Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Pani Hadesu [NZ] [9/~12][+16]
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna -> Tartar / Porzucone ff
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Necklice
Pani mórz
Pani mórz



Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 3175
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krk
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pią 22:25, 22 Paź 2010    Temat postu:

Wow, no i to jest ciekawa postać. Tak inna od schematu Nico. Zachwycające.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sophie
Miss Holmes
<b>Miss Holmes</b>



Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Niemcy
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Sob 12:03, 23 Paź 2010    Temat postu:

Super, podoba mi się twój styl pisania :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Celestine.
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 19 Wrz 2010
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: CHB!
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Wto 18:35, 26 Paź 2010    Temat postu:

Piękne po prostu. Bardzo mi się podoba.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eveleine
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Czw 18:48, 04 Lis 2010    Temat postu:

Rozdział Piąty: Statek Widmo.

5 lat później,

- Nudzi mi się - wymamrotałam.

Usłyszałam cichy śmiech.

- No co? Ileż można siedzieć w tej dziurze? - zapytałam rekami pokazując na ściany jaskini. Rozumiem, że Matt lubił prostotę, jednak to była przesada! - Dlaczego nie możemy pójść do mojego ojca?

Ta wypowiedź była absurdalna. Przecież Persefona nie mogła się dowiedzieć o moim istnieniu, a za kilka dni miały być święta Bożego Narodzenia. A po nich trzydziestego grudnia - moje urodziny.

Moje dwudzieste... za rok ma się dopełnić przepowiednia. Nadal nie mogłam wierzyć, iż Olimpijczycy nadal wierzą w liczbę szesnaście. Przecież to jest zupełnie nielogiczne. Zapomnieli chyba o nowym upływie czasu.

Kiedyś rzeczywiście w wieku szesnastu lat "osiągało się dorosły wiek", jednak czasy się zmieniły. Teraz to dwudzieste pierwsze urodziny są tą granicą, której jeszcze nie przekroczyło żadne dziecko "Świętej Trójcy".

- Wiesz, że za kilka minut ma przypłynąć "Księżniczka Andromeda" - powiedział Matt, a ja stwierdziłam, iż ma rację. Znaczy się, mogliśmy czekać na statek w miejscowym porcie, ale jaskinia, do której trzeba było wpłynąć (chyba, że się miało moje zdolności) nadawała się do tego doskonale. Nigdy nie lubiłam tłumaczyć ludzkim turystom, że statek jest pełny.

- I tak uważam, że to nierozważne wozić Pana Czasu po tych wszystkich wodach, gdzie byle Posejdon może go zatopić. Ale nie, Luke musiał to zrobić! - prychnęłam i zaczęłam złorzeczyć pod nosem na blondyna.

Matt - syn Aresa, który posiadał spore IQ w przeciwieństwie do swojego rodzeństwa, tylko westchnął. No tak, od początku uważał, że wplątywanie w to bagna niewinnego chłopaka nie jest najlepszym pomysłem. Takie jednak były rozkazy.

- Widzę ich - rzekł po chwili, a ja drgnęłam. Nigdy nie lubiłam takich spotkań. Nadal pamiętałam wyraz twarzy Luke'a, gdy dowiedział się, że nie umarłam.

- E...Er...Erin? - wyjąkał cicho, a ja uśmiechnęłam się ironicznie. Myślałam, że nie pozna mnie w ciemnych włosach - zrezygnowałam z blond po spotkaniu z ojcem, który twierdził, że wyglądam w nich jak Demeter.

- Hej, Luke - zaśmiałam się melodyjnie. Nigdy tego nie powiedziałam, ale dobrze było mieć go po swojej stronie. Przypominało mi to te wszystkie dni w jego towarzystwie. Przecież to on powiedział mi prawdę o moim ojcu.

- Ale ty... nie żyjesz. Nie znaleziono nigdy twojego ciała - szepnął. Zobaczyłam w jego niebieskich tęczówkach ból, gdy przypominał sobie tamto wydarzenie.

- Powiedzmy, że nigdy nie powiedziałam wam prawdy o sobie. Nie chciałam, abyście traktowali mnie inaczej, więc się nie odzywałam - stwierdziłam, słysząc cichy głos ponaglający mnie w wykonaniu zadania. "Zaraz" pomyślałam, wiedząc, że nikt nie może mi nic zrobić.

- W takim razie kim jesteś?

Przez całą rozmowę szliśmy wzdłuż plaży wokół Obozu. Oczywiście z łatwością się do niego przedostałam - byłam herosem, więc musieli mnie wpuścić.

- Ja? Hm... to dość trudne pytanie. Jestem córą śmierci. To ja mogę zadecydować o czyimś losie - stwierdziłam po chwili milczenia. Nie wiedziałam, czy zrozumie. Modliłam się w duchu, żeby tak było, bo nie chciałam wymawiać imienia ojca. Nigdy tego nie lubił.

- Co powiedziałaś?

No dobra, przeliczyłam się. Może Luke Castellan był niezwykle przystojny blondynem, jednak czasami zachowywał się jak jeden z tych idiotów, których znałam w dzieciństwie.

- Moim ojcem jest Hades - stwierdziłam i poczułam jak coś chce mnie zaciągnąć pod ziemię. Rozumiem, że tata zabronił mi o ty mówić, ale chyba nie miał zamiaru ściągać mnie do swojego pałacu za każdym razem, gdy wypowiedziałam jego imię?

Chłopak nic nie mówił, najwyraźniej chciał przetrawić tę wiadomość. "Pospiesz się" myślałam tylko kopiąc piasek i błagając, aby nikt nie wykrył mojej obecności.

Usłyszała jakiś odgłos i spojrzałam przepraszająco na Luke'a.

- Przepraszam - powiedziałam, gdy moje ciało zaczęło znikać. Pomachałam mu jeszcze i znalazłam się w Hadesie.


- Co ty taka zamyślona dzisiaj? - spytał Matt, gdy wpatrywałam się na fale. To był chyba jakiś kod genetyczny, bo ojciec nigdy nie lubił odwiedzać swojego brata.

Zawsze denerwowało mnie to, że przez zimę nie mogłam go odwiedzać. Przecież mógł powiedzieć Persefonie, iż ma córkę, co nie?

Ok. Wiem, że nie mógł, bo rozpętałoby to wojnę. Wstrętna plotkara się z niej zrobiła przez ostatnie tysiąclecie.

Wiem też, że ma mnie gdzieś. Tak jak ci wszyscy bogowie, bo ich obchodzi tylko własne życie. A herosi to po prostu dodatek do ich monotonnego życia.

Pewnie dlatego przyłączyłam się do Pana Czasu. Ofiarował to, czego nigdy nie mogłabym otrzymać od ojca czy jego rodziny - władzę.

Bo to ja pierwsza go odnalazłam, usłyszałam jego wołania z odmętów Tartaru. Ja - Erin, córka Hadesa. To ja wyszukiwałam przez cały czas herosów, który mogliby do nas dołączyć, tak jak na przykład Luke.

Nigdy nie wiedziałam, do czego był nam ten chłopak potrzebny, bo... traktowałam go jak młodszego brata. W końcu to właśnie on się mną zaopiekował a teraz nie wiedziałam, o co chodzi mojemu panu.

- Przypłynęli - stwierdził Matt, a ja uśmiechnęłam się.

- Nareszcie.

Ledwo weszliśmy na statek podbiegł do mnie zdyszany Luke. Nie przywitał się, co zwykle robił na początku rozmowy, ale od razu rzekł:

- Zmiana planów...

Jego niebieskie oczy, z których znikły iskierki rozbawienia wystarczyły, abym wiedziała, iż coś ważnego się stało.

- Opowiedz wszystko ze szczegółami - stwierdziłam, kątem oka zauważając, że Matt gdzieś znikł. Pewnie poszedł szukać innych herosów, nad którymi uwielbiał się znęcać.

W środku poczułam delikatne ukłucie zazdrości, ale postanowiłam je zignorować. Nic mnie będzie mną kierować.

Z westchnieniem zaczęłam słuchać Luke'a, a moje plany przyjęcia urodzinowego właśnie zostały zniszczone.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Necklice
Pani mórz
Pani mórz



Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 3175
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krk
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Czw 18:58, 04 Lis 2010    Temat postu:

Wow, znów to samo słowo, wiem, ale nic innego mi na myśl nie przychodzi. Ja nie wiem jak ja się poważyłam stanąć z tobą w szranki Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sophie
Miss Holmes
<b>Miss Holmes</b>



Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Niemcy
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Czw 19:34, 04 Lis 2010    Temat postu:

Super, z każdą częścią robi się coraz lepsze. Podoba mi się to z urodzinami, ten ironiczny styl. Naprawdę super Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Celestine.
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 19 Wrz 2010
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: CHB!
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Wto 21:28, 09 Lis 2010    Temat postu:

Świetne, jak zwykle ;)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eveleine
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Sob 21:32, 13 Lis 2010    Temat postu:

No i kolejny rozdzialik Very Happy Cóż, ma się pojawić dwanaście części (w tym prolog i epilog, więc tylko dziesięć rozdzialików), ale i tak mnie to zadowala, bo czuję, że wytrwam do końca i nie zamieni się to w kolumbijski serialik, które i tak kocham.
Od następnego rozdzialiku AKCJA. No, bo to już siódmy i trza ją wprowadzić. Chcecie spojler?? HA i tak go dam, ale na biało, więc kto chce niech czyta :-)
Taa... jednak nie wytrzymałeś/wytrzymałaś (niepotrzebne skreślić), co nie? Ha ja też nigdy nie wytrzymuję i czytam spojlery. No, ale zajmijmy się czymś ważniejszym - rozdzialikiem xD.
Rozdział siódmy (jeszcze nienapisany) będzie opowiadał wszystkie wydarzenia z trzeciej części (czyt. nie do końca, tylko te w jaskini) do znalezienia Nica (ah i bd go duuużoo, bo ja także go uwielbiam jak większość forumowiczek Very Happy). Jeden wyjątek - Thalia. Co z nią to dowiecie się, gdy nabazgrzę rozdział (prawdopodobnie za tydzień lub dwa)



Rozdział Szósty "Nietypowy Związek"


Spojrzałam rozkojarzona na mapę. Jeśli dobrze wyliczyłam to powinniśmy złapać ich...

- Tutaj - mruknęłam do siebie zaznaczając podany punkt czarnym iksem.

Uśmiechnęłam się do siebie. W końcu uda mi się ich dostać! Boże, jak ja ich nienawidziłam... znaczy się tego Jacksona. Od roku nie mogę go złapać i zawsze mi się wywija.

Na dodatek przez niego straciłam możliwość do porozmawiania z Ann, która nadal uważa, iż nie żyję. No dobra, nie czuję się z tym za dobrze, ale to tylko drobny szczegół.

Grover też nie powinien być aż tak głupi. W sumie to od zawsze wiedziałam, że będzie stał po stronie bogów, ale... A w sumie to i tak go nie lubiłam.

Tylko ta sprawa z Ann... W końcu to ja ją znalazłam, to ja miałam się nią opiekować, tak jej kiedyś obiecałam. A później zaczęła się ta cała heca ze mną jako córką Hadesa w roli głównej.

W sumie to z tatą też nie rozmawiałam przez dłuższy czas. No tak, w końcu on jest bogiem, a ja tylko marną półboginią, jednak powinien mi chociaż złożyć jakieś życzenia czy coś. Pozostawmy to bez komentarza.

- Jeszcze tu siedzisz?

Podskoczyłam na krześle, intynktownie szukając swojego miecza. W sumie to nigdy nie byłam dobra w walce wręcz, wolałam używać swoich zdolności, co wyjątkowo nie odpowiadało Luke'owi.

- Tak, a coś się stało? - spytałam buntowniczo. Na twarzy Matta pojawił się perfidny uśmieszek. W tym momencie naprawdę miał coś ze swojego ojca.

- Nie, po prostu normalne osoby śpią o godzinie - spojrzał na zegarek - czwartej trzydzieści dwa.

- Ja przecież nie jestem normalną dziewczyną, skarbie - zaśmiałam się składając mapę i wkładając ją do szafki w stoliku. - Tu się ważą losy wojny, Matt.

Ostatnie słowa powiedziałam już trochę poważniejszym tonem. On jakby przygasł.

- Wiem, Erin. Chociaż nadal uważam, że powinnaś dać wolną rękę Luke'owi. Raczej tego nie zrozumiesz, ale... - zawahał się. Wiedział, że nie zmienię zdania, a i tak próbował mnie powstrzymać. Jakież to słodkie! No dobra, w ogóle nie było, jednak to tylko drobny szczegół.

- Nie zostawię tego w takim stanie. To ja to wszystko rozpoczęłam - stwierdziłam cicho i wstałam, mając zamiar wyjść z pokoju. Powstrzymał mnie, zagradzając swoim ciałem drzwi. - Udało ci się. Przerwałeś moją pracę, chcesz coś jeszcze?

- Nie. Uwielbiam jak masz tę minę - stwierdził, a ja parsknęłam śmiechem i pocałowałam go. Bo na swój sposób go kochałam.

***

Nigdy nie lubiłam San Francisco. Jakoś tak wyszło, zresztą pewnie dlatego, iż moja matka uwielbiała to miasto.

Nie widziałam jej samej od dziewięciu lat. Odkąd wysłała mnie do tej szkoły, bo chciała zapomnieć o poprzednim życiu. I chyba jej się udało na te kilka lat. Bo pewnego dnia sama pozbawiłam ją życia. Nie obchodziła mnie postawa ojca, który najwyraźniej nie chciał, abym zabijała jego kochankę. Zresztą po jakimś czasie pogratulował mi sposobu uśmiercania. Od zawsze był dziwny, nigdy nie wiedziałam, jak zareaguje na kolejne żądania.

Lubiłam go. Może nie kochałam czy nie czułam respektu jak większość dzieci, ale szanowałam go. Zdawałam sobie sprawę z tego, iż tak naprawdę nigdy się mną nie przejmował. Przecież przez te tysiąclecia miał kilkaset tysięcy dzieciaków, więc nie miałam do niego żadnych pretensji.

- Jak tam nasz plan? - spytał blondyn wchodząc do pomieszczenia. Ja oczywiście siedziałam przy biurku i patrzyłam na chodzącego po ścianie pająka.

Pstryknęłam palcami i pająk zwinął się w kulkę. Upadł na ziemię, a ja byłam pewna, iż został uśmiercony.

Luke skrzywił się.

- Wiesz, że nie lubię jak tak robisz - rzekł siadając obok mnie, a ja popatrzyłam na niego z delikatnym uśmiechem na ustach.

- Dlatego to robię - zaśmiałam się. - Co do planu, to powinien się powieść. Ten dzieciak za kilka godzin przestanie być dla nas problemem. Pozostaje tylko jedna sprawa. Thalia.

- Boję się - rzekł tak cicho, że ledwo go dosłyszałam. - Boję się, że ona nie zrozumie.

W tym momencie wyglądał jak zwyczajny nastolatek, który przejmuje się przyziemnymi sprawami, a nie jak półbóg, który stał po stronie zła.

Rozumiałam go. Z tego, co udało mi się wywnioskować, to tylko dlatego przyłączył się do Pana Czasu. Chciał, aby odczarowano Thalię, którą zawsze lubił. Miał nadzieję, że dziewczyna go zrozumie i będzie razem z nami walczyła.

W sumie to ja też tego chciałam. Może i kiedyś byłyśmy wrogami, ale odkąd znalazłam Ann, wszystko się zmieniło. Zresztą pod koniec walczyła razem ze mną, aby uratować przyjaciół. Czasem brakowało mi jej narzekań czy idiotycznych docinek. Chciałam, aby była. I tylko tyle.

Położyłam blondynowi rękę na ramieniu. Nie odtrącił mnie, jak zwykle to robił. Teraz po prostu jeszcze raz westchnął. Yyy.... nigdy nie umiałam nikogo pocieszać. Pewnie dlatego nikt mnie o to nie prosił.

- Thalia to mądra dziewczyna - powiedziałam, starannie dobierając słowa. Nie no, czemu to było takie trudne? Oczywiście znałam odpowiedź. Bo nie umiałam być miła, pomocna czy dobra. Ja kochałam wszystkie negatywne cechy i dobrze mi się z tym żyło. - Na pewno wybierze właściwie.

Wydał się uspokojony. Chyba.


Resztę dnia spędziłam z Mattem. Zawsze lubiłam jego towarzystwo, a od jakiegoś czasu więź między nami się pogłębiała.

To właśnie przy nim na mojej twarzy pojawiał się uśmiech i zapominałam o całym świecie. O tym, że Kronos był coraz bardziej zdenerwowany naszymi próbami zabicia Jacksona. O tym, iż mój ojciec nie odezwał się do mnie do roku i nie podał powodu.

Cóż, ciekawa z nas była para. Córka Hadesa i syn Aresa. Chociaż naprawdę wiele nas łączyło. Oboje kochaliśmy ciemną stronę i nie lubiliśmy tych wszystkich, którzy chcieli kontrolować nasze życie.

On sam uczęszczał do obozu, ale pewnego dnia zaatakował go jeden z potworów, gdy był na misji. Spotkałam go, gdy jego dusza wędrowała do Hadesu i postanowiłam spróbować go zawrócić. Oh, udało mi się. Od tamtego czasu miał bliznę na klatce piersiowej o kształcie spirali.

Zawsze był mi za to wdzięczny. Pomijając fakt, że powinien być martwy, to był całkowicie normalnym herosem. To przez niego pierwszy raz w życiu pokłóciłam się z ojcem. I jakoś jeszcze żyłam, więc chyba za mocno się na mnie nie wkurzył.

- Co zrobimy, gdy wygramy tę wojnę? - zapytał bawiąc się moimi czarnymi włosami. Chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzą, bo nigdy nad tym nie pomyślałam. Zawsze było tylko uczucie, że musimy wygrać tę bitwę między bogami, a tytanami, aby zapłacili za swoje czyny.

- Nie mam pojęcia. Coś się wymyśli, chociaż nie wyobrażam sobie nas w jednorodzinnym domku z dwójką dziećmi - stwierdziłam retorycznie, a on zaśmiał się.

- Taa... to na pewno się nie zdarzy, ale...

Jego odpowiedź przerwał Luke, który wpadł do pokoju. Chwilę patrzył na nas. No dobra, to może wyglądałam dziwnie, bo leżałam na moim chłopaku, ale na Zeusa! Miałam przecież dwadzieścia lat!

Matt nie wydawał się przejęty. Owszem lubił blondyna na swój sposób, bo tylko z nim mógł porozmawiać, gdy zamykałam się w gabinecie, aby obmyśleć kolejne plany zemsty na olimpijczykach.

- Coś się stało?

Blondyn chyba przypomniał sobie jaki był powód jego przybycia, bo wydał się trochę zmieszany.

- Wróci...

- ŻE CO? - krzyknęłam gwałtownie wstając z Matta, który spadł na podłogę. Trudno, nareszcie się udało!

Wybiegłam z pokoju i już miałam wbiec do groty, gdy ze zgrozą zauważyłam, kogo trzymał ten idiota.

Z pewnością nie był to Perseusz Jackson. Za to od razu poznałam tę postać. Jeknęłam cicho i powoli zaczęłam się wycofywać, aby mnie nie zauważyli.

Na środku groty stała upokorzona i wystraszona Annabeth Chase.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nereida
Serce Oceanu
Serce Oceanu



Dołączył: 24 Sie 2010
Posty: 501
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ocean
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Sob 21:52, 13 Lis 2010    Temat postu:

Jest naprawdę super :)
Czekam na 7 rozdział.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nereida dnia Sob 21:52, 13 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sophie
Miss Holmes
<b>Miss Holmes</b>



Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Niemcy
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Sob 23:01, 13 Lis 2010    Temat postu:

Super, tak mi się podba to co piszesz! Czekam na więcej :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Celestine.
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 19 Wrz 2010
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: CHB!
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Nie 15:24, 14 Lis 2010    Temat postu:

Łii ! Very Happy
Akcja się rozkręca, z linijki na linijkę jest coraz lepiej ;)
Pisz szybko, bo nie mogę się doczekać ! ;D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eveleine
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Nie 16:37, 14 Lis 2010    Temat postu:

Pisz szybko? A te zad. domowe niestety się same nie odrobią inaczej bym pisała :-) Ale aż sama chcę pisać, bo to bd moje ulubione momenty i nie wiem, czy rozdziały nie bd trochę dłuższe niż zwykle.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
nana
Gość






PostWysłany: Nie 21:46, 14 Lis 2010    Temat postu:

Świetnie piszesz i Erin świetna jest. <3
Tylko właśnie pisz rozdziały dłuższe czy coś, bo tak dziwnie. xd
Powrót do góry
Neysa
Przypalona Ambrozja
Przypalona Ambrozja



Dołączył: 05 Wrz 2010
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olympus
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Czw 17:09, 18 Lis 2010    Temat postu:

Coraz bardziej mi się to podoba... W ogóle wszystkie twoje opowiadania są świetne. Pozazdrościć talentu :-)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eveleine
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Sob 11:11, 20 Lis 2010    Temat postu:

Rozdział wzorowany głównie na książce, od razu zaznaczam, żeby potem nie było. Może trochę pozmieniane, ale tak musiało być. W ogóle to najprawdopodobniej będzie mój ulubiony (pomijając ostatni rozdział i Epilog oczywiście).
SPOJLER! Następny rozdział z braciszkiem Erin. Może i jeden part to na niego za mało, jednak nie chcę tego przedłużać. No i zamieszczę ten list do Thalii, ale to DOPIERO w Epilogu Very Happy

Rozdział Siódmy: "Spotkanie po latach"

- Dlaczego? – spytał mnie cicho Luke, patrząc pustym wzrokiem na jaskinię. – Dlaczego akurat ona? Wiesz, że zawsze się o nią martwiłem, a teraz…

- Teraz musisz poczekać aż ci głupi herosi i cudowna bogini tu przybędą – przerwałam mu i uśmiechnęłam się lekko. Chciał coś dodać, ale nie pozwoliłam na to. – Wyluzuj, przecież nie pozwolimy jej umrzeć. Jeśli będzie naprawdę źle poświęci się jakiegoś potwora. Luke, naprawdę masz mnie za AŻ tak bardzo bezduszną istotę? Dobra, nie musisz odpowiadać.

Nie wydawał się uspokojony, ale ja i tak wiedziałam, iż mam rację. Tak jak zwykle zresztą. Chociaż widok Ann, która najwyraźniej nie zamierzała zmienić stron podczas tej wojny był trochę… smutny.

Zaczęłam rozmyślać, o Mattcie, aby wyzbyć się myśli o młodej herosce zamieszanej w sprawy, o których nic nie wiedziała.

***

Córka Atlasa płakała. Podbiegła pomimo protestów Artemidy do bogini i pociągnęła za łańcuchy. Mrugnęłam do Luke’a, a na jego twarzy pojawił się perfidny uśmieszek. Cóż, z każdym dniem wyglądał coraz gorzej, nikt nie wiedział, czemu tak się działo, a on nigdy nie chciał mi tego powiedzieć.

- Och, ależ to wzruszające – rzekł i wyszedł z cienia. Ja oczywiście nie mogłam pozostać gorsza, teraz po tylu latach jesteśmy wszyscy razem, więc można by było wyjaśnić sobie kilka spraw.

- Zgodzę się z tym – dodałam i podeszłam do blondyna uśmiechając się ironicznie. Tylko on wiedział, że to wszystko to tylko przedstawienie na rzecz zgromadzonych.

Kątem oka zauważyłam, że Thalia rzuca mi groźne spojrzenie. Och, była zazdrosna o swą przyjaciółkę, ależ to zadziwiające.

Jackson chyba dopiero zauważył Ann, która stała po drugiej stronie Luke’a. Miała związane ręce za plecami, a mój kuzyn przyciskał ostrze miecza do jej gardła. Tylko ja widziałam błysk niepokoju w jego niebieskich oczach.

Pociągnęłam delikatnie jego rękę, tak, aby zabrał miecz z gardła Ann. W końcu trzeba sprawiać jakieś wrażenie.

Cóż, nikt mnie nie poznał. Może to była wina moich kruczoczarnych włosów, a może po prostu za długo się nie widzieliśmy. Jackson patrzył na mnie otępiale, a ja nadal nie mogłam zrozumieć, jak ktoś mógł pomyśleć, że to on będzie dzieckiem z przepowiedni.*

- Nie do wiary, że tutaj znajdują się najpotężniejsi herosi naszych czasów. A na dodatek muszą grać w moich warunkach – zaśmiałam się. No tak, tylko ja czułam się swobodnie w jaskiniach, tych nadziemnych jak i podziemnych, chociaż wizyta u taty nie była aktualnie moim marzeniem.

Podeszłam do syna Posejdona po drodze posyłając córce Atlasa złowrogie spojrzenie. Jej tu miało nie być.

- Nie wiesz, kim ja jestem, prawda, Percy? – spytałam, jego imię wypowiadając jak najgorszą obelgę. Dobra zirytowała mnie sytuacja, bo sądziłam, że Thalia i Ann mnie poznają. Cholerne ignorantki. – Wystarczy udawać, że się zginęło, a już cię zapominają. Nie no, nie ma jak przyjaciele.

Usłyszałam cichy śmiech Luke’a, który wiedział jak mocno jestem zdenerwowana. No dobra, może nie oczekiwałam gorącego powitania z tortem, ale to przechodziło najświętsze pojęcie.

- Na pewno opowiadano ci wiele razy o tej słynnej nocy, gdy trzej herosi i twój najlepszy przyjaciel próbowali dostać się do obozu – na chwilę zrobiłam pauzę, aby każdy przypomniał sobie to wydarzenie. – Później nikt im nie chciał uwierzyć, że była z nimi jeszcze jedna dziewczyna. Dziewczyna, która zginęła broniąc przyjaciół, a bogowie nie chcieli uwierzyć w jej istnienie. Była dla nich tylko wymysłem dwójki dzieciaków i satyra, który i tak nie wywiązał się z zadania.

Annabeth chyba coś zaświtało, bo spojrzała na mnie ze zdumieniem malującym się w jej niebieskich oczach.

- Ty… - zaczęła, a ja jej bezceremonialnie przerwałam.

- No nareszcie, Ann. Zaczynałam już wątpić w twoje zdolności – parsknęłam śmiechem. – Gdyby nie mój ojciec, to od dawna już bym nie żyła, a oprócz was nikt by mnie nie pamiętał. Ale zapytam was o jedno. Czy tak naprawdę długo rozpoznaje się przyjaciółkę, która po prostu przestała farbować włosy na blond?

Teraz to Thalia w końcu zrozumiała, kim jestem. Uśmiechnęła się blado jakby sądziła, że będzie tak jak kiedyś – wyperswaduję Luke’owi ten jego głupi pomysł, jak robiłam zawsze. Tu się akurat pomyliła.

- Byłam gotowa umrzeć za przyjaciół – wycedziłam patrząc uważnie na Jacksona i Artemidę. – Poświęcić się, aby mogli żyć. A bogowie po prostu nie chcieli przyjąć do wiadomości, że istnieję.

- Erin… - zaczęła cicho Ann chcąc mi powiedzieć, coś ważnego. Czułam to po jej głosie, jednak nie chciałam dać jej dokończyć.

Cóż, to głównie jej nie uwierzyli. No, bo niby, kto chciałby uwierzyć siedmiolatce, która twierdzi, że właśnie zginęła jej przyjaciółka, najprawdopodobniej córka Afrodyty, gdy sama bogini powiedziała, że żadne jej dziecko nie zginęło.

Podeszłam do blondyna, który cały czas się wahał. Wiedziałam, że tak będzie. Czułam, iż nie da sobie rady, gdy zobaczy dziewczynę, którą zawsze kochał.

- Nic jej nie zrobimy – wyszeptałam cicho, tak, aby tylko on to usłyszał.

- Ach, zapomniałam się wam przedstawić – stwierdziłam cicho dając ledwo widoczny znak Atlasowi. – Jestem Erin, córka Hadesa.

Cisza. Każdy powoli trawił usłyszane słowa, a na niektórych twarzach pojawiło się niedowierzanie.

Uśmiechnęłam się do blondyna i wsiąknęłam w ziemię, znikając swoim ulubionym sposobem. Bo to ja byłam specem od efektownych zniknięć.

***

Zmaterializowałam się w momencie, gdy Atlas naśmiewał się z Jacksona.

- A co do ciebie, córko Zeusa, nasi herosi najwyraźniej się pomylili.

- Nie pomyliłem się – syknął Luke, a ja z milczeniem obserwowałam jego poczynania. Teraz wyglądał jak normalny dzieciak. No tak, tytan nigdy nas nie lubił i traktował jak gorszych, choć to przecież właśnie my go uwolniliśmy. Niewdzięcznik. – Thalio jeszcze możesz do nas dołączyć.

- Byłoby tak jak dawniej – zaczęłam cicho, a każdy w jaskini wzdrygnął się. Chyba nie zauważyli mojego przybycia. – Nasza czwórka. Lia, nie wiesz, jak to jest, gdy ktoś uznaje, iż nie istniejesz. Widzisz to? – Wskazałam długą bliznę na moim prawym ramieniu. – to pamiątka po tamtej nocy, gdy się pogodziłyśmy i stanęłyśmy do walki. Gdyby nie mój tata, to nie przeżyłabym tego.

Dziewczyna najwyraźniej się wahała. Proszę pomyślałam. Zrób to, bo inaczej Luke nie wytrzyma, a ja naprawdę chcę, abyście byli szczęśliwi.

- Luke, Erin… - w jej głosie brzmiał ból. – Co się z wami stało? Luke, uwolnij Annabeth. Puść ją wolno.

Podeszłam do córki Zeusa i tak, aby nikt nie zauważył podałam jej małą kartkę. Spojrzałam przepraszająco na wszystkich i wróciłam do Luke’a. Ja nie zamierzałam zmienić strony.

- Jeszcze się spotkamy – stwierdziłam. – A i nie martwcie się, to JA jestem dzieckiem z przepowiedni, więc nią akurat nie musicie się zamartwiać.

Przecięłam więzy Ann i popchnęłam ją delikatnie w stronę Jacksona i Łowczyni.

- Miło było was zobaczyć, ale mój chłopak na mnie czeka i zaraz pewnie zacznie się denerwować, a wtedy nie jest za miły – zaśmiałam się. – Ann, nie rób tego, o czym myślałaś, nie przyniesie ci to nic dobrego. Lia, zastanów się porządnie i uwzględnij to wszystko, co ci kiedyś powiedziałam. Jackson, życzyłabym ci śmierci, ale z moich ust nie byłoby to właściwe. Zresztą ktoś mnie o to poprosił.

Chwyciłam rękę Luke’a i oboje zniknęliśmy, pojawiając się na statku.

- A teraz – zaczęłam cicho. – Muszę udać się do obozu po swojego brata.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Eveleine dnia Sob 11:14, 20 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sophie
Miss Holmes
<b>Miss Holmes</b>



Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Niemcy
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Sob 12:19, 20 Lis 2010    Temat postu:

Świetne! Wprowadzisz Nico?! Ale extra i rozdział też :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Celestine.
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 19 Wrz 2010
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: CHB!
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Sob 21:37, 20 Lis 2010    Temat postu:

Jestem bardzo ciekawa, co było na tej karteczce Very Happy

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Celestine. dnia Sob 21:39, 20 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eveleine
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pią 20:13, 03 Gru 2010    Temat postu:

Uff... już myślałam, że nie skończę rozdziału, bo to taki, aby zapchać czymś opowiadanie. Krótki, głównie dialogi, lecz wena uciekła gdzieś w stronę tego sprawdzianu z geografii.
Następny? Może jak mi się uda to w tym tygodniu, ale nie chcę niczego obiecywać, bo nie mam pojęcia czy to wypali.
Co w next poście? Akcja Very Happy Znaczy się zostanie urwana, aby ostatni rozdział był niespodzianką, ale mogę was zapewnić, iż Epilog będzie pisany w formie trzecioosobowej i powinien się pojawić tam ten list do Thalii :-)


Rozdział Ósmy: Zaginiony Braciszek


Biegłam. Chciałam jak najszybciej dostać się pod bramy obozu, jednak nie mogłam się przenieść, bo by to wyczuli. Oto minusy tego, iż wszyscy wiedzą, że nie zginęłaś.

Był dwudziesty trzeci grudnia. Za sześć dni miał się skończyć świat, jaki wszyscy znali. Już tylko tyle dzieliło Kronosa od wygrania. A potem znów będziemy razem.

Wiedziałam, że Ann i Lia przyłączą się do nas po zwycięstwie. Chyba. Nigdy nie można być do końca pewnym takich rzeczy, ale czułam, że uda mi się je przekonać.

Usłyszałam jakąś rozmowę. Rozpoznałam głos Jacksona i przyspieszyłam. O, nie! Nie mogę pozwolić, aby mój brat po raz kolejny zniknął, już i tak długo czekałam aż wyjdzie poza bramy obozu.

- Zaczekaj! – krzyknęłam i wbiegłam na polanę wyciągając w pośpiechu swój miecz. Percy popatrzył na mnie zdezorientowany, ale po chwili zorientował się, z kim ma doczynienia.

Obok niego stał dość niski chłopiec o drobnej posturze. Dałabym mu, co najwyżej dwanaście lat, a powinien mieć dziesięć, przynajmniej tak wywnioskowałam z opowieści taty.

Miał szeroko otwarte oczy i patrzył z nienawiścią na Jacksona. No, od razu widać po kim ma te geny – zaśmiałam się w duchu. Nagle jednak spoważniałam i spojrzałam spode łba na swojego kuzyna.

- Co. Mu. Zrobiłeś. – wycedziłam najbardziej jadowitym tonem i popchnęłam chłopaka do tyłu, tak, że aż wpadł na drzewo.

Zaśmiałam się drwiąco i powtórzyłam pytanie. Perseusz dopiero teraz zrozumiał, albo przypomniał sobie, KIM ja jestem. Hm… Raczej nie mieliśmy ze sobą przyjaznych stosunków.

Czułam w duchu, iż chłopak nie odpowie na postawione pytanie. Eh, tradycyjny herosik, który jest dobry tylko w dźganiu mieczem, kogo popadnie. Oh, jak ja ich nienawidziłam!

Podeszłam do swojego brata i spytałam:

- Co ten kretyn ci zrobił?

Cóż on wydał się bardziej inteligentny niż Jackson, przynajmniej taką miałam nadzieję, bo pewnie popełniłabym samobójstwo, gdyby dorównywał mu intelektem.

Chłopak przez chwilę zastanawiał się, a ja w tym czasie zapytałam go:

- Ej, a gdzie twoja siostra? Miało być was dwóch.

Popatrzył na mnie jak na jakąś niedoinformowaną osobę. Chyba nią byłam, bo zapewniono mnie, że miała być ich dwójka.

- Nie żyje. Przez niego – wskazał palcem na Jacksona, a ja potrzebowałam kilka sekund na zrozumienie słów mojego brata.

ONA – moja siostra, córka Hadesa została zabita przez syna Posejdona?! Warknęłam i szybki krokiem podeszłam w stronę chłopaka, który zrobił się cały blady na twarzy.

- JAK ŚMIAŁEŚ! – wrzasnęłam mu prosto do ucha, tak, że aż podskoczył. W tej chwili jednak mnie to nie obchodziło. Musiałam się dowiedzieć, co się stało z moją siostrą. – JAK ŚMIAŁEŚ W OGÓLE JĄ TKNĄĆ, TY ZADUFANY W SOBIE KRETYNIE! CO ONA CI NIBY ZROBIŁA? WSZYSCY HEROSI SĄ TACY SAMI. ALE TO PRZECIEŻ JA JESTEM TA ZŁA, CO NIE?

Krzyczałam tak przez parę minut nie dając chłopakowi dojść do słowa. Cóż, nie panowałam nad sobą. Miałam za zadanie sprowadzić dwójkę herosów, a nie jednego. Ups… mam przerąbane.

- Ale… ja… nie… - jąkał się Percy, gdy przyparłam go do drzewa i zaczęłam szukać swojego miecza. W myślach już widziałam jego duszę, gdy będzie przechodziła do Podziemi. Ojciec będzie mi wdzięczny i pewnie wybaczy śmierć swojej córki.

Już miałam zadać mu ostateczny cios, gdy usłyszałam z daleka czyjś krzyk:

- PERCY! Co ty tam robisz?

Z odgłosów, jakie wydawała ta osoba doszłam do wniosku, że to Chejron, więc szybko odsunęłam się od Jacksona i złapałam swojego brata za rękę. Po chwili byliśmy już na „Księżniczce Andromedzie”. Chłopak nie wydawał się z tego faktu zadowolony, bo przez cały czas patrzył na mnie podejrzliwie.

- A tak w ogóle to jak masz na imię? – spytałam, zdając sobie sprawę z tego, iż nikt mi tego wcześniej nie wyjawił.

- Nico – mruknął. – A ty kim jesteś?

Zaśmiałam się i odgarnęłam z czoła kosmyk czarnych włosów.

- Erin Black. Córka Hadesa, kapitan tego statku jak i najlepszy sługa Pana Czasu oraz twoja starsza siostra. Chociaż… To chyba nie powinno iść w tej konieczności.

Patrzył na mnie z zainteresowaniem, jakby przyswajał sobie te informacje. No tak, w końcu był tylko dziesięciolatkiem.

- Erin! – Matt pojawił się przy mnie po chwili i pocałował delikatnie. Zawsze bał się, iż nie wrócę z misji, choć nigdy nie wiedziałam, dlaczego. – A gdzie dziewczyna?

- Nie żyje – mruknęłam, a syn Aresa zaprzestał swoich pytań. Kto jak kto, ale on wiedział, co to znaczy umrzeć.

- Hej, mały – rzekł do Nico, a chłopak spojrzał na niego gniewnie. Eh… też nigdy nie lubiłam jak się tak do mnie zwracano. To chyba dziedziczne. – Luke chce ci przekazać, że za kilka dni możecie zacząć realizować ten wasz plan, chociaż nie chciał mi wyjawić, o co konkretnie chodzi.

- Poprosiłam go oto – powiedziałam i pociągnęłam Nico w głąb statku. – A ty, braciszku musisz się jeszcze wiele nauczyć przed ostatecznym starciem. Zobaczymy ile zdziałam w te kilka dni.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Eveleine dnia Sob 12:45, 04 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sophie
Miss Holmes
<b>Miss Holmes</b>



Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Niemcy
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pią 23:34, 03 Gru 2010    Temat postu:

Nico! ,3 Jak zwykle mi się podoba. Umiesz się teleportować?! Super xd Jak zwykle z niecierpliwością czekam na więcej :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna -> Tartar / Porzucone ff Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin