Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

[NZ] [1/?] Melanie Wilde [+13]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna -> Fan Fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Demeter
Aresowa skarpeta
Aresowa skarpeta



Dołączył: 03 Gru 2011
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Annabeth

PostWysłany: Czw 22:00, 02 Maj 2013    Temat postu: [NZ] [1/?] Melanie Wilde [+13]

Pomysł na ten ff wykiełkował w mojej głowie już dawno, ale dopiero teraz postanowiłam porządnie się za niego wziąć. Jest to moje pierwsze opowiadanie o świecie Percy'ego, więc potraktujcie mnie łagodnie (no dobra, kiedyś stworzyłam też okropne drabble, ale to jeden z błędów mojej młodości...). Komentujcie szczerze, nie mam nic do uzasadnionej krytyki.
Tak więc...Enjoy!



Prolog

Melanie Wilde siedziała akurat na matematyce, kiedy połowa jej szkoły wyleciała w powietrze. I co dziwne, tym razem nie była to jej wina.
Wybuch nieźle wstrząsnął nie tylko budynkiem, ale również uczniami. Wszyscy rzucili się w stronę drzwi próbując uciec, a przewodziła im spanikowana nauczycielka, która ściskając kurczowo dziennik, jako pierwsza wybiegła z sali, nawet się nie oglądając.
W pomieszczeniu została jedna osoba, którą była oczywiście Mel. Wsunęła dłoń w jasne włosy, i po jednej, zdecydowanie za długiej sekundzie, wyciągnęła z nich ozdobną, podłużną spinkę. Obróciła przedmiot dwa razy i po chwili w dłoni trzymała już średniej długości, idealnie wywarzony, ozdobiony bogatym kwiatowym motywem miecz z niebiańskiego spiżu. Pamiątka po księciu Tryptolemosie.
Wybiegła z klasy i ruszyła w kierunku skąd dochodził duszący zapach dymu. Alarm przeciwpożarowy wył przeraźliwie, a pod nogami nadal kręcili się wystraszeni i nic nie rozumiejący uczniowie.
Dziewczyna wpadła do auli i przeklnęła. Lewa ściana pomieszczenia była do połowy zburzona. Większość niewygodnych, wiśniowych foteli, na których uczniowie siedzieli podczas każdego apelu, była zniszczona i porozrzucana, lampy leżały na podłodze, a na scenie stała Kampe, walcząca z dwoma nastolatkami.
- Na Zeusa!- mruknęła dziewczyna, a przystojny brunet odwrócił się w jej stronę i uśmiechnął.
- Cześć, Mała. Jak w szkole?
Nie zdążyła mu jednak odpowiedzieć, bo potwór zwrócił na nią swoje błyszczące ślepia i niespodziewanie ruszył w jej stronę, nagle tracąc zainteresowanie swoimi przeciwnikami.
Zamachnęła się mieczem, trafiając w ramie, i ile sił w nogach, pobiegła w stronę chłopaka i jego towarzyszki.
- Percy?! Co wy tu robicie?
Kampe otrząsnęła się już z chwilowego bólu jaki sprawiła jej blondynka. Wydawała się jeszcze bardziej wściekła niż zwykle. A ona naprawdę wie co to znaczy być wściekłym.
Wyglądała okropnie, jak zawsze zresztą. Przypominała wielkiego węża z ludzką głową i ramionami. W ręku trzymała nasączoną trucizną włócznię. Już raz Melanie z nią walczyła. Już raz ją pokonała.
Wysportowana blondynka, towarzyszka Percy’ego, skinęła głową i pokazała trzy palce. Wilde wiedziała co to oznacza. Już raz zastosowali ten manewr i wtedy zadziałał doskonale. Razem z blondynką rzuciły się z dwóch stron na potwora i uderzyły równocześnie w boki ogromnego wężowego cielska. Kampe zaryczała i machnęła ręką, przez co sojuszniczka Mel wylądowała po drugiej stronie zniszczonej auli.
- Annabeth!- zawołał Percy, a w jego niebiesko-zielonych oczach pojawiły się iskry gniewu. Wykorzystując moment Melanie wbiła swój miecz prosto w plecy potwora i pociągnęła go w dół, tworząc w ten sposób prawie metrową ranę. Demon odwrócił się w jej stronę, co dało Percy’emu dobrą okazję na atak. Widać kobieta-wąż nie miała wprawy w walce z kilkoma herosami na raz. Zwłaszcza z tak potężnymi i dobrze wyszkolonymi jak oni.
Dziewczyna skoczyła na jeden z foteli i wybiła się w górę. Kiedy była na wysokości twarzy potwora, nie myśląc wiele dźgnęła mieczem prosto w jedno z przerażających ślep i kopnęła go gdzieś w okolice szyi. Annabeth doszła już do siebie i niesamowicie zgrywając się ze swoim towarzyszem rzuciła na Kampe. W tej samej chwili wbili swoją broń w demona, który zamienił się w proch.
Wilde opadła na podłogę i podniosła swój ukochany miecz. Odgarnęła kilka jasnych włosów ze spoconego czoła i mimowolnie uśmiechnęła. Jak ja ona to kochała.


Rozdział I

Z uśmiechem odwróciła się w stronę dwójki dziewiętnastolatków.
- Percy! – rzuciła się na szyje chłopaka, a on objął ją swoimi umięśnionymi ramionami.
- Aż tak się za mną stęskniłaś, siostrzyczko?
Perseusz Jackson był najpotężniejszym herosem od kilku stuleci, bohaterem wojny z Kronosem i najlepszym wojownikiem na Obozie. Ale dla niej był po prostu Percym. Bratem, którego nigdy nie miała.
- Wszystko porządku, Annabeth? – Melanie odwróciła się do blondynki, która kiwnęła głową z uśmiechem.
- Jestem cała – chwyciła Percy’ego za rękę.
Kiedy Mel miała trzynaście lat była kompletnie zauroczona synem Posejdona, jednak on, niestety, nie widział świata poza swoją dziewczyną. Wtedy ją to irytowało, ale teraz uwielbiała ich oboje. Doskonale się dopełniali i dowodem na to był lśniący pierścionek tkwiący na serdecznym palcu lewej ręki Annabeth.
- Coś mi się wydaje, że skończyłaś już lekcje – uśmiechnął się Percy. – To dobrze, bo musimy pogadać.
Melanie mogła się domyślić, że to nie była tylko przyjacielska wizyta. Skinęła głową i zaczęła uważniej obserwować przyjaciół. Uśmiechali się i żartowali, ale wyglądało to na bardzo wymuszone. Annie wyglądała na zmęczoną, a z oczu Jacksona zniknął charakterystyczny błysk. Coś było bardzo nie tak.
Zajęli najbardziej odosobniony stolik w małej kawiarni niedaleko szkoły. Zza wielkiego fikusa nikt nie mógł ich zobaczyć. Melanie ufała roślinom. Była w końcu córką Demeter, bogini plonów i natury. Zamówili po kawie i odczekali, aż młoda kelnerka, która mało taktownie podrywała Percy’ego, oddali się na bezpieczną odległość.
- No dobra, co się dzieje?
Annabeth westchnęła ciężko i mocniej ścisnęła rękę swojego chłopaka.
- Chejron zniknął.
Melanie otworzyła szeroko oczy i tępo wpatrywała się w siedzących naprzeciwko herosów, mając nadzieję, że za chwilę uśmiechną się i powiedzą, że to tylko żart.
- Jak to zniknął? To jest Chejron, on nie może tak po prostu…
- No właśnie – przerwał jej Percy. – Dlatego podejrzewamy porwanie.
Melanie poczuła, że robi jej się niedobrze.
- Nikt, oprócz kilku zaufanych osób, o tym nie wie. Nie chcemy wzbudzać paniki – Annabeth pochyliła się niżej nad stolikiem i zniżyła głos do szeptu. – Szukamy Herosów, którzy stworzą oddział poszukiwawczy.
- A co z wami?
- My musimy zostać. Pomóc panu D. na obozie i obserwować uczestników. Ktoś musi być szpiegiem.
Melanie czuła się tak, jakby miała w głowie metro. Myśli przelatywały przez nią jak szalone, tak że nie była w stanie skupić się tylko na jednej. Oczywiście, że pomoże. Ale kto i z jakich powodów mógł to zrobić?
- Wchodzę w to – powiedziała stanowczo. Ktokolwiek to nie był, ona skopie mu tyłek. Percy uśmiechnął się do niej, a w jego oczach widać było wielką ulgę.
- To pakuj się, mała. Zabieramy cię do obozu.


Pakowanie się poszło jej bardzo szybko i sprawnie. Właściwie to wystarczyło dorzucić tylko kilka drobiazgów, bo torba była już gotowa od kilku tygodni. Melanie po prostu nie mogła doczekać się powrotu i w normalnych okolicznościach skakałaby ze szczęścia.
Kto mógł porwać Chejrona? I po co? Te dwa pytania w kółko pojawiały się w jej myślach. Usiadła na łóżku i schowała twarz w dłonie. Jeszcze nigdy nie brała udziału w prawdziwej misji. Owszem, czasem Percy brał ją ze sobą, aby miała okazję powalczyć naprawdę, ale to były zaplanowane działania. Była z Jacksonem i nie mogło jej się nic stać, bo on czuwał. A teraz miała wyruszyć bez niego i na dodatek, doskonale zdawała sobie z tego sprawę, chłopak najwyraźniej uznał ją za lidera. A ona z pewnością nie była na to gotowa.
- Mel, wszystko w porządku?
Annabeth usiadła obok niej i objęła ją ramieniem.
- Wszystko będzie dobrze. Znajdziesz Chejrona.
-A jeśli nie? – podniosła głowę i spojrzała w szare tęczówki przyjaciółki. – A jeśli nie dam rady? Jeśli zawiodę?
- Wiem co czujesz. Ale musisz uwierzyć, że ci się uda. I zrozumieć, że nie jesteś z tym sama. Ja zawsze czuję się lepiej kiedy Percy jest przy mnie – zarumieniła się.
Wilde przewróciła oczami, na co Chase pokazała jej język. Melanie zawsze śmiała się z całej tej romantyczności, ale w głębi serca uważała, że to strasznie słodkie. Annie i Percy mieli wspólną historię i doskonale się uzupełniali. Znali się odkąd mieli jedenaście lat i przeżyli wspólnie tyle przygód, że stali się niemal nierozłączni. Kiedy Annabeth zmieniała pozycję, Jackson nieświadomie przesuwał się, aby lepiej się do niej dopasować. Robili to mimowolnie i nawet tego nie zauważali, w przeciwieństwie do innych uczestników obozu, którzy podśmiewali się z nich cicho, tak naprawdę im zazdroszcząc.
- Dasz sobie radę. Wierzę w ciebie. I Percy też. Doskonale cię wyszkolił i jest z ciebie naprawdę dumny. Jeśli komuś ma się udać, to tobie. A teraz zbieraj się, bo taksówka już czeka.


Była tylko jedna rzecz, której Melanie nie znosiła bardziej od magicznych nawiedzonych taksówek i był to z całą pewnością Nico di Angelo. A tak się niestety złożyło że tego dnia była zmuszona stawić czoło obydwu. Chłopak był pierwszą osobą, którą spotkała po przyjeździe.
Już od pierwszego spotkania wiadome było, że ta dwójka nigdy się nie zaprzyjaźni. Byli wtedy dwoma trzynastoletnimi dzieciakami, ale zapałali do siebie prawdziwą, najczystszą nienawiścią, po tym jak di Angelo wylał coca-colę na świeżo zasadzone przez nią sadzonki. Percy uważał to za bardzo zabawne.
- Cześć Wilde – syn Hadesa wyglądał na dosyć zdziwionego jej nagłym pojawieniem się na obozie. W przeciwieństwie do niego spędzała tam tylko wakacje. – Co tu robisz?
- Gram w karty z panem D. A jak sądzisz? – prychnęła z lekceważeniem. Nie miała wątpliwości, że chłopak był poinformowany o zaistniałej „wyjątkowej” sytuacji. Był jedną z najbardziej zaufanych osób Percy’ego.
- Przyjechałaś w sprawie Chejrona – zciszył głos, ale Mel i tak dało się usłyszeć lekkie zaskoczenie i rozbawienie.
- Coś ci nie pasuje?
- Zobaczymy się na naradzie – uśmiechnął się lekko, ale za to bardzo złośliwie i odszedł w kierunku swojego przerażającego domku. Mimo słonecznej pogody ubrany był w czarne spodnie i koszulkę tego samego koloru, z nazwą jakiegoś nieznanego jej zespołu. Na nogach miał ciężkie buty, które dopełniały jego wizerunek, podobnie jak zmierzwione ciemne włosy. Był całkowitym przeciwieństwem Mel.
Chłopak wiedział coś więcej, wiedziała o tym. Ale co to było? Zacisnęła zęby, powstrzymując przekleństwo i weszła do własnego domku. Żadne z jej rodzeństwa nie mieszkało na obozie przez cały rok, więc domek był całkowicie pusty. Jej łóżko było pościelone, ale ściana nad nim była pokryta zdjęciami i pamiątkami, jakby wcale nie wyjeżdżała. Miała kilka biletów z kina czy koncertów, fotek z Percym, Annabeth, albo swoimi najlepszymi przyjaciółkami: Elodie Drake, córką Hekate i Stephenie Mercer, córką Hermesa. Wisiało nawet jedno zdjęcie Jaspera Caine’a, syna Apolla, z którym spotykała się w zeszłym roku. To jedno pozwoliła sobie zedrzeć i wyrzucić do stojącego obok łóżka kosza z napisem „papier”. Segregacja przede wszystkim.
Nie przejmowała się rozpakowywaniem, tylko z uśmiechem rzuciła na łóżko. Nareszcie była w domu.


- Wszyscy wiecie, dlaczego się tu zebraliśmy – Percy brzmiał poważnie i stanowczo, dokładnie tak jak powinien brzmieć dowódca. W Wielkim Domu zebrało się kilkunastu herosów, którzy teraz z uwagą wpatrywali się w Jacksona. Mel poznawała niektórych, ale większość z nich była starsza i już od dawna nie przyjeżdżali na obóz. Dziewczyna siedziała pomiędzy Elodie Drake, a żywą legendą Clarissą La Rue, córką Aresa. Większość z zebranych kojarzyła bardziej z opowiadań. Doskonale znała opowieść o błogosławieństwie Aresa, bez którego przegrali by bitwę. Czuła się jakby Boże Narodzenie przyszło w tym roku wcześniej.
- Nie chcemy wzbudzać paniki, dlatego nikt z poza zebranych tutaj nie może się o tym dowiedzieć. Podzielimy was na grupy, które podążą za śladami ustalonymi przeze mnie i Ann.
- Na przykład? – odezwał się chłopak siedzący kilka krzeseł od niej.
- Opowieści nimf, ślady opon, kilka włosów i…- zrobił przerwę, po czym spojrzał prosto w błękitne oczy Wilde. – Najważniejszy z nich: pestki granatu.
Oczywiście granat był ulubionym owocem jej przyrodniej siostry, pani piekieł, Kory – Persefony.
- Myślisz, że został uprowadzony do podziemi? – mruknęła, a jej brat z wyboru kiwnął głową.
- Najprawdopodobniej. Możliwe jest jednak, że ktoś zostawił je specjalnie, aby zmylić trop. Dlatego musimy sprawdzić każdy ze śladów.
W sali zapanowała cisza. Każdy skupiał się na swoich myślach i próbował ogarnąć sytuację. Dziewczyna nawiązała kontakt wzrokowy z Annabeth, która niewiadomo dlaczego posłała jej przepraszający uśmiech.
- Podzieliliśmy was na drużyny – mruknął w końcu Percy. – Mel, ty pójdziesz z Nikiem, musicie sprawdzić pestki. Pójdzie z wami Prosper…Clarisse ty… - kontynuował, ale Melanie nie słuchała. Wpatrywała się w niego tępo, nie do końca rozumiejąc co właściwie powiedział. Dopiero teraz zrozumiała co miał na myśli Nico i dlaczego Annabeth patrzyła na nią z takim współczuciem. Bo oni wiedzieli.
- Ja nigdzie z nim nie idę! – powiedziała głośno, a wszystkie oczy skierowały się w jej kierunku. – Nie będę współpracować z tymi dwoma… - prychnęła, nie mogąc znaleźć odpowiedniego słowa aby opisać szesnastolatków.
- Mel, nie rób scen – westchnął Percy, wiedząc jednak, że to nic nie da. Znał upór swojej przyjaciółki.
- Percy, nie rób mi tego – jej głos zabrzmiał odrobinę płaczliwie. Chciało jej się krzyczeć na widok uśmiechniętego złośliwie syna Hadesa. Jego ciemne tęczówki wpatrywały się w nią z rozbawieniem niemal przewiercając ją na wylot. Nienawidziła tego spojrzenia. Prosper Mavel, syn Dionizosa, jego najlepszy i zarazem jedyny przyjaciel, szturchnął go lekko, kręcąc z dezaprobatą głową.
- Mel…
- Percy.
Mierzyli się przez chwilę wzrokiem, ale w końcu chłopak odpuścił. Rzucił jej posępne spojrzenie i westchnął głęboko, ale się poddał. Czasami Mel bardzo przypominała mu Annabeth. Była tak samo uparta.
- Nie odwołam cię z tej misji – pokręcił zdecydowanie głową. – Ty i Nico musicie współpracować. Ale możesz wziąć Elodie.
Było to i tak duże ustępstwo z jego strony. Na misję nie wyruszało nigdy więcej niż trzech herosów. Dziewczyna chwilę biła się z myślami, ale w końcu kiwnęła głową. Nie mogła się wycofać. Chodziło o Chejrona. O serce całego obozu.
- Wyruszacie jutro. Macie być gotowi i zapoznać się z planem, który zaraz wam rozdam. To nie jest zabawa.
Miał rację. To nie był już trening, ani bitwa o maszt. To było coś prawdziwego, niebezpiecznego. Mieli być zdani tylko na siebie nawzajem. Mel spojrzała prosto w czarne tęczówki Nica, które wydawały się badać każdy milimetr kwadratowy jej duszy. Szybko odwróciła wzrok i poczuła zimny dreszcz przebiegający jej po plecach.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Demeter dnia Pią 7:28, 03 Maj 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Caroline Reynolds
Przypalona Ambrozja
Przypalona Ambrozja



Dołączył: 12 Sty 2013
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cz-Dz
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Sob 13:14, 04 Maj 2013    Temat postu: Re: [NZ] [1/?] Melanie Wilde [+13]

Demeter napisał:
Mel spojrzała prosto w czarne tęczówki Nica, które wydawały się badać każdy milimetr kwadratowy jej duszy. Szybko odwróciła wzrok i poczuła zimny dreszcz przebiegający jej po plecach.


To mój ulubiony moment <33
Super opowiadanie, tylko czemu Mel nazywa Percyego bratem?? ;) Znalazłam jedną literówkę ale nie potrafię jej znaleźć.
Nie ważne ...
Czekam z niecierpliwością na następny :)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
twister24
Przypalona Ambrozja
Przypalona Ambrozja



Dołączył: 07 Sty 2013
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Annabeth

PostWysłany: Wto 19:30, 15 Paź 2013    Temat postu: Re: [NZ] [1/?] Melanie Wilde [+13]

Caroline Reynolds napisał:
;) Znalazłam jedną literówkę ale nie potrafię jej znaleźć.

przepraszam, ale musiałam, rozwaliłaś mn Very Happy

A wracając do ff, mi się bardzo podoba, lekko się czyta, ot tak do kołderki ;)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna -> Fan Fiction Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin