Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Nieoczekiwane spotkanie [NZ][2/10] BO]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna -> Tartar / Porzucone ff
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dekiel
Przypalona Ambrozja
Przypalona Ambrozja



Dołączył: 16 Lis 2010
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Wto 16:03, 16 Lis 2010    Temat postu: Nieoczekiwane spotkanie [NZ][2/10] BO]

Byłam już na skraju polany, kiedy mnie znaleźli. Automatycznie, chciałam się zastanowić, czy uda mi się uciec, gdy dotarła do mnie powaga sytuacji.

Nie było czasu. Dzięki moim dodatkowym zmysłom, wiedziałam, że jestem otoczona. Dookoła mnie stało 8 mężczyzn ubranych na czarno, z twarzami ukrytymi w cieniu kaptura. A może to były kobiety?
Zaśmiałam się w duchu z goryczą. Zaraz miało zakończyć się moje życie, a ja zastanawiałam się czy wykończy mnie kobieta czy facet.

Z zamyślenia wyrwał mnie odległy huk grzmotu. Nie zdawałam sobie nawet sprawy, że wokół nas szaleje burza. Kątem oka dostrzegłam na granicy lasu wielką sosnę. Wyglądała, jakby stała w tym miejscu od początku świata.
Jasny błysk przywrócił moje myśli na właściwe tory, przypominając o niebezpieczeństwie. Jeżeli chcą zabawy, to ją dostaną. Nigdy się nie poddam.

Rzucając ostatnie spojrzenie na drzewo, wyjęłam z rękawa przygotowane wcześniej sztylety. Spiżowy i stalowy. Pierwszy miał delikatny odcieniu zieleni. Drugi zaś zdawał się pobłyskiwać żywym ogniem. Klinga jego, odbijała ostatnie promienie zachodzącego słońca. Czerwone niebo, czerwone słońce.

Napięłam się przygotowując ciało do walki, gdy najwyższy z prześladowców poruszył się.
- Opór nic ci nie da – zasyczał. – Taka jest wola bogów. Prawo zostało złamane, a ty nie możesz żyć.
Powiem szczerze, te słowa mnie lekko wkurzyły.
- Chyba jednak mogę, skoro cały czas to robię – wycharczałam ze złością, używając całej mej charyzmatycznej postawy.
Gdy byłam mała, on i mama zawsze mi powtarzali, że mam dar do irytowania. Tym razem chyba też to podziałało, gdyż mój przeciwnik zadrżał. Wątpliwe by było to z podenerwowania.
- Smarkaczu! Nie wiesz komu się przeciwstawiasz! – wrzasnął, a jakby dla potwierdzenia jego słów na niebie wściekle rozbłysła błyskawica.
- Zeusowi – warknęłam ze wstrętem.

Deszcz jeszcze bardziej przybrał na sile, mimo to nie było mi mokro. Jedyne, co w tamtej chwili czułam, była wielka nienawiść.
I wtedy, zorientowałam się, że nie jestem sama.

Pod sosną stały 3 osoby. Mimo mroku i deszczu, wyraźnie widziałam ich twarze.

Była tam blondwłosa dziewczyna z poważną miną i chłopiec z bródką i kopytami zamiast nóg.
Satyr, nie chłopiec – poprawiłam się w myślach.
Gdy przeniosłam jednak wzrok na ostatnią osobę, zamarłam. Widziałam w jego zielonych oczach te same emocje, które mnie właśnie ogarnęły.

Zdumienie, długoletnia tęsknota, radość i wreszcie – strach.

Wróciły do mnie wspomnienia, które tak uporczywie dusiłam w sobie. Wspólne zabawy, rozmowy o rzeczach błahych, jak i planach na przyszłość. Moment, jak czuliśmy się oszukani, gdy okazało się, że św. Mikołaj nie istnieje, jak i radość, gdy hasaliśmy po Long Island.

Wszystko to powróciło do mnie z ogromną siłą. Znów obudził mnie grzmot. Moi napastnicy, jeszcze nie dostrzegli nowoprzybyłych. Wiedziałam jednak, co zaraz się stanie. Sprzeciwiłam się bogom. A dokładnie najwyższemu z nich. Mimo to nie żałowałam.

Byłam wściekła. Wściekła na ojca, wściekła na bogów i na siebie samą. Za to, że byłam zmuszona do uciekania przez całe życie, kryjąc się przed istotami wyższymi. Za ostatnie lata spędzone w odosobnieniu od osób, które kochałam. Jednak teraz, patrząc na tą znaną twarz poczułam tylko ból i pewnego rodzaju smutek. Zawiodłam ich.

- Wybacz mi. Wybacz mi bracie – powiedziałam cicho do Percy’ego.
Wątpliwe jednak było, by dosłyszał ten cichy pomruk w czasie szalejącej wokół burzy.

Nie czekając na reakcję, rzuciłam się na najbliższego przeciwnika. Myślałam tylko, co zrobić aby w ostatniej walce w moim życiu nie wypaść na idiotkę przy osobie, która od zawsze mnie wspierała, pocieszała i pomagała w trudnych chwilach.
Osobie, która była moim bliźnim w dosłownym znaczeniu tego słowa.


--------------------------------------------------------------------------------------------
Wszelkie poprawki mile widziane.
"Za wszelkie błędy ogromnie żałuje, poprawę obiecuje"


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dekiel dnia Sob 12:51, 20 Lis 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sophie
Miss Holmes
<b>Miss Holmes</b>



Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Niemcy
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Wto 16:19, 16 Lis 2010    Temat postu:

Świetne :) Masz bardzo fajny styl, ciekawe. Na początku pomyślałam, że to Thalia jest narratorką Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Podróżniczka
Róg Minotaura
Róg Minotaura



Dołączył: 27 Lip 2010
Posty: 517
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: "Trzy plichy"
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Wto 17:38, 16 Lis 2010    Temat postu:

Fajne. Podoba mi się narracja pierwszoosobowa, choć i tak nie wiem, kto mówi. (Jeśli to ktoś z OO to nie mówcie, proszę - nie czytałam jeszcze.)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dekiel
Przypalona Ambrozja
Przypalona Ambrozja



Dołączył: 16 Lis 2010
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Sob 12:32, 20 Lis 2010    Temat postu:

II
SPOTKANIE


Wiecie co? Najgorsze co może się przydarzyć człowiekowi, to niewiedza co się zdarzyło wcześniej. Pewne dla mnie było jedne: leżałam na miękkim łóżku. Chciałam się poruszyć, by zobaczyć gdzie się znajduję jednak nie byłam w stanie. Tak więc, spoczywałam na czymś miękkim a na twarzy czułam jakiś materiał. W pierwszym momencie pomyślałam, że to pewnie kawałek kołdry. Dopiero po pewnym czasie doszło do mnie, że owe coś zaczyna się w okolicach szyi.
Bandaż – uświadomiłam sobie z pewnym zdziwieniem. Bezskutecznie próbowałam sobie przypomnieć gdzie jestem, co ja tu robię a co najważniejsze – co się stało.
Tak więc wytężając ze wszystkich sił nadmiar mych szarych komórek, pogrążyłam się w zamyśleniu poszukując jakiś wspomnień.
Nie zorientowałam się nawet gdy zapadłem w ten sen. Sen o którym wolałabym zapomnieć.

Kap, kap, kap, kap. Echo uderzającej równym tempem wody o podłoże głośno rozbrzmiewało mi w uszach. Otworzyłam oczy by zobaczyć gdzie się znajduję. Wyobraźcie sobie, że ku mojemu zdumieniu nic nie widziałam! Pustka, jaka otaczała mnie dookoła była aż niepokojąca. Wydawało mi się, że znajduję się w jakiejś jaskini, gdzie jeszcze nigdy nie dotarło światło dzienne.
Drugi rzecz, która mi się zdecydowanie nie zgadzała, był fakt że miałam niesamowicie wrażliwy słuch. Z fascynacją godną dziecka Ateny, zaczęłam więc się wsłuchiwać w odgłosy dookoła mnie.
Cichy szum, łagodnie wdrażał mi się w pamięć. Gdzieś obok musiało być źródło. A więc moje przypuszczenia były prawdziwe – znajdowałam się w jaskini.
Byłam coraz bardziej zaniepokojona jak i zafascynowana. Nie często zdarza mi się brać udział w aż tak realistycznym śnie. Gdyby nie fakt, że cechowałam się niezwykłą spostrzegawczością i byłam posiadaczką 2 niezwykle bystrych (i zielonych) oczów, powiedziałam bym że jestem ślepa.
Tak więc wykorzystując mą wrodzony talent do pakowania się w kłopoty uczyniłam uważny krok w przód. A potem, poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu. Mojej reakcji chyba się domyślacie.

***

Czując na sobie zdecydowanie delikatny acz niechciany dotyk moje ciało automatycznie przeszło w stan obronny. Co to jest stan obronny?
Akcja = reakcja.
Więc, gdy poczułam ten gest bez zastanowienia pociągnęłam tego człowieka za rękę, by go widowiskowo przerzucić przez ramię. Opierając się mocno nogami o podłoże i ściągając łopatki ku sobie dodałam mu nie wyobrażalną siłę. Po chwili słyszałam gruchot spadającego na ziemie ciała jak i piskliwego Auuu!
Tuż za mną rozległ się śmiech.
- I znowu porażka braciszku. Kiedy ty się w końcu nauczysz, że z kobietami nie ma żartów? - dodał kpiąco ten sam głos. Bez wątpienia, należał do jakiejś młodej dziewczynki.
- Nie spodziewałem się, że ta małolata będzie aż taka silna – odpowiedział nastoletni głos. Biorąc pod uwagę fakt, iż dochodził z podłoża, stwierdziłam że to on śmiał mnie napastować.
Jest tylko jedna rzecz, której szczerze nienawidzę. A właściwie to jedno słowo. Mała.
- Słysząc więc to określenie, odruchowo kopnęłam z całej siły celując tam, gdzie powinien znajdować się ten idiota. Piskliwy wrzask który temu towarzyszył podpowiedział mi, że trafiłam w dość „czuły” punkt na jego ciele.
- Mówiłeś coś jeszcze? - warknęłam do niego. Słysząc, że dziewczyna znowu zaczęła się śmiać, zwróciłam się do niej – A ciebie co tak cieszy, hę? Mogłabyś nauczyć tego palanta by nie pchał się tam gdzie go nie zaproszono.
- Ale to było tylko ramię! - dobiegł mnie z dołu cichy sopran.
- To było aż ramię! - sprostowałam zdenerwowana.
Dookoła mnie rozległy się śmiechy, co mnie dodatkowo wzburzyło. Jasne, ale zabawa. Mam tylko nadzieję, że coś mu się złamało – pomyślałam mściwie.
W końcu, odezwał się stanowczy głos.
- Wystarczy już. Darisso podejdź tu do mnie.
Zatkało mnie. W przenośni jak i dosłownym znaczeniu tego słowa. Mimowolnie zachłysnęłam się, co było jak na mnie dużym osiągnięciem. Jeszcze nigdy, nie zdarzyło mi się zachłysnąć. Próby podtopienia się też spełzały na niczym.
- Skąd wiesz, jak się nazywam? - spytałam gdy wreszcie odzyskałam głos.
Szkoda tylko, że wciąż nic nie widzę. Wiedziałam przynajmniej, kim jest ten wszystkowiedzący głos.
Jednak po chwili odpowiedź, którą uzyskałam wprawiła mnie w jeszcze większe zdumienie.
- Ponieważ jestem twoim ojcem. A więc, podejdź tu do mnie Darriso, rodzona siostro mego syna, Perseusza Jacksona.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dekiel dnia Sob 12:51, 20 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sophie
Miss Holmes
<b>Miss Holmes</b>



Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Niemcy
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Sob 14:36, 20 Lis 2010    Temat postu:

Ładnie go potraktowałaś xd twoja postać ma charakterk Very Happy Świetne

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Necklice
Pani mórz
Pani mórz



Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 3175
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Krk
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Sob 16:45, 20 Lis 2010    Temat postu:

Fajnie, ja nie wiem jak Tosia mogła się nie zorientować kim ona jest Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Celestine.
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 19 Wrz 2010
Posty: 316
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: CHB!
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Sob 21:00, 20 Lis 2010    Temat postu:

Świetne Very Happy
jeszcze jedna wskazówka powinno być : zielonych oczu, a nie oczów. ;P


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Podróżniczka
Róg Minotaura
Róg Minotaura



Dołączył: 27 Lip 2010
Posty: 517
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: "Trzy plichy"
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Śro 19:00, 24 Lis 2010    Temat postu:

Już wiem, o kogo chodzi. A ty Neck, chyba nie powinnaś się dziwić. Przecież ja nie jestem z tych "domyślnych". ;P

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dekiel
Przypalona Ambrozja
Przypalona Ambrozja



Dołączył: 16 Lis 2010
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Czw 17:28, 10 Lut 2011    Temat postu:

I tak minął kolejny dzień. Jak zawsze zmarnowany. Jak zawsze nudny. Jak zawsze przygnębiający. Myślałam że trafiłam do bajki, a trafiłam do piekła. To miał być happy end, a okazał się pustym prologiem do dalszego życia. Mam nadzieję, że ten kto pisze moją historię ma przy sobie kieliszek mocnej wódy na ukojenie smutku i rozwiązanie wszystkich problemów. Bo to ja przez niego cierpię.

Cały ten czas spędziłam na próbie zapomnienia tego snu. Snu? Nie wiem nawet, czy można to nazwać snem. Koszmaru.
Ale przecież nie jestem już sama (a przynajmniej, przez najbliższy czas nie będę). I to właśnie ta myśl dawała mi siły, by dalej żyć. W końcu rola starszej siostry to nie tylko wcinanie do większych omletów, nie? Opieka nad bratem, choć może nie jest jak wcinanie wyrobów jajko-podobnych, jednak też jest moim obowiązkiem - .... DARA, SŁUCHASZ TY MNIE? ... - albo i nie.

Westchnęłam ciężko, przybierając znudzono-poirytowany wyraz twarzy.
- Obawiam się, że oprócz mnie słucha cię jeszcze cała najbliższa okolica, włącznie z tymi śmiertelnikami mieszkającymi 20 kilometrów od obozu stwierdziłam potulnie.
- Powtórz więc, co ci powiedziałem.
- DARA SŁUCHASZ MNIE? - zacytowałam ze śmiechem, za co zdecydowanie niesłusznie
oberwałam poduszką.


I to właśnie był największy błąd popełniony przez Młodego w dniu dzisiejszym.

Wziąwszy głęboki oddech, zaczęłam na niego pluć wiązankami "morskich" epitetów.
- O jasna Chimero, żrąca zdechłe krewetki, przez ciebie jestem cała w pierzu! Ty nędzna ostrygo z puszki konserwowej, ty kałamarnico bez macek, ty - umilkłam na moment, by znaleźć w swej pamięci odpowiednio wstrętne karykatury morza (czyli moich ulubieńców) - ty rybo dwudyszna!

Chciałam jeszcze coś dodać, jednak poczułam na swoim ciele 50 kilo żywej wagi. Jęknęłam, waląc lewą ręką na oślep tak gdzie powinna się znajdować twarz mego bliźniaka. Chrzęst przestawianej kości, podpowiedział mi że trafił go w nos. Ma się talent, nie? Chyba muszę pójść na jakiś kurs karate dla niewyżytych niewidomych. Szkoda tylko że ten palant odpłacił mi się pięknym za nadobne, wbijając kolano w mój brzuch.

Tę cudowną siostrzano-braterską bójkę przerwało głośne westchnięcie Chejrona i nieco cichsza skarga Annabeth - To już 4 raz w tym tygodniu. Zasmuciła mnie tym trochę, bo pominęła fakt, że jest dopiero wtorek.
- Annabeth, zabierz Percy'ego do Sali Szpitalnej. - zwrócił się do (podobno) jasnowłosej, po czym poczułam na sobie jego spojrzenie - Darisso....
- Daro - przerwałam mu uśmiechając się lekko, choć w głębi mego ciała serce mi zamarło.
- A więc Daro, dziś na Olimpie odbędzie się narada Olimpijczyków. A ty, zostałaś na nią zaproszona przez samego Gromowładnego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sophie
Miss Holmes
<b>Miss Holmes</b>



Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Niemcy
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Śro 23:41, 16 Lut 2011    Temat postu:

Typowe rodzeństwo ;D Nie wspominając już o herosowym ;p

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sophie dnia Śro 23:42, 16 Lut 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Eveleine
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 276
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Nie 16:24, 20 Mar 2011    Temat postu:

Opowiadanie ciekawe, pisane "lekkim" stylem, co od zawsze przypadało mi do gustu :-) Darissa jest dość interesującą postacią, Percy'emu przyda się ktoś taki Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dekiel
Przypalona Ambrozja
Przypalona Ambrozja



Dołączył: 16 Lis 2010
Posty: 50
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Wto 11:48, 05 Kwi 2011    Temat postu:

Gdy usłyszałam słowa: „Olimp”, „Olimpijczycy” i wreszcie „Gromowładny” zadrżałam. Jeśli mój ojciec miał rację, najbliższy okres nie przyniesie nic radosnego. Ani dla mnie, ani dla Percy'ego.
Upewniając się ręką, że w miejscu gdzie chciałam usiąść znajduje się łóżko delikatnie osunęłam się na nie. Głowę oparłam o ścianę.
- Nie jesteś chyba ucieszona z tego faktu – zauważył Chejron. W jego głosie brzmiało lekkie niedowierzanie, przemieszane ze źle skrywaną troską. Czułam na sobie jego mądre spojrzenie. Gdy mu nie odpowiedziałam dodał znacznie ciszej: Ty i twój brat macie te same zwyczaje. On też mówi przez sen.
Z zaskoczenia wyprostowałam się. Lada moment poczułam też niechciane łzy zbierające się w kącikach moich oczu. Udając, że poprawiam włosy, starłam je szybko. Nie wiem czy Centaur je widział, jednak tego nie chciałam.
- Ile wiesz? - spytałam po chwili milczenia.
- Niewiele. Twój ojciec zabronił nam o tym z tobą rozmawiać, jednak obawiam się, że nie mam wyjścia. Zeus się niecierpliwi. Ostatnim czasem stał się bardzo nerwowy. Podejrzewam, że to twoje pojawienie się tak go wkurzyło. Bądź co bądź, nikt z nas nie spodziewał się że Posejdonowi urodzą się bliźniaki.

Słysząc to skrzywiłam się lekko. Bliźniaki? Mógłby więc chociaż wykazać się większą troską mój los. A nie tak jawnie faworyzować swego starszego syna. Jednak Chejron nie zwrócił uwagi na moją reakcję.
-Tak jak już mówiłem, niewiele wiem. Jednak powinnaś dowiedzieć się, w ostatnich dniach zachowanie Percy'ego zdecydowanie odbiega od normy.
- Jak zawsze – mruknęłam do siebie cicho – i o tym chcesz ze mną rozmawiać?
- Dokładnie. Widzisz, ostatnio stał się niespokojny. Cały czas jest zdenerwowany i daje się łatwo wyprowadzić z równowagi – co być może sama już zauważyłaś.

W domku zapanowała cisza nie licząc cichego szumu wody. W Domku Posejdona nie było to jednak nic nadzwyczajnego. Przymknąwszy oczy wsłuchałam się w ten kojący odgłos. Nie wiedziałam co mam zrobić. To co mówił Chejron było prawdą. Nie było co do tego żadnych wątpliwości, że nie jest to normalne zachowanie mego braciszka. Jednak ojciec zabronił mi o tym mówić. A na dodatek zaraz miałam udać się na Olimp, by przechodzić przez to raz jeszcze.
- Nie mogę ci na to odpowiedzieć – szepnęłam z rozpaczą. Ostrożnie podniosłam się z łóżka, cały czas trzymając się jego oparcia. - Posejdon wyraźnie dał mi to do zrozumienia. Ale ty jesteś mądry. Sam powinieneś znać powód jego zdziwaczenia. W tamtym roku wiele się w jego życiu wydarzyło.

Nie zaczekawszy na odpowiedź wyszłam na dziedziniec.

***

Zatrzymałam się przy fontannie. Było to jedno z moich ulubionych miejsc. Gdy moje ręce dotknęły zimnej powierzchni murka, zza mnie dobiegł znany mi już głos.
- Witam ponownie Daro. Jesteś już gotowa? - spytał się obcy podchodząc bliżej. Jego ciało było przesycone potężną energią. Czułam to całym swoim ciałem, które reagowało na nie silnymi dreszczami.
- Jesteś bogiem, prawda? Ale nie Apollem. Nie jesteś też nikim z Wielkiej Trójki, gdyż oni są zdecydowanie potężniejsi. Kim więc jesteś? - spytałam się zaciekawiona, po czym dodałam - Ty również byłaś tamtej nocy w grocie, prawda?
- Jesteś nad wyraz bystra dziewczyno. W tym przypadku zdecydowanie różnisz się od swego brata. Owszem, byłem wtedy z wami. Jako jeden z nielicznych jestem za tym, by zostawić cię przy życiu. Jak może się już zorientowałaś, Rada Olimpijska jest podzielona na 2 obozy. Jeden jest za twoją śmiercią, drugi zaś za ocaleniem ciebie. Jako bóg podróżników, dostałem za zadanie sprowadzić cię na dzisiejszą naradę.
- Teraz wiem już kim jesteś. Hermes, prawda?
- Znów muszę przyznać ci rację – usłyszałam zadowolony głos posłańca – moim zadaniem jest dostarczenie cię i utrzymanie przy życiu w najbliższym czasie. Ta druga część, oczywiście została zlecona przez Posejdona.

Uśmiechnęłam się lekko. Miło jest wiedzieć, że nie wszyscy chcą cię rozerwać na strzępy, nie? A teraz mam chociaż tą pewność, że kilka osób jest po mojej stronie
- Twój brat już do nas dotarł – odezwał się bóg.
Kiwnęłam głową. Koszmar zaczął się spełniać. Tylko jak się skończy?
- Co z nim? - spytałam z lekkim wahaniem w głosie. Nie byłam pewna, czy chce znać odpowiedzieć, jednak musiałam wiedzieć na czym stoję.
Hermes westchnął i odpowiedział mi znużonym głosem:
- Tak jak się spodziewaliśmy. Proces przemiany już się zaczął. Swoją drogą, dziwię się że tyle wytrzymał. Jest silny. Ale koniec tej pogawędki. Najwyższy czas ruszać.

Położył rękę na moim ramieniu. Poczułam się, jakby ktoś mnie dotknął rozgrzanym do białości kawałkiem metalu. Od razu zrozumiałam, że bóg podróżników jest w swojej prawdziwej formie. Wewnątrz mego ciała przebiegały tysiące pęcherzyków energii, szukając drogi by wydostać się na zewnątrz.
- Musisz zablokować swoje ciało - odezwał się głos w mojej głowie – inaczej nie zdołam cię przenieść na Olimp.
Nie bardzo wiedząc o co mu chodzi, skupiłam się na swoim wnętrzu. Ze zdumieniem uświadomiłam sobie, że jestem w stanie kontrolować kierunek owej siły. Rozkazałam jej więc wirować. Czując jak strugi energii poddają się mojej woli, zmusiłam je aby połączyły się w jedną wielką falę.
Miałam wrażenie, jakbym była rozdzierana a tysiąc kawałków. Moje ciało stało się pojemnikiem dla boga. Koniczyny odmówiły mi chęci do współpracy. Nie ja nimi teraz kierowałam, lecz czysta Magia znajdująca się w moim ciele.

Zrozumiałam też, dlaczego odebrano mi wzrok. Teraz miałam możliwość przebywać w otoczeniu bogów, a nawet użyczać im swoje ciało nie obawiając się wcześniejszego spopielenia.

A wtedy po raz kolejny w ciągu ostatnich kilku dni straciłam przytomność.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dekiel dnia Wto 12:24, 05 Kwi 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sophie
Miss Holmes
<b>Miss Holmes</b>



Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Niemcy
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pią 19:15, 13 Maj 2011    Temat postu:

Bardzo mi się podoba opis na końcu, dobrze napisany Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna -> Tartar / Porzucone ff Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin