaraz miała się obudzić i uśmiechnąć do wszystkich naokoło. Ale Alfa wiedział, że prawda była nieco inna. Odwrócił się w stronę bogów. – Została zaatakowana. I musi sobie sama z tym poradzić. Nie ma nic co moglibyśmy zrobić. Wszystko zależy od niej. A my… my musimy rozpocząć naradę.

- Na pewno coś można zrobić! – krzyknęła natychmiast oburzona Katie. – Chcesz prowadzić naradę, podczas gdy nasza… nasza – wyraźnie nie wiedziała, jak ma dokończyć to zdanie. Nie była pewna, kim jest dla niej i dla reszty Annabeth. –Nasza przyjaciółka umiera!

- Być może już umarła. – Alfa przerwał jej bezlitośnie.

W Sali zapanowała grobowa cisza.

- Ale przecież… - Po raz pierwszy odezwał się Nico. – Przecież oddycha. Jej serce wciąż bije. Nie możesz zaprzeczyć.

Alfą skinął głową.

- Jej ciało wciąż żyje, owszem. Właściwie to jest całkowicie zdrowe. Można śmiało powiedzieć, że dziewczyna po prostu śpi.

- W takim razie w czym problem? – zapytał Hades.

Alfa prychnął.

- Akurat ty jeden powinieneś to rozumieć. Jej ciało może być i zdrowe, ale Annabeth toczy teraz walkę sama ze sobą. Ona jedna zadecyduje, jak to się skończy. Wszystko rozgrywa się w jej umyśle. I może minąć trochę czasu, zanim jej ciało dostosowuje się do jej woli. Niezależnie od tego, czy zdecyduje się przeżyć… czy nie.

Przez chwilę panowała cisza. Thalia i Nico wyglądali na głęboko wstrząśniętych, jakby wciąż nie wierzyli w to co się dzieje. Bracia Hood byli wyraźnie przygaszeni, a pozostali…

- Musimy ustalić plan bitwy. – Alfa przywołał wszystkich do życia, po pewnym czasie. – Nie ma czasu do stracenia.

Jak na znak, wszyscy spięli się i wlepili w niego wzrok, zadowoleni, że mogą oderwać myśli od Annabeth.

- Co proponujesz? – zapytał Zeus. – Zebraliśmy już armię bogów, wysłałem też parę zaufanych osób by sprawdzili czy niektórzy Tytani nie staną jednak po naszej stronie, a…

- Dość. – przerwał mu chłopak. – To wszystko niezbyt mnie interesuje.

Zeus przez chwilę patrzył się na niego z wyrazem oburzenia na twarzy, że śmiał mu przerwać.

- Niezbyt cię interesuje? – powtórzyła zirytowana Atena. – Chłopcze, nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale nasze losy i losy tej planety zależą od tej bitwy. A ciebie niezbyt to interesuje?

- Nie jestem już chłopcem. Mam ponad tysiąc lat i musicie to w końcu zrozumieć. – Alfa powiedział przez zęby. - Mam już plan. Wysłuchajcie mnie, to zrozumiecie.

- Ach, tak? To jaki jest ten twój genialny plan?

- Bitwa odbędzie się jutro. – odparł Alfa spokojnie.

- Jutro? – powtórzyła Hera głosem wyższym o oktawę. – Oszalałeś. Nie zdołamy się przygotować, nie zdołamy…

- W tym rzecz. – Chłopak przerwał jej. – Gaja też nie zdoła się przygotować. A my będziemy mieć element zaskoczenia. – Odwrócił się w stronę Nieśmiertelnych. – Wróćcie do obozu. Sprawdźcie po kolei każdego półboga. Jeśli nie będzie w stanie pokonać, albo chociaż utrzymać się przy życiu przy Hydrze, to wyślijcie go tutaj. Na Olimp.

- Ale wtedy zostanie nas garstka! – zaprotestowała Thalia.

- Na Olimp?! – W tym samym czasie wykrzyknął Zeus.

Alfa westchnął poirytowany.

- Tak, na Olimp. A ty Thalia, powinnaś mieć więcej wiary w swoich ludzi. Jest was dużo i nie jesteście tacy kiepscy. Powiedziałbym wręcz, że jesteście w stanie skopać parę tytańskich tyłków. – Mrugnął do niej. – Ale chodzi mi o to, że to ma być krótka bitwa. Damy znak Gai, a ona przybędzie do obozu i…

- Chwileczkę. – Przerwała mu Atena. – Gdzie tu jest element zaskoczenia, skoro ona sama wyruszy na bitwę? I w ogóle skąd przekonanie, że do nas przyjdzie.

- Nie będzie mogła odrzucić wyzwania. Wyszłaby na słabą.

Atena roześmiała się gorzko.

- Nie znasz Gai. Ona ma każdy ruch starannie przemyślany, nie pozwoli by jej plan został zrujnowany przez coś tak przyziemnego jak jej własna duma.

Alfa pokiwał głową.

- Owszem, Gaja jest na to zbyt sprytna. Ale…- Alfa uśmiechnął się szeroko. – Giganci? Oni na pewno nie pozwolą zhańbić swojego honoru. Przybędą tu, a Gaja będzie zmuszona zrobić to samo. W końcu z nią maja większe szanse.

- No dobrze, ale co potem? Przybędą i co dalej? – dopytywał się Zeus.

- Musicie zająć się gigantami. Podzielcie się, który bóg będzie walczył z którym herosem i przeciwko komu. Reszta półbogów i moja armia – tu chłopak skinął na Tanye i Ethana – Zajmą się potworami. I miejcie tez zapasowych herosów do walki z gigantami, gdyby coś poszło… niezgodnie z planem. – Urwał, a wszyscy wiedzieli co miał na myśli. Gdyby ktoś zginął. - Ja w tym czasie zajmę się Gają. Musicie po prostu trzymać z dala od nas gigantów. Jak tylko rozwiążę problem z Gają, tytani i giganci staną się łatwym celem, choć prawdopodobnie zaczną uciekać. Bez swojej matki są bezradni. – Wzruszył ramionami.

- A jak zamierzasz zająć się Gają, tak właściwie? - wtrącił się do rozmowy Posejdon. - Wiesz, że nie da się jej pokonać. Jest… bardzo potężna i silna, zwłaszcza teraz, gdy się obudziła.

Wszyscy spojrzeli na Alfę zaciekawieni. Chłopak wiedział co im krąży po głowie.

- Masz rację, jest potężna. I nie, nie mogę jej pokonać. Ale, mogę zrobić coś co skutecznie ją wyeliminuje na… zawsze, tak właściwie, o ile oczywiście wszystko pójdzie dobrze.

- Czyli? – dopytywał się dalej bóg mórz.

- Nie musi cię to obchodzić. – Alfa odrzekł któtko. – Ja usunę Gaję, a wy w tym czasie macie się zająć gigantami. Tylko o to was proszę. Zgadzacie się? – Spojrzał na Zeusa. Król Bogów przez chwilę się zastanawiał, aż w końcu zadecydował.

- Pod warunkiem, że zdejmiesz kaptur i pokażesz nam, jakie jest twoje oblicze. Wtedy będę wiedział, że mogę ci zaufać i zrobię to, o co prosisz.

Alfa przez chwilę nic nie mówił.

W jego głowie toczyła się walka. Nie miał zamiaru pokazywać, jak naprawdę wygląda, o nie. Ale jego zdolności do zmiany wyglądu były dość ubogie. Wcześniej co prawda zmienił swój kolor oczu i nieco rysy twarzy, gdy był przy Annabeth, ale kosztowało go to sporo energii. Przeklął się w myślach raz jeszcze, gdy przypomniał sobie o momencie, w którym dziewczyna się obudziła i zobaczyła, jak wygląda naprawdę. Był wtedy taki zmęczony, i za późno uświadomił sobie, że zapomniał się przemienić. Na jego szczęście wyglądało na to, że dziewczyna nic nie pamięta.

Ale choć i teraz padał z nóg, nie miał zbyt wielkiego wyboru.
Westchnął w duchu i przywołał w myślach postać, jaką przybrał przy córce Ateny. Po chwili poczuł delikatne drganie w wokół skóry i gwałtowny upadek energii. Zdecydowanym ruchem, zdjął kaptur z głowy.

W sali rozległy się głośne westchnienia zawodu. Każdy zaczął mu się uważnie przyglądać, ale Alfa z zadowoleniem stwierdził, że nikt go nie rozpoznaje.

- Macie czego chcieliście. - Uśmiechnął się drwiąco. - Rozumiem, że teraz mnie posłuchacie, tak?

Zeus odchrząknął głośno i przeprowadził niemą naradę z bogami.

- Zgadzamy się.

- Świetnie. W takim razie wracam do obozu. - Odwrócił się z zamiarem odejścia, gdy poczuł na ramieniu czyiś ciepły dotyk. Po chwili stanął twarzą w twarz ze swoją siostrą, która do tej pory stała na uboczu. Na jej twarzy malował się delikatny, prawie niezauważalny uśmiech, wymieszany z troską w oczach i lekkim zdziwieniem.

- Nie zostaniesz, by omówić szczegóły? - zapytała powoli. - Wiesz, twoja pomoc byłaby nieoceniona.

- Ethan i Tanya wam pomogą, ale nie siedźcie nad tym wiecznie. Musicie jeszcze przebadać półbogów. Po za tym. - dodał cicho, wiedząc, że wszystkie spojrzenia są skierowane na nich. - Naprawdę muszę się przespać. Jestem na nogach od prawie trzech dób, a nie wiem ile jeszcze wytrzymałbym bez kaptura.

W jej oczach zabłysło zrozumienie i Page powoli kiwnęła głową.

Podszedł do Annabeth, by ostrożnie wziąć ją na ręce.

- Gdzie zabierasz moją córkę? - Usłyszał z tyłu głos bogini.

- Do obozu.

A potem Alfa wziął jeden głęboki wdech i pozwolił by zawładnęły nim podmuchy wiatrów , by w ułamku sekundy znaleźć się z powrotem w obozie, tuż przed szpitalem. Na drżącym nogach powoli wszedł do środka i ułożył Annabeth na jednym z czystych posłań. Rozejrzał się i w drugim kącie pomieszczenia dostrzegł leśną nimfę i jakieś dziecko Apolla. Szybko do nich podszedł.

- Hej!

Oboje przerwali rozmowę i odwrócili się w jego stronę. Chłopak wyraźnie lekko przestraszył się na widok Wojownika , ale nimfa zachowała spokój.

- Tak? - zapytała, uśmiechając się.

- Widzicie tamtą dziewczynę? – Alfa wskazał na Annabeth.

Oboje pokiwali głową. Nimfa podeszła do córki Ateny i zmarszczyła brwi.

- Co jej jest?

- To nie jest ważne. Ważne jest to, że potrzebuje spokoju. Niech nikt jej nie dotyka, nie próbuje obudzić, i kategorycznie niech nikt nie próbuje jej leczyć, dobrze? Możecie tego dopilnować?

Nimfa pokiwała głową, ale chłopak od Apolla nie wyglądał na przekonanego.

- Czy to aby nie jest Annabeth? Córka Ateny, jedna z Dziesięciu Nieśmiertelnych?

- Tak.

- I jesteś pewien, - chłopak spojrzał mu w oczy, nagle przestając się go bać - że mamy ją zostawić tak jak jest?

- Tak! – Alfa szybko pokiwał głową, czując, jak ogarnia go coraz większe zmęczenie. - Nic jej nie róbcie, tylko od czasu do czasu sprawdzajcie czy wciąż żyje, czy już nie.

Po czym wybiegł, zanim zdołaliby zadać mu więcej pytań.

Gdy Alfa wrócił do szpitala, była już noc. Chłopak zadbał wcześniej o to, aby zmienić postać, ale wszyscy spali i tylko nimfa, którą spotkał tego ranka, wciąż krzątała się przy szpitalnych łózkach. Gdy tylko go dostrzegła, natychmiast do niego podeszła.

- I co z nią? - zapytał, czując lekko suchość w gardle.

Nimfa pokręciła głową.

- Przez cały czas leżała nieruchomo, jakby była zaklęta. Nie drgnęła ani razu. - W oczach nimfy zadrgało coś, na kształt przerażenia, ale natychmiast znikło. - Co jakiś czas sprawdzałam jej stan, ale było bez zmian. Właśnie miałam iść kolejny raz, ale skoro już przyszedłeś to możesz to zrobić za mnie. - Ulga wyraźnie malowała się na jej twarzy. - Jest za tym parawanem. Schowałam ją, bo inni byli zbyt ciekawscy.

Spojrzał w bok i rzeczywiście jedno z łóżek okrywało coś na kształt niebieskiego parawanu. Odwrócił głowę, by podziękować nimfie, ale już jej nie było. Wojownik westchnął w duchu i powoli stanął nad łóżkiem Annabeth.

Była spokojna, bardzo spokojna. Blond loki leżały rozrzucone wokół jej glowy, a długie ramiona spoczywały bezradnie po jej bokach. Wciąż miała na sobie jego zieloną koszulę, co wywołało u Alfy lekki uśmiech.

Chwycił pobliskie krzesło i usiadł na nim, wciąż przypatrując się dziewczynie.

Miał co do niej mieszane uczucia. Z jednej strony czuł coś na kształt ... tęsknoty za dawną nią, a z drugiej niechęć.

Ale teraz była inną osobą. Mniej radosną, bardziej tchórzliwą. Bała się prawie wszystkiego, widać było to w jej spojrzeniu, choć starała się to ukryć. Stała się bardziej zapobiegawcza, bardziej mądralińska. Wszystkie jej wady wzmocniły się, a dawne zalety przygasły.

Ale było w niej też coś nowego. Pewnego rodzaju zmęczenie, jakby wiedziała o czymś co, było dla niej ciężarem, którego nie umiała, ani nie mogła się pozbyć.

I chyba to sprawiało, że wciąż... była dla niego ... kimś ważnym. Bo on nosił taki ciężar. Chciał się go pozbyć, i nie potrafił.

- Nie budź się. - wyszeptał cicho. - Nie daj się przechytrzyć. Życie nie jest piękne, cudowne i kolorowe.

Ona cię nie słyszy

- To zasadzka. To jedna, wielka zasadzka. - ciągnął dalej. - Prawe wyda ci się lewym, a lewe prawym. Góra dołem, a dół górą.

Co próbujesz osiągnąć?

- Coś czego nie udało się mnie. - odpowiedział, wiedząc, że idiotyzmem jest gadanie do samego siebie.

W tym właśnie problem. To jej zadanie, nie twoje!

- Zamknij się.

To bezcelowe. Po co próbujesz? Ona i tak cię nie słyszy.

- Skoro tak, to po co ty mnie od tego odwodzisz?

Sam się odwodzisz. Jestem tobą, pamiętasz?

Alfa powstrzymał się od uduszenia samego siebie i jeszcze raz skupił się na Annabeth.

- Prawda wyda ci się iluzją, a iluzja... prawdą. Śmierć wyda ci się życiem, a życie wyda ci się śmiercią. Nie daj się omamić. Nie daj się przechytrzyć. Nie... - Urwał nagle, dopiero teraz dostrzegając niedorzeczność całej sytuacji.

Wstał zezłoszczony. Starał się naprawić swój błąd, swoją naiwność, będąc naiwnym właśnie.

Ale... Tylko ten jeden, ostatni raz.

Spojrzał na dziewczynę i wyszeptał.

- Nie daj się przechytrzyć.

Odwrócił się z zamiarem wyjścia ze szpitala, ale po przyjściu zaledwie paru kroków, usłyszał czyiś wysoki krzyk. Natychmiast przybiegł z powrotem do Annabeth, tylko po to by zobaczyć, jak dziewczyna siedzi na łóżku, głośno nabierając powietrze.

- Alfa? - Rozglądnęła się ze strachem. - Co się dzieje?

Chłopak zaklął siarczyście. Albo mylił się co do niej, albo dziewczyna popełniła błąd.

- Czy ja ...? Czy ja umarłam?

Na twarzy Wojownika pojawił się smutny półuśmiech. Pokręcił głową.

- Nie. Nie umarłaś.

Mógł przysiąc, że w jej oczach na chwilę zapanował żal, po czym zniknął, tak szybko jak się pojawił.

A jednak. Czyli dała się przechytrzyć.

Komentujcie! Kolejny rozdział będzie bardzo króciutki, i pojawi się bardzo szybko.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mosqua dnia Wto 20:40, 25 Gru 2012, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna -> Fan Fiction Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 5 z 10

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin