Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

|NZ|Troublemaker (3/?) [+13]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna -> Fan Fiction
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michael
Aresowa skarpeta
Aresowa skarpeta



Dołączył: 23 Wrz 2012
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Domek nr 6
Płeć: Percy

PostWysłany: Czw 18:21, 25 Paź 2012    Temat postu: |NZ|Troublemaker (3/?) [+13]

Tak słowem wstępu. Jest to Fanfick pisany przeze mnie i Zoey. Pierwszy raz piszemy coś takiego także uwagi są mile widziane.

Cześć jestem Michael i mam piętnaście lat. Mieszkam w New Jersey. Chodzę do Polskiej szkoły, która jest położona w centrum. Mam zdiagnozowaną dysleksję oraz ADHD. Nie za bardzo idzie mi w szkole. Z rodziną i kolegami również mi się nie układa mi się za dobrze. Moi rodzice są Polakami, ale tuż przed moimi narodzinami przeprowadzili się do Stanów ., ale nie układa mi się tam za dobrze. Jestem dobry jedynie z matematyki i geografii. Właśnie zaczynał się mój trzeci rok w gimnazjum. Zaczął się jak zwykle. Przez kilka pierwszych dni nic się nie działo i nie wskazywało że zdarzy się tyle niezwykłych rzeczy.
Zaczęło się dość zwyczajnie. Jak zwykle zapomniałem zadania z historii(zdarzało mi się to dość często). Nauczycielka wrzeszczała (jak zwykle) na mnie że z takim nastawieniem nic w życiu nie osiągnę. Właśnie miałem wstać i odpowiedzieć jej że z takim nastawieniem do uczniów nie powinna być nauczycielem(co pewnie by zakończyło rozmowę i wyleciałbym za drzwi), ale przeszkodziło mi w tym pukanie. Nauczycielka się uspokoiła podeszła do drzwi i otworzyła. Do Sali weszła dziewczyna w moim wieku. Miała blond włosy oraz szare oczy, wyglądała na dziewczynę z Kalifornii, z naturalną opalenizną i tak dalej. Ubrana była w dżinsowe spodnie i żółtą koszulkę na którą narzuciła skórzaną kurtkę. Na nogach miała żółte tenisówki. Widywałem już takie dziewczyny, były ładne , ale wystarczyło z nimi chwile pogadać żeby wiedzieć, że są strasznie puste. Ta jednak na taką nie wyglądała. Jej oczy były lekko zamglone, ale nie tak jakby o niczym nie myślała. Wyglądały tak jakby myślała o milionie różnych rzeczy na raz. Po wejściu przedstawiła się jako Annabeth Chase. Nie mówiło mi nic to nazwisko. Zapytała o coś nauczycielkę z czego zrozumiałem tylko moje imię i nazwisko. Jak mówiłem nie szło mi z angielskim.
- Michael wyjdź z tą miła dziewczyną – powiedziała nauczycielka. Nie chciałem się jej narażać, więc szybko zamknąłem zeszyt i wyszedłem za Annabeth.
- Hej ty jesteś Michael, prawda?– zapytała bez wstępów.
- Tak, to ja, ale co taka fajna dziewczyna chce ode mnie? - bezmyślnie zapytałem i wtedy zdałem sobie sprawę, że rozumiem ją bez przeszkód. Zrozumiałem również, że nie rozmawiamy po angielsku tylko w jakimś dziwnym śpiewnym języku, którego przecież nigdy się nie uczyłem.
-Co to za język?- spytałem.
- Na wyjaśnienia przyjdzie czas potem - powiedziała - Teraz trzeba się stąd zmywać, ok?
- Ale czemu?! – byłem trochę zdenerwowany i prawie krzyknąłem – wyjaśnij m …
Zasłoniła mi usta ręką i wysyczała mi do ucha:
- Odpowiem na twoje pytania, ale na razie musimy stąd wydostać. Rozumiesz? – spytała.
Skinąłem głową, że rozumiem. Wiedziałem, że to nie czas i miejsce na kłótnie. Odsłoniła mi usta.
- Ok, mogę iść, ale pod jednym warunkiem – zaznaczyłem.
- Jakim?
- Kiedy sytuacja się uspokoi odpowiesz na moje pytania, ok? – spytałem. Skinęła głową.
- Dobra to idziemy. – oznajmiłem i zacząłem iść w kierunku wyjścia za szkoły. Na szczęście sala historii była na parterze, blisko wyjścia. Kiedy wyszliśmy na zewnątrz obróciłem się aby popatrzeć na szkołę. Był to budynek z cegły przy użyciu wyobraźni przypominający dworek. Annabeth pociągnęła mnie za rękę przypominając mi, że musimy już iść. Nauczycielka musiała wyjrzeć z klasy, ponieważ słyszałem krzyki dochodzące ze szkoły. Przez chwilę szliśmy spokojnie, ale gdy usłyszeliśmy policję od razu zerwaliśmy się do biegu.
Na szczęście miałem blisko ze szkoły do domy, więc krótki sprint i dotarliśmy do mieszkania moich rodziców. Dom był zrobiony z cegieł. Wygląda jak sześcian zrobiony z cegieł. Przed wejściem do mieszkania zatrzymaliśmy się.
- Rodziców na pewno nie ma i nie będzie ich do dwudziestej- powiedziałem. Annabeth tylko skinęła głową. Nacisnąłem klamkę i spokojnie weszliśmy do środka. Mieszkanie pomalowane było na żółto co akurat spodobało się Annabeth. W mieszkaniu panował chaos. To podobało się mi. Odwróciła się żeby zdjąć buty. Zobaczyłem, że ma na plecach plecak.
- Masz może miejsce w plecaku? – zapytałem, myśląc jak ja upchnę swoje rzeczy w jednym plecaku. - Jest pusty, ale nie myślisz że wezmę twoje rzeczy! – powiedziała przyglądając mi się bystro czy aby o tym nie myślałem.
- Jasne, że o tym nie myślałem ale może weźmiesz do niego trochę jedzenia? – zapytałem idąc już do swojego pokoju – chyba że nie będziemy go potrzebować.
- Jedzenie zawsze się przyda – odpowiedziała Annabeth takim tonem jakby kiedyś nie miała nic w ustach przez tydzień. Jednak nie pytałem o szczegóły. Poszedłem do swojego pokoju i wziąłem dwa plecaki. Do jednego postanowiłem włożyć swoje ulubione ubrania oraz najpotrzebniejsze rzeczy, a do drugiego parę książek(co jest dziwne jak na dyslektyka) oraz parę rzeczy które po prostu lubię. Przez piętnaście minut szukałem tych wszystkich rzeczy. Kiedy byłem gotów zobaczyłem Annabeth nad kubkiem parującej czekolady. Uśmiechnąłem się na ten widok. Po cichu zrobiłem sobie czekoladę wrzuciłem do niej dwie pianki i usiadłem obok niej.
- Wiesz uciekłem stąd już sześć razy, ale przez moją siostrę zawsze łapali mnie w jednej z kryjówek. Także będą pewnie sprawdzać je po kolei zanim wezmą się do prawdziwych poszukiwań.
- Jak cię znajdowali? – spytała. Jest jakaś nieobecna jakby ta czekolada jej coś przypomniała.
- Przez moją siostrę. – powiedziałem, a ona uniosła brwi jakby pytając „Jak to?” – Chciała zrobić mi na złość, więc mówiła rodzicom gdzie się ukrywam. Do tej pory nie wiem skąd to wiedziała. – Annabeth skinęła głową. Przez parę minut piłem tylko czekoladę. Ona za to wpatrywała się w
swój kubek jakby zapomniała kim jest. Miałem dość tej ciszy więc zapytałem:
- Nad czym rozmyślasz? – spytałem niepewnie. Jest jakaś
rozkojarzona - pomyślałem
- Co? – spytała cicho jakby nie dosłyszała.
- A już nic – Ta odpowiedź pewnie się jej nie spodoba -
pomyślałem
- O co pytałeś? – spytała trochę głośniej i bardziej natarczywie.
- Nad czym rozmyślasz? – zapytałem znów znając już odpowiedź na to pytanie.
- Nie twój interes – powiedziała cicho i spokojnie chociaż jej oczy strzelały we mnie iskrami. To była odpowiedź, której się spodziewałem.
- Ok – powiedziałem – spoko.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Michael dnia Nie 14:51, 28 Paź 2012, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zoey
Przypalona Ambrozja
Przypalona Ambrozja



Dołączył: 15 Wrz 2012
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Domek nr 13
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Czw 18:26, 25 Paź 2012    Temat postu:

Super! Kiedy wstawisz dalszą część naszego fan fick'a? Mam nadzieję, że szybko. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zoey
Przypalona Ambrozja
Przypalona Ambrozja



Dołączył: 15 Wrz 2012
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Domek nr 13
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Czw 18:29, 25 Paź 2012    Temat postu:

Dla osób nie znających języka angielskiego:
Troublemaker czyli ktoś kto wiecznie stwarza problemy
trouble - problem(y)
maker - osoba robiąca "coś"


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Raphael
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 05 Wrz 2012
Posty: 567
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Percy

PostWysłany: Czw 19:09, 25 Paź 2012    Temat postu:

Całkiem ciekawe! Będę dalej obserwował wasz fanfick. Zapowiada się dobrze. Zobaczymy czy utrzymacie poziom. Ale musicie wiedzieć, że im więcej ludzi pisze jedno opko tym więcej pomysłu na fabułę i wątki, ale i dużo chaosu.

Cytat:
Dom był zrobiony z cegieł. Wygląda jak sześcian zrobiony z cegieł. Przed wejściem do mieszkania zatrzymaliśmy się.


Ten opis mi się nie podoba. Jest źle napisane stylistycznie moim zdaniem. Nie dość, że za mało opisu samego domu, to jeszcze błędy z czasami. Najpierw piszecie, że dom był zrobiony z cegieł, a następne zdanie mówi, że wygląda jak jak zbudowany z cegieł (z dodatkowym wyrazem sześcian) Najpierw był, potem wygląda. Poza tym w dwóch zdaniach jest o tym samym, że jest zbudowany z cegieł. Zdecydujcie się i poprawcie i rozbudujcie opis budowli.

Cytat:
Jak zwykle zapomniał zadania z historii(zdarzało mi się to dość często).


Zgubiłeś końcówkę w słowie "zapomniałem".

Cytat:
Nauczycielka wrzeszczała (jak zwykle) na mnie że z takim nastawieniem nic nigdy nie zrobię.


Zamieńcie słowa "nic nigdy nie zrobię" na "nic w życiu nie osiągnę". Będzie znacznie lepiej brzmiało.

Pytanie: jak wy piszecie razem? wysyłacie swoje pomysły wzajemnie i potem jakoś łączycie? Czy może znacie się osobiście i przychodzicie do siebie wzajemnie i dopiero tworzycie? Bardzo mnie to ciekawi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Raphael dnia Pią 14:11, 26 Paź 2012, w całości zmieniany 10 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mosqua
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 12 Kwi 2012
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pią 15:10, 26 Paź 2012    Temat postu: Re: |NZ|Troublemaker (1/?) [+13]

Bardzo fajnie. Czyta się szybko, lekko, czyli tak jak być powinno. A Michael skojarzył mi się z Percy'm.
Michael napisał:

Zaczęło się dość zwyczajnie. Jak zwykle zapomniałem zadania z historii(zdarzało mi się to dość często). Nauczycielka wrzeszczała (jak zwykle) na mnie że z takim nastawieniem nic w życiu nie osiągnę. Właśnie miałem wstać i odpowiedzieć jej że z takim nastawieniem do uczniów nie powinna być nauczycielem(co pewnie by zakończyło rozmowę i wyleciałbym za drzwi), ale przeszkodziło mi w tym pukanie.

Ten fragment jest genialny, skojarzył mi się z typową postawą Percy'ego.
Michael napisał:
- Nad czym rozmyślasz? – spytałem niepewnie. Jest jakaś
rozkojarzona - pomyślałem

Wydaje mi się, że nie powinieneś napisać tu średnika, tylko przecinek, skoro to są myśli. Nie jestem pewna.
No i podpisuję się pod pytaniem Łukasza, jak wy piszecie razem opowiadanie? Na czym to polega?
P.S. Czy jest jakaś moda na nazywanie głównych postaci swoim nickiem?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Michael
Aresowa skarpeta
Aresowa skarpeta



Dołączył: 23 Wrz 2012
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Domek nr 6
Płeć: Percy

PostWysłany: Pią 15:20, 26 Paź 2012    Temat postu:

Dziękuję za dobre słowo:P
A jeśli chodzi o to jak razem piszemy to: najczęściej dzięki gg. Rozmawiamy, pada pomysł no i później trzeba już tylko "ubrać" to w słowa.
PS. Tak na marginesie to mój nick wziął się od postaci z ficka.;)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Michael dnia Sob 10:33, 27 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
*Verte*
Błyszczyk Afrodyty
Błyszczyk Afrodyty



Dołączył: 15 Sie 2012
Posty: 347
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stolica, Warszawa :)
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pią 18:39, 26 Paź 2012    Temat postu:

Bardzo fajne Very Happy
Mam mała uwagę dot. pisania dialogu i tego "- pomyślałem"
Bo skoro jest to w narracji pierwszoosobowej, to tak jak bym to są myśli tego Michaela (dobrze piszę? ;D ) No i w sumie to tak jakby nie powinno być tego "pomyślałem", ale nie będę się przyczepiać, bo sama robię błędy ;D Ogółem bardzo ciekawy temat, czekam na więcej Very Happy
A Trublemaker oznacza "rozrabiaka" tak dokładnie Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez *Verte* dnia Wto 13:12, 08 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Michael
Aresowa skarpeta
Aresowa skarpeta



Dołączył: 23 Wrz 2012
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Domek nr 6
Płeć: Percy

PostWysłany: Sob 13:20, 27 Paź 2012    Temat postu:

Nagle usłyszeliśmy ciężkie kroki na schodach. Annabeth zamarła z kubkiem o centymetr od ust. Niestety wiedziałem kto idzie. Może wcześniej nie wspominałem wcześniej, ale mam siostrę. Nie ma jednak ani dysleksji ani ADHD. Jest młodsza o dwa lata. Niestety jak na trzynaście lat jest strasznie wredna. Annabeth popatrzała na mnie szukając odpowiedzi.
- To ona– powiedziałem spokojnie, nie przejmując się krokami zbliżającymi się do mieszkania próbowałem dopić czekoladę. Wystarczyło jednak jedno spojrzenie na Annabeth i wiedziałem, że mam odstawić kubek i spławić siostrę.
- Eh, no niech ci będzie. – mówiąc to odstawiłem kubek i poszedłem do drzwi. Otworzyłem je, oparłem się o framugę i czekałem. Po chwili(która była dla mnie wiecznością)pojawiła się na schodach. Kiedy podniosła wzrok i zobaczyła mnie opartego o framugę o mało nie spadła ze schodów. Twarz oraz zachowanie może i miała trzynastolatki, ale już posturą przypominała buldoga. Była dosyć niska.
- Co siostrzyczko, zdziwiona? – zapytałem ze śmiechem. Odpowiedziała mi po angielsku, jak zwykle żeby mnie zdenerwować. Jednak nawet ja usłyszałem w tych słowach kpinę oraz obrazę.
- Mów po Polsku, bo nie rozumiem – powiedziałem.
Czułem, że narasta we mnie złość. Znów odpowiedziała po angielsku .Tym razem usłyszałem drwinę. Miałem ochotę ją walnąć, ale uspokoiło mnie coś niespodziewanego. Była to ręka na moim ramieniu. To Annabeth wyszła z kuchni i stanęła przy mnie.
- Słyszałaś co mówiła – spytałem w języku którym się porozumiewaliśmy.
- Tak – odpowiedziała. Spojrzałem na nią. Moje spojrzenie dawało jasny przekaz Co ona powiedziała? - Najpierw powiedziała, że po ucieczce z tą głupią blondynką – tu spojrzała na Melissę(bo tak nazywała się moja siostra) jakby chciała ją zabić. Melissa skuliła się pod tym spojrzeniem. – będziesz siedział w swojej siódmej kryjówce, - spojrzała na mnie dziwnie. Wzruszyłem tylko ramionami. Nie miałem czasu jej opowiadać o moich planach na przyszłość.
- Wejdźmy do mieszkania – powiedziałem najpierw do Melissy po polsku. Nie musiałem na szczęście powtarzać tego Annabeth. Kiedy zobaczyła ruch mojej siostry, odwróciła się i weszła pierwsza. Ja spokojnie wszedłem na końcu, zamykając za sobą drzwi. W mieszkaniu Melissa poczuła, że może odzyskać panowanie nad sytuacją. Rzuciła plecak do mojego pokoju – co bardzo zdziwiło Annabeth – weszła do kuchni i zobaczyła nienapoczętą czekoladę Annabeth, zanim zdążyłem ją powstrzymać, wypiła ją duszkiem. Spojrzałem na Annabeth przepraszającym wzrokiem. Tylko wzruszyła ramionami, chociaż jej twarz odrobinę posmutniała.
- Chcę coś do jedzenia – krzyknęła Melissa. Miałem ochotę ją udusić.
- Nie zachowuj się jak księżniczka – powiedziałem siląc się na spokój. – chcesz coś zjeść to sobie zrób.
- Skoro jestem księżniczką – powiedziała wkładając w ostatnie słowo tyle jadu ile mogła. – to potrzebuję służących. O… wy dwoje się na dacie. – Annabeth spojrzała na mnie spojrzeniem mówiącym „Czy mogę ją udusić?” Zmełłem przekleństwo.
- Niestety nie – próbowałem powiedzieć to tak cicho żeby tylko ona usłyszała, ale Melissa za miast uszu ma chyba radary.
- Mów po Polsku, bo nie rozumiem waszego głupiego języka. – powiedziała też coś po angielsku do Annabeth(pewnie to samo co do mnie).
- Powiedziała mi, że mam mówić tylko po angielsku – powiedziała mimo, że Melissa rzucała jej mordercze spojrzenia. – zmywajmy się stąd, bo zaraz coś jej zrobię. – w jej głosie czaiła się groźba, którą zrozumiała nawet moja siostra. Od razu zaczęła wpatrywać się w pusty kubek. Na ten widok uśmiechnąłem się. „Może ona jednak rozumie że nie jest jedyna na świecie”. Wstaliśmy żeby pójść po plecaki, jednak kiedy już mieliśmy wyjść poderwała się i zawołała coś po angielsku. Annabeth wyjęła sztylet i rzuciła się na nią z prędkością światła. Jedno uderzenie rękojeścią w skroń. Nawet nie zdążyłem zareagować. Po chwili jednak wrzasnąłem:
- Czemu to zrobiłaś?!
Spojrzała na mnie jak na wariata.
- Bo nikt nie będzie nazywał mnie swoją służbą. – powiedziała to spokojnym tonem. Nie oponowałem. Wyszliśmy z mieszkania. Na szczęście znajdowało się blisko północnego wyjścia z miasta.
- Dokąd idziemy? – zapytałem z nadzieja, że chociaż to mi wyjaśni.
- Daleko – odpowiedziała z prostotą. Puściłem krótką wiązankę polskich przekleństw. Nie znoszę krótkich odpowiedzi. Spojrzała na mnie domagając się przetłumaczenia.
- Lepiej nie - odpowiedziałem na jej spojrzenie. Skinęła głową. Byliśmy już połowie drogi(szliśmy bocznymi uliczkami), gdy naszą drogę przecięło jakichś młodszych od nas o rok, trzech chłopaków. Zatrzymali się przed nami. Jeden z nich wyjął nóż. Pewnie część jakiegoś gangu, czy coś.
-Ach, Ci mugole... - powiedziała Annabeth wyjmując sztylet.
- Czytałaś Harry'ego Potter’a?- spytałem zdziwiony.
- Tak, bardzo mi się spodobało określenie "mugol" - powiedziała z chytrym uśmieszkiem. Chłopcy chyba nigdy ni spotkali się z oporem. Przestraszyli się. Zrobiliśmy krok do przodu, oni dwa do tyłu. Annabeth krzyknęła coś, chyba żeby zeszli nam z drogi. Rozstąpili się. Przeszliśmy obok nich. Niestety koleś z nożem zdobył się na odwagę i rzucił się na mnie i rozciął mi rękę tuż ponad łokciem. Wrzasnąłem. Annabeth zatrzymała się oniemiała. Jakoś udało mi się go odepchnąć. Nie czekając na Ann pobiegłem najszybciej jak mogłem uciekając od wszystkich. W końcu dobiegłem do lasu. Musiałem trochę odpocząć, no i zabandażować rękę.
Zdjąłem plecak z ramion i zacząłem szukać czegoś co nada się na bandaż. W końcu znalazłem starą za małą koszulkę. Po co ja ją wziąłem? Podarłem ją i dość niechlujnie zabandażowałem rękę. Ruszyłem w las. Szedłem tak z pół godziny. Zawędrowałem już dość daleko, gdy moim oczom ukazała się dosyć ładna polana. Właściwie było to „koło” o promieniu pięciu metrów. W jego środku znajdowało się wielkie drzewo, przy którym te z obrzeży wydawały się być sadzonkami. Rzuciłem plecak na ziemię i zacząłem szukać pewnej rzeczy która zabrałem z domu. Po pięciu minutach znalazłem. Szukałem GPS’a. Chciałem sprawdzić gdzie jestem. Jednak jakiś cichy głos w mojej głowie mówił mi, że to nie jest dobry pomysł. Postanowiłem to wyrzucić. Żeby nie kusić losu. Rozejrzałem się. Wokół mnie rozciągał się las. Musiałem głęboko się zapuścić. Nie miałem zamiaru wyrzucać tego w lesie, za bardzo go lubiłem. Już miałem iść do plecaka i schować GPS’a, kiedy zobaczyłem coś co kompletnie mnie zaskoczyło. Na drugim końcu polany zobaczyłem…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Michael dnia Sob 13:27, 27 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zoey
Przypalona Ambrozja
Przypalona Ambrozja



Dołączył: 15 Wrz 2012
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Domek nr 13
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Sob 13:24, 27 Paź 2012    Temat postu:

To z "mugolami" to był mój pomysł Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Raphael
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 05 Wrz 2012
Posty: 567
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Percy

PostWysłany: Sob 13:33, 27 Paź 2012    Temat postu:

Bardzo fajny i ciekawie napisany rozdział. Trzymacie poziom. Błędów gramatycznych i stylistycznych nie znalazłem za wyjątkiem tego:

Cytat:
- Najpierw powiedziała, że po ucieczce z tą głupią blondynką – tu spojrzała na Melissę(bo tak nazywała się moja siostra) jakby chciała ją zabić. Melissa skuliła się pod tym spojrzeniem. – będziesz siedział w swojej siódmej kryjówce, - spojrzała na mnie dziwnie. Wzruszyłem tylko ramionami. Nie miałem czasu jej opowiadać o moich planach na przyszłość.


Ten fragment jest tak dziwnie napisany, że nie wiem o co w nim chodzi. Jednak nie mogę ci powiedzieć, czy to moja wina, że nie rozumiem znaczenia, czy twoja. Raczej na pewno moja.

Cytat:
- Skoro jestem księżniczką – powiedziała wkładając w ostatnie słowo tyle jadu ile mogła. – to potrzebuję służących. O… wy dwoje się na dacie. – Annabeth spojrzała na mnie spojrzeniem mówiącym „Czy mogę ją udusić?” Zmełłem przekleństwo.


W waszym fanficku jest dużo humoru. Najbardziej spodobał mi się ten fragment wyżej.

Cytat:
Po chwili(która była dla mnie wiecznością)pojawiła się na schodach. Kiedy podniosła wzrok i zobaczyła mnie opartego o framugę o mało nie spadła ze schodów. Twarz oraz zachowanie może i miała trzynastolatki, ale już posturą przypominała buldoga. Była dosyć niska.


Ten fragment jest świetny. Zwłaszcza z tym buldogiem.

Poza tym świetny motyw z wykorzystaniem motywu z książką o Harrym Potterze. Podobnie uczynił Baccalario w trzecim tomie Century, gdzie wspomniał o Harrym Potterze i kamieniu filozoficznym, kiedy bohaterowie rozmawiali o tym.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Raphael dnia Sob 13:45, 27 Paź 2012, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zoey
Przypalona Ambrozja
Przypalona Ambrozja



Dołączył: 15 Wrz 2012
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Domek nr 13
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Sob 13:57, 27 Paź 2012    Temat postu:

Dziękuję Wam w imeiniu moim i Michael'a.
Raphael:
Co do fragmentu według Ciebie "dziwnie napisanego", to jak się nie rozumie to trzeba poprostu przeczytać 2 razy. Kiedy Michael wysłął mi fragment pytając czy może być to sama musiałam przeczytać kilka razy, ale nie ma tam nic niezromumiałego. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Raphael
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 05 Wrz 2012
Posty: 567
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Percy

PostWysłany: Sob 14:13, 27 Paź 2012    Temat postu:

Zoey napisał:
Dziękuję Wam w imeiniu moim i Michael'a.
Raphael:
Co do fragmentu według Ciebie "dziwnie napisanego", to jak się nie rozumie to trzeba poprostu przeczytać 2 razy. Kiedy Michael wysłął mi fragment pytając czy może być to sama musiałam przeczytać kilka razy, ale nie ma tam nic niezromumiałego. Very Happy


Dobra, przeczytałem, nawet 5 razy i trochę rozumiem. Mówisz, że Michael ci wysyła, a ty też mu wysyłasz? Czy raczej jesteś, jakby to powiedzieć, takim redaktorem naczelnym, do którego przychodzi dziennikarz i daje artykuł do oceny, zaś on (redaktor naczelny) czyta, ocenia i poprawia?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zoey
Przypalona Ambrozja
Przypalona Ambrozja



Dołączył: 15 Wrz 2012
Posty: 40
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Domek nr 13
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Sob 18:32, 27 Paź 2012    Temat postu:

Szczerze mówiąc to gadając na GG wysyłamy sobie rózne pomysły np. gadamy o szkole i nagle wpada któremuś z nas do głowy pomysł i wysyłamy go sobie. Oj, a mamy duuuużo pomysłów. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Zoey dnia Sob 18:33, 27 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Raphael
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 05 Wrz 2012
Posty: 567
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Percy

PostWysłany: Sob 18:38, 27 Paź 2012    Temat postu:

Zoey napisał:
Szczerze mówiąc to gadając na GG wysyłamy sobie rózne pomysły np. gadamy o szkole i nagle wpada któremuś z nas do głowy pomysł i wysyłamy go sobie. Oj, a mamy duuuużo pomysłów. Very Happy



Ok, rozumiem. Z chęcią bym wykorzystał wasze pomysły. A tak na marginesie, moglibyście ocenić mój fanfick? Wiem, że dopiero zaczynacie, ja też zaczynam. Może czytając wpadnie wam jakiś pomysł i go wykorzystacie w swoim. To byłby zaszczyt dla mnie.

Czy jutro pojawi się ciąg dalszy Troublemakera? Jestem bardzo ciekaw jak tytuł ma się do fanficka? Czy będzie to jakoś wyjaśnione?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Raphael dnia Sob 18:40, 27 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Michael
Aresowa skarpeta
Aresowa skarpeta



Dołączył: 23 Wrz 2012
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Domek nr 6
Płeć: Percy

PostWysłany: Nie 14:06, 28 Paź 2012    Temat postu:

Jeśli chodzi o ocenę twojego Fanficka to zrobimy to jak znajdziemy trochę czasu.
Tytuł, w późniejszym etapie okaże się, że jest jak najbardziej na miejscu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Michael
Aresowa skarpeta
Aresowa skarpeta



Dołączył: 23 Wrz 2012
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Domek nr 6
Płeć: Percy

PostWysłany: Nie 14:50, 28 Paź 2012    Temat postu:

Na drugim końcu polany zobaczyłem… cztery pojemniki do segregacji śmieci. Nie ograniczyłem się jednak, jedynie do wrzucenia tego urządzenia do jednego z pojemników. Bardzo dbałem o las i nie znosiłem ludzi którzy go niszczą. Jako, że miałem dużo czasu, postanowiłem rozebrać go na części i powrzucać do odpowiednich pojemników. Zajęło mi to jakieś pół godziny. W tym czasie zdążyłem dokładnie poznać budowę tego urządzenia oraz je znienawidzić, za mnóstwo drobnych elementów. Kiedy odwróciłem się z wyrazem dobrze spełnionego obowiązku coś za mną zaszumiało. Odwróciłem się natychmiast. To co zobaczyłem sprawiło, że cofnąłem się dwa kroki. „Chyba straciłem dużo krwi”. Spojrzałem na prowizoryczny opatrunek. Zaczynał być czerwony. Ale dopiero zaczynał. Wstałem i podszedłem do drzewa. W środku była dziupla. Przestraszyłem się, że mogłem mieć jakieś halucynacje i włożyłem rozmontowane urządzenie do dziupli. Włożyłem do niej rękę i niemal natychmiast poczułem… żołędzie. Przyjrzałem się baczniej samemu drzewu. Wyglądało na kilkadziesiąt lat, ale przecież pojawiło się tu dwie minuty temu. Byłem niezmiernie zdziwiony, ale ruch po drugiej stronie polany odciągnął mnie od przemieniającego się drzewa. Z pomiędzy drzew wyszła kobieta, około trzydziestu pięciu lat. Rozejrzałem się za czymś, czym mógłbym się bronić. Mój wzrok padł na najbliższą, leżącą na ziemi gałąź. Wyciągnąłem gałąź przed siebie niczym miecz. Kobieta uśmiechnęła się widząc te czynności.
- Kim jesteś? – zapytałem cicho. Ciekawe która godzina. Ukradkiem spojrzałem na zegarek. Była osiemnasta. Ze szkoły uciekłem około dwunastej, a w domu przesiedzieliśmy coś koło godziny. Więc nie miałem niczego w ustach przez bite pięć godzin. Na samą myśl o tym o mało nie upadłem. Kobieta musiała to zauważyć. Próbowała do mnie podejść, ale nie dałem się jej nawet zbliżyć. Przyjrzałem się jej bliżej. Miała szare oczy i blond włosy. Na sobie miała dżinsy i koszulkę z… wielką sową.
- Kim jesteś?! – powiedziałem dosyć głośno, ale nie za głośno. Nie wiedziałem czy kogoś jeszcze nie ma w pobliżu.
- Nie wiesz? – odpowiedziała unosząc brwi z udawanym zaskoczeniem.
- Nie, nie wiem – powiedziałem zaczynając się wkurzać. – i nie odpowiadaj mi pytaniem na pytanie, nie znoszę tego. – gdy usłyszała moje ostatnie słowa uśmiechnęła się, jednak jej oczy rzucały iskry. Pewnie moja odpowiedź nie przypadła jej do gustu.
- Nie powinieneś się tak zwracać do matki, chłopcze. – ostanie słowo wypowiedziała z drwiną. Ito na nim się skupiłem.
- Ja nie jestem ża… - urwałem w połowie słowa. Dotarła do mnie reszta zdania wypowiedziana przez tę kobietę. Wyraz osłupienia malujący się na mojej twarzy musiał być bardzo śmieszny, bo kobieta parsknęła śmiechem. – Jak… ty nie możesz – trochę się zaplątałem, ale w końcu wykrztusiłem zdanie – ty nie możesz być moją matką. – odpowiedziałem dobitnie.
- Ale nią jestem, Michaelu. – wypowiedziała to zdanie jak prawdziwa matka, z czułością i w ogóle. – Na imię mam Atena. – szczęka mi opadła.
- To znaczy, że ja jestem synem bogini mądrości? – nie wierzyłem w to co się tutaj działo. – Ja?
- Oczywiście, że ty. – powiedziała to z uśmiechem, ale wydało mi się, że jest to uśmiech wymuszony. – Opuść teraz ten patyk. – opuściłem. A zaraz potem zawrzałem z wściekłości. Szybko podniosłem ten „patyk” czyli dość ciężką gałąź, i rzuciłem Atenie w twarz. Uchyliła się, co jeszcze bardziej mnie rozwścieczyło.
- Jak mogłaś tak długo się nie ujawniać?! – wrzasnąłem na nią. – Widziałaś jak oni mnie tam traktowali! Więc zapytam się jeszcze raz. Jak mogłaś?! - zaczynałem się powoli uspokajać. Powoli. W końcu otrząsnęła się ze wstrząsu, w którym była od czasu mojego rzutu gałęzią. Zrobiła wyniosłą minę i spokojnie odpowiedziała:
- Nie muszę ci na nic odpowiadać i tak powinieneś się cieszyć, że przekazałam ci tą wiadomość osobiście. Mogłam cię po prostu uznać. – powiedziała wyniośle i zaczęła się cofać. – i nie mów o naszym spotkaniu nikomu, nawet swojej siostrze.
- Nie mam zamiaru mówić o niczym Melissie. – odpowiedziałem szybko.
- Nie mówię o Melissie tylko o Annabeth mojej córce, a twojej przyrodniej siostrze. – szczęka opadła mi do ziemi. Po oswojeniu się z tą myślą chciałem zapytać Atenę o parę rzeczy, ale zniknęła. Zrobiło mi się zimno, jeszcze raz spojrzałem na zegarek. O czymś zapomniałem. Prawie natychmiast uderzyłem się otwartą dłonią w czoło. Jak mogłem zapomnieć o ognisku?! Zły na siebie poszedłem poszukać chrustu. Chodziłem zgięty w pół szukając ich na ziemi. Po piętnastu minutach miałem ich wystarczająco dużo. Ognisko ułożyłem jak najdalej od „przemieniającego” się drzewa. Po chwili zorientowałem się, że nie mam ani zapalniczki, ani zapałek. Przeszukałem plecak, jednak na próżno. Znów usłyszałem kroki.
- Ateno czy to ty? – zawołałem. Miałem cicho nadzieję, że to ona, ale się zawiodłem.
- Nie, chociaż również jestem boginią. – odpowiedział mi kobiecy głos.
- A więc kim jesteś?
- jestem Demeter bogini rolnictwa i roślinności. – odpowiedziała. Zaskoczyła mnie tym, że nie skrywała swojej tożsamości.
- Więc po co tu przyszłaś? – miałem nadzieję, że nie zabrzmiało to niegrzecznie. Nie żebym był jakimś lizusem czy co, tylko lepiej nie mieć jako wroga boga.
- Przyszłam żeby złożyć ci pewną propozycję. – zaciekawiła mnie.
- A jaka to propozycja? – miałem nadzieję, że nie zaproponuje mi bycia rolnikiem, bo nie zdołał bym się opanować i bym ją wyśmiał.
- Spokojnie nie zaproponuję ci pracy rolnika. – powiedziała z uśmiechem. Miałem nadzieję, że dało się to wyczytać z mojej miny, a nie z moich myśli. Jeszcze tego by mi brakowało, żeby bogowie czytali w moich myślach.
Uśmiechnąłem się i zapytałem:
- Więc jako masz dla mnie propozycję?
- Chcę ofiarować ci pewien dar. – Zrobiłem duże oczy, a ona na ten widok uśmiechnęła się. Dała mi chwilę żebym mógł „przetrawić” jej wypowiedź.
- A jaki to dar? – zapytałem z błyszczącymi oczami.
- Będziesz mógł porozumiewać się z roślinami. – powiedziała szybko.
- Super! – prawie krzyknąłem. Oczywiście nie dotarł do mnie jeszcze sens poprzedniego zdania bogini, ale nawet kiedy uświadomiłem sobie co to za dar byłem szczęśliwy. Może to nie jest jakaś wielka moc, ale może się jakoś przydać. Jednak nie mogłem znaleźć żadnego zastosowania tego daru, no może poza tym, że będę miał z kim po „gadać”. Niezrażony powiedziałem:
- Będę zaszczycony mogąc przyjąć twój dar. Pstryknęła palcami.
- Już. – powiedziała, a widząc moją minę dodała. – a czego się spodziewałeś, jakiejś przysięgi czy co?
Wzruszyłem ramionami i cicho powiedziałem:
- No… chyba tak.
- To dobrze myślałeś. – krzyknęła i zaśmiała się. Ja też mimo woli się uśmiechnąłem. Musiałem powtórzyć za nią kilku zdaniową formułkę. Najważniejsze w niej było to, że obiecałem nie skrzywdzić nigdy żadnej rośliny, przynajmniej umyślnie. Jedynym odwołaniem od tego punktu była sytuacja zagrażająca życiu. Kiedy wypowiedziałem ostatnie słowa przysięgi, nie czułem się jakoś szczególnie. Demeter już zamierzała odejść. Przypomniałem sobie na szczęście o ognisku.
- Czy miała byś może coś do rozpalenia ognia, o pani. – dodałem tą formułkę na końcu żeby nie zabrzmiało to niegrzecznie. Nie odpowiedziała, jednak cofając się rzuciła mi zapalniczkę.
- Dziękuję! – krzyknąłem za nią i podszedłem do ogniska. Szybko je rozpaliłem. Przeniosłem plecak blisko ognia. Usiadłem żeby się ogrzać. Przy okazji sprawdziłem opatrunek na ręce. Praktycznie przestałem krwawić. Nie wiem jak to możliwe. Przeszukałem jeszcze raz mój plecak i znalazłem słuchawki i odtwarzacz mp3. Jak mogłem wziąć coś takiego, a nie wsiąść zapalniczki?! Położyłem się na plecach i właśnie miałem włączyć muzykę, gdy jakimś cudem usłyszałem kroki. „No nie, nie dadzą mi nawet iść spać?! Ciekawe kto tym razem idzie, może sam Zeus się pofatygował?” – myślałem zaczynając się denerwować. Zdjąłem słuchawki i wstałem. Oniemiałem. Po drugiej stronie polany stał…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Raphael
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 05 Wrz 2012
Posty: 567
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Percy

PostWysłany: Nie 15:05, 28 Paź 2012    Temat postu:

Rozdział jak zwykle świetny. Dużo humoru, zwłaszcza ten fragment z opuszczeniem patyka.
Czyli Michael jest synem Ateny? Pomysł niezły.
Dwóch bogów w jednym rozdziale? Czy to przypadkiem nie za dużo? Mogliście Demeter wprowadzić trochę później, ale TO WASZ fanfick, więc nie będę uznawał tego za wadę.
Jestem bardzo ciekaw, kim jest ta osoba stojąca po drugiej stronie polany. Mam nadzieję, że nie kolejny bóg, bo to byłoby już przegięciem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna -> Fan Fiction Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin