Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Pierwszy rozdział The Mark of Athena
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna -> "Olimpijscy Herosi" / 3. "Znak Ateny"
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Aguniaa
Apollo w spodenkach
Apollo w spodenkach



Dołączył: 04 Gru 2011
Posty: 145
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Czw 11:06, 03 Maj 2012    Temat postu: Pierwszy rozdział The Mark of Athena

Podczas uroczystej premiery The Serpend's Shadow Rick Riordan przeczytał pierwszy rozdział The Mark of Athena. W internecie znalazłam go w formie pisemnej. Oczywiście w języku angielskim. Ja wrzuciłam go do google tłumacza, chociaż jakość była średnia, cały sens da się bez problemu zrozumieć. Mam nadzieję, że na forum znajdzie się ktoś chętny do przetłumaczenia. Razz

The Mark of Athena

Chapter 1:
Until she met the exploding statue, Annabeth thought she was prepared for anything. She paced the deck of the Argo II, checking and double checking the ballistics to make sure they were locked in on. She confirmed that the white flag was flying from the mast. She reviewed the plan with the rest of the crew. And the back-up plan, and the back-up plan for the back-up plan.
Most importantly, she pulled aside their war crazed chaperone, Gleeson Hedge, and encouraged him to take the morning off in his cabin watching reruns of a mixed martial arts championship. The last thing they needed, flying a Greek trireme into a potentially hostile Roman camp, was a middle-aged satyr in gym clothes waving a club and yelling “DIE!”.
Everything seemed to be in order. Even that mysterious chill that she’d been feeling since the ship launched seemed to have dissipated. At least for now.
The warship descended from the clouds but Annabeth couldn’t stop second guessing herself. What if this was a bad idea? What if the Romans panicked and attacked on sight? The Argo II definitely did not look friendly. Two hundred feet long with a bronze hull, flaming metal dragon for a mast head, mounted repeating crossbows that could fire explosive bolts powerful enough to blast through concrete. Well, it wasn’t the most appropriate ride for a meet and greet with the neighbors.
Annabeth had tried to give the Romans a heads up. She’d asked Leo to send one of his special inventions, a holographic scroll, to alert their friends inside their camp. Hopefully the message had gotten through. Leo had wanted to paint a giant message on the bottom of the hull, “Wazzup?” and a smiley face, but Annabeth had vetoed the idea. She wasn’t sure the Romans had a sense of humor.
Too late to turn back now. The clouds broke around the hull, revealing the golden green carpet of the Oakland hills below them. Annabeth gripped one of the bronze shields that lined the starboard railing. Her three crewmates took their places.
On the stern quarterdeck, Leo brushed around like a madman, checking his gauges and levers. Most helmsmen would have been satisfied with a pilot’s wheel or a rudder. Leo had installed a keyboard monitor aviation controls from a leer jet and dubstep soundboard and the motion control sensors from a Nintendo Wii. He could fire the ship by pulling on the throttle or fire the weapons by sampling an album or raise the sails by shaking his Wii controllers really fast. Even by demigod standards, Leo was seriously ADHD.
Piper paced back and forth behind the main mast, practicing her lines. “Lower your weapons,” she murmured, “we just want to talk.”
Her Charmspeak was so powerful the words flowed over Annabeth, filling her with the desire to drop her dagger and have a nice long chat. For a child of Aphrodite, Piper tried really hard to play down her beauty. Today she was dressed in tattered jeans, worn out sneakers, and a white tank top with pink Hello Kitty designs. Maybe a joke? Though Annabeth really could never tell with Piper. Her choppy brown hair was braided down the right side with an eagle’s feather.
And then there was Piper’s boyfriend, Jason. He stood at the bow on a raised crossbow platform where the Romans could easily spot him. His knuckles were white on the hilt of his sword. Otherwise he was pretty calm for a guy who was making himself a target. Over his jeans and his orange Camp Half Blood T-shirt, he had donned a toga and a purple cloak, symbols of his old rank as praetor. With his wind ruffled blond hair and his icy blue eyes, he looked ruggedly handsome and in control, just like son of Jupiter should. He’d grown up at Camp Jupiter, so hopefully his familiar face would make the Romans hesitate to blow them out of the sky.
Annabeth tried to fight it, but she didn’t completely trust this guy. He acted too perfect, always following the rules, always doing the honorable thing. He even looked too perfect. In the back of her mind, she kept thinking ‘maybe this was a trick and he betrayed us. What if we sail into Camp Jupiter and he says, “Hey, Romans! Check out these prisoners and this cool ship I brought you.”
Annabeth didn’t think he would do that, but still. She couldn’t look at him without getting a bitter taste in her mouth. He’d been part of Hera’s forced exchange program between the two camps. Without warning, Hera had plucked up Percy Jackson, Annabeth’s boyfriend, wiped his memory and sent him to this Roman camp. In exchange, the Greeks got Jason. None of that was Jason’s fault, but every time Annabeth looked at him, she remembered how much she missed Percy.
Percy, who might be below them right now.
Oh god. Panic welled up inside her. “I’m a child of Athena,” she said to herself, “I have to stick to my plan and not get distracted.”
Then she felt it again, that familiar shiver, as if an evil snowman had crept up right behind her and was breathing down her neck. She turned but no one was there. It must be her nerves. Annabeth wished she could pray to her mother for help, but now that was impossible. Not this last month since she’d had a horrible encounter with her mom and had gotten the worst present of her life.
The cold pressed closer. She thought she heard a voice in the wind, laughing. Every muscle in her body tensed. She knew something was about to be terribly wrong. She almost ordered Leo to reverse course. And then, in the valley below, horns sounded.
The Romans had spotted them.

Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sylvia190
Aresowa skarpeta
Aresowa skarpeta



Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poland / Leszno
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pią 12:17, 04 Maj 2012    Temat postu:

Nie ogarnęłyśmy do końca każdego słowa, ale mniej więcej sens jest Very Happy
Chcę już książkę w rękach. <3


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mosqua
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 12 Kwi 2012
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Annabeth

PostWysłany: Nie 22:57, 06 Maj 2012    Temat postu:

od razu ostrzegam, że tłumaczenie to nie jest coś co robię najlepiej i w niektórych miejscach trochę improwizowałam.

Znak Ateny

Rozdział I

Dopóki nie poznała eksplodującej statuy, Annabeth była pewna, że jest przygotowana na wszystko.

Chodziła po pokładzie Argo II, sprawdzajac raz po raz balistykę, by mieć pewność, że jest zablokowana. Upewniała się, że biała flaga powiewa na maszcie. Powtarzała plan z resztą załogi. I zapasowy plan. I zapasowy plan dla zapasowego.

I co najważniejsze, upewniła się, że oszalały miłośnik wojen, Gleeson Hedge, spędził cały poranek w swojej kabinie, oglądając powtórke mistrzostwa mieszanych sztuk walki. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowali, lecąc greckim statkiem, do wrogiego obozu rzymskiego, był satyr w średnik wieku, ubrany w strój gimnastyczny i krzyczący na około:
- GIŃ!
Wszystko wydawało się być w porządku. Nawet, ten tajemniczy chłód, który towarzyszył jej od kiedy statek wystartował, zdawał sie ulotnić. Przynajmniej na razie.

Okręt wojenny wynurzył się zza chmury, ale Annabeth nawet na sekunde nie mogła powstrzymać wątpliwości. Co jeśli to był zły pomysł? Co jeśli Rzymianie spanikują i zaatakują ich na dzień dobry? Argo II napewno nie wyglądało przjaźnie. Długi na dwieście metrów kadłub wykonany z brązu; ognisty, metalowy smok na maszcie; zamontowane kusze, które pobudzając ogień, byłyby w stanie wysadzić beton. Cóż, to zdecydowanie nie był najlepszy statek na miłe i spokojne spotkanie z sąsiadami.

Annabeth próbowała ostrzec Rzymian. Nawet poprosiła Leo, żeby wysłaa im jeden z jego specjalnych wynalazków : hologram, aby ostrzec ich przyjaciół w środku obozu. Miała nadzieję, że wiadomość dotarła. Leo chciał namalować na spodzie statku gigantyczną wiadomość

- Jaktam? - I obok tego uśmiechniętą buźkę, ale Annabeth odrzuciła ten pomysł. NIe była pewna czy Rzymianie mają poczucie humoru.

Teraz było już za późno na odwrót. Chmur rozstąpiły się przed nimi, ukazując poniżej nich złoto zielony dywan wzgórz Oakland Too. Annabeth chwyciła jedną z brązowych tarcz, które leżały przy poręczy. Członkowie jej załogi, zajęli miejsca.
Na rufie Leo kręcił się jak szalenia, sprawdzając wskaźniki i dźwignię. Większość sterników byłaby zadowolona ze zwykłego steru. Ale Leo miał zainstalowaną kamerę, która wszystko monitorowała, a także czujnik ruchu. Mógł spalić statek za pomocą jednego przycisku, lub podnieść żagle dzięki czujnikowi naprawdę szybko. Nawet jak na półboga, Leo miał poważne ADHD.

Piper natomiast chodziła tam i z powrotem, za głównym masztem powtarzając swoje wiersze.
- Opuście bronie - mamrotała - chcemy po prostu porozmawiać.
Jej moc była tak silna, że słowa popłynęły w kierunku Annabeth, sprawiając, ze miała ochotę opuścić sztylet i odbyć miłą i długa rozmowę. Jak na córkę Afrodyty, Piper bardzo starała się ukryć swoje piękno. Dzisiaj ubrana była w podarte dżinsy, zużyte trampki i białą bluzkę z różowymi symbolami Hello Kitty. Może to żart? Choć tak naprawdę z Piper nigdy nic nie wiadomo. Jej brązowe włosy miały po prawej stronie, wplecione pióro orła.

No i był jeszcze chłopak Piper, Jason. Stał na dziobie, skąd Rzymianie mogliby go łatwo zobaczyć. Jego dłonie, były już sine od zaciskania ich na rękojęści miecza. Po za tym wyglądał na bardzo spokojnego, jak na faceta, który stał w miejscu, skąd był doskonałym celem. Oprócz jego dżinsów i pomarańczowej koszulki z Obozu Herosów miał na sobie togę i purpurowy płaszcz, symbole jego dawnej rangi, tego że był pretorem. Z jego rozwianymi włosami i lodowato, niebieskimi oczami, wyglądał bardzo przystojnie i w pełni władzy, jak na syna Jupitera przystało. Wychował się w rzymskim obozie, więc może jego widok sprawi, że Rzymianie zdecydują się jednak nie wysadzić ich w powietrze.

Annabeth próbowała to zwalczyć, ale nie mogła dokońca zaufać temu gościowi. Zachowywał się zbyt doskonale, zawsze postępujący według zasad, zawsze taki honorowy. Nawet zbyt doskonały. Gdzieś w głębi jej umysłu czaiła się myśl ' Może to podstęp, a on nas zdradził' , co jeśli znajdą się w obozie Jupitera, i on powie:
- Witajcie Rzymianie! Zobaczcie jakich więźniów wam przyprowadziłem i jaki fajny statek przywiozłem!
Oczywiście wątpiła, żeby mógł zrobić coś takiego, ale jednak. Nie mogła na niego patrzeć bez tego gorzkiego smaku w ustach. Był częścią planu Hery, planu, który polegał na przymusowej wymianie pomiędzy obozami. Bez żadnego ostrzeżenia Hera porwała Percy'ego Jacksona, chłopaka Annabeth, wymazała jego pamięć i wysłała go do rzymskiego obozu, a w zamian Grecy dostali Jasona. Nic z tego nie było winą chłopaka, ale za każdym razem gdy Annabeth na niego patrzyła, przypominała sobie, jak bardzo tęskni za Percym.
Percy, który w tej chwili mógł znajdować się dokładnie być pod nimi.
O boże. Panika ogarnęła jej ciało.
- Jestem córką Ateny. - powiedziała sobie. - Muszę trzymać się mojego planu i nie pozwolić, by coś mnie rozpraszało.
I wtedy poczuła to znowu. Ten znajomy dreszcz, jak gdyby zły bałwan stał tuż za nią i huhał jej w szyję. Odwróciła się, ale nikogo nie było. To przez te nerwy. Annabeth chciała się pomodlić do matki i poprosić ją o pomoc, ale teraz to było niemożliwe. Jeszcze w tym miesiącu miała straszne spotkanie z matką i dostała najgorszy prezent w jej życiu.
Zimno zwiększyło się. Wydawało jej się, że słyszy, jak głos śmieje się na wietrze. Wszystkie jej mięśnie się napięły. Wiedziała, że stanie się coś złego. Prawie kazała Leo zawrócić. A potem, w dolinie poniżej rozbrzmiał dżwięk rogu.
Rzymianie ich zauważyli.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Terpsyhora
Aresowa skarpeta
Aresowa skarpeta



Dołączył: 08 Maj 2012
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piła
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Wto 16:08, 08 Maj 2012    Temat postu:

Nie mogę się doczekać kiedy trzeci tom trafi do księgarni. Ciekawa jestem jak autor opisze powitanie Aanabeth i Perci'ego.

Alishacet naprawdę świetnie to przetłumaczyłaś.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mosqua
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 12 Kwi 2012
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Annabeth

PostWysłany: Wto 20:00, 08 Maj 2012    Temat postu:

Dziękuje :)
Ja też! I ogólnie to strasznie się ciesze, że nie przeskoczył tej sceny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Terpsyhora
Aresowa skarpeta
Aresowa skarpeta



Dołączył: 08 Maj 2012
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piła
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Śro 10:40, 09 Maj 2012    Temat postu:

Nie wyobrażam sobie, jak autor mógłby zrobić coś tak wrednego, jak zakończyć książkę w takim momencie, a potem pominąć tą scenę w następnej części.



Przecinki. ;)
S.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nike126
Kryzys Tantala
Kryzys Tantala



Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Olimp
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Wto 15:49, 15 Maj 2012    Temat postu:

Dobrze, że zaczyna się od tego momentu. No i w końcu w miarę wiadomo, o czym myśli Annabeth ;)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
elessar
Aresowa skarpeta
Aresowa skarpeta



Dołączył: 28 Lip 2011
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Percy

PostWysłany: Śro 22:24, 16 Maj 2012    Temat postu:

Eh, co ten rozdział taki króciutki?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Adacho
Aresowa skarpeta
Aresowa skarpeta



Dołączył: 20 Lut 2012
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce
Płeć: Percy

PostWysłany: Wto 21:20, 29 Maj 2012    Temat postu:

Bo to nie jest cały rozdział, tylko pierwszy fragment z punktu widzenia Annabeth.

Zapewne kupię książkę po angielsku, bo na polski będzie zapewne dopiero w Styczniu/Lutym :p


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mosqua
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 12 Kwi 2012
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Annabeth

PostWysłany: Śro 8:09, 30 Maj 2012    Temat postu:

Wersja angielska wychodzi dokładnie w moje urodziny : 14 sierpnia!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
after
Aresowa skarpeta
Aresowa skarpeta



Dołączył: 01 Cze 2012
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pią 16:09, 01 Cze 2012    Temat postu:

a nie 2 października?

Cytat:
Check out the first chapter and the cover for Mark of Athena at cośtamcoś.! The book will be released Oct. 2.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mosqua
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 12 Kwi 2012
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pią 16:14, 01 Cze 2012    Temat postu:

Wydaje mi się, że w sierpniu po angielsku, a polsku na jesieni
ale mogło mi się pomylić z pamiętnikami herosów


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
after
Aresowa skarpeta
Aresowa skarpeta



Dołączył: 01 Cze 2012
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pią 16:17, 01 Cze 2012    Temat postu:

cytat pochodzi z oficjalnej strony Ricka, wpis bodajże z dziś, więc może się coś zmieniło ;)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mosqua
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 12 Kwi 2012
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pią 16:48, 01 Cze 2012    Temat postu:

nie wiem, ale na pewno coś wychodzi 14 sierpnia. Ale chyba rzeczywiście są to pamiętniki

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aguniaa
Apollo w spodenkach
Apollo w spodenkach



Dołączył: 04 Gru 2011
Posty: 145
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Toruń
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pon 20:35, 04 Cze 2012    Temat postu:

Jak sie okazało to nie był cały rozdział! Dodaję tutaj cały i oficjalny Razz

Until she met the exploding statue, Annabeth thought
she was prepared for anything.
She’d paced the deck of their fl ying warship, the Argo
II, checking and double-checking the ballistae to make sure
they were locked down. She confi rmed that the white “We
come in peace” fl ag was fl ying from the mast. She reviewed
the plan with the rest of the crew—and the backup plan, and
the backup plan for the backup plan.
Most important, she pulled aside their war-crazed chaperone,
Coach Gleeson Hedge, and encouraged him to take the
morning off in his cabin and watch reruns of mixed martial
arts championships. The last thing they needed as they fl ew
a magical Greek trireme into a potentially hostile Roman
camp was a middle-aged satyr in gym clothes waving a club
and yelling “Die!”
Everything seemed to be in order. Even that mysterious
chill she’d been feeling since the ship launched had dissipated,
at least for now.
The warship descended through the clouds, but Annabeth
couldn’t stop second-guessing herself. What if this was a bad
idea? What if the Romans panicked and attacked them on
sight?
The Argo II defi nitely did not look friendly. Two hundred
feet long, with a bronze-plated hull mounted repeating crossbows
fore and aft, a fl aming metal dragon for a fi gurehead,
and two rotating ballistae amidships that could fi re explosive
bolts powerful enough to blast through concrete . . . well, it
wasn’t the most appropriate ride for a meet-and-greet with
the neighbors.
Annabeth had tried to give the Romans a heads-up. She’d
asked Leo to send one of his special inventions—a holographic
scroll—to alert their friends inside the camp. Hopefully
the message had gotten through. Leo had wanted to
paint a giant message on the bottom of the hull—WASSUP?
with a smiley face—but Annabeth vetoed the idea. She wasn’t
sure the Romans had a sense of humor.
Too late to turn back now.
The clouds broke around their hull, revealing the goldand-
green carpet of the Oakland Hills below them. Annabeth
gripped one of the bronze shields that lined the starboard rail.
Her three crewmates took their places.
On the stern quarterdeck, Leo rushed around like a madman,
checking his gauges and wrestling levers. Most helmsmen
would’ve been satisfi ed with a pilot’s wheel or a tiller. Leo
had also installed a keyboard, monitor, aviation controls from
a Learjet, a dubstep soundboard, and motion-control sensors
from a Nintendo Wii. He could turn the ship by pulling on
the throttle, fi re weapons by sampling an album, or raise sails
by shaking his Wii controllers really fast. Even by demigod
standards, Leo was seriously ADHD.
Piper paced back and forth between the mainmast and the
ballistae, practicing her lines.
“Lower your weapons,” she murmured. “We just want to
talk.”
Her charmspeak was so powerful, the words fl owed over
Annabeth, fi lling her with the desire to drop her dagger and
have a nice long chat.
For a child of Aphrodite, Piper tried hard to play down
her beauty. Today she was dressed in tattered jeans, worn-out
sneakers, and a white tank top with pink Hello Kitty designs.
(Maybe as a joke, though Annabeth could never be sure with
Piper.) Her choppy brown hair was braided down the right
side with an eagle’s feather.
Then there was Piper’s boyfriend—Jason. He stood at
the bow on the raised crossbow platform, where the Romans
could easily spot him. His knuckles were white on the hilt
of his golden sword. Otherwise he looked calm for a guy
who was making himself a target. Over his jeans and orange
Camp Half-Blood T-shirt, he’d donned a toga and a purple
cloak—symbols of his old rank as praetor. With his windruffl
ed blond hair and his icy blue eyes, he looked ruggedly
handsome and in control—just like a son of Jupiter should.
He’d grown up at Camp Jupiter, so hopefully his familiar
face would make the Romans hesitant to blow the ship out
of the sky.
Annabeth tried to hide it, but she still didn’t completely
trust the guy. He acted too perfect—always following the
rules, always doing the honorable thing. He even looked too
perfect. In the back of her mind, she had a nagging thought:
What if this is a trick and he betrays us? What if we sail into
Camp Jupiter, and he says, Hey, Romans! Check out these prisoners
and this cool ship I brought you!
Annabeth doubted that would happen. Still, she couldn’t
look at him without getting a bitter taste in her mouth. He’d
been part of Hera’s forced “exchange program” to introduce
the two camps. Her Most Annoying Majesty, Queen of
Olympus, had convinced the other gods that their two sets of
children—Roman and Greek—had to combine forces to save
the world from the evil goddess Gaea, who was awakening
from the earth, and her horrible children the giants.
Without warning, Hera had plucked up Percy Jackson,
Annabeth’s boyfriend, wiped his memory, and sent him to
the Roman camp. In exchange, the Greeks had gotten Jason.
None of that was Jason’s fault; but every time Annabeth saw
him, she remembered how much she missed Percy.
Percy . . . who was somewhere below them right now.
Oh, gods. Panic welled up inside her. She forced it down.
She couldn’t aff ord to get overwhelmed.
I’m a child of Athena, she told herself. I have to stick to my
plan and not get distracted.
She felt it again—that familiar shiver, as if a psychoti
snowman had crept up behind her and was breathing down
her neck. She turned, but no one was there.
Must be her nerves. Even in a world of gods and monsters,
Annabeth couldn’t believe a new warship would be haunted.
The Argo II was well protected. The Celestial bronze shields
along the rail were enchanted to ward off monsters, and their
onboard satyr, Coach Hedge, would have sniff ed out any
intruders.
Annabeth wished she could pray to her mother for guidance,
but that wasn’t possible now. Not after last month, when
she’d had that horrible encounter with her mom and gotten
the worst present of her life. . . .
The cold pressed closer. She thought she heard a faint
voice in the wind, laughing. Every muscle in her body tensed.
Something was about to go terribly wrong.
She almost ordered Leo to reverse course. Then, in the
valley below, horns sounded. The Romans had spotted them.
Annabeth thought she knew what to expect. Jason had
described Camp Jupiter to her in great detail. Still, she had
trouble believing her eyes. Ringed by the Oakland Hills, the
valley was at least twice the size of Camp Half-Blood. A small
river snaked around one side and curled toward the center like
a capital letter G, emptying into a sparkling blue lake.
Directly below the ship, nestled at the edge of the lake, the
city of New Rome gleamed in the sunlight. She recognized
landmarks Jason had told her about—the hippodrome, the
coliseum, the temples and parks, the neighborhood of Seven
Hills with its winding streets, colorful villas, and fl owering
gardens.
She saw evidence of the Romans’ recent battle with an army
of monsters. The dome was cracked open on a building she
guessed was the Senate House. The forum’s broad plaza was
pitted with craters. Some fountains and statues were in ruins.
Dozens of kids in togas were streaming out of the Senate
House to get a better view of the Argo II. More Romans
emerged from the shops and cafes, gawking and pointing as
the ship descended.
About half a mile to the west, where the horns were blowing,
a Roman fort stood on a hill. It looked just like the illustrations
Annabeth had seen in military history books—with
a defensive trench lined with spikes, high walls, and watchtowers
armed with scorpion ballistae. Inside, perfect rows
of white barracks lined the main road—the Via Principalis.
A column of demigods emerged from the gates, their
armor and spears glinting as they hurried toward the city. In
the midst of their ranks was an actual war elephant.
Annabeth wanted to land the Argo II before those troops
arrived, but the ground was still several hundred feet below.
She scanned the crowd, hoping to catch a glimpse of Percy.
Then something behind her went BOOM!
The explosion almost knocked her overboard. She whirled
and found herself eye to eye with an angry statue.
“Unacceptable!” he shrieked.
Apparently he had exploded into existence, right there on
the deck. Sulfurous yellow smoke rolled off his shoulders.
Cinders popped around his curly hair. From the waist down,
he was nothing but a square marble pedestal. From the waist
up, he was a muscular human fi gure in a carved toga.
“I will not have weapons inside the Pomerian Line!” he
announced in a fussy teacher voice. “I certainly will not have
Greeks!”
Jason shot Annabeth a look that said I’ve got this.
“Terminus,” he said. “It’s me. Jason Grace.”
“Oh, I remember you, Jason!” Terminus grumbled. “I
thought you had better sense than to consort with the enemies
of Rome!”
“But they’re not enemies—”
“That’s right,” Piper jumped in. “We just want to talk. If
we could—”
“Ha!” snapped the statue. “Don’t try that charmspeak on
me, young lady. And put down that dagger before I slap it out
of your hands!”
Piper glanced at her bronze dagger, which she’d apparently
forgotten she was holding. “Um . . . okay. But how would you
slap it? You don’t have any arms.”
“Impertinence!” There was a sharp POP and a fl ash of
yellow. Piper yelped and dropped the dagger, which was now
smoking and sparking.
“Lucky for you I’ve just been through a battle,” Terminus
announced. “If I were at full strength, I would’ve blasted this
fl ying monstrosity out of the sky already!”
“Hold up.” Leo stepped forward, wagging his Wii controller.
“Did you just call my ship a monstrosity? I know you
didn’t do that.”
The idea that Leo might attack the statue with his gaming
device was enough to snap Annabeth out of her shock.
“Let’s all calm down.” She raised her hands to show she
had no weapons. “I take it you’re Terminus, the god of boundaries.
Jason told me you protect the city of New Rome, right?
I’m Annabeth Chase, daughter of—”
“Oh, I know who you are!” The statue glared at her with
its blank white eyes. “A child of Athena, Minerva’s Greek
form. Scandalous! You Greeks have no sense of decency. We
Romans know the proper place for that goddess.”
Annabeth clenched her jaw. This statue wasn’t making it
easy to be diplomatic. “What exactly do you mean, that goddess?
And what’s so scandalous about—”
“Right!” Jason interrupted. “Anyway, Terminus, we’re here
on a mission of peace. We’d love permission to land so we
can—”
“Impossible!” the god squeaked. “Lay down your weapons
and surrender! Leave my city immediately!”
“Which is it?” Leo asked. “Surrender, or leave?”
“Both!” Terminus said. “Surrender, then leave. I am slapping
your face for asking such a stupid question, you ridiculous
boy! Do you feel that?”
“Wow.” Leo studied Terminus with professional interest.
“You’re wound up pretty tight. You got any gears in there that
need loosening? I could take a look.”
He exchanged the Wii controller for a screwdriver from
his magic tool belt and tapped the statue’s pedestal.
“Stop that!” Terminus insisted. Another small explosion
made Leo drop his screwdriver. “Weapons are not allowed on
Roman soil inside the Pomerian Line.”
“The what?” Piper asked.
“City limits,” Jason translated.
“And this entire ship is a weapon!” Terminus said. “You
cannot land!”
Down in the valley, the legion reinforcements were halfway
to the city. The crowd in the forum was over a hundred
strong now. Annabeth scanned the faces and . . . oh, gods.
She saw him. He was walking toward the ship with his arms
around two other kids like they were best buddies—a stout
boy with a black buzz cut, and a girl wearing a Roman cavalry
helmet. Percy looked so at ease, so happy. He wore a purple
cape just like Jason’s—the mark of a praetor.
Annabeth’s heart did a gymnastics routine.
“Leo, stop the ship,” she ordered.
“What?”
“You heard me. Keep us right where we are.”
Leo pulled out his controller and yanked it upward. All
ninety oars froze in place. The ship stopped sinking.
“Terminus,” Annabeth said, “there’s no rule against hovering
over New Rome, is there?”
The statue frowned. “Well, no . . .”
“We can keep the ship aloft,” Annabeth said. “We’ll use
a rope ladder to reach the forum. That way, the ship won’t be
on Roman soil. Not technically.”
The statue seemed to ponder this. Annabeth wondered if
he was scratching his chin with imaginary hands.
ANNABETH / 12
“I like technicalities,” he admitted. “Still . . .”
“All our weapons will stay aboard the ship,” Annabeth
promised. “I assume the Romans—even those reinforcements
marching toward us—will also have to honor your rules inside
the Pomerian Line if you tell them to?”
“Of course!” Terminus said. “Do I look like I tolerate rule
breakers?”
“Uh, Annabeth . . .” Leo said. “You sure this is a good
idea?”
She closed her fi sts to keep them from shaking. That cold
feeling was still there. It fl oated just behind her, and now that
Terminus was no longer shouting and causing explosions, she
thought she could hear the presence laughing, as if it was
delighted by the bad choices she was making.
But Percy was down there . . . he was so close. She had to
reach him.
“It’ll be fi ne,” she said. “No one will be armed. We can talk
in peace. Terminus will make sure each side obeys the rules.”
She looked at marble statue. “Do we have an agreement?”
Terminus sniff ed. “I suppose. For now. You may climb
down your ladder to New Rome, daughter of Athena. Please
try not to destroy my town.”


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Aguniaa dnia Pon 20:40, 04 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Perseusz Percy Jackson
Przypalona Ambrozja
Przypalona Ambrozja



Dołączył: 05 Cze 2012
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Percy

PostWysłany: Wto 17:39, 05 Cze 2012    Temat postu:

Denerwuję się. Tak chciałbym, aby pan Riordan przeczytał następny, następny aż całą książkę skończy :p

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mosqua
Boy z hotelu Lotos
Boy z hotelu Lotos



Dołączył: 12 Kwi 2012
Posty: 330
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 15 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Annabeth

PostWysłany: Czw 20:20, 07 Cze 2012    Temat postu:

TŁUMACZENIE
Rozdział I

Dopóki nie poznała eksplodującej statuy, Annabeth była pewna, że jest przygotowana na wszystko.

Chodziła po pokładzie Argo II, sprawdzając raz po raz balistykę, by mieć pewność, że jest zablokowana. Upewniała się, że biała flaga powiewa na maszcie. Powtarzała plan z resztą załogi. I zapasowy plan. I zapasowy plan dla zapasowego.

I co najważniejsze, upewniła się, że oszalały miłośnik wojen, Gleeson Hedge, spędził cały poranek w swojej kabinie, oglądając powtórkę mistrzostwa mieszanych sztuk walki. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowali, lecąc greckim statkiem, do wrogiego obozu rzymskiego, był satyr w średnik wieku, ubrany w strój gimnastyczny i krzyczący na około:
- GIŃ!
Wszystko wydawało się być w porządku. Nawet, ten tajemniczy chłód, który towarzyszył jej od kiedy statek wystartował, zdawał się ulotnić. Przynajmniej na razie.

Okręt wojenny wynurzył się zza chmury, ale Annabeth nawet na sekundę nie mogła powstrzymać wątpliwości. Co jeśli to był zły pomysł? Co jeśli Rzymianie spanikują i zaatakują ich na dzień dobry? Argo II na pewno nie wyglądało przyjaźnie. Długi na dwieście metrów kadłub wykonany z brązu; ognisty, metalowy smok na maszcie; zamontowane kusze, które pobudzając ogień, byłyby w stanie wysadzić beton. Cóż, to zdecydowanie nie był najlepszy statek na miłe i spokojne spotkanie z sąsiadami.

Annabeth próbowała ostrzec Rzymian. Nawet poprosiła Leo, żeby wysłała im jeden z jego specjalnych wynalazków : hologram, aby ostrzec ich przyjaciół w środku obozu. Miała nadzieję, że wiadomość dotarła. Leo chciał namalować na spodzie statku gigantyczną wiadomość

- Jaktam? - I obok tego uśmiechniętą buźkę, ale Annabeth odrzuciła ten pomysł. Nie była pewna czy Rzymianie mają poczucie humoru.

Teraz było już za późno na odwrót. Chmur rozstąpiły się przed nimi, ukazując poniżej nich złoto zielony dywan wzgórz Oakland Too. Annabeth chwyciła jedną z brązowych tarcz, które leżały przy poręczy. Członkowie jej załogi, zajęli miejsca.
Na rufie Leo kręcił się jak szalenia, sprawdzając wskaźniki i dźwignię. Większość sterników byłaby zadowolona ze zwykłego steru. Ale Leo miał zainstalowaną kamerę, która wszystko monitorowała, a także czujnik ruchu. Mógł spalić statek za pomocą jednego przycisku, lub podnieść żagle dzięki czujnikowi naprawdę szybko. Nawet jak na półboga, Leo miał poważne ADHD.

Piper natomiast chodziła tam i z powrotem, za głównym masztem powtarzając swoje wiersze.
- Opuście bronie - mamrotała - chcemy po prostu porozmawiać.
Jej moc była tak silna, że słowa popłynęły w kierunku Annabeth, sprawiając, ze miała ochotę opuścić sztylet i odbyć miłą i długa rozmowę. Jak na córkę Afrodyty, Piper bardzo starała się ukryć swoje piękno. Dzisiaj ubrana była w podarte dżinsy, zużyte trampki i białą bluzkę z różowymi symbolami Hello Kitty. Może to żart? Choć tak naprawdę z Piper nigdy nic nie wiadomo. Jej brązowe włosy miały po prawej stronie, wplecione pióro orła.

No i był jeszcze chłopak Piper, Jason. Stał na dziobie, skąd Rzymianie mogliby go łatwo zobaczyć. Jego dłonie, były już sine od zaciskania ich na rękojeści miecza. Po za tym wyglądał na bardzo spokojnego, jak na faceta, który stał w miejscu, skąd był doskonałym celem. Oprócz jego dżinsów i pomarańczowej koszulki z Obozu Herosów miał na sobie togę i purpurowy płaszcz, symbole jego dawnej rangi, tego że był pretorem. Z jego rozwianymi włosami i lodowato, niebieskimi oczami, wyglądał bardzo przystojnie i w pełni władzy, jak na syna Jupitera przystało. Wychował się w rzymskim obozie, więc może jego widok sprawi, że Rzymianie zdecydują się jednak nie wysadzić ich w powietrze.

Annabeth próbowała to zwalczyć, ale nie mogła do końca zaufać temu gościowi. Zachowywał się zbyt doskonale, zawsze postępujący według zasad, zawsze taki honorowy. Nawet zbyt doskonały. Gdzieś w głębi jej umysłu czaiła się myśl ' Może to podstęp, a on nas zdradził' , co jeśli znajdą się w obozie Jupitera, i on powie:
- Witajcie Rzymianie! Zobaczcie jakich więźniów wam przyprowadziłem i jaki fajny statek przywiozłem!
Oczywiście wątpiła, żeby mógł zrobić coś takiego, ale jednak. Nie mogła na niego patrzeć bez tego gorzkiego smaku w ustach. Był częścią planu Hery, planu, który polegał na przymusowej wymianie pomiędzy obozami. Bez żadnego ostrzeżenia Hera porwała Percy'ego Jacksona, chłopaka Annabeth, wymazała jego pamięć i wysłała go do rzymskiego obozu, a w zamian Grecy dostali Jasona. Nic z tego nie było winą chłopaka, ale za każdym razem gdy Annabeth na niego patrzyła, przypominała sobie, jak bardzo tęskni za Percym.
Percy, który w tej chwili mógł znajdować się dokładnie być pod nimi.
O boże. Panika ogarnęła jej ciało.
- Jestem córką Ateny. - powiedziała sobie. - Muszę trzymać się mojego planu i nie pozwolić, by coś mnie rozpraszało.
I wtedy poczuła to znowu. Ten znajomy dreszcz, jak gdyby zły bałwan stał tuż za nią i huhał jej w szyję. Odwróciła się, ale nikogo nie było. To przez te nerwy. Annabeth chciała się pomodlić do matki i poprosić ją o pomoc, ale teraz to było niemożliwe. Jeszcze w tym miesiącu miała straszne spotkanie z matką i dostała najgorszy prezent w jej życiu.
Zimno zwiększyło się. Wydawało jej się, że słyszy, jak głos śmieje się na wietrze. Wszystkie jej mięśnie się napięły. Wiedziała, że stanie się coś złego. Prawie kazała Leo zawrócić. A potem, w dolinie poniżej rozbrzmiał dźwięk rogu.
Rzymianie ich zauważyli.
Annabeth myślała, że wie czego ma się spodziewać. Jason opisał jej Obóz Jupitera w najdrobniejszych szczegółach. Jednak i tak miała problemy z uwierzeniem w to, co pokazywały jej, jej własne oczy. Dolina, otoczona przez Oakland Hills była conajmniej dwukrotnie większa od Obozu Herosów. Małe rzeka prześlizgiwała się przez jedną stronę i zawijała się w kierunku centrum, jak duża litera G, wpadając do świecącego się, niebieskiego jeziora.
Dokładnie pod statkiem, położone na brzegu jeziora, miasto Nowy Rzym połyskiwało w słońcu. Rozpoznawała zabytki, o których opowiedział jej wcześniej Jason - hipodrom, Koloseum, świątynie i parki, sąsiędstwo Siedmiu Wzgórz, ze swoimi krętymi uliczkami, kolorowymi willami i kwitnącymi ogrodami.
Widziała dowody na to, że niedawno odbyła się w tym miejscu bitwa Rzymian z armią potworów. Kopuła była pęknięta na pewnym budynku, który jak przypuszczała, był Domem Senatu. Forum było całe w kraterach. Niektóre fonntanny i rzeżby mozna było nazwać istną ruiną. Dziesiątki dzieciaków w togach wylewały się z Domu Senatu, po to by mieć lepszy widok na Argo II. Więcej Rzymian wychodziło ze sklepów i kawiarni, rozmawiając i wskazując na statek.
Jakieś pół mili na zachód, gdzie robrzmiał róg, na wzgórzu stał fort rzymian, Wyglądał identycznie jak na ilustracjacach, które Annabeth widziała w książkach militarnych - obroony wykop pokryty kolcami, wysokie ściany i strażnicze wieże, przerażająco uzbrojone. Wewnątrz rozłożone w perfekcynych rzędach, pomalowane na biało baraki, ciągnęły się wzdłuż głównej ulicy - Via Principalis
Kolumna półbogów wylała się zza bramy, ich zbroje i włócznie lśniły w słońca, gdy zmierzali pośpiesznie w stronę miasta. Pośrodku ich szeregów był prawdziwy słoń wojenny.
Annabeth chciała wylądować, zanim te oddziały by tu przybiegły, ale ziemia była jeszcze kilkaset metrów pod nimi. Przeskanowała tłum, mając nadzieję, że ujrzy Percy'ego.
Wtedy usłyszała za sobą głośne BUM!
Eksplozja prawie wyrzuciła ją ze statku. Przeturlała się i znalazła się oko w oku ze wściekłym posągiem.
- Niedopuszczalne! - wrzasnął.
Najwyraźniej eksplodował na pokładzie. Siarkowy, żółty dum otaczał jego kręcone włosy. Od pasa w dół był tylko wielkim blokiem marmuru. Od pasa w górę był umięśnionym człowiekiem figurą, w todze.
- Nie pozwolę na broń w obrębie pomerium! - wołał, głosem wybrednego nauczyciela. - I to na pewno nie Grekom!
Jason posłał Annabeth spojrzenie mówiące : Ja to załatwię.
- Terminusie. - powiedział. - To ja. Jason Grace
- Och, pamiętam cię, Jason. - Terminus mruknął. - Myślałem, że jesteś na tyle mądry, żeby wiedzieć, że nie powinno się zadawać z wrogami Rzymu!
- Ale oni nie są wrogami.
- Właśnie. - Piper włączyła się do rozmowy. - Chcemy po prostu porozmawiać. Jeśli moglibyśmy...
- Ha! - wykrzyknęła statua. - Nie próbuj na mnie tego czaru, młoda panno. I odłóż ten sztylet, zanim wybiję go z twoich rąk!
Piper spojrzała na brązowy sztylet, o którym najwyraźniej zapomniała, że go trzymała. - Hmm... dobrze, ale jak mógłbyś mi go wybić? Przecież nie masz żadnych rąk.
- Bezczelność!- Rozległo się ostre POP i żółty błysk. Piper krzyknęła i upuściła sztylet, który teraz dymił się i iskrzył.
- Na szczęście dla ciebie, właśnie stoczyłem walkę. - Terminus ogłosił. - Gdybym był w pełni sił, to wystrzeliłbym tą latającą potwornością z nieba od razu!
- Zaczekaj chwilkę- Leo zrobił krok do przodu, machając swoimi kontrolerem Wii. - Czy właśnie nazwałeś mój statek potwornością? Nie zrobiłeś tego, prawda?
Wyobrażenie Lea, atakującego statuę, skutecznie wyrwało Annabeth z szoku.
- Uspokójmy się wszyscy. - podniosła ręce go góry, żeby pokazać, że nie ma żadnej broni. - Rozumiem, że ty jesteś Terminus, bóg granic. Jason powiedział mi, że chronisz miasto Nowy Rzym, tak? Nazywam się Annabeth Chase, jestem córką...
- Och, wiem, kim jesteś. - Posąg spojrzał na nią pustymi oczami. - Córka Ateny, greckiego odpowiednika Minerwy. Skandaliczne. Wy, Grecy nie macie poczucia przyzwoitości. My Rzymianie, wiemy jakie jest odpowiednie miejsce dla tej bogini.
Annabeth zacisnęła zęby. Ta statua wcale nie pomagała jej, w byciu dyplomatyczną. - Co masz na myśli mówiąc, dla tej bogini? I co jest takiego skandalicznego w..."
- Świetnie! - Jason przerwał. - W każdym razie Terminusie, jesteśmy tutaj na misji pokojowej. Bylibyśmy zachwyceni, gdybyśmy dostali zgodę na lądowanie, żebyśmy mogli...
- Niemożliwe! - Bóg wrzasnął. - Odłóżcie broń i poddajecie się! Opuście natychmiast moje miasto!
- To co w końcu? - Leo zapytał. - Poddać się, czy odejść?
- Obydwa. - Terminus powiedział. - Poddajcie, a potem odejdźcie. Uderzam cię w policzek za zadawanie takiego głupiego pytania, ty idiotyczny chłopcze. Czujesz to?
- Wow. - Leo studiował Terminusa z profesjonalnym zainteresowaniem. - Jesteś naprawdę ranny. Masz może gdzieś tam jakieś narzędzia? Może mógłbym się przyjrzeć.
Schował swój kontroler, ale zza swojego magicznego pasa wyjął śrubokręt i zaczął się przysuwać w stronę posągu.
- Przestań! - Terminus krzyknął. Kolejna mała eksplozja sprawiła, że Leo upuścił swój śrubokręt. - Nie zezwalam na broń w obrębie pomerium.
- Pomeco? - zapytała Piper
- Granice miasta. - przetłumaczył Jason.
- A cały ten statek to jest broń. - Terminus powiedział. - Nie możecie lądować.
Annabeth spojrzała w dół. W dolinie legiony pokonały już pół drogi w stronę miasta. Tłum na forum liczył już ponad setkę. Przeskanowała twarze i... o bogowie. Zobaczyła go. Szedł w stronę statku, obejmując dwójkę innych dzieciaków, jakby byli najlepszymi kumplami - postawnego chłopaka w czerni i dziewczynę noszącą helmet rzymskiej kawalerii. Percy wyglądał tak beztrosko, tak szczęśliwie. Nosił fioletowy strój, zupełnie jak Jason - symbol pretorstwa.
- Leo, zatrzymaj statek. - zakomenderowała.
- Co?
- Słyszałeś mnie. Utrzymuj nas dokładnie tu gdzie jesteśmy.
Leo wyciągnął kontroler i podciągnął go do góry. Wszystkie dziewięćdziesiąt dziewięc wioseł zastygło w milczeniu. Statek zatrzymał sie.
- Terminusie- Annabeth powiedziała. - Nie ma żadnego przepisu, który zakazuje unoszenia się nad Nowym Rzymem, prawda?
Statua zmarszczyła brwi. - Właściwie, to nie...
- Możemy utrzymać statek w powietrzu. - Annabeth powiedziała. - Użyjemy drabiny z liny, żeby się dostać do forum. W ten sposób statek nie dotknie rzysmkiej ziemi. Nie technicznie.
Posąg zdawał się to rozważać. Annabeth zastanawiała się, czy drapał podbródek swoimi wyimaginowymi dłońmi.
- Lubię szczegóły techniczne. - przyznał. - Ale wciąż...
- Cała nasza broń pozostanie na statku. - Annabeth obiecała. - Zakładam, że Rzymianie - także ci uzbrojeni, maszerujący w naszym kierunku - muszą uhonorować twoje przepisy wewnątrz pomerium, tak?
- Oczywiście! - Terminus powiedział. - Czy ja wyglądam na kogoś kto toleruje łamanie zasad?
- Eee, Annabeth... - Leo powiedział. - Jesteś pewna, że to dobry pomysł?
Zacisnęła pięści, żeby powstrzymać je od drżenia. Ten zimny dreszcz wciąż tam był. Ciągle się za nią unosił i teraz kiedy Terminus już przestał krzyczeć i wywoływać eksplozję i mogła przysiąc, że słyszy jak się śmieje ze złych decyzji, jakie podejmuje.
Ale tam był Percy... był tak blisko. Musiała do niego dotrzeć.
- Nic mi nie będzie - powiedziała. - Nikt nie będzie uzbrojony. Porozmawiamy w spokoju. Terminus upewni się, że wszyscy będą przestrzegać zasad.
Spojrzała na marmurowy posąg. - Mamy umowę?
Terminus skrzywił się. - Tak przypuszczam. Na razie. Możesz spuścić swoją drabinę do Nowego Rzymu, córko Ateny. Ale proszę, postaraj się nie zniszczyć mojego miasta.

Skończyłam! Ale teraz, jak to czytam to jestem na siebie zła. Jak ja wytrzymam do października? Moja jedyna nadzieja, to Pamiętniki Herosów, które będą wydane dokładnie w moje urodziny. Może chociaż one umilą mi czas oczekiwania, hmm... Sad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Perseusz Percy Jackson
Przypalona Ambrozja
Przypalona Ambrozja



Dołączył: 05 Cze 2012
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Percy

PostWysłany: Pią 7:36, 08 Cze 2012    Temat postu:

Kiedy zostanie wydana książka ? Po angielsku i po polsku, jakby ktoś mógłby mi podać daty :)


S.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sophie
Miss Holmes
<b>Miss Holmes</b>



Dołączył: 13 Sie 2010
Posty: 2360
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Niemcy
Płeć: Annabeth

PostWysłany: Pią 12:51, 08 Cze 2012    Temat postu:

Cytat:
The Mark of Athena (14 sierpień 2012), wydanie polskie: "Znak Ateny" (premiera polska: jesień 2012)

Google nie boli. ;D Ale ogólnie to myślałam, że na jesień dopiero w Ameryce będzie...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Perseusz Percy Jackson
Przypalona Ambrozja
Przypalona Ambrozja



Dołączył: 05 Cze 2012
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Percy

PostWysłany: Pią 13:18, 08 Cze 2012    Temat postu:

O, to fajnie, że będzie tak wcześnie Wink Myślałem, że będzie dopiero w 2013 wersja Polska Exclamation

Mam nadzieję, że II rozdział się pojawi jeszcze w tym miesiącu Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum PercyJackson.fora.pl Strona Główna -> "Olimpijscy Herosi" / 3. "Znak Ateny" Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin