Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

[Z] Rachel Jackson [14+]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna -> Fan Fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rolKa178
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 12 Sie 2012
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Domek nr 11
Płeć: Percy

PostWysłany: Pon 21:18, 13 Sie 2012    Temat postu: [Z] Rachel Jackson [14+]

Hejka, zawsze czekałem na coś o Rachel i Percym, ale nie mogłem się niczego takiego doczekać. Dosyć marnotrawienia czasu! Jestem w miarę nowy (tak, nowy, nie nowa, tylko nowy), ale w końcu podzielę się z wami moją wersją ,,Co było po OO''. Zapraszam.


Ważne! Zanim zaczniesz czytać spójrz pod Baner na górze strony. Znajdź przycisk 'Zarejestruj' i naciśnij go. To bardzo proste. Kiedy zostaniesz już członkiem naszej społeczności będziesz mógł: dodawać komentarze (co byś chciał, a co nie - niektórzy spełniają takie zachcianki), dodawać nowe tematy (czad, nie? będziesz mógł w końcu popisać na forum i podzielić się myślami), oraz piąć się w tabeli rankingów w zależności od tego, ile napiszesz postów. To naprawdę fajne, polecam.



Zamieszanie w urodziny


*Percy*


Wcale nie chciałem, żeby tak wyszło. Bo wiecie, wadą człowieka jest to, że nie potrafi cały czas myśleć tak samo. Kiedy jesteśmy źli myślimy inaczej, niż kiedy jesteśmy weseli. A kiedy patrzymy na zachód słońca nad oceanem, z piękną dziewczyną u swojego boku to... nie myślimy w ogóle.
Wszystko zaczęło się od dwóch telefonów.
Drrrryńńń...Drrrryńńń...Drrrryńńń... Podbiegłem do telefonu, była około siódmej wieczorem, dzień przed moimi urodzinami.
- Halo? - spytał niepewnie dziewczęcy głos. Głos, którego nie da się pomylić. Rachel.
- Cześć, Rachel. - odpowiedziałem.
- Słuchaj Percy, jutro są twoje urodziny i... Może moglibyśmy się, no wiesz, spotkać, wyskoczyć gdzieś...
- Eeee... Rachel, przepraszam cię, ale już chyba jestem umówiony. Wiesz, z Annabeth.
- Och, nic się nie stało. - W jej głosie było słychać zawód. - To wszystkiego najlepszego i w ogóle... Do zobaczenia.
- Na pewno wkrótce się zobaczymy. - odparłem.
- Hehe - zaśmiała się nerwowo i rozłączyła się.
- Rany boskie, co się dzieje z tą dziewczyną? - pomyślałem, w chwili gdy telefon znów zaczął dzwonić.
- Tak? - odebrałem, lekko poirytowany.
- Wow, niezłe powitanie. - Annabeth! Tak tęskniłem za jej głosem, a chyba moje ,,tak'' wyszło zbyt nieuprzejmie.
- Przepraszam, Annabeth, ale jakoś... - nie wiedziałem, jak z tego wybrnąć, ale na szczęście, Ann mnie uratowała.
- Słuchaj, Percy, ja... Ja jestem w San Francisco.
- To dobrze, nie? Już wyjeżdżasz? - I wtedy zrozumiałem po co dzwoniła.
- Nie Percy, dopiero przyjechałam. Dostałam pilne wezwanie, Chejron powiedział, że tylko ja mogę... - zaczęła się tłumaczyć, lecz ja jej przerwałem.
- Tak. Rozumiem. Nie będziesz na moich urodzinach.
- Percy, przepraszam...
- Dobra, nic się nie stało. Kocham cię.
- Ja też cię kocham.
- Uważaj na siebie.
- Dobrze Glonomóżdżku, pa.
Rozłączyłem się i impulsywnie zadzwoniłem do Rachel.
- Tak? - spytała z nadzieją.
- Rachel, Ann jest na drugim końcu Stanów i chyba nie da rady przyjechać na urodziny, więc możemy się spotkać. Około jedenastej może być?
- Dobrze, przyjdę po ciebie. Pa.
- Pa.
Skończyłem rozmowę i opadłem na łóżko. Nie umiałem zasnąć, więc patrzyłem na telewizję do znużenia. Nawet nie pamiętam, kiedy zamknąłem oczy.
Rano wstałem z lekkim bólem głowy (chyba mój organizm ustanowił jakieś święto w ten dzień, bo rok temu, w moje 16 urodziny, kiedy Manhattan był oblężony, głowa strasznie mnie bolała), więc postanowiłem zabić go Aspiryną. Miałem już się ubierać, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Popatrzyłem zdezorientowany w tym kierunku. Zadzwonił jeszcze raz. Podszedłem do drzwi i je otwarłem, a przede mną stała najpiękniejsza Rachel, jaką kiedykolwiek widziałem. Miała na sobie niebieski, skromny T-Shirt i zwykłe jeansy. Na bluzce było napisane ,,Wszystkiego Najlepszego, Percy!'' bardzo starannie, czarnym flamastrem. Za to ja miałem czarne bokserki, co wywołało u niej cichy chichot i obfity rumieniec. Rzuciła mi się na ramiona i zaraz odstąpiła, mówiąc:
- Percy! Tak dawno cię nie widziałam! Urosłeś trochę. Jak tam w szkole? Co robiłeś w wolnym czasie? Gdzie twoi rodzice? No i najważniejsze: WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!!
Och, stara, dobra Rachel; 360 słów na minutę. Moje bębenki też ją sobie przypomniały, w trochę bardziej bolesny sposób.
- To może... wejdziesz? - Jak mogłem tak długo spać? Już jedenasta.
- Oczywiście! - Weszła do mojego mieszkania, a ja zacząłem mozolnie odpowiadać na jej pytania, z drugiego pokoju, ubierając shorty.
- W szkole wszystko dobrze, nic ciekawego, zdałem - Czułem się, jakbym rozmawiał z matką, ale kontynuowałem. - Mama i Paul wyjechali, bo Paul dostał pracę w Frisco, ale ja nie mogę jechać od tak sobie z dala od Olimpu i do tego w San Francisco. Wiesz co tam się dzieje, nie? Potwory nawet teraz szaleją tam najbardziej na świecie. - Ubierałem żółto-czerwono-niebieską koszulę. - Więc, zaproponowałem im, że zostanę sam, a oni będą wysyłać mi kasę, no i żyje mi się całkiem nieźle.
- Aaaa. - odpowiedziała Rach.
- A w wolnym czasie staram się odwiedzać Olimp i Obóz Herosów, gdzie ćwiczę, ćwiczę i ćwiczę.
- Percy?
- Aha?
- Chodź na chwilę.
Byłem już gotowy, więc wyszedłem z pokoju i zaparło mi dech w piersiach. Na stole stał średniej wielkości granatowy tort z jasnoniebieską polewą i masą świeczek, a za nim...
- Nico! I Chejron! Pan D.! - obraz w iryfonie, utrzymujący się na tęczy w parującej wodzie z garnka. Była to weranda Wielkiego Domu na Obozie Herosów. Byli też inny obozowicze. Garnek stał na turystycznym palniku, ale nie wiem skąd on się wziął, a obok niego stała Rachel z prezentem w ręku. Pamiętam, że miała puste ręce, kiedy wchodziła.
- WSZYTSTKIEGO NAJLEPSZEGO, PERCY!!! - wykrzyknęli wszyscy razem, tylko Pan D., nie był jakoś specjalnie przejęty. Porozmawiałem chwilę z Nico, później z Chejronem, Clarisse powiedziała, że to, że mam siedemnaście lat wcale nie sprawia, że nie będzie chciała skopać mi tyłka, a reszta obozowiczów rozeszła się, wracając do dawnych zajęć. Chejron i Nico się pożegnali i oraz w iryfonie zamigotał. Rachel zdjęła garnek i wyłączyła swój mini-palnik.
- Pomyśl życzenie. - Szepnęła.
Pomyślałem, coś bardzo głupiego. Żebym był dzisiaj szczęśliwy. Żeby ten jeden dzień się udał.

Koniec rozdziału I


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rolKa178 dnia Sob 16:19, 01 Wrz 2012, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rolKa178
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 12 Sie 2012
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Domek nr 11
Płeć: Percy

PostWysłany: Pon 22:14, 13 Sie 2012    Temat postu:

Słońce chyli się ku zachodowi


*Percy*


Było coś po dwaunastej. Rachel uśmiechnęła się promiennie i pokroiła ciasto. Jedliśmy je przy stole naprzeciw siebie, uśmiechając się do siebie. Nagle moja przyjaciółka posmutniała i odwróciła wzrok. Wziąłem talerzyk z ciastem, obszedłem stół i usiadłem koło niej. Miała nieciekawą minę. Położyłem jej rękę na plecach. Zrobiła wdech i, już ze wcześniejszym nastrojem, powiedziała:
- Percy, idziemy.
- ?
- No chyba nie chciałeś spędzić urodzin w domu?
Właściwie, to się nad tym nie zastanawiałem, ale nie miałem jakoś specjalnie pomysłu. Rachel chyba czytała mi w myślach.
- Nie martw się. Już ja coś wymyślę.
Dzień minął szybko i przyjemnie; byliśmy z Rachel na lodach, na pizzy, gdzie umazałem się sosem czosnkowym po twarzy, a Rachel nie chciała mi nic powiedzieć, tylko się chichrała. Odwiedziliśmy też wesołe miasteczko, a pod koniec dnia Rach zabrakło pomysłów, więc ja zaproponowałem: Chodźmy na plażę.
Słońce akurat chyliło się ku zachodowi, a my spacerowaliśmy plażą, gdy nagle Rachel zaczęła odchodzić od morza i usiadła na ławce. Usiadłem obok niej. Ławka była ustawiona kilka metrów od murku, oddzielającego plażę od deptaka.
- Piękne widoki, prawda? - spytałem. Tego dnia chmury przybrały piękną różowawą barwę w miejscu gdzie zachodziło słońce.
- Tak. Cudowne. - Kątem oka spojrzała na mnie, ale udałem, że tego nie zauważyłem. Otworzyła buzię, jakby chciała coś powiedzieć, ale zrobiła wydech i ją zamknęła. Po chwili spytałem.
- O co chodzi, Rachel?
Była lekko speszona, ale spojrzała mi w oczy, a że siedzieliśmy blisko siebie, nasze twarze dzieliło kilkanaście centymetrów. Zrobiła głęboki, powolny wdech.
- Percy, ja... Ja... nie potrafię się pozbyć tego uczucia, że... - głos jej się załamywał. Odwróciła głowę i zaczęła płakać. Objąłem ja rękami i przytuliłem ja do siebie. Wtuliła się we mnie. - Percy, rok temu, na plaży, ja wtedy... Ja wtedy zdałam sobie sprawę, że na tym świecie... Że żyję nie dlatego, żeby przejąć firmę ojca, jak dorosnę. Nie dlatego, żeby być Wyrocznią. - Podniosła głowę i byliśmy milimetry od siebie. - Żyję, żeby być z tobą. Z tobą, Percy. Kocham Cię.
Nie wiedziałem co robiłem. Nie myślałem o niczym. Rachel była ładna, mądra, pomagała bezdomnym, miała swoje zdanie i nie martwiła się zwykle co o niej ludzie pomyślą. Nie wiem co mnie wcześniej powstrzymywało, ale Rachel jest dziewczyną z moich snów. I zrobiłem to. Kiedy tylko powiedziała mi, że mnie kocha, zbliżyłem szybko moje wargi do jej i pocałowałem ją. Całowaliśmy się długo, a ja czułem jak kończyny mi drętwieją. Cały byłem odrętwiały. Nigdy nie byłem taki zadowolony. Zakończyliśmy pocałunek, a ja stwierdziłem, że tego mi było trzeba i teraz patrzyliśmy na siebie z Rachel, czując oboje swe przyspieszone oddechy.
- Rachel. - powiedziałem, bez celu.
- Percy.
Siedzieliśmy tak obejmując się i cały czas patrząc na słońce, które teraz znikło już niemal całkowicie.
Kiedy wróciliśmy do mieszkania, trzymając się za ręce, Rachel rzuciła mnie na łóżko i znowu zaczęliśmy się całować. Mój język oplatał jej, a nasze nosy toczyły walkę. Tarmosiliśmy się jeszcze chwilę, gdy dzwonek do drzwi oznajmił, że mamy gościa, przeciągłym Ding-dong.
Podszedłem do drzwi, a Rachel została w pokoju. Otworzyłem ja, a z nich wyskoczyła rozpromieniona Annabeth z ,,Wszystkiego najlepszego, Glonomóżdżku!''. Pocałowałem ją, ale wyglądałem pewnie tragicznie. Pomięte ubranie, włosy w nieładzie. A na dodatek Rachel, w wcale nie lepszym stanie, wyszła z pokoju i przyglądała się Annabeth.
Nagle wyraz jej twarzy spoważniał.
- Ty... Ty przeklęty, cholerny dupku! - Annabeth zdzieliła mnie po twarzy i z łzami w oczach i trzęsącymi się rękami zaczęła się cofać. Zbiegła po schodach.
- No biegnij za nią! - powiedziała Rachel.
Posłuchałem.
- Annabeth! Czekaj! Daj mi wyjaśnić!
Zatrzymała się.
- Co chcesz mi wyjaśniać? TO, JAK BARDZO JĄ KOCHASZ, CZY ILE RAZY SIĘ CAŁOWALIŚCIE? - Teraz już cała drżała ze wściekłości.
- Annabeth. Ja... Ja po prostu... Ciebie nigdy nie ma. Zawsze, kiedy chcę się z tobą spotkać to ty, albo nie masz czasu, albo jesteś na drugim końcu Stanów. Jesteśmy parą, a ja od roku cię nie widziałem. Wiesz jak ja się czułem? Przepraszam. Przepraszam, ale musimy chyba zrobić sobie przerwę.
Chciała jeszcze coś powiedzieć, ale zrezygnowała i uspokoiła się. Chyba zrozumiała o co mi chodzi. Spojrzała na mnie załzawionymi, smutnymi, szarymi oczami i powiedziała tylko: Na razie, Glonomóżdżku. Po czym, pochlipując, zbiegła ze schodów.
Wróciłem do mieszkania, a Rachel leżała w łóżku. Zdjąłem spodnie i koszulę i położyłem się obok niej. Było dość późno, ale nie byłem senny.
- Wszystko z nią w porządku? - spytała.
- Tak, chyba zrozumiała.
- Aha.
- Jesteś smutna?
Obróciła się ku mnie i pocałowała mnie tak jak nigdy dotąd. To był cudowny pocałunek przesączony emocjami i taką szczerością.
- Teraz już nie. - odpowiedziała. - Mam coś dla ciebie.
W ręce trzymała kwadratowe pudełko. Otworzyłem je, a w środku znalazłem lusterko, które...
- Pokazuje osobę, o której pomyślisz. - wyjaśniła mi Rachel. Zobaczyłem w lusterku ją, a po chwili Charlesa Beckendorfa. Zachowywali się bardzo realistycznie. Na odwrocie było 14 znaków - każdy od jednego domku.
- Wow, to dopiero jest prezent. Dzięki.
Odłożyłem go na stolik nocny. Leżeliśmy tak jeszcze chwilę, aż powiedziałem:
- Przy zdmuchiwaniu świeczek pomyślałem sobie, żeby ten dzień się udał. I wiesz co? Udał się. - rzekłem z uśmiechem na twarzy i pocałowałem ją po raz ostatni, gładząc ją po rudych włosach i zasnęliśmy tak szybko, jak wstaliśmy.

Koniec


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez rolKa178 dnia Wto 14:21, 14 Sie 2012, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mosqua
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 12 Kwi 2012
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pon 22:39, 13 Sie 2012    Temat postu: Re: Rachel Jackson (14+) [Pairing RED+PJ]

Powiem tam. Podobało mi się stylistycznie. Czułam się tak jakby to był Percy. Może to dlatego, że jesteś chłopakiem i myślisz, jak chłopak. Nie wiem. Zwłaszcza podobał mi sie ten fragment
rolKa178 napisał:


Wcale nie chciałem, żeby tak wyszło. Bo wiecie, wadą człowieka jest to, że nie potrafi cały czas myśleć tak samo. Kiedy jesteśmy źli myślimy inaczej, niż kiedy jesteśmy weseli. A kiedy patrzymy na zachód słońca nad oceanem, z piękną dziewczyną u swojego boku to... nie myślimy w ogóle.

]


Ale nie podobała mi się treść. A to w sumie dlatego, że nie lubię Prachel. Ale chętnie przeczytałabym inne twoje opowiadania. I czy to koniec oznacza, koniec opowiadania czy koniec konkretnego rozdziału? Czy będzie coś po punkcie widzenia Rachel?
Pisz dalej. Czekam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rolKa178
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 12 Sie 2012
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Domek nr 11
Płeć: Percy

PostWysłany: Pon 22:52, 13 Sie 2012    Temat postu:

Dzięki, ogólnie jestem dobry z humanistyki, ale w planach mam: to (całe) ze strony Rachel i trochę zedytuje np. dodam prezent, bo mu w końcu nie dała. I co do stylistki to czasami wystarczy sobie wyobrazić co pasuje do jego ,,głosu". Co by fajnie brzmiało w jego ustach. Później zrobię jedną z najlepszych par czyli Thalia i Percy, ale trzech słów chyba nie przebije. No i napisalas już wszystko więc chyba nie będę sie za to zabierał. Za błędy jakiekolwiek przepraszam, bo pisze już z komórki. Może kiedyś jeszcze ThaliaNico, Percabeth, RachelAnnabeth, albo jakieś takie. Jak masz pomysł to mów.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rolKa178
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 12 Sie 2012
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Domek nr 11
Płeć: Percy

PostWysłany: Wto 0:09, 14 Sie 2012    Temat postu:

Czy nie sądzisz, że chwila pocałunku nr 2 jest, no nie wiem, zbyt szczegółowa? Między innymi dlatego w ogóle zacząłem to pisać, ale jak ty to widzisz?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mosqua
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 12 Kwi 2012
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Annabeth

PostWysłany: Wto 0:11, 14 Sie 2012    Temat postu:

Kiedy wróciliśmy do mieszkania, trzymając się za ręce, Rachel rzuciła mnie na łóżko i znowu zaczęliśmy się całować. Mój język oplatał jej, a nasze nosy toczyły walkę. Tarmosiliśmy się jeszcze chwilę, gdy dzwonek do drzwi oznajmił, że mamy gościa, przeciągłym Ding-dong.
Mówisz o tym?


EDIT: NIe do końca rozumiem co masz na myśli mówiąc, że chwila jest zbyt szczegolowa. Chodzi ci o to ze za bardzo opisałeś? BO jeśli tak to, ja myślę, że opisów nigdy dość.


S.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rolKa178
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 12 Sie 2012
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Domek nr 11
Płeć: Percy

PostWysłany: Wto 0:53, 14 Sie 2012    Temat postu:

Prolog


*Rachel*


Godzina 17.30, 17 sierpnia.

Rachel, już w pół do, a ty nic nie robisz. Trzeba zacząć dzwonić! Myśli kłębiły sie w mojej głowie, pojawiały się i znikały, z zawrotną prędkością. Poszłam do łazienki, odkręciłam wodę w wannie i przełączyłam na przysznic. Następnie wybrałam opcję rozproszenia wody, aby powstała tęcza. Cholera, drachma. Zapomniałam. O czym ją myślę? Pewnie o nim... Pobiegłam do pokoju po jedną złotą drachmę i otworzyłam połączenie z Obozem. Chejron zdziwił się na mój widok.
- Panno Dare? Cóż to za sprawa, skoro zgłaszasz się do Obozu?
- Percy ma jutro uro dziny. Siedemnaste. Trzeba je jakoś zorganizować, ale proszę o pomoc. Oto mój plan: umawiam się z Percym o 11. Przychodzę przed. On jest nieubrany, więc ubiera sie w drugim pokoju, podczas gdy ją zostaje w kuchni. Wywołuję połączenie z Obozem i kiedy Percy ,,wchodzi w kadr" krzyczymy: Wszystkiego najlepszego! Przydałby mi się też tort oraz prezent. Da się je jakoś... teleportować?
- Aha, rozumiem, iż mamy zebrać jak najwięcej obozowiczów...
- Tak. - Zorientowałam się, że mu przerwałam. - Przepraszam.
- Teleportacją zajmie się Pan D. Przyślemy ci tort, niebieski, jak mniemam, prezent, który musisz nam wysłać pocztą oraz palniki gazowy, abyś podgrzała wodę w garnku w celu wywołania połączenia. Powodzenia.
- Dziękuję! - powiedziałam i przerwałam połączenie.
To będą niezapomniane urodziny!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rolKa178 dnia Wto 14:10, 14 Sie 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blanca
Muza/Maniaczka Klat



Dołączył: 02 Sie 2010
Posty: 1477
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Maków
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Wto 9:44, 14 Sie 2012    Temat postu:

dobra, przeczytam jak znajdę czas, ale uprzejmie proszę o niespamowanie i zachowanie jako takiego porządku, czyli nie pisanie posta pod postem.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rolKa178
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 12 Sie 2012
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Domek nr 11
Płeć: Percy

PostWysłany: Wto 10:16, 14 Sie 2012    Temat postu:

Impreza ugotowana


*Rachel*


Godzina 18.47, 17 sierpnia

Wracałam z poczty, gdzie wysłałam mój prezent do Obozu Herosów, a w zamiarach miałam przygotowanie rozmowy z Percym. Mmmm... Percy... Byłam tak zabiegana przez te przygotowania, że w ogóle o nim nie myślałam. Próbowałam sobie go przypomnieć, ale zawsze wychodził ktoś inny; tak dawno się z nim nie widziałam. Weszłam do mojego pokoju i usiadłam przy moim prowizorycznym biurku. Poprosiłam ojca, o coś takiego, bo uznałam, że się przydaje. I miałam rację. Rozrzuciłam małe, żółte karteczki po pulpicie wzięłam długopis i zaczęłam pisać. Okey, będzie ciężko. Muszę do niego jakoś zagadać. Hmmm... może spytam o pogodę? Nie! Rachel, wariatko. Wiem, opowiem mu kawał. Co?! Czemu to w ogóle wpadło mi do głowy? Gdzie jest szczera i odważna Rachel, co? Wypuściłam powietrze i pisałam.Dzwonię - I, Mówię ,,halo?'' - II, Percy mówi ,,Cześć'', albo ,,Co tam'', albo coś - III, Daję mu propozycje, bez używania słowa ,,słuchaj'' i bez zająknięcia - IV, On się zgadza, a ja umawiam się z nim na jakąkolwiek godzinę, od rana do południa - V. Uda się. Dzwonię.
- Halo? - Cholera, zbyt niepewnie.
- Cześć, Rachel.
- Słuchaj Percy, jutro są twoje urodziny i... - Di immortales, powiedziałam ,,słuchaj''. - Może moglibyśmy się, no wiesz, spotkać, wyskoczyć gdzieś... - Co ja mówię? Porażka.
- Eeee... Rachel, przepraszam cię, ale już chyba jestem umówiony. Wiesz, z Annabeth. - ...! Oczy otwarły mi się szeroko ze zdumienia. Miałam przerażenie na twarzy. Nienienienienie. To się nie może tak skończyć! Muszę grać. Dobra mina do złej gry.
- Och, nic się nie stało. To wszystkiego najlepszego i w ogóle... Do zobaczenia.
- Na pewno wkrótce się zobaczymy. - Co mam powiedzieć? Tak? Mam nadzieje? Odparłam najgłupszą rzecz w moim życiu.
- Hehe...
Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Jak mogłam zapomnieć o Annabeth? Przecież oni są razem! Zawsze była tylko Annabeth. Wywołałam mgiełkę w łazience i wymamrotałam: Z Obozem Herosów.
- Chejronie, przyjęcie odwołane. - powiedziałam prosto z mostu. Koń grał w remika z Panem D., ale odwrócił wzrok.
- Dlaczegóż to?
- Percy będzie z Annabeth. - ,,Annabeth'' wyszło mi bardziej oschle niż chciałam, ale Chejron tylko się zaśmiał.
- To raczej niemożliwe. Annabeth jest na drugim końcu Ameryki, w San Francisco, gdzie wykonuje tajną misję. Musiałaby się bardzo postarać, żeby wrócić na jutrzejsze przyjęcie, co wydaje mi się niemożliwe.
- Dobrze, Chejronie. Dziękuję. - powiedziałam i rozwiałam tęczę.
Uradowana wróciłam do pokoju i czekałam na telefon. Czekałam...
Melodyjka oznajmiła, iż ktoś do mnie dzwoni. Odebrałam, uradowana.
- Tak? - spytałam
- Rachel, Ann jest na drugim końcu Stanów i chyba nie da rady przyjechać na urodziny, więc możemy się spotkać. Około jedenastej może być? - Jedenasta? Hmmm... nawet niezła pora.
- Dobrze, przyjdę po ciebie. Pa.
- Pa.
Przebrałam się w strój nocny i chwilę później leżałam już w łóżku. Nie zasnęłam długo, ale nim zdążyłam się zorientować było już rano, a budzik, jak co dzień, budził mnie o ósmej.

Godzina 8.00, 18 sierpnia, urodziny Percy'ego Jacksona

Dzisiaj są jego urodziny... Zrobiłam parę głębokich wdechów i poszłam się kąpać. W szafce, starannie ułożona była niebieska koszulka, z flamastrowym napisem:
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO
PERCY!

Koszulkę przygotowałam parę dni wcześniej, a prezent uzgodniłam z wszystkimi przedstawicielami domków na Obozie i Chejronem. Było to lusterko wielkości podkładki na myszkę. W lusterku można było zobaczyć osobę, o której się pomyślało. Osoba zachowywała się bardzo realistycznie - przechylała głowę, uśmiechała się, czasami poruszała wargami, tak jakby coś mówiła, śmiała się i zmieniała miny. Nie było to połączenie, jak w iryfonie, ale po prostu wyświetlany obraz.
Kiedy byłam już cała ubrana, była 9.24. Postanowiłam, że wyjdę i będę szła wolno. Więc szłam, podziwiałam ulice, auta, rozkoszowałam się świadomością, że dzisiaj są jego urodziny i właśnie do niego idę. Była 10.31 kiedy stałam przed drzwiami do mieszkania. Ding-dong. Cisza. Ding-dong po raz drugi. Kroki. Percy nagle otwarł drzwi i mogłabym przysiąc, że w jego oczach zauważyłam taki... blask. Miał na sobie tylko bokserki, co muszę przyznać całkiem mnie podniecało i chyba było to widać po twarzy. Stłumiłam chichot. Rzuciłam się na niego, ale długo nie wypadało, więc już po chwili stałam tylko przed nim i nie mogłam uwierzyć, że go widzę, więc nawijałam, jak najęta.
- Percy! Tak dawno cię nie widziałam! Urosłeś trochę. Jak tam w szkole? Co robiłeś w wolnym czasie? Gdzie twoi rodzice? No i najważniejsze: WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!! - powiedziałam to wszystko na jednym wydechu, więc musiałam zaraz wziąć porządny wdech.
- To może... wejdziesz? - spytał.
- Oczywiście! - Weszłam, a on zniknął w drugim pokoju. Mam czas, bo zaczął odpowiadać na moje pytania. Kiedy robił przerwy mówiłam ,,Aaaa'', albo ,,Mhmm...'', chociaż nie wiedziałam o czym mówi. Co powiedział Chejron? Rozgnieść winogrono i pomyśleć. Była 10.40, czyli czas umówionej teleportacji. Winogrono, które wzięłam ze sobą, rozgniotłam na blacie. Pomyślałam o palniku, prezencie i torcie. Po chwili rzeczy zmaterializowały się przede mną. Załączyłam palnik, nalałam wody do garnka i postawiłam na palniku, który okazał się być magiczny, bo woda wrzała od razu. Wywołałam połączenie iryfonem i tort postawiłam przed obrazem. Do rąk wzięłam prezent i szepnęłam ostrzegawczo do obrazu.
- Za chwilę przyjdzie. - Po czym odwróciłam się w kierunku jego nadejścia i krzyknęłam. - Percy?
- Aha. - odpowiedział mi głos.
- Chodź na chwilę.
Percy wszedł i go zamurowało.
- Nico! I Chejron! Pan D.! - Zrobił wielkie oczy i patrzył na wszystko. Na tort, na mnie, na iryfon, znów na mnie, na prezent i na mnie, jakby nie dowierzał, że to się dzieje naprawdę. Na dodatek wszyscy krzyknęli.
- WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO, PERCY!!!
Percy porozmawiał z kilkoma osobami, a następnie przerwał łączność. Popatrzył na mnie z taką dobrocią w oczach, tak jakby chciał mi powiedzieć, że jest pełen podziwu, że to wszystko dla niego zorganizowałam. Uśmiechnął się, a ja szepnęłam.
- Pomyśl życzenie.
Nie wiem co pomyślał, ale czułam, że to będzie dobry dzień.

Koniec rozdziału I


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rolKa178 dnia Pią 18:58, 14 Gru 2012, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rolKa178
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 12 Sie 2012
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Domek nr 11
Płeć: Percy

PostWysłany: Wto 14:04, 14 Sie 2012    Temat postu:

Najlepszy zachód słońca na świecie


*Rachel*


Godzina 12.18, 18 sierpnia

Wzięłam nóż i pokroiłam ciasto na pół, a następnie jedną połówkę na trzy części. Percy wyjął talerzyki i postawił je na stole. Nałożyłam nam po kawałku ciasta, które zaraz zjedliśmy, więc Percy wstał i nałożył kolejny kawałek. Jedliśmy je, siedząc naprzeciw siebie. Uśmiechnęłam się do niego. Od odwzajemnił uśmiech, tylko że mocnej. Zaśmiałam się cicho, tak jak on. Nie. Odwróciłam wzrok. Co ja robiłam? Nie mogę teraz z nim flirtować. Mieliśmy przed sobą cały dzień jako przyjaciele. Chyba zauważył, że coś jest nie tak, bo wziął talerz i usiadł koło mnie. Po chwili położył mi rękę na plecach. Nie wiedziałam co powiedzieć. On był uroczy. Jego dotyk dodał mi siły. Trzeba się zbierać.
- Percy, idziemy. - powiedziałam.
Odpowiedział pytającym wzrokiem.
- No chyba nie chciałeś spędzić urodzin w domu?
Zrozumiał o co mi chodziło, ale na jego twarzy malowało się zakłopotanie.
- Nie martw się. Już ja coś wymyślę. - powiedziałam i rzuciłam mu jego czarną wiatrówkę*. Sama ubrałam zielony sweter, który miałam ze sobą i wyszliśmy z mieszkania na Nowy Jork. Najpierw poszliśmy na lody. Chciałam zapłacić, bo to jego urodziny, ale on powiedział, że to on mnie zaprosił. W końcu doszliśmy do kompromisu i zapłaciliśmy po połowie, chociaż i tak dał trochę więcej. Z satysfakcją na twarzy poszliśmy z lodami do parku, karmiliśmy ptaki, zjedliśmy pizzę, gdzie Percy cały był w sosie czosnkowym i z początku nie chciałam mu tego mówić, ale nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać i zrozumiał o co mi chodzi. Kiedy się najedliśmy, postanowiliśmy się przejść do wesołego miasteczka. Nie zaliczyliśmy tam wiele atrakcji, w obawie przed zapaskudzeniem chodników pizzą. Na koniec dnia udałam, że nie wiem gdzie iść, choć wiedziałam, że zaprosi mnie na plażę. Zgodziłam się. Szliśmy koło linii wody, a ja patrzałam za ławkami. Znalazłam jedną trochę oddaloną od początku plaży. Zaczęłam schodzić w jej kierunku. Percy po chwili też. Chwilę później siedzieliśmy już obok siebie patrząc na zachód słońca.
- Pięknie widoki, prawda? - spytał. Miał rację. Dziś niebo wyglądało przecudnie. Ale mnie bardziej zachwycał on. Spojrzałam na niego kątem oka. Mam nadzieję, że tego nie zauważył. Dobra, co będę ciągnąć, powiem mu. Zrobiłam wdech, ale zrezygnowałam.
- O ci chodzi, Rachel? - zagadnął po chwili. Nie było odwrotu. Tylko jak mu to powiedzieć?
- Percy, ja... Ja... nie potrafię się pozbyć tego uczucia, że... - Cholera, mój głos. Co ja tu robiłam, ja nigdy z nim nie będę. Odwróciłam się i zaczęłam szlochać. Nagle poczułam oplatające mnie ręce. Percy przytulił mnie do siebie. Objęłam go i wtuliłam się w jego pierś.
- Percy, rok temu, na plaży, ja wtedy... Ja wtedy zdałam sobie sprawę, że na tym świecie... Że żyję nie dlatego, żeby przejąć firmę ojca, jak dorosnę. Nie dlatego, żeby być Wyrocznią. - Podniosłam głowę i byliśmy bardzo blisko siebie. - Żyję, żeby być z tobą. Z tobą, Percy. Kocham Cię. - powiedziałam.
Percy spojrzał na mnie, jakby zdał sobie sprawę z tego jaka jestem cudowna i pocałował mnie. Był to głęboki i prawdziwy pocałunek. Czułam jak krew dudni mi w uszach. Oderwaliśmy się od siebie i patrzyłam na jego twarz, czując jego przyspieszony oddech. Pachniał słonym morzem, nieskończoną donią oceanu i sosem czosnkowym.
- Rachel. - powiedział.
- Percy. - odpowiedziałam.
Przez kilkadzieścia następnych minut siedzieliśmy tak, rozkoszując się swoją obecnością i żegnając się ze słońcem, którego czubek, zaledwie wystawał ponad ocean.
Wróciliśmy do mieszkania, zdjęliśmy buty i kurtki, a po chwili Percy objął mnie w pasie i przysunął do siebie. Chciał mnie pocałować, lecz ja wymknęłam się z jego uścisku i stanęłam w drzwiach do jego pokoju. Spojrzał na mnie, a ja uśmiechnęłam się figlarnie. Kiedy podszedł, chwyciłam go za koszulę i, całując, rzuciłam go na łóżko. Materac był miękki i wygodny, a pościel aksamitna i delikatna w dotyku. Całowaliśmy się długo i namiętnie, robiąc przerwy na śmiech. Nasze ręce oplatały ciała, choć Percy był trochę śmielszy ode mnie. Spojrzałam na niego; włosy miał rozczochrane, w zielonych oczach blask, a jego usta były wilgotne. Oddech pachniał mu rozgrzanym piaskiem i spokojnym oceanem. Wyglądał uroczo. Zastanowiłam się czy w jego oczach ja wyglądam równie słodko. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Poczułam ucisk w żołądku. Percy wstał i niepewnie podszedł do drzwi. To co usłyszałam za chwilę sprawiło, że serce podskoczyło mi do gardła. To była Annabeth. Słyszałam jej głos już wiele razy i byłam pewna, że to ona. Nie było co ukrywać zaistniałej sytuacji, więc wyszłam z pokoju i stanęłam w przedsionku. Oczy Annabeth się rozszerzyły i wyglądała tak, jakby ktoś dał jej cios w klatkę piersiową. A konkretnie bardziej w tę lewą część.
- Ty... - zaczęła Annabeth. - Ty przeklęty, cholerny dupku!
Po czym uderzyła go w policzek i pobiegła w dół schodów.
- No biegnij za nią! - powiedziałam.
Percy pobiegł za nią. Usłyszałam krzyki, a następnie uspokojony głos Percy'ego. Ściągnęłam spodnie i położyłam się do łóżka. Po jakimś czasie Percy wszedł do mieszkania, zamknął drzwi i wszedł do pokoju. Wskoczył do łóżka, rozebrawszy uprzednio koszulę i spodnie. Martwiłam się o Annabeth, że źle to przyjmie, albo że stanie się z nią coś poważnego.
- Wszystko z nią w porządku? - spytałam po chwili.
- Tak, chyba zrozumiała. - Kamień spadł mi z serca.
- Aha. - powiedziałam, choć ciągle miałam w głowie obraz zapłakanej Annabeth zbiegającej po schodach.
- Jesteś smutna? - zapytał.
Obróciłam się w jego kierunku i pocałowałam go. Uszy zrobiły mi się cieplejsze.
- Teraz już nie. - odpowiedziałam i stwierdziłam, że to dobry moment, żeby dać mu prezent. - Mam coś dla ciebie.
Wręczyłam mu pudełko z prezentem. Otworzył je i wyjął lusterko, które tak dobrze znałam.
- Pokazuje osobę o której pomyślisz. - powiedziałam mu.
- Wow, to dopiero jest prezent. Dzięki.
Nie wiem co zobaczył, ale po odłożeniu go rzekł:
- Przy zdmuchiwaniu świeczek pomyślałem sobie, żeby ten dzień się udał. I wiesz co? Udał się. - Po czym pocałował mnie niesamowicie i trzymając rękę w moich włosach zasnął, a ja razem z nim.

Koniec

____________________
*Dla idiotów - chodzi o kurtkę, a nie pistolet -.-


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rolKa178 dnia Sob 16:18, 01 Wrz 2012, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rolKa178
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 12 Sie 2012
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Domek nr 11
Płeć: Percy

PostWysłany: Nie 19:15, 02 Wrz 2012    Temat postu:

Dodaje ten post, aby pokazać, iż zaktualizowałem opowiadanie i ukończyłem je, edytując posty, a nie dodając nowe, w celu zachowania porządku.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zoey
Przypalona Ambrozja
Przypalona Ambrozja



Dołączył: 15 Wrz 2012
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Domek nr 13
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Sob 14:51, 15 Wrz 2012    Temat postu:

Nie mogę się doczekać innych Twoich tekstów! A może byś napisał coś o Clarisse? Very Happy

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zoey dnia Nie 15:06, 16 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*Verte*
Błyszczyk Afrodyty
Błyszczyk Afrodyty



Dołączył: 15 Sie 2012
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stolica, Warszawa :)
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Sob 17:57, 15 Wrz 2012    Temat postu:

Fajnie piszesz i to opowiadanie jest znakomite, ale nie lubię Rachel i Percy'ego razem xD Jak Zoey napisała- czekam na więcej Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rolKa178
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 12 Sie 2012
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Domek nr 11
Płeć: Percy

PostWysłany: Sob 18:36, 15 Wrz 2012    Temat postu:

O Clarisse chyba nie będę pisał (chyyyyy...)
Jakoś na razie weny brak.
Może kiedy indziej coś napiszę, ale na pewno będzie więcej!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*Verte*
Błyszczyk Afrodyty
Błyszczyk Afrodyty



Dołączył: 15 Sie 2012
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stolica, Warszawa :)
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Nie 13:27, 16 Wrz 2012    Temat postu:

Zaraziłeś mnie determinacją, może wstawię coś swojego :p Jak będziesz miał wenę to pisz i powiadom jak wstawisz ^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rolKa178
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 12 Sie 2012
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Domek nr 11
Płeć: Percy

PostWysłany: Sob 11:31, 06 Paź 2012    Temat postu:

Okej, więc:
Czy takie opowiadanie się podoba, czy mam zmienić styl. Bo chyba wpadłem na ciekawy pomysł, ale musicie mi powiedzieć czego tu jest za mało lub czego za dużo. Z góry dziękuję.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*Verte*
Błyszczyk Afrodyty
Błyszczyk Afrodyty



Dołączył: 15 Sie 2012
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stolica, Warszawa :)
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Sob 15:41, 06 Paź 2012    Temat postu:

Za dużo? Rachel za dużo, nie lubię jej ! Ja chcę znowu Percabeth ! No dobra, a teraz tak na serio... Dużo, no w opowiadaniach mus być szczegółowo wszystko napisane. Napisz coś tylko nie o Rachel, bo się wścieknę xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
rolKa178
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 12 Sie 2012
Posty: 562
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Domek nr 11
Płeć: Percy

PostWysłany: Nie 16:51, 07 Paź 2012    Temat postu:

Okej, dzięki. Mam nadzieje, że to coś da O.O


_________
VIII 2k18

x-D zanim pójdę napiszę tylko jeszcze że przeczytałem to i ogólnie złoto niesamowite, jakbym ja wiedział że w wieku 19 lat będę wracał tutaj i czytał to co napisałem to bym pisał więcej.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez rolKa178 dnia Pon 23:31, 27 Sie 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna -> Fan Fiction Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin