Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Dotyk Pożądania i Ognia [NZ] [3/?] 14+
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna -> Tartar / Porzucone ff
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Alex Crisse
Zezowaty Cyklop
Zezowaty Cyklop



Dołączył: 07 Mar 2010
Posty: 236
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Percy

PostWysłany: Wto 18:27, 09 Mar 2010    Temat postu: Dotyk Pożądania i Ognia [NZ] [3/?] 14+

Część I: Alex, Heros szczęścia.


Ostry ból w klatce piersiowej obudził mnie ze snu, a właściwie omdlenia. Chciałem coś powiedzieć, ale spomiędzy moich zębów wydostał się tylko głośny syk. Jakieś dwie panie w wieku czterdzieści, trzydzieści pięć lat podeszły do mnie. Miały ostre nieprzyjemne rysy twarzy oraz surowy wyraz twarzy, dodatkowo nosiły białe uniformy.
- Obudził się. Jak się czujesz?- Spytała ta młodsza i spojrzała na mój tors.
- Chyba… auu… dobrze.- Wycedziłem z trudem i odchyliłem głowę starając się powstrzymać ból. Dopiero teraz poczułem, że jestem mocno spocony i gorący, a mimo to było mi strasznie zimno. Każdy oddech sprawiał mi ból. Starsza pani zmrużyła oczy i spojrzała na mnie spod swych połówek-okularów. Wzrok przeniosła na tors.
- Powietrze wydostaje się z płuc. Widocznie w jakimś miejscu sa one poważnie uszkodzone. Dwa żebra zostały połamane. Nie martw się. W normalnych warunkach byłoby to zbyt poważne ale tutaj są inne warunki.- Powiedziała i przeniosła swój wzrok na tą młodszą.- Elizabeth, przynieś proszę proszek z serca żaby i wodę z wyciśniętego mchu. A ty…- tutaj wskazała na mnie.- Lepiej się rozluźnij, bo kiedy będziesz miał napięte mięśnie to może boleć.- Z przerażeniem patrzyłem jak Elizabeth odchodzi, bierze z półki dwa pojemniki i stawia na małym drewnianym stoliku, który był koło mojego łóżka. Zacisnąłem powieki przygotowując się na najgorsze. Przez chwilę nic się nie działo. Po tej właśnie chwili poczułem tak ostry ból w brzuchu i prawej stronie płuc. Z całej siły zacząłem uderzać pięścią w materac. Zacisnąłem żeby. Z mojego gardła wyrwał się krzyk tłumiony przez zaciśnięte usta i zęby. Każda sekunda teraz była niemalże wiecznością… bolesną wiecznością. Ból ustał. Zupełnie nagle. Wokół siebie widziałem ciemność. Próbowałem otworzyć oczy i z przerażeniem stwierdziłem, iż już mam je szeroko otwarte. Próbowałem unieść rękę i nie mogłem. W oddali rozbłysło światło. W moją stronę leciała bardzo wielka postać. Wobec tej postaci mogłem mieć wysokość co najwyżej łydki. Piękna kobieta (jak się okazało) zatrzymała się przede mną i spojrzała na mnie łagodnie.
- Synu jak miło cie w końcu spotkać…- powiedziała. Jej głos niósł się w oddali tajemniczym echem.- Jestem Tyche, bogini szczęścia oraz twoją matką mój herosie. Wiedz, że moje błogosławieństwo fortuny będzie z tobą. Twoje boskie moce dotąd ukryte ujawnią się, bo już jest w końcu czas. Wracaj teraz do swojego ciała i bądź pod opieką obozu poł-bogów…

Kolejny dzień w obozie. Minął już tydzień odkąd obudziłem się w szpitalu i odkąd przyśniła mi się moja matka. Przez ten czas zrozumiałem, że ja naprawdę mam szczęście. W pojedynkach jeden na jeden nie zdołał mnie pokonać nawet syn Aresa kiedy się potknął i wylądował twarzą w błocie co oczywiście wykorzystałem na swoja korzyść. Rozwinąłem swoje moce nawet. Siłą woli mogłem przesuwać przedmioty lub nimi ciskać w różne strony. Oczywiście im cięższy przedmiot tym więcej siły musiałem używać. Moje moce nie działały jedynie na pół-bogów. Poza tym mogłem dać komuś szczęście na określony czas. Nie mogę również zapomnieć o tym, że po części mogę sterować wodą i ogniem. Oczywiście nie potrafię podnosić całych ton wody, albo od razu wywoływać pożary na całe hektary ziemi. Ot zwykłe kule wody i ognia i w zasadzie tyle mi wystarczyło. Podczas minionego tygodnia odkryłem też, że błogosławieństwo matki spotęgowało moje boskie zdolności. Fizyczne chyba też ale ja w każdym razie różnicy nie widziałem. Zamieszkałem w domu położonym obok prywatnego domu Percy’ego razem z dwoma chłopakami. Synem Afrodyty Jake’em oraz z synem Hefajstosa Corsonem. Jake jako syn Afrodyty był oczywiście krótko mówiąc piękny. Nawet ja to zauważyłem przy pierwszym spotkaniu. Trudno jednak, żeby nie był piękny będąc synem bogini piękności. Jego rysy twarzy były łagodne i przyjaźnie wyglądające. Brązowe, sięgające karku włosy zawsze nosił spięte w prosty sposób. Śniada karnacja ładnie komponowała się z czystą, połyskliwą zielenią jego oczu. Nie był jakoś specjalnie umięśniony. Jego budowa była przyzwoita ale bez przesady Oczywiście nie można pominąć tego, że był wysoki, a podsumowując ogół przystojny z niego chłopak. Co do Corsona jego karnacja była jasna. Miał ostrzejsze rysy twarzy, która była pociągła. Jego ekscentryczny charakter szczególnie ukazywały farbowane na czerwono z żółtymi pasmami włosy. Jego oczy miały barwę brązową o odcieniu czerwieniu. Dobrze zbudowany i wysoki. Zawsze nosi czerwone jeansy i czarną z motywami płomiennymi koszulkę. Właśnie z nimi przyszło mi mieszkać. Dowiedzieli się o obozie rok wcześniej ode mnie. A ja dowiedziałem się o nim dwa tygodnie temu i w tedy to postanowiłem udać się tutaj. Nie ominęły mnie oczywiście przyjemności w postaci napadu pszczół i zgniecenie przez drzewo. Głównie drzewo było czynnikiem, który wpłynął na połamanie żeber i uszkodzenie płuc, w które z radością wziąłem głęboki wdech dzień później kiedy były już całe.


To jest moje pierwsze "dzieło" umieszczone w realiach książki. Proszę o konstruktywną krytykę (i ew. pochwały :p ).


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Alex Crisse dnia Wto 18:30, 09 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eveleine
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Wto 21:04, 09 Mar 2010    Temat postu:

To ja jako pierwsza się wypowiem Very Happy
Zaciekawił mnie ten fanfick, choć znalazłam drobne literówki. Jakoś fajnie jest od czasu do czasu poczytać sobie o kimś kto nie jest dzieckiem jednego z głównej dwunastki (mówi to ta, co pisze o córce Hadesa Very Happy ). Trochę dziwna wydała mi się jedynie ta wizja z jego matką. Jakoś bogowie nie mieli zbytnio dobrych relacji z dziećmi, głównie je lekceważyli lub ignorowali. Sam Percy zdawał sobie z tego sprawę w "Złodzieju Pioruna".
Chociaż, to że ma "szczęście" jest całkiem fajnym pomysłem, tylko dziwi mnie jak mógł być w domku z synem Afrodyty i Posejdona, jak każdy bóg miał własny domek, gdzie mieszkały jego dzieci (obstawiam, że pozostałe też miały swój jeden, własny domek).
Ja tam lubię się przyczepić do szczegółów, a opowiadanie przecież mi się spodobało. Ja tam będę czytać. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alex Crisse
Zezowaty Cyklop
Zezowaty Cyklop



Dołączył: 07 Mar 2010
Posty: 236
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Percy

PostWysłany: Wto 21:12, 09 Mar 2010    Temat postu:

Akurat z literówek to ja się wytłumaczę angielską wersją worda 2010 beta. A co do tego mieszkania w jednym domku z synem Afrodyty i Hefajstosa oraz tego objawienia matki to się ma dopiero wszystko okazać. Ale dzięki za krytykę :)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rebecca
Przypalona Ambrozja
Przypalona Ambrozja



Dołączył: 01 Mar 2010
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Annabeth

PostWysłany: Śro 18:46, 10 Mar 2010    Temat postu:

Mnie się nawet podoba, może nie jest to tak bardzo lekko napisane, ale myślę, że się rozkręcisz Very Happy Fajnie, że nie piszesz o nikim z dwunastki olimpijskiej - szczerze mówiąc większość bogów już mi się przejadło i ci pomniejsi bardziej mnie ciekawią Razz
Faktycznie jest parę literówek, ale nie przeszkadzają w czytaniu.
Będę obserwować ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alex Crisse
Zezowaty Cyklop
Zezowaty Cyklop



Dołączył: 07 Mar 2010
Posty: 236
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Percy

PostWysłany: Czw 14:09, 11 Mar 2010    Temat postu:

Część 2: Jasnowidzenie w mroku

Bitwa rozpętała się na dobre. Tym razem była jakaś atrakcja- można było używać swoich mocy. Ukryty za drzewem trzymałem mocno miecz w dłoni, obok siebie słyszałem ciężki oddech Corson’a, który przygotowywał się do wezwania kuli ognia. Skinąłem mu głową. Obydwaj w tym samym czasie wyskoczyliśmy z kryjówki. Wybuch mogli usłyszeć nawet po przeciwnej stronie bitwy. Corson chciał uderzyć swoją ognistą siłą w córkę Aresa, jednak kula odbiła się od jakiejś niewidzialnej tarczy roztoczonej wokół jej ciała. Zakląłem soczyście i skoczyłem ku Caroline (tak miała na imię córka Aresa), tutaj miałem przewagę, ponieważ wykorzystałem swoją moc na sobie aby zwiększyć zasięg skoku. Gdy opadłem na ziemię, szybko kucnąłem unikając jej ciosu, a sam ciąłem w jej nogi. Jakimś cudem sparowała mój cios co wybiło mnie nieco z równowagi. Ciemne plamki pojawiły mi się przed oczami. Wojowniczka wykorzystała to i przystawiła mi miecz do gardła. Odzyskałem równowagę i spojrzałem w jej oczy pełne radości ze zwycięstwa, ale również pełne złości. Wiedziałem, że gdyby mogła, od razu poderżnęłaby mi gardło. Przez chwilę analizowałem kilka wyjść z tej sytuacji i szczęście znowu mi dopisało. Przypomniałem sobie, że mogę używać swoich mocy bez gestykulacji, a z tego co się orientowałem to tylko jej postać była chroniona barierą. Zamknąłem oczy i przywołałem energię swojej mocy. Usłyszałem syk bólu i brzęk ostrza. Otworzyłem oczy i z radością ujrzałem jak Caroline trzyma się kurczowo za nadgarstek, jej miecz leżał koło Corson’a.
- Pokonana – powiedziałem, przywołałem do siebie jej broń i puściłem się biegiem, a Corson za mną, ku skale, na której była flaga. Wokół nas obie drużyny zmagały się ze sobą lecz przeciwnicy byli zbyt zajęci walką by nas zatrzymać co poszło na nasza korzyść. Po czterech minutach ciągłego biegu zobaczyliśmy skałę i czterech strażników.
- Nie spodziewałem się takiej obstawy.- Szepnął Corson i usiadł za krzakami. Usiadłem koło niego i wyjrzałem ukradkiem na strażników.
- Ty wyjdź na środek i ciskaj w nich kulami ognia, odwrócisz ich uwagę. Na nich też wyczuwam bariery i chyba wiem gdzie jest źródło. Widzisz?- Wskazałem na szczupłą, skąpo ubraną dziewczynę stojąca na skale.- Wykorzystuje ona swoje moce i jest bardzo potężna. Wytworzę wokół ciebie tarczę o podobnych właściwościach jednak nieco słabszą. Reszta należy do mnie.- Dokończyłem opracowanie taktyki i skinąłem sojusznikowi. Ten wyskoczył zza krzaków i z jego rąk wystrzelił nieprzerwany strumień ognia, który zatrzymywał się kilka centymetrów od ciała strażników. Zacząłem się skradać tak aby nikt mnie nie zauważył co nie udało mi się. Dziwne pnącza wyrosły nagle z ziemi i chwyciły mnie za kostkę.
- Cholera!- Szepnąłem i przerwałem pnącza telekinezą. Zerknąłem na dziewczynę i z przerażeniem spostrzegłem, ze patrzy się dokładnie na mnie. Zamknąłem oczy. Znów widziałem postać mojej matki uśmiechającej się do mnie. Skupiłem swoją energię na potęgowaniu swoich mocy. Uniosłem się w górę i z zawrotną prędkością poleciałem na dziewczynę. Oczywiście nie wyhamowałem w porę co zakończyło się zderzeniem w skutek czego leżałem na niej. Zaczęła się siłować jednak mój ciężar niezbyt na to pozwalał.
- Czas chyba zdjąć protekcję z twoich towarzyszy.- Powiedziałem i uśmiechnąłem się. Rozprostowała palce dłoni, od razu zorientowałem się, że używa swoich mocy przez co zdążyłem odpowiednio zareagować. Przyciągnąłem pnącza, które stworzyła i kazałem im ją związać.- I co teraz? Nie słuchało się na zajęciach dotyczących niestosowania gestykulacji?- Zaśmiałem się i wstałem z niej. Podbiegłem do flagi i chwyciłem ją. Odgłosy walki ustały. Drużyna wygrała, a ja przyczyniłem się do tego zwycięstwa…

Lampy słabo oświetlały nasz dom co było nieco niewygodne jeżeli chciało się wieczorem przed snem coś poczytać. Po części zazdrościłem dzieciom Heliosa, które miały umiejętność przywoływania świata, skupiania go na jednej rzeczy no i ogólnie miały niemała władzę nad jasnością. Z jękiem opadłem na łóżko z niewielkimi rozcięciami na ramieniu i wielkim sińcem na nodze. Ledwo mogłem podnieść ręce na kolacji aby sięgnąć po jedzenie. Atutem tego łózka było to, że cały czas było nastawione na działanie powietrza przez co wieczorem pościel była nieco chłodna, a to stanowiło największe lekarstwo na ból. Uśmiechnąłem się do siebie i niedbale rzuciłem „dobranoc” moim współlokatorom, którzy byli równie zmęczeni i obolali co ja. Nawet nie zauważyłem kiedy zasnąłem. Wiem tylko jedno, zdarzyło się to szybko. Wszystko co dobre jednak się szybko kończy. Dobre się skończyło zaraz po zaśnięciu kiedy nawiedziły mnie sny. W moich snach pojawiły się duchy otoczone płomieniami krzyczące z bólu i wołające o pomoc. Widziałem też siebie, stojącego w czarnych szatach i uśmiechającego się na ten widok. Głaskałem po wielkiej łapie trójgłowego psa. Wyciągnąłem dłoń i jedna z dusz podpłynęła do mnie. Ja z uśmiechem przyglądałem się jej, a kiedy zacisnąłem dłoń w pięść, dusza została rozerwana od środka. Ostatnie iskry powoli opadały na posadzkę. Cały sen widziałem z boku jako osoba trzecia. Ale ja przecież nie miałem takich mocy. Nie miałem boskich mocy śmierci. Teraz dostrzegłem inną postać stojącą w ciemnym kącie. Była starsza i też uśmiechała się szyderczo. Podeszła do mnie i położyła dłoń na moim ramieniu. W oddali słyszałem jakiś głos, mówił on: Śmierć ci spojrzy w oczy lecz się nie ulękniesz. Śmierć zaś zadrży przed tobą gdy rękę swą wniesiesz. W tedy odkryjesz swą najprawdziwszą potęgę. Poderwałem się z łózka z krzykiem. Corson przyglądał się mi się tak samo jak Jake. Potarłem dłonią twarz i spojrzałem na nich.
- Śniło mi się, że…- Zacząłem jednak Jake mi przerwał.
-…że byłeś w Hadesie i…- Tutaj wtrącił Corson.
-…i zniszczyłeś czyjaś duszę?- Spytał. Ja spoglądałem to na jednego z niemałym zaskoczeniem.
- Skąd wy wiecie?- Wykrztusiłem tylko.
- Hmm… stąd, że najpierw swym krzykiem obudziłeś nas, a później słyszeliśmy urywki twoich snów, cytuję: „Hades… śmierć… zniszczenie… dusza… potęga.”- Odparł Corson i założył ręce na piersi.- Powtarzałeś też coś o jakiejś przepowiedni. W każdym razie to było nieco przerażające tym bardziej, że my żyjemy w świecie mitologii i proroctw.
- Nie wiem co to było. Ta… przepowiednia była nie zrozumiała. Chodziło chyba o to, że jak będę widział śmierć to się nie będę bał… ale co do tej potęgi to już nie wiem. Głowa mnie boli.- Powiedziałem i stęknąłem. Pulsowanie bólu czułem w płacie czołowym i płatach skroniowych mózgowia.- Muszę wyjść.- Dodałem szybko i równie pospiesznie wstałem. Otworzyłem drzwi i wyszedłem z domku. Spojrzałem na spokojną niczym nie wzruszoną taflę wody.
- Widzę, że ty również nie możesz zasnąć.- Usłyszałem za sobą czyjś głos i wzdrygnąłem się. Obok mnie stanął Percy. Był mi równy wzrostem ale ewidentnie miał masywniejsza budowę umięśnienia ode mnie.
- Ta…- Odparłem tylko i usiadłem na trawie. Percy zrobił to samo. Podparł się z tyłu dłońmi. Potrząsnąłem głową aby odegnać ból jednak i to zdało się na niepowodzenie.
- Nieźle dziś walczyłeś. Masz talent do używania swoich mocy. Jesteś bardzo potężny, twoja matka cię chyba lubi, bo ty naprawdę masz szczęście chłopie.- Zawołał i poklepał mnie po plecach. Uśmiechnąłem się niemrawo. Jego dłoń była chłodna.
- Zimny jesteś.- Stwierdziłem i spojrzałem na jego twarz. Cały czas jego usta były ułożone w uśmiechu. Zmrużyłem oczy.
- Trudno żebym nie był, chociażby z tego względy, że przed chwilą jeszcze pływałem.
- Twoim ojcem jest Posejdon prawda? – Spytałem nagle i uśmiechnąłem się. Ból głowy już mi przeszedł. – Może popiszesz się swoją mocą co?- Zaproponowałem i szybko nałożyłem na jezioro barierę, która nie pozwalała ruszać się cząsteczkom wody. Percy spojrzał na mnie.
- Dobrze… proszę bardzo.- Powiedział i wstał. Wystawił przed siebie dłonie. Patrzyłem z zadowoleniem jak czerwony na twarzy próbował unieść wodę lub cokolwiek z nią zrobić- Co jest?- Powiedział i oparł dłonie o kolana ciężko dysząc. Tym razem ja wstałem i wyciągnąłem rękę przed siebie. Machnąłem dłonią ściągając tym samym barierę z jeziora. Ponownie machnąłem dłonią i uniosła się kula wody.
- Proste wykorzystanie umiejętności telekinetycznych. Stworzyłem kulę, w której umieściłem odpowiednią ilość wody.- Powiedziałem i nagle kula wody wpadła do jeziora.- A co powiesz na walkę jutro po południu na nasze umiejętności?- Spytałem z uśmiechem.
- O… widzę, że chcesz się zmierzyć ze mną. Z jednym z synów najpotężniejszej trójki bogów? Dobrze. Jutro południe. Na polanie po przeciwnej stronie jeziora.- Powiedział z uśmiechem do mnie. Ja spojrzałem mu w oczy z determinacją i w tedy ogarnęły mnie ciemności. Ostatnie co poczułem to ,to że nogi odmówiły mi współpracy…


Wyszło mi nieco dłuższe... za literówki przepraszam. Miłego (być może) czytania! Dziękuję też za pozytywne komentarze. Proszę również o krytykę :)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Emily_Under
Magiczny termos Dionizosa
Magiczny termos Dionizosa



Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraj moich ojców <3
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Czw 14:34, 11 Mar 2010    Temat postu:

Bardzo fajne Very Happy Czekam na więcej ^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Perseusz Jackson
Zezowaty Cyklop
Zezowaty Cyklop



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 219
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Percy

PostWysłany: Czw 20:15, 11 Mar 2010    Temat postu:

świetne , pisz dalej Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Perseusz
Perełeczka Posejdona
Perełeczka Posejdona



Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 1452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 4/5

Płeć: Percy

PostWysłany: Pią 16:11, 12 Mar 2010    Temat postu:

krytyka jest
stanowczo za krótko piszesz !
nie mogę się doczekać następnej częsci !
EDIT
Po namyślę stwierdzam ze twoja postać jest zbyt uniwersalna tzn ma za dużo różnorodnych mocy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Perseusz dnia Pią 16:18, 12 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alex Crisse
Zezowaty Cyklop
Zezowaty Cyklop



Dołączył: 07 Mar 2010
Posty: 236
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Percy

PostWysłany: Nie 8:26, 14 Mar 2010    Temat postu:

Część 3: Wściekłość

Z zamkniętymi oczami siedziałem, a właściwie to unosiłem się nad trawą ze skrzyżowanymi nogami czekając na Percy’ego. Małe grupki uczestników obozu schodziły się na obrzeża polany zobaczyć walkę pomiędzy synem jednego z najpotężniejszej trójki bogów, a niepozornym herosem szczęścia. Heros szczęścia, tak mnie właśnie nazwali. Ciekawiło mnie tylko czy to ze względu na moje szczęście, czy ze względu na moją matkę. Po chwili namysłu doszedłem do wniosku, że przez oba te czynniki. Usłyszałem plusk wody, trzask gałęzi i przekleństwo. Stanąłem na ziemi i patrzyłem na leżącego Percy’ego. Uniosłem prawą brew i z kpiącym uśmiechem patrzyłem na niego jak wstawał i się otrzepywał z ziemi. Byłem zły, zdenerwowany i ogólnie wszystko mnie drażniło oprócz patrzenia jak innym coś się nie udaje. Przyjąłem pozycję, z której wygodnie byłoby mi wystartować, a w razie ataku przeciwnika szybko uniknąć ciosu. Syn Posejdona stanął naprzeciw mnie, w odległości dziesięciu metrów. Byliśmy już obaj gotowi, czas już zaczynać walkę. Prędko posłałem ku przeciwnikowi ścianę niewidzialnej siły, a w tym samym czasie Percy utworzył identyczną ścianę tyle, że z wody. Obie te siły się zderzyły po środku naszej areny. Zmrużyłem oczy i napiąłem swoje mięśnie aby lepiej wyczuć swoją moc. Zebrałem więcej energii i wspomogłem moją barierę. Percy zastosował chyba podobną taktykę pobierając wodę z jeziora, bo ani moja, a ni jego moce nie poruszyły siłami. Podczas tego zmagania się postanowiłem zmienić taktykę. Cofnąłem barierę i z pozostałej energii utworzyłem tarczę na swoim ciele. Fala wody zalała mnie nie czyniąc mi jednak krzywdy. Rozszerzyłem swoją tarczę wypierając wodę jak najdalej od siebie czego skutkiem było zamoczenie wszystkiego wokół. Percy był nieco zdezorientowany co zobaczyłem w jego oczach więc wykorzystałem okazję i włożyłem całą swoją moc do odepchnięcia go. Poleciał prosto na drzewo, o które walnął plecami. Pół przytomny położył dłoń na ziemi i wykorzystując wilgoć uleczył swoje rany. Zakląłem i zacząłem wysyłać ku niemu telekinetyczne kule, których on z łatwością unikał. Opadłem na kolana nieco zmęczony. Widziałem jak przeciwnik zbliżał się ku mnie z wyciągniętą ręką. Nie mogłem pozwolić aby on wygrał. Telekinezą uderzyłem w jego nogi tak, że się przewrócił, a następnie wykorzystałem moc w sile tarcia aby rozpalić ogień. Nie miałem tak idealnej kontroli nad ogniem jak syn Hefajstosa, ale przy wykorzystaniu umiejętności podobnych do moich byłem w stanie to zrobić. Ogień natychmiast pojawił się na trawie. Uniosłem dłoń, a strumień ognia wystrzelił od strony utworzonego przed chwila ogniska i zderzył się ze strumieniem wody kierowanym przez Percy’ego. Para rozprzestrzeniła się w szybkim tempie po arenie z każda sekundą gęstniejąc. Teraz miałem dwa wyjścia: albo uderzyć całą swoją mocą w Percy’ego więc nie będzie wiedział skąd jest atak, albo zamknąć go w mentalnej klatce. Wybrałem opcje numer jeden. Poczułem się nagle słabo kiedy zebrałem większość swojej mocy w okolicach dłoni i cisnąłem nią w stronę przeciwnika. Energia rozwiała parę w2ięc mogłem widzieć jak Percy uderza o drzewo i osuwa się na ziemię. Opadłem na kolana, dostrzegłem kątem oka jak poruszył dłonią chcąc wyczuć ostatki wilgoci w ziemi. Oparłem dłonie na trawie i zamknąłem oczy. Niesamowity ból przeszył mi głowę. Chyba każda komórka mojego mózgu krzyczała, w zasadzie to nie wiedziałem nawet czy ja sam nie krzyczę. Próbowałem otworzyć oczy co mi się udało ale obraz był strasznie zamazany. Widziałem tylko kolorowe świata śmigające w te i z powrotem po arenie. Stało się coś niesamowitego. Od rąk po całym ciele poczułem kojące ciepło, które jak tylko dotknęło mojej głowy ujarzmiło ból. Obraz przed oczami wyostrzał się. Potrząsnąłem energicznie głową i spojrzałem na ziemię. Z przerażeniem stwierdziłem, że cała roślinność w promieniu pięciu metrów wokół mnie jest martwa. Patrzyłem też na twarze pełne zaskoczenia, do których zaliczała się również i twarz Percy’ego. Poderwałem się z miejsca i jak najszybciej uciekłem do domku, w którym mieszkałem. Usiadłem na łóżku i schowałem twarz w dłonie. Myśli kłębiły mi się w głowie, a głównie pytania co się stało….

Wszystko mnie drażniło, zupełnie wszystko. Byłem jak aktywny wulkan wściekłości, która przy każdej sposobności mogła wybuchnąć co byłoby raczej niekorzystne dla osób w moim otoczeniu. Zdawałem sobie sprawę, że moja moc rozwinęła się zbyt szybko lecz nie wiedziałem dlaczego. Czy to ze względy na naturę mojej matki czy ze względu na to, że po prostu miałem do tego talent. To znaczy zawsze w książkach interesowała mnie magia , a miecz i tarcze były dopiero na drugim miejscu. Ale ja teraz ewidentnie pobrałem energię życiową zabijając roślinność! To nie byłoby możliwe, bo przecież moją matka jest bogini szczęścia, i jej domeną jest właśnie szczęście, a nie śmierć. Śmierć jest domeną Hadesa ale ja z Hadesem nie miałem nic wspólnego! Przez takie myśli nie mogłem spać po nocach a co najgorsze Percy tak samo jak moi współlokatorzy, a nawet większość osób z obozu mnie unikała. Z bezradności ćwiczyłem się całymi dniami i nocami w umiejętnościach bojowych i w rozwijaniu swoich mocy. Odkryłem jedną rzecz. Adrenalina, która teraz krążyła w mojej półboskiej krwi wzmacniała moje moce magiczne, a w połączeniu ze wzmacnianiem mojej boskości szczęściem byłem niemalże niezwyciężony. W całym obozie nie mogłem pokonać jedynie heroski śmierci- Ling oraz herosa wojny- Brad’a, w zasadzie to byliśmy równi mocą. Zmieniłem się od tego czasu diametralnie. Patrząc w lustro już nie widziałem śniadej karnacji typowej dla włochów, moje tęczówki, które niegdyś miały jasny fioletowy kolor zamieniły się w ciemny szkarłat. Włosy dotąd ciemny blond przebarwiły się w kolor kruczych piór. Energia będąca źródłem moich mocy też była inna. Czułem ją w sobie inaczej, mocniej jakby chciała wydostać się z mojego ciała i umysłu i robić cokolwiek jej się podoba. W końcu podjąłem decyzję- muszę wyruszyć na Olimp sam. Nie maiłem jednak bladego pojęcia gdzie może on się znajdować. To znaczy wiedziałem, że ostatnio wejście do niebios było gdzieś w Nowym Yorku, chyba ale w końcu cywilizacja Zachodu bardzo szybko się przemieściła. Zdobyłem od czasu walki z Percy’em księgi uznawane za zakazane wśród innych religii i jak się okazało jedynym sposobem znalezienia Olimpu na moje możliwości to było zapytać nauczyciela, co zrobiłem ale nie dostałem jasnej odpowiedzi, albo stopić swą boską duszę z mocą cywilizacji Zachodu co było trudne i niebezpieczne. Po dwóch tygodniach poszukiwań, wymykania się z obozu i zabiciu kilkunastu potworów chcących posiąść moją moc albo ją zniszczyć znalazłem księgę na samym szczycie góry Olimp, w której znajdował się opis jak zjednoczyć się z cywilizacją. Teraz była już północ czterech śmiertelników siedziało po środku wielkiego pentagramu, a raczej koła na jego wzór. Popchnąłem całą swoją energie w jego stronę uwalniając moc o wiele potężniejszą.
- Heros bez mocy…- powiedziałem gdy poczułem, że mocno osłabłem. Nagle z piersi śmiertelników wytrysnęła krew i wsiąkała w kontury koła.
- Śmiertelnik bez życia…- uniosłem dłoń i wystrzeliła z niej wiązka błękitnej energii, po części byłem w dwóch miejscach. Mój duch był obok mnie. Widziałem jednocześnie sowimi fizycznymi oczyma jak i duchowymi.
- Rozdzielenie duszy…- z ciał martwych śmiertelników wystrzeliła ogromna moc życia, która weszła w moją duszę. Czerwień połączyła się błękitem. Przekroczyłem próg koła. Kula, stopienie mojej duszy i energii życiowej zaczęły krążyć po kole z wschodu na zachód. Kula ta zbliżała się do mnie. Przybierała teraz kolor złocisty aż wsiąkła do mojego serca. Poczułem ostry ból w głowie i padłem nieprzytomny na ziemię…


Teraz muszę was ostrzec. Jeżeli macie zbyt słabą psychikę to lepiej nie czytajcie dalej. Następne części będą bardzo brutalne. Tortury, odrywanie kończyn nieprzyjemne wyjścia z sytuacji.

Dziękuję za miłe komentarze.
Do Perc: Dlaczego moja postać ma tak wielką moc zostanie ujawnione w przyszłych częściach kiedy będzie poszukiwał pewnej wiedzy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Emily_Under
Magiczny termos Dionizosa
Magiczny termos Dionizosa



Dołączył: 12 Lut 2010
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraj moich ojców <3
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Nie 12:25, 14 Mar 2010    Temat postu:

^^ Lubię thirllery ^^ Pisz, pisz, pisz ;)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Perseusz
Perełeczka Posejdona
Perełeczka Posejdona



Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 1452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 4/5

Płeć: Percy

PostWysłany: Nie 13:03, 14 Mar 2010    Temat postu:

pisz pisz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Annabeth
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 04 Lis 2009
Posty: 286
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Obóz Herosów
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Nie 13:05, 14 Mar 2010    Temat postu:

bardzo ciekawe
pisze dalej


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Perseusz Jackson
Zezowaty Cyklop
Zezowaty Cyklop



Dołączył: 02 Mar 2010
Posty: 219
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Percy

PostWysłany: Nie 13:58, 14 Mar 2010    Temat postu:

wow , robi wrażenie Twisted Evil

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alex Crisse
Zezowaty Cyklop
Zezowaty Cyklop



Dołączył: 07 Mar 2010
Posty: 236
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Percy

PostWysłany: Nie 7:52, 28 Mar 2010    Temat postu:

Część 4: Pradawne Moce- Przywrócenie Chaosu

Dla mnie nastał świt, w zasadzie nie tylko dla mnie, bo rzeczywiście słońce wschodziło ale ja mam na myśli inny świt. Czułem przepływającą przeze mnie moc. Moc tak wielką, że nawet mógłbym zmiażdżyć pomniejszego boga. Teraz mój cel stał się nieważny, posiadałem potęgę cywilizacji Zachodu, a właściwie jak prawdziwy bóg byłem jej częścią. Postanowiłem jednak pójść na Olimp i zażądać czegoś cennego od Olimpijczyków, symboli ich władzy, które po połączeniu dałyby mi moc Chaosu. Wizja mnie siedzącego na najwyższym tronie świata, niebios i podziemi przyćmiła moją dobrą stronę. Nie obchodziły mnie życia innych, które będę musiał poświęcić. Tydzień mi zajęło porwanie przedstawicieli wszystkim bogów w obozie. Ich synowie i córki teraz byli związani moją mocą, nawet Percy Jackson zerkał na mnie z przerażeniem. Podszedłem do niego i spytałem z uśmiechem:
- I jak ci się podoba wizja mnie rządzącego wszystkim?- Ten na mnie spojrzał i z niesmakiem na twarzy odpowiedział:
- Twoją matką jest pomniejsza bogini. Nie masz tak wielkiej mocy jak Zeus, albo Hades, albo Posejdon.
- Ha… Chyba nie uważasz, że ja polegam na mocy mojej matki. Na pewno słyszałeś kiedyś, że bogowie są częścią cywilizacji Zachodu, ja jestem teraz jak bóg. Ale potrzebuję tylko boskości, które odziedziczyliście po rodzicach. Staniecie się śmiertelnikami, z których wyssę życie aby spotęgować swoje umiejętności.- Wstałem i stanąłem przed ścianą, do której byli przywiązani. Kilkudziesięciu herosów było zdanych na moją łaskę. Nie będę miał dla nich litości. Wyciągnąłem dłoń i zacząłem wyciągać z ich ciał boską energię, która powoli wpływała do mnie czyniąc ze mnie już nie potężnego herosa, a boga.
- A teraz czas posłać was do Hadesu.- Powiedziałem i z ich serc wytrysnęła krew płynąć w powietrzu ku mojej dłoń. Przyjemne wibracje w okolicach dłoni wzmagały się rozpływając się po reszcie ciała. Niby z wyglądu byłem człowiekiem ale wiedziałem też, ze we mnie nie ma nic z człowieczeństwa. Cała życiowa energia herosów była moja. Zasiliła mnie. Usłyszałem w głowie głos matki.
- Zdradziłeś nas synu. Zdradziłeś cały świat. Jednak ostatkami swojej potęgi zrzucam na ciebie ograniczenia przepowiedni. Człowiek wybrany podobny tobie odbierze ci całą moc i cię zniszczy. Sam odda boskość bogom, a cząstkę zostawi dla siebie, żeby mógł egzystować jako pół-człowiek, pół-bóg. Przywróci on wszystko dla dawnego porządku.- Głos ucichł momentalnie. Nie miałem innego wyjścia. Musiałem przenieść się na Olimp, znaleźć moją matkę i zabić ją, odebrać jej moc i w końcu unieważnić proroctwo. Tak też zrobiłem. Moc cywilizacji Zachodu pozwoliła mi się momentalnie przenieść do Sali gdzie obradowała najpotężniejsza dwunastka. Akurat byli w komplecie. Opary czarnego dymu otoczyły mnie. Po chwili mogłem stać z nimi oko w oko tak wielki jak oni. Uniosłem arogancko głowę i spojrzałem na Zeusa.
- Przywołaj moją matkę. Rozkaż jej tu przybyć. Wezwij Tyche.- Zażądałem. Wszyscy na mnie patrzyli ze zdumieniem. Zeus wstał ze swego tronu i uderzył swoim promieniem władzy o ziemię.
- Jak śmiesz rozkazywać władcy bogów?!- Zawołał i zrobił krok naprzód. Ja uśmiechnąłem się.
- O… chyba trzeba będzie cię nauczyć szacunku dla nowego pana całego świata.- Powiedział i wyciągnąłem dłoń. Piorun władzy podleciał do mnie wyrwawszy się wcześniej z dłoni Zeusa. Ten spojrzał na mnie z niemałym zaskoczeniem.- Co? Nie spodziewałeś się takiej mocy po zwykłym herosie? Teraz pełnemu bogu, który stał się częścią cywilizacji Zachodu?- Mówiłem zbliżając się do świętego płomienia. Włożyłem weń dłoń, a barwa płomieni zmieniła się na czarną. Atena opadła na swój tron tak samo jak Afrodyta. Ares patrzył na mnie ze złością. Zeus uniósł dłoń i krzyknął:
- Brać go!- Jednak co oni mogliby mi zrobić? Oczywiście wszyscy zaatakowali. Posejdon ciskał we mnie kulami wody, Zeus wiązkami elektryczności, Ares ostrzami, a Atena podbiegła do mnie i zamachnęła się mieczem. W tedy uwolniłem swoją potęgę. Wszystkich bogów odrzuciło. Włożyłem piorun piorunów w czarne płomienie.
- Tyche. Przybywaj matko na piorun władzy. Usłuchaj swego nowego władcy i syna.- Powiedziałem. Płomienie wzbiły się wysoko i wyskoczyła z nich Tyche lądując na podłodze. Spojrzała na mnie z przerażeniem. Wycelowałem w nią piorun i wystrzeliłem. Odrzuciło ją na kilka metrów w tył. Podszedłem bliżej i wyciągnąłem dłoń.
- Witaj mamo. Pewnie jesteś dumna ze mnie, ze tak daleko doszedłem?- Spytałem z ironicznym uśmiechem i wyciągnąłem z jej ciała moc. Później zabiłem ją…

Walka dopiero się zaczęła. Wszyscy bogowie przeciwko mnie. Ares razem z Hefajstosem, który przybył chwilę temu na Olimp ciskali we mnie płomieniami, a z drugiej strony Posejdon atakował mnie strumieniami wody o ciśnieniu mogącym przeciąć głowę z taka precyzją i szybkością, że głowa byłaby nadal na miejscu. Zeus oczywiście dalej atakował piorunami. Artemida, Hera, Hermes, Atena przygotowywali się do wezwania czegoś wielkiego co mogłoby stanowić zagrożenie. Zauważyłem kątem oka, że muszą stać blisko siebie. Obróciłem się i wystrzeliłem w tamtą stronę wiązkę energii odpychającej. Oczywiście nie miałem zbyt dużo czasu aby ukształtować swą moc więc nie tylko ich ale i mnie oraz bogów stojących dalej dotknęła ta siła odpychając na ściany. Cały Olimp zatrząsł się. Święty ogień wzbił się mocniej i zmienił barwę na niebieską Po chwili w płomieniach zobaczyłem trzy postacie. Najwyższa stała po środku zaś dwie o równym wzroście po bokach. Wyskoczyły z płomieni i spojrzeli na mnie. Jak się okazało postacią środkową była Hekate, bogini magii a z tego co wyczułem to postacie będące po jej bokach to herosi magii. Jednym herosem była smukła, zgrabna dziewczyna ubrana w czarne obcisłe jeansy i fioletowy top. Jej czarne proste włosy były spięte w prosty sposób. Chłopak zaś był dość dobrze zbudowany. Miał fioletową koszulkę i czarne ale już nie obcisłe spodnie z jeansu. Jego włosy były krótkie, czarne i oklapnięte. Pasował to do niego chociażby z tego powodu, że świetnie dopasował efekt mokrych włosów. Wystawiłem ku nim dłoń, a niewidzialna siła odepchnęła boginię w płomienie. Zaatakowałem ponownie lecz tym razem mój atak zatrzymał się tuż przed herosami. Zauważyłem u nich dość duże podobieństwo. Chyba byli rodzeństwem ale nie jako przyrodni brat i siostra tylko rodzony brat i siostra. W każdym razie świetnie się dogadywali bez słów Popchnęli swoją tarczę ku mnie. Wytężyłem umysł i sięgnąłem bezpośrednio ku ośrodku mocy cywilizacji Zachodu. Całą zebraną siłą ponownie uderzyłem i nagle na styku mojej siły, a ich tarczy zaczęły powstawać iskry, które po chwili przerodziły się w większe iskry, aż w końcu w płomienie. Nagle poczułem podmuch wiatru. Najpierw lekki później mocniejszy. Upadłem pod ciśnieniem powietrza. Osłabiło to siłę, która przeciwstawiała się tarczy więc przycisnęło mnie to do ściany. Chłopak coś krzyknął i Zeus wstali podszedł do niego. Posłuchał co chłopak mu mówi. Ja doskonale wiedziałem co mu powiedział:
- Panie… musisz połączyć się bezpośrednio z mocą Zachodu i przerwać jego połączenie. Nie będzie mógł się bronić jednocześnie fizycznie jak i umysłowo.- Zeus znikł po chwili otoczony wiązkami elektrycznej energii. Po chwili poczułem ostry ból w głowie. Czułem jakby kilka milionów szpilek ktoś wbijał mi w mózg. Ogarnęło mnie uczucie jakby pewnego rodzaju dobra. Z moich ust zaczął wylatywać jakiś czarny dym. Może nie byłoby yo też takie złe gdyby nie to, że razem z tym dymem moje płuca opuszczało powietrze. Obraz przed oczami mi się rozmazał kiedy panicznie starałem się zaczerpnąć powietrza. Upadłem na plecy wijąc się i trzymając dłońmi szyję. Czułem na sobie spojrzenia i bogów i herosów. Nastąpiła ciemność. Widziałem swoje ciało, które leży spokojnie, a z jego ust wydobywały się już końówki dymu. Dym ten kilka metrów dalej formował się w smukłą postać. Ja chyba umarłem. Mroczny, chłodny ale potężny głos rozniósł się echem po Sali mówiąc coś po grecku. Oczywiście ja to rozumiałem:
- Za niedługo pokłonicie się ponownie starym bogom. Kiedy wskrzeszę Kronosa, Uranosa, Reję i Gaję i opętam ich dusze mym mrokiem nic nie zdoła mnie powstrzymać.- I zniknął dosłownie rozpływając się w powietrzu. Coś mnie wciągnęło do ciała. Nie za bardzo wiedziałem co się dzieje. Znów ogarnęły mnie ciemności i nagle uniosłem się gwałtownie do pozycji siedzącej. Bogowie i obecni herosi patrzyli na mnie jakby na coś czekając. Skąd się oni tak szybko tutaj wzięli? No cóż. To chyba pozostanie dla mnie tajemnicą. Zeus uniósł swój piorun i wystrzelił ku mnie bardzo po0teżną wiązkę energii. Nie wiedziałem co się dzieje. Świat zawirował i wszystko znikło…

Ostatnia część tego opowiadania z tym bohaterem. To nie jest jeszcze koniec. Ktoś musi w końcu pokonać tego mrocznego ducha.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
muco
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Nie 8:15, 28 Mar 2010    Temat postu:

widać, że się rozkręcasz. Każdy następny rozdział jest lepszy od poprzedniego, za to wielki plus.
Pisz dalej i powodzenia!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Perseusz
Perełeczka Posejdona
Perełeczka Posejdona



Dołączył: 20 Sty 2010
Posty: 1452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 4/5

Płeć: Percy

PostWysłany: Nie 11:39, 28 Mar 2010    Temat postu:

super !
ale pisz szybciej bo trzymasz napięcie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mary
Zezowaty Cyklop
Zezowaty Cyklop



Dołączył: 19 Mar 2010
Posty: 229
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Najgłębsza odhłań Tataru.
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pon 16:09, 12 Kwi 2010    Temat postu:

potrafisz utrzymać napięcie co jest wielkim plusem ^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adam
Apollo w spodenkach
Apollo w spodenkach



Dołączył: 07 Kwi 2010
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Percy

PostWysłany: Pon 17:01, 12 Kwi 2010    Temat postu:

Bardzo fajne Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
matti141
Cnotliwa Afrodyta
Cnotliwa Afrodyta



Dołączył: 09 Sie 2010
Posty: 1628
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krosno - Miasto Kronosa ;-)
Płeć: Percy

PostWysłany: Śro 15:39, 11 Sie 2010    Temat postu:

Tylko jedno jest dla mnie nie zrozumiałe. Jak można wskrzesić Gaję i Reę, które to w końcu nigdy nie umarły? Nie słyszałem o ich śmierci. Uranos został tylko wykastrowany, ale nadal istnieje (w końcu Atlas coś trzyma na barkach). Kronos jedynie tu pasuje, bo został pokrojony i wrzucony do Tartaru. Więc, jakbym mógł prosić o wytłumaczenie tego wskrzeszenia, to byłbym wdzięczny. ;-)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sophie
Miss Holmes
<b>Miss Holmes</b>



Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Niemcy
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Czw 15:43, 02 Wrz 2010    Temat postu:

Mrocznie,ale mi się podoba Very Happy Ten pomysł z pobieraniem energii do roślin i istot żywych, to już widziałam w Eragonie. Czekam na kolejne części.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna -> Tartar / Porzucone ff Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin